-(••÷[75]÷••)-
Heather pogładziła swoją granatową, długą do ziemi suknię. Była dość prosta, o kroju literki A. Jedynym zdobieniem był brokatowy gorset, który sprawiał wrażenie migotającego nieba. Dziewczyna uśmiechnęła się smutno.
Rozmawiała z Pamelą na temat Olivera. Okazało się, że do chłopaka również doszły plotki na temat tego, że Heather idzie na bal z Potterem. Pomyślał więc, że zaprosi Pamelę, ale naturalnie szybciej zapytał Cedrica, czy nie ma nic przeciwko. Diggory stwierdził, że nie.
Tak oto McMay skończyła w parze z Woodem, Hermiona z Krumem, Cedric z Cho, Harry z Parvati, a Heather... Heather została sama.
Czarnowłosa zerknęła na Pamelę, która pojawiła się obok. Blondynka uśmiechnęła się szeroko, widząc przyjaciółkę. Wyglądała przepięknie, a McMay wiedziała, że jeśli Potter nie zwróci uwagi na Malfoy, osobiście wydrapie mu oczy i wrzuci do jeziora.
— Nie chcę tam iść — westchnęła czarnooka, odwracając się do blondynki.
Pamela pokiwała głową i przytuliła dziewczynę do siebie. Było jej głupio, że cały plan nie wypalił, a Malfoy ostatecznie została bez partnera. Czarnooka jednak zapewniła, że nic takiego się nie stało.
Heather chciała odczekać, aż rozpoczną się tańce i dopiero wtedy, niepostrzeżenie przemknąć się do sali, zerknąć na przyjaciół, ewentualnie się z nimi przywitać, po czym uciec do dormitorium. Z całego serca pragnęła pójść na bal z Harrym, jednak od kilku miesięcy nic nie szło po jej myśli, więc musiała się z tym pogodzić.
— Idziemy! — warknęła Pamela, gdy zrozumiała, że Malfoy chce się ukryć. Blondynka nie miała zamiaru pozwolić przyjaciółce na zepsucie takiego momentu w życiu. Nie przez ślepego okularnika. — Heather, nie zachowuj się jak tchórz.
— Nie jestem tchórzem! — oburzyła się natychmiast, wyrywając się z uścisku McMay. Blondynka teatralnie wywróciła oczami, po czym wyciągnęła rękę przed siebie, dając znak Heather, że ma ruszyć przodem.
Czarnooka zacisnęła wargi, jednak chwyciła sukienkę, aby przypadkiem się nie potknąć, co bez wątpienia byłoby wisienką na torcie, i ruszyła w dół po kamiennych schodach. Zaklęła w duchu, gdy dostrzegła Ronalda ze swoją partnerką.
Spodziewała się, że Potter będzie w pobliżu, jednak dostrzegła go, stojącego z profesor McGonagall. Wyglądał obłędnie, pierwszy raz widziała go w szacie wyjściowej i musiała przyznać, że chłopak powinien nosić ją częściej. Po raz kolejny zrobiło się jej przykro, jednak uniosła podbródek wyżej i stanęła obok Ronalda, który ze zdegustowaną miną macał farfocle, zwisające z jego szaty.
— Wschodnia moda? — zapytała Heather, łapiąc frędzelek.
Weasley przestał dziobać materiał i przyjrzał się dziewczynie. Z początku nie był pewny, czy to aby na pewno Heather Malfoy, dla znajomych Black, stanęła przed nim, jednak zyskał pewność, gdy wywróciła oczami.
— Nie wyglądasz, jak ty.. — wyjaśnił, widząc jej reakcję. — Poza tym mówiłaś, że spędzisz święta z... tatą...
— Nagła zmiana planów. Odnośnie ciuchów, to twoja kiecka oddaje twój charakter.
— Myślałem, że ponabijałaś się dość w Wielkiej Sali... — mruknął chłopak, przypominając sobie moment, w którym otworzył paczkę z szatą podczas lunchu. Największy błąd życia.
— Spokojnie, oboje będziemy mieli zrąbany wieczór... — Machnęła ręką, udając się w kierunku Wielkiej Sali, dodatkowo zachęcona przez profesor McGonagall.
¸,ø¤º°'°º¤ø,¸ ¸,ø¤º°'°º¤ø,¸
— Ten Gryfo - Głupek cię zostawił?
Heather napełniła kubek ponczem, żałując, że nie ma w nim więcej alkoholu. Aby się upić, potrzebowała przynajmniej trzydziestu takich szklanek. Odwróciła się do brata, który stał z założonymi rękami i czekał, aż czcigodna siostra zaszczyci go spojrzeniem.
— Za to przyszedł Ślizgo - Dupek. — Zatrzepotała rzęsami, po czym zamoczyła usta w napoju, uważnie obserwując reakcję blondyna.
Draco jedynie wywrócił oczami, przyzwyczajony do tego typu docinek.
— Poważnie mówię, dlaczego tańczył z Patil, skoro cała szkoła czekała, żeby zobaczyć z nim ciebie? Postawiłem pięć galeonów, że się wywalicie! — Blondyn uniósł nieco głos, wyraźnie zdenerwowany.
— Jak ty się o mnie troszczysz, Draco... — westchnęła. Odłożyła kubek, gdy poczuła, że jej żołądek nie przełknie ani mililitra więcej napoju. Rozejrzała się za wolnym stolikiem, przy którym mogła by przycupnąć jeszcze kilka minut, by następnie opuścić ten podły pseudo bal.
— Ojciec będzie wściekły, że tak cię potraktował... — powiedział Malfoy, usiłując złapać kontakt wzrokowy z czarnowłosą. Dziewczyna wypuściła głośno powietrze, na samo wspomnienie o Lucjuszu.
— Słuchaj, Fretko, ojciec wyśle mu sowę gratulacyjną, że jednak wycofał się z tego bagna... — Poklepała chłopaka po ramieniu. Ruszyła w stronę ławki, którą chwilę wcześniej zwolnili Puchoni.
Draco jednak nie miał zamiaru kończyć rozmowy. Nie, kiedy jego siostra powiedziała odrobinę za dużo.
— Czyli najpierw cię zaprosił, potem się wycofał? — warknął, zatrzymując czarnooką. Był wściekły, kiedy dowiedział się, że jego siostra idzie na bal z Potterem, jednak fakt, że tak po prostu ją wystawił, wpędzał go w furię.
— Zwolnij Trutniu, bo się spocisz, a to nie przystoi. Jeszcze ci się kołtuny zrobią... — Wyciągnęła dłoń, by poprawić jasne kosmyki, które wpadły Draconowi do oczu, jednak chłopak odsunął się gwałtownie.
— Nie poznaję cię — przyznał w końcu, wpatrując się w siostrę niebieskimi tęczówkami.
— Może nigdy mnie nie znałeś... — szepnęła w końcu, odchodząc w stronę Hermiony, która właśnie podeszła do stołu.
— Może... — kiwnął głową Draco, po czym podążył do przyjaciół.
Hermiona była szczerze zaskoczona, gdy zobaczyła Heather na balu. Wiedziała, że dziewczyna nie pojedzie w święta do Syriusza, jednak z ich ostatniej rozmowy wynikało, że Malfoy nie pojawi się na imprezie za żadne skarby.
— Wyglądasz obłędnie... — Uśmiech nie schodził z ust Granger. Złapała dziewczynę za dłoń i zmusiła, by ta okręciła się wokół własnej osi. Heather zrobiła to dość niechętnie, grymasząc w typowy dla siebie sposób. — Czy Harry już cię widział? — Brunetka poruszyła brwiami, na co Malfoy uśmiechnęła się smutno.
— Jest zajęty Pa...
— Przecież od początku balu siedzi na ławce z Ronaldem... — Hermiona pokręciła głową z dezaprobatą. Sądziła, że Heather użyje całego swojego wdzięku i pewności siebie podczas konfrontacji z Harrym, jednak widocznie Malfoy gdzieś gubiła swoją dumę, gdy miało dojść do starć z Wybrańcem. — No co ty, nie poznaję cię! Chodź, musimy ich znaleźć!
— Nie, nie! — zawołała szybko Heather, gdy zrozumiała, że Hermiona naprawdę chce znaleźć przyjaciół. — Proszę — dodała, gdy brunetka spojrzała na nią zdziwiona.
Granger westchnęła ciężko, jednak postanowiła wysłuchać prośby przyjaciółki. Uśmiechnęła się do zbliżającego się w ich stronę Viktora. Kiedy tylko chłopak znalazł się blisko, Hermiona zachęciła go, by zatańczył z Heather, podczas gdy ona sama coś załatwi.
Taniec z Krumem był pierwszym tamtego wieczoru. Choć chłopak poza imieniem nie powiedział nic, to naprawdę świetnie tańczył. Poza tym Malfoy także nie miała ochoty na rozmowy, więc świetnie się złożyło.
Gdy piosenka się skończyła, a Viktor niczym prawdziwy gentelman podał dziewczynie ramię i ruszył w stronę Hermiony, która stała niedaleko. Heather natychmiast spostrzegła, że coś jest nie tak. Chciała odciągnąć dziewczynę na bok i zapytać, co takiego się stało, jednak Granger poprosiła, by chwilę poczekała.
Pięć minut później Malfoy wraz z Potterem była świadkiem tego, jak Hermiona i Ronald się kłócili, a właściwie jak Granger wydzierała się na Wesley'a.
Tamta chwila była pierwszą, w której Heather mogła porozmawiać z Potterem.
— Dobrze tańczyłeś — uśmiechnęła się delikatnie, zerkając niepewnie na wybrańca.
Chłopak spuścił wzrok. Dopiero, gdy zobaczył Heather na balu zrozumiał, jak wielki błąd popełnił. Później Hermiona wytłumaczyła mu, że w ostatniej chwili Malfoy zmieniła swoje plany i jednak nie pojechała do Syriusza, a to spotęgowało poczucie winy chłopaka. Gdyby nie zaprosił Parvati, mógłby spokojnie zatańczyć z Heather, która prawdopodobnie nie suszyłaby mu głowy jak Patil, zarzucając nudę.
Westchnął ciężko, gdy w końcu zebrał odwagę, by spojrzeć na dziewczynę.
— P-przepraszam cię... to nie tak miało wyglądać. Myślałem, że jedziesz do Syriusza i...
— Harry, pogadamy jutro. — Dziewczyna przerwała Potterowi, gdy dostrzegła, jak łzy płyną po policzkach Hermiony. Natychmiast podbiegła do Granger, a po chwili obie udały się do dormitorium.
Dopiero wtedy, gdy Harry lustrował Heather spojrzeniem do momentu, w którym zniknęła za rogiem, zdał sobie sprawę, że Malfoy wyglądała przepięknie.
Kochana Heather!
Kilka listów temu zadałaś mi całkiem sporo pytań na temat Lucjusza. Celowo omijałem jego temat, bo Remus na okrągło powtarzał mi, że prawda może być dla Ciebie trudna do zniesienia.
Podzielałem jego zdanie, ale wiem, że już dłużej nie mogę Cię zwodzić.
Jesteś dużą, mądrą dziewczyną. Wiem, że wszystko, co Ci napiszę zostanie między nami.
Na samym początku muszę Cię poinformować, że jakiś czas temu Remus zabrał twoje rzeczy z Dworu Malfoy'ów. Wszystkie rzeczy. Nie jesteś tam bezpieczna, musiałem jakoś zareagować. Wakacje spędzimy razem, w dawnym domu moich rodziców. Oficjalnie opiekować się będzie Tobą Remus. Wszystko wytłumaczę Ci w czerwcu. Proszę, nie bądź na mnie zła i spróbuj mnie zrozumieć. Moja decyzja wiąże się z Twoimi pytaniami.
Twoja matka przyjaźniła się z Lucjuszem. Czasy, w których dorastaliśmy były niepewne, czarodzieje wahali się, po której stronie stanąć. Cała rodzina Malfoy'ów stanęła po stronie Voldemorta. Lucjusz miał wstąpić w jego szeregi podczas swojego ostatniego roku. Twoja matka nie chciała do tego dopuścić. Poprosiła mnie o pomoc. Zgodziłem się i finalnie, zakochałem w niej po uszy. Jak się pewnie domyślasz, Lucjusz skończył po stronie Voldemorta.
Przykro mi, że dowiadujesz się tego w ten sposób, że nie mówię Ci tego osobiście. Chcę jednak, abyś zrozumiała, że decyzja, którą podjąłem była podyktowana tylko Twoim bezpieczeństwem. Wybacz, jeśli Cię zraniłem, ale tak będzie lepiej.
Pytałaś, kim był zabójca Elenare. To dość przykra sprawa, bo tego strasznego czynu dokonała dawna przyjaciółka Twojej matki, Susan Walker. Niecałe pięć miesięcy po osadzeniu w Azkabanie uciekła, od tamtej pory nikt jej nie widział. Nie wiadomo, czy żyje.
Mam nadzieję, że jakoś poradzisz sobie z tym wszystkim, co Ci napisałem. Jeszcze raz kochana, bardzo mi przykro...
Jeśli chodzi o lepsze informacje - jak tam po balu? Mam nadzieję, że się wybawiliście! Gdy byłem w Twoim wieku, uwielbiałem imprezy. Ale z alkoholem nie przesadzaj.
Trzymaj się ciepło, niedługo się zobaczymy.
Kocham,
Syriusz
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top