Rozdział 6

~*~

*Nanami*

Czasami zaczyna mnie wkurzać to, że Shu ma bardzo często rację. Po raz kolejny spełniły się jego przeczucia i zaczął się temat naszego ślubu, którego żadne z nas nie planowało.

- Nie.- Odpowiedział poważnie blondyn, a ja się uśmiechnęłam. Pan Sakamaki uniósł jedną brew słysząc odpowiedź syna. 

- Sakamaki-sama, pomimo tego, że nasz związek jest jak najbardziej na poważnie, to według mnie jesteśmy za młodzi na małżeństwo.- Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy, a mężczyzna aż się uśmiechnął na moją bezpośredniość. 

- W ogóle Ojcze myślałem, że nie będziesz zadowolony z tego, że jestem z człowiekiem.- Wyznał, a ja po raz kolejny wykrzywiłam usta w uśmiechu.- W co ty igrasz?- Zapytał.

- Oboje bardzo dobrze wiemy, że Panienka wśród nas nie jest człowiekiem.- Stwierdził z uśmiechem, a ja zamarłam. Natomiast Shu zmarszczył brwi. 

- Po czym to niby stwierdzasz? Przecież pachnie człowiekiem.- Spojrzałam na blondyna spod byka. Mówił to z lekkim skrzywieniem twarzy. 

- Zdradziła się na naszym pierwszym spotkaniu. W tak krótkim czasie człowiek by nie dotarł do domu.- Skrzywiłam się. Nie wiedziałam wtedy, że ten mężczyzna jest ojcem szóstki wampirów, a w dodatku sam jest nim. Chłopak na mnie spojrzał ze zmarszczonymi brwiami, a ja odwróciłam wzrok. Wstałam z miejsca.

- Nie ważne, czy jestem, czy też nie. Nie mam ochoty w tej chwili rozmawiać o żadnym ślubie.- Powiedziałam i podeszłam do drzwi.- Najpierw muszę rozwiązać sprawę z moim ojcem, a do tej rozmowy możemy wrócić jak skończę chociażby liceum albo nawet studia.- Po tych słowach wyszłam z gabinetu i skierowałam się do swojego pokoju.

Gdy już byłam w moim azylu głęboko westchnęłam i rzuciłam się na łóżko. Miałam teraz swoje problemy na głowie, a pan Sakamaki mi jeszcze kolejne chcę dołożyć. Poczułam jak materac ugina się pod czyimś ciężarem, a potem ktoś się obok mnie kładzie i rękę zostawia na mojej talii. Wiedziałam, że jest to Shu, więc mimo to nie ruszyłam się nawet o milimetr. Leżałam na brzuchu z zamkniętymi oczami. Otworzyłam je dopiero wtedy gdy poczułam jak chłopak jeździ nosem po mojej szyi. 

- Mogę?- Zapytał, a ja niewyraźnie skinęłam głową. 

Blondyn zanurzył swoje kły w mojej szyi. Zawsze pytał o zgodę. Nie za każdym razem mu pozwalałam się napić, ale dzisiaj nie miałam zastrzeżeń. Był jedyną w tym domu osobą, której na to zezwalałam. Raz jak Ayato chciał mnie ugryźć skończył z głową w ścianie. Poczułam lekkie ukłucie jak przy bijaniu igły, a potem tylko jak chłopak pił. Po chwili odezwałam się.

- Shu, dosyć.- Zaprzeczyłam, a blondyn niechętnie się odsunął. 

- Moja wina, że masz taką słodką krew?- Zapytał z pretensją i zlizał krew z pozostawionych dziurek, a ja się zaśmiałam. Łaskotało to.

- Jest po prostu zmieszana, więc co się dziwić?- Oburzyłam się, a Shu ponownie zaczął jeździć nosem po mojej szyi. 

- Wiesz, że to łaskocze?- Zapytałam i zaraz ponownie zachichotałam. 

- Wiem, dlatego to robię.- I po raz kolejny zaczął nosem przejeżdżać po mojej szyi. Chłopak był nie raz nieznośny, ale za to go lubiłam. Nasz odpoczynek przerwało wtargnięcie do pokoju. 

- Koniec romansów!- Krzyknął Ayato, a ja jęknęłam niezadowolona. Czy on zawsze musi przychodzi do nas wtedy, gdy ja nie mam na nic ochoty?

- Nie chcę wstawać.- Zamarudziłam.

- Ktoś przyjechał i chcę się z tobą widzieć.- Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na rudowłosego.

- Kto?- Zadałam pytanie, a chłopak wzruszył ramionami i wyszedł. Opadłam na brzuch z jękiem, ale po chwili namysłu wstałam i przeczesałam palcami włosy. W końcu nie wypada kazać gościowi czekać.

- Chodź Shu.- Powiedziałam i splotłam z nim palce. Spojrzałam na nasze złączone dłonie i lekko się uśmiechnęłam. W tym momencie mogę z ręką na sercu przyznać, że jestem naprawdę szczęśliwa.

Blondyn mruknął coś niewyraźnie i wstał z łóżka. W ciszy ciągnęłam go przez korytarz, a potem po schodach. Weszliśmy do salonu, a ja zamarłam. Zobaczyłam tam mężczyznę, który zapomniał o mnie na dwa lata. W pomieszczeniu pośród braci Sakamaki oraz Pana Sakamaki stał Ethan Sakine, mój prawny opiekun i zastępczy ojciec.

~*~

Yo!

Na ten rozdział nie miałam prawie w ogóle pomysłu, więc dlatego też ma tylko 600 słów. W następnym powinno być więcej, ale mam trochę wątpliwości co do tej całej trzeciej części... Ja uciekam, bo muszę się iść wykąpać, a jest co raz później :/

Bayoooooo!!!!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top