>5

Gdy Shawn doszedł na miejsce, Melanie nadal stała przy ich stawie. Nie mógł oderwać od niej oczu, zauważył również naszyjnik który przewrócił się i literka była teraz na plecach. Uśmiechnął się na ten widok. Po cichu podszedł bliżej.

-Hej - powiedział gdy był centralnie za nią

King podskoczyła jednak gdy się odwróciła, na jej ustach zagościł uśmiech.

-Cześć Mendo - zaśmiał się na swoje stare przezwisko, którego używała nawet gdy byli razem

-Przyjechałaś do Alexa ?

-Ty też?

-Tak 

Stali tak w ciszy patrząc sobie w oczy. Melani już wiedziała, że żałuje. Chciałaby cofnąć czas, obje chcieli tego samego. Lecz byli na tyle głupi by się z dumy nie przyznać. Nie chcieli znów cierpieć.

-Pamiętasz co mi kiedyś mówiłaś ?

- Że za dużo palisz ?

-Nie

-Że  twoje koleżaneczki to dziwki ?

-Znaczy też, ale nie o to mi chodzi

-A o co ?

-Mówiłaś, że miłość może przetrwać nawet 20 lat. Jak nie więcej.

-Yhym

-Moja miłość przetrwała 

-Tak słyszałam masz dziewczynę

-Miłość do ciebie 

Dziewczyna popatrzyła się na niego zdezorientowana, myślała że się przesłyszała. 

-Ta rozmowa przybiera złe tory, do zobaczenia 

Wyminęła go i zaczęła iść w stronę domu.

-Mówiłem prawdę - szepnął już do siebie pod nosem 

Sam też i Shawn postanowił powrócić do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top