10. Kayden


Nudno. Na matematyce było w cholerę nudno- nauczycielka powtarzała ten sam materiał w kółko i w kółko. Była starszą kobietą, która często dawała nam takie same zadania jak dzień wcześniej, bo autentycznie o nich zapominała. Nie żebym ogólnie miał coś przeciwko, ale w pewnym momencie miałem już tego dosyć. Całym moim życiem były liczby- interesowałem się wszystkimi możliwymi przedmiotami ścisłymi, dlatego właśnie nie lubiłem stać w miejscu i praktycznie niczego się nie uczyć.

Wyjąłem swój szkicownik i zacząłem dokańczać portret Lily, który rozpocząłem w domu. Nie żebym się jakoś chwalił czy coś, ale jak się postaram to jestem w stanie narysować coś naprawdę bombowego. To takie jakby hobby, które mam od małego. Musiałem jeszcze dopracować cienie na twarzy oraz poprawić drzewa za dziewczyną i moje kolejne dzieło będzie skończone. Tak bardzo wciągnąłem się w rysowanie, że prawie nie zauważyłem wlepionego we mnie wzroku Tillie Rivers, mojej byłej dziewczyny, z która chodziłem (aż!) tydzień. Po siedmiu krótkich dniach zerwała ze mną stwierdzając, że jestem dla niej zbyt dziwny. Wiedziałem, że jestem popaprańcem, osobą z którą nikt z własnej woli nie chce się umówić po szkole, czy usiąść obok mnie w szkolnej stołówce. Kiedyś byłem pewien, że to przez te włosy, które farbuje co tydzień bądź dwa tygodnie na różne kolory, jednak potem stwierdziłem, że nigdy nie znajdę dokładnego wytłumaczenia mojego braku znajomych. Ale nie jest mi w jakikolwiek sposób przykro, że nie mam z kim pogadać na przerwach. Można nawet powiedzieć, że to lubię. Jestem typem dziwnego zboka, osoby która obserwuje wszystkich i o każdej porze, dzięki czemu wie praktycznie każdą możliwą rzecz o każdym uczniu.

-Tillie czuję twój wzrok na moim super seksownym ciele- powiedziałem nie przerywając rysowania i nie odrywając wzroku od kartki. Byłem praktycznie pewien, że jej policzki właśnie nabrały koloru buraka. Słyszałem też śmiech kilku osób, które to słyszały.

Tillie była azjatką, ale trzeba przyznać, że ładną azjatką. Miała farbowane, długie, brązowe włosy i praktycznie czarne oczy, od których nie dało się odlepić wzroku. Jej usta były bardzo duże, kilka osób zastanawiało się nawet czy ich nie powiększała, ale to tylko plotki. Nie lubiła się malować ani zbytnio stroić do szkoły, była raczej typem kujonki. Jedyną rzeczą jaką mieliśmy wspólną była miłość do matematyki i geografii. Aha, no i jeszcze wspólna ławka na każdym ścisłym przedmiocie. Nie była jakoś specjalnie chuda, wręcz widać było, że przytyła kilka kilogramów w ostatnim czasie, jednak mimo tego była jedną z najbardziej popularnych chirliderek w całej szkole, pewnie przez to, że miała „kształty jak marzenie" jak to mówią chłopaki z drużyny futbolowej. Żenada.

-Kayden kiedy w końcu pojmiesz, że nie jesteś pępkiem świata?- wyszeptała cicho, by nikt inny tego nie usłyszał- Miałeś mi pomóc zrobić plakaty na moją kampanie wyborczą. Czekałam na ciebie wczoraj godzinę po szkolę. Godzinę! Możesz mi powiedzieć dlaczego kolejny raz mnie wystawiłeś?

-Nie wystawiłem cię, dyrektor mnie wezwał na pogadankę.

-Co znowu zrobiłeś?- zapytała z autentyczną ciekawością i przejęciem w głosie. Zawsze się o mnie bardzo martwiła, co niezmiernie mnie wkurzało.

-A co cię to kurwa obchodzi?- rzuciłem gdy rozbrzmiał dzwonek kończący ostatnią lekcję- Codziennie mam karę i muszę zostawać w kozie, więc nie mam czasu na twoją chujową kampanie na przewodniczącego szkoły.

Wiem, że było jej przykro. Mimo tego, że czasem gwiazdorzy, była dobrą i inteligentną dziewczyną o złotym sercu. Miałem teraz jednak za dużo na głowie by się nią przejmować.

...

Zostawanie po szkole w kozie było przesrane- przez bite dwie godziny musiałeś robić coś na rzecz szkoły; odnawiać stare meble, malować korytarze, pomagać robić porządek w papierach, ogółem wszystkie rzeczy, których serio nie chciałoby się nikomu robić.

W sali znajdowało się 7 osób, jakieś dwie dziewczyny z młodszych klas, które zostały złapane na paleniu trawki i trójka chłopaków, którzy zastraszali jakąś dziewczynę. Szóstą osobą była pani Collins, bibliotekarka która pilnowała u nas porządku i przydzielała nam zadania, a siódmą oczywiście ja.

-Dzisiaj będziecie musieli pościągać wszystkie gumy spod ławek i krzeseł, jeśli zrobicie to szybciej niż przewiduje, będziecie szybciej zwolnieni do domu. Jasne?- podała nam do rąk niebieskie rękawiczki i małe wiaderka, a sama usiadła w rogu sali przy biurku nauczycielskim i zaczęła czytać jakiś tani romans. Ohyda.

Zabrałem się za robotę i spojrzałem pod ławki. Praktycznie cała od spodu świeciła się różnymi kolorami gum balonowych, przez co zrobiło mi się okropnie niedobrze. Wiedziałem jednak, że im szybciej skończę, tym szybciej odwiedzę Lily i właśnie to mnie zmotywowało.

Dwadzieścia minut później byłem w połówce swojej roboty i dopiero wtedy do klasy weszła Valerie, dziewczyna o której dosłownie k a ż d y mówił, bo sprzeciwiła się osobie, której nikt nigdy się nie sprzeciwił. Przeprosiła panią Collins za spóźnienie, wzięła rękawiczki i wiaderko i szła w stronę ławek. Dopiero po chwili mnie zauważyła- ogromny grymas na jej twarzy mówił mi tylko, że czeka mnie jazda bez trzymanki.

XXX

zapraszam do mojego nowego ff o Shawnie Mendesie, które już w krótce zacznę pisać ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top