Epilog
Nazywam się Sara Conelly. Jestem grafikiem komputerowym i pracuje w dużej korporacji zajmującej się reklamą i innymi tego typu rzeczami. Aktualnie pracuję nad kampanią reklamową jednej firmy. Poważnej firmy. To duży kontrakt jak i też dużo pracy i mało czasu. Musimy zrobić sporo rzeczy bo reklamę telewizyjną, baner na ulicę, broszury, reklamę na przystanek i autobus. To na prawdę sporo a klient jest wymagający. Mamy miesiąc czasu a to mało. Dzisiaj mamy wstępne spotkanie omawiające co i jak. Jak na każdą konferencję mamy zakaz zabierania telefonów, żeby nic nas nie rozpraszało i żebyśmy mogli całkowicie skupić się na temacie debaty. Nawet szefowie się do tego stosują.
Siedzę właśnie w sali konferencyjnej naszej firmy i od godziny omawiamy szczegóły projektów. Trochę mam już dość ale to mały szczegół.
- Sara. Twój zespół bierze baner i przystanek. - Travis szef działu zabrał głos - Ma to być coś, co przykuwa uwagę, ale też nie można się w to wpatrywać godzinami, żeby zrozumieć o co chodzi. Ludzie na przystankach nie mają tyle czasu. Mają zerknąć i już wiedzieć o co chodzi, reklama ma ich zainteresować.
- Dobrze szefie.
- Daniel. Ty bierzesz oczywiście reklamę telewizyjną. Wiadomo że nie może być głupia i od pierwszej sekundy ma zachęcać do oglądania.
- Jasne. - Daniel przytaknął.
- Ann. Twój zespół bierze broszury i autobusy. Chyba nie muszę tłumaczyć, że musza przykuwać uwagę i się wyróżniać?
- Nie szefie. - Ann lekko się uśmiechnęła ale nie wiem czy to był uśmiech zakłopotania, czy uśmiech mówiący, że już ma na to pomysł.
- Dobrze. Widzimy się za tydzień i chce już zobaczyć efekty waszej pracy. Mamy mało czasu a to nasz najważniejszy klient!
Spotkanie zakończyło się po półtorej godzinie. Byłam nim wykończona. Nienawidziłam takich spotkań. Wróciłam do swojego biura i opadłam bezsilne na fotel. Zerknęłam na telefon i zobaczyłam, że mam nieodebrane połączenia. Odblokowałam smartfon i aż się przeraziłam. Dziesięć nieodebranych od mamy, trzy od taty i pięć od Emily. Postanowiłam oddzwonić najpierw do siostry ponieważ jak coś się stało, to ona zachowa najwięcej spokoju i najlepiej mi to wytłumaczy.
- Hej Emily! Coś się stało? Mam mnóstwo nieodebranych połączeń od was. - zapytałam zaniepokojona.
- Tony miał wypadek! - wyrzuciła to z siebie od razu.
- Boże! Co mu się stało?
- Nie wiem jeszcze nic. Mama z tatą pojechali do szpitala. Ja musiałam zostać z dzieciakami bo Nick jeszcze jest w pracy. No tak, Emily ma dwójkę dzieci w wieku 5 i 3 lata. Nie mogła ich zabrać do szpitala, bo by się tam zanudziły na śmierć. Są wulkanem energii i ciągle rozrabiają.
- Który szpital? - bez zbędnych pytań od razu przeszłam do sedna.
Emily podała mi adres i już po chwili bylam w taksówce i jechałam do szpitala. Po drodze zadzwoniłam do mamy, żeby się czegoś dowiedzieć.
- Hej mamo. Wiesz już coś? - odebrała po piątym sygnale a ja nie bawiłam się w zbędne gadki.
- Jest na sali operacyjnej. - była roztrzesiona. Dobrze, że był przy niej tata. On zawsze jest spokojniejszy od niej.
- A co mu jest. Wiadomo już coś?
- Wstrząs mózgu i połamana noga. Składają mu ją operacyjnie.
Dobrze że tylko tyle - pomyślałam
- Coś jeszcze? - upewniłam się jeszcze dla spokoju sumienia.
- Nic na razie nie wiem.
- Dobrze mamo, za niedługo będę. Już jadę.
- Czemu nie odbierałaś?! Tyle razy dzwoniłam i tata dzwonił, Emily też nie mogła się do Ciebie dodzwonić! Myślałam, że i tobie się coś stało! - mama panikowała i oczywiście musiało mi się oberwać.
- Nie mogłam. Miałam zebranie firmowe. Wiesz, że nie zabieramy telefonów na takie zebrania.
- Oczywiście. - mama odpusciła na szczęście i się nieco uspokoiła.
Po chwili byłam już w szpitalu, przed salą operacyjną. W samą porę, bo wyszedł lekarz operujący mojego brata. Przekazał nam dobre i złe wiadomości. Dobre są takie, że prócz wstrząsu mózgu i złamanej nogi nic Tonemu nie jest. A zła to taka, że miał skomplikowane złamanie i czeka go długa rehabilitacja zanim na niej stanie i wróci do sprawności.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top