r o l a

„Miłość to wtedy, gdy czytasz w kimś jak w otwartej książce, nawet gdy on sam nie zna jeszcze wszystkich swoich stron." – autor nieznany

Znaliśmy swoje zachowania tak dobrze..

_________________

- Ej, myślicie, że przyjaciele się całują? - Zapytała ni stąd ni z owąd Hania spoglądając ukradkiem oka, na Patryka i Bartka.

- Zależy, a czemu pytasz? - Odpowiedziała jej Faustyna.

- Nic, tak tylko pytam. - Teraz spojrzała prosto na nich.

- Co nagrywamy dziś? - Bartek zaczął inny temat, by uniknąć niezręcznego wzroku Hani.

- Zamieniamy się w sumie to charakterem na cały dzień, bo życiem już było więc wymyślili, że tym razem tylko zachowaniem.

- Może zrobimy tak, żeby nie zamieniać się płcią? - Odrazu co przyszło na myśl Bartkowi było to, że chciałby zamienić się z Patrykiem.

- Mogłeś wprost powiedzieć, że chcesz Patryka. - Dodała Hania z dziwnie zadowoloną miną.

- Ja jednak proponuję losowanie. - Faustyna założyła ręce oczekując reakcji innych na jej pomysł.

- Ja myślę, że możemy po prostu wybrać. - Hania spojrzała na nią z przymrużonymi oczami.

- Szach Hania! - Odezwała się odrazu Julita.

Ostatecznie Faustyna wydawała się urażona decyzją innych oraz lekkim olaniem jej koncepcji.

- Zamówmy coś nie chce mi się gotować. - Odcinek trwał w najlepsze, a Bartek teraz parodiował Patryka.

- Ugotujmy ciasto zakalca to lepszy pomysł. - Odegrał się na nim Patryk.

- Ugotujmy? Chyba upieczmy, ale i tak z moimi umiejętnościami nie wyjdzie. - Podniósł jedną brew do góry wczuwając się w rolę swojego chłopaka.

- No wiadomo że nie wyjdzie, ty nawet wodę przypalisz. - Uśmiechnął się jakby zwycięsko.

- Obrażasz teraz siebie czy mnie? - Bartek ledwo co powstrzymywał śmiech mówiąc to.

- Obrażam ciasto. - Oboje zaczęli się strasznie śmiać, a reszta zdezorientowana nie wiedziała o co chodzi.

Odcinek nadal trwał. W sumie było zabawnie, nie tylko z powodu Patryka i Bartka, a reszta też ciekawie odgrywała rolę innych.

- Dywany mają swoje korzenie w starożytnej Persji i Azji Środkowej, gdzie początkowo były tkane przez koczownicze... - Patryk czytał z telefonu jakąś ciekawostkę o dywanach.

- Co ty gadasz. - Bartek zaczął się śmiać.

- No daje ciekawostki. - Odpowiedział jak gdyby nigdy nic.

- Czemu o dywanie.

- Pierwsze co rzuciło mi się w oczy. - Oboje zaczęli się z tego śmiać.

- Czy wy możecie normalnie nagrywać odcinek, a nie śmiać się z tego co robicie nawzajem? - Wybuchła Faustyna.

- A ty możesz wyjąć kija z dupy? - Patryk spojrzał na nią od góry do dołu z jakby zniesmaczonym wyrazem twarzy.

- Ty teraz grasz mnie?

- A żebyś wiedział, aktor nie wychodzi z swojej roli. - Uśmiechał się zwycięsko.

- Jesteście nie poważni. - Skomentowała nadal brnąc w swoje poprzednie słowa i wyszła z salonu.

- Ah ta nieodwzajemniona miłość. - Skomentował Patryk pod nosem.

- Czyli przerwa? - Spytał operator na co każdy przytaknął. Narazie dziewczyny poszły rozmawiać z Faustyna, a oni zostali tam gdzie byli niezbyt przejmując się jej osobą.

- A ciebie co naszło? - Spytał Patryk czując, jak ktoś przytula się do jego pleców gdy zostali sami.

- Zawsze ty domagasz się uwagi, a dziś zamieniliśmy się charakterem. - Odpowiedział, a Patryk obrócił się, by przytulić go normalnie.

- A jak ktoś nas zobaczy? - Spojrzał w bok spoglądając, czy ktoś nie wraca.

- Liczysz się tylko ty, a nie inni. - Musnął jego usta czule.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top