prolog
POV Peter
Jak co wieczór patrolowałem Nowy Jork kiedy nagle usłyszałem wystrzał z pistoletu z tłumikiem, zwykła osoba by tego nie usłyszała ale ja tylko dzięki mojemu pajęczemu zmysłowi. Szybko tam poleciałem i zastałem martwe ciało 30 letniego mężczyzny, oraz cień za którym szybko pobiegłem w głąb zaułka, jednak nikogo nie zastałem...
Po jakiejś godzinie postanowiłem wrzucić do swojego domu, ale już w drodze usłyszałem niepokojące dźwięki... Dźwięki karetki. Jak szybko mogłem popędziłem w tą stronę i zobaczyłem coś co ciężko będzie mi zapomnieć, a mianowicie samochód mojej cioci zderzony z ciężarówką, już odrazu wiedziałem że ona nie żyje.
Szybko doleciałem [na pajęczynie] i weszłem do mojego pokoju, nie wiedziałem co się zemną stanie jeśli tu zostanę więc wziąłem kilka par ubrań, laptopa, telefon, ładowarkę, oszczędności, trochę jedzenia i picia i struj ktury zrobiłem z Harrym, schowałem wszystko w plecaku i wyszłem oknem.
_______________
Zakończyć tutaj...
Nie, nie będę taka
_______________
Tydzień później
Ten tydzień przenocowałem u Neda, mimo jego zapewnień wciąż uważam ze to moja wina że may nie żyje, bo gdybym był tam 5 minut wcześniej... A co do Neda to nie mogę z nim ciągle mieszkać z nim bo w końcu ktoś się zorientuje, a sam też nie mogę...
A gdyby tak... Wiem że to złe ale chyba nie mam innej opcji jak podrobienie dowodu osobistego, tylko do tego bym potrzebował czyjejś pomocy.
___________________
≈200 słów
Tak więc jak myślicie, do kogo Peter poszedł po pomoc, a może ktoś sam mu pomógł, napiszcie co wy myślicie bo jestem ciekawa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top