Rozdział 1
Szesnaście lat później
Szesnastoletni chłopak o srebrnych włosach i nietypowym kolorze oczu, bo zielono – żółtych, wracał właśnie do drewnianego domku w uboższej części królestwa średniowiecznej Anglii. Grzywką przysłaniał oko, aby jego matka nie ujrzała siniaka. Próbował zostać rycerzem, jednak tamci go nie tylko wyśmiali, ale także jeden z rycerzy króla, którym gardził, podbił mu oko. Miał dosyć, zależało mu, aby zdobyć mnóstwo monet na jedzenie i lekarstwa dla kochanej mamy. Chciał zawalczyć, aby brali go oraz Helen Crevan poważnie. Czy zauważył, iż z jego kochaną mamą było źle? Tak zauważał to, mimo tego, że ona starała się to ukrywać. Adrian westchnął cicho i wszedłszy do domku, usłyszał hałas stłuczonego talerza. Udał się więc w kierunku hałasu, czyli kuchni.
- Matko? - zawołał, wchodząc do kuchni. Zobaczywszy ją siedzącą na piętach kuchennej podłogi, podszedł do niej i pomógł jej wstać. - Mówiłem ci, abyś nie wstawała z łóżka, nie przemęczała się.
Helen tylko słabo się uśmiechnęła i z pomocą syna wstała z podłogi, siadając na krześle.
- Synku, kochany. Przecież wiesz, że obiad sam się nie zrobi - powiedziała spokojnie.
- Wiem, mamo. Jednak mogłaś zaczekać, aż wrócę - powiedział cicho Adrian i dodał po chwili. – Wiesz... Ja chciałem się zaciągnąć na rycerza. Nie udało mi się matko - mówił smutnym tonem. - Może jeżeli ściąłbym włosy i jakoś zmienił kolor. to może by się udało? - Helen odgarnęła Adrianowi grzywkę, widząc limo na oku, westchnęła. Tak potraktować jej małego księcia? To było podłe. Widać jej były zrobi wszystko, aby pozbyć się syna.
- Oni ci to zrobili, synku? Mój biedaku. Jednakże nie pozwalam ci ścinać tych pięknych włosów. Ani tym bardziej zmieniać kolor - gładziła jego policzek czule. – I proszę, uważaj na nich. Oni są niebezpieczni. A król zrobi wszystko, aby się ciebie pozbyć. Nie chce Cię stracić, Adrianie. Mój mały książę.
- Mamo... - Adrian wiedział, kim był. Dlatego tak nienawidził króla za to, co zrobił jego kochanej mamie. Dlatego mu zależało, aby być rycerzem. Nie tylko, aby zdobyć monety, ale także obalić króla. Przytulił matkę. Helen głaskała go po włosach.
- Wiesz, że niedługo może mnie zabraknąć? Że w każdej chwili mogę umrzeć? - szeptała. - Ale wiem, że sobie poradzisz synku. - Adrian poczuł łzy.
- Proszę nie mów tak, matko. Obiecuje Ci, że zdobędę dukaty na leki dla ciebie - odpowiedział. Helen tylko uśmiechnęła się łagodnie. Pogodziła się z tym, co się wydarzy. Ze śmiercią.
Jednak nie podejrzewała, jaki los został zgotowany, dla jej ukochanego syna...
I mamy rozdział 1
Mam nadzieję, że wam się spodoba
Do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top