Rozdział 3
~*~
*Nanami*
- Aaaaaaaaaaa!!!- Obudziłam się z krzykiem i zlana zimnym potem. Do mojego pokoju po kilku sekundach wbiegła moja opiekunka.
- Nanami znów ten koszmar?- Zapytałam zmartwionym głosem kobieta.
- Tak...- Mruknęłam ciężko oddychając i przeczesując moje białe włosy palcami.
- No dobrze... Możesz już wstawać, bo i tak nie długa zadzwoni twój budzik.- Spojrzałam na wcześniej wspomniany przedmiot, 5:43.- Pamiętaj o 7:30 wyjazd.- Kiwnęłam głową i wstałam z łóżka kierując się do szafy.
Wyjęłam z niej czarne rurki z dziurami na kolanach, czerwoną koszulę w czarną kratę z rękawami 3/4, do tego czystą bieliznę i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam na siebie przygotowane ciuchy, rozczesałam moje białe włosy oraz umyłam zęby. Wyszłam z toalety nie malując się, stawiam na naturalność. Spojrzałam po pokoju i zauważyłam, że nie ma moich walizek.
"Pewnie ktoś je wziął na dół."- Odłączyłam telefon od ładowarki i chwyciłam moją torbę podręczną. Zeszłam na dół do jadalni.
Ściany były pokryte białą boazerią oraz dużą ilością obrazów. Na podłodze znajdowały się jasne panele. Na środku pomieszczenia był wielki, drewniany stół, a dookoła niego krzesła o ciemnym kolorze drewna jak stół. Na stole znajdowało się moje śniadanie w postaci jajecznicy, kilku kanapek oraz masła. Usiadłam przy stole i zaczęłam spożywać śniadanie. Po ukończonej czynności wstałam biorąc do ręki moją torbę. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, wskazywał 7:19. Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Po drodze spotkałam Emily, opiekunkę, która przyszła do mnie rano. Trzymała dwie moje walizki, a ja sobie o nich przypomniałam. Podbiegłam do kobiety.
- Wybacz Emily, zapomniałam o nich.- Wskazałam na walizki, na co ona się delikatnie uśmiechnęła.
- Nic się nie stało.- Odpowiedziała z uśmiechem. Wzięłam od niej dwie najcięższe walizki, a ona chwyciła ostatnią.
Mimo iż miała 32 lata, wyglądała na max. 28 lat. Posiadała piękne, długie czarne włosy i duże zielone oczy, zgrabny nosek oraz pełne usta. Na co dzień wdziałam ją w czarnych sukienkach. Doszłyśmy do samochodu w ciszy. Szofer wziął ode mnie i Emily walizki żeby włożyć je do bagażnika. Pożegnałam się z opiekunką i ojcem, aby zaraz potem wsiąść do samochodu. Wyjęłam z mojej torby ipoda i słuchawki, a następnie w moich uszach rozbrzmiały pierwsze nuty piosenki 5 Seconds Of Summer.
Punkt 7:30 samochód ruszył z podjazdu, a ja patrzyłam się w oddalający krajobraz by zaraz pogrążyć się w świecie muzyki. Nuciłam każdą piosenkę, która akurat leciała. Podróż mijała, a ja dopiero teraz zauważyłam, że krajobraz się zmienił. Wyłączyłam muzykę i schowałam sprzęt do torby. Po czym spojrzałam na mijający widok za oknem. Ujrzałam piękne łąki, lasy, jeziora oraz rzeki. Po prostu cudownie! Podziwianie widoków przerwał mi głos kierowcy.
- Panienko zaraz dojedziemy.- Poinformował mnie szofer, a ja oderwałam wzrok od widoków i spojrzałam na mężczyznę.
- Dziękuje za informacje.- Miał racje po pięciu minutach stanęliśmy na nieznanym mi podjeździe wielkiej rezydencji.
Mężczyzna wysiadł i podszedł do moich drzwi, a następnie je otworzył. Cicho podziękowałam i wysiadłam z jego pomocą. Przyglądałam się mojemu tymczasowemu miejscu zamieszkania. Był przepiękny. Mimo iż wydawał się stary i zaniedbany. Cała rezydencja była pomalowana na żółta i obrośnięta bluszczem. Drzwi wejściowe były masywne i zrobione z ciemnego drewna, a otoczone były białą framugą. Nad drzwiami było nie wielkie, białe okno, a nad oknem znajdował się biały kamień. W prawo od okna był duży balkon, a pod balkonem wielkie okno. Obok niego było mniejsze okno, a nad tym kolejne i jeszcze jedno malutkie, białe okienko. Było dużo okien obrobione białymi framugami. Dach był w odcieniu ciemnego fioletu. Kilka metrów przede mną była duża fontanna.
Przyglądałam się dość długo, a przerwało mi to włączenie silnika. Spojrzałam za siebie i widziałam już jak samochód odjeżdża. Z dużym trudem chwyciłam wszystkie trzy walizki i zawiesiłam moją torbę podręczną przez ramię. Ruszyłam żółwim krokiem w stronę drzwi, zauważyłam dużo róż, w tym i czarne. Przyznam szczerze, że zdziwiłam się, bo rzadko kto je hodował, z ledwością powstrzymałam się by do nich podbiec, i nie zacząć ich oglądać oraz dotykać. Niestety, ale nie byłam u siebie i nie mogłam robić tego co mi się żywnie podobało. Przechodząc obok fontanny poczułam kilka kropelek wody na twarzy. Spojrzałam w górę, a na moją buzię zleciało jeszcze więcej kropel. Chwyciłam walizki mocniej i pobiegłam w stronę drzwi o mało się nie zabijając przez nadmiar walizek. Puściłam bagaże kiedy byłam już pod drzwiami i odetchnęłam z ulgą. Chwyciłam kołatkę w kształcie lwiej głowy i zastukałam dwa razy.
Z tymi dwoma stuknięciami zaczęła się moja historia...
~*~
Bożeeeeee.... Jak ja fatalnie opisuje przedmioty, rzeczy i ludzi... Mam nadzieję, że tego nie skiepściłam.... No dobra komentujcie i gwiazdkujcie!
Bayo!
Kazenaki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top