°• 16 •°
Yoongi po raz kolejny usunął wiadomość, która miała być do Jimina. Bardzo żałował, że okłamał młodszego. Ale sprawką tego poczynania, był jego ojciec i dziewczyna. Ojciec groził mu, że jak spotka się z Jiminem, to skrzywdzi Parka, oraz wyrzuci Yoongiego z domu.
Cichutko westchnął i wyłączył aplikację. Nie będzie męczył przyjaciela wiadomościami przeprosinowymi.
-Yoongi? Kochanie, no... Odezwij się. -Soojin zaczęła machać rękoma przed twarzą Mina.
-Tak? -Spytał chłopak po chwilowym transie.
-Pytałam się ciebie, czy lubisz kolor granatowy. -Odpowiedziała brunetka.
-Lubię, a co? -Zapytał.
-Twój ojciec mi powiedział, że urządzi nasz ślub i ja się ciebie pytam czy ten kolor ci pasuje. -Uśmiechnęła się.
Yoongiego automatycznie zatkało. Ślub? Przecież on nie jest na to gotowy. On jest jeszcze za młody! Odpowiedź jest tylko jedna. To wina ojca Mina.
-A-Ale jak ślub? -Zapytał jąkając się.
-Normalnie. -Odpowiedziała. -Kiedy osiągniemy odpowiedni wiek, to się pobierzemy. Tak twój ojciec powiedział. -Zaśmiała się. -A teraz muszę jechać do galerii z Jihyo. -Pocałowała go w policzek.
-Pa. -Odparł Yoongi kładąc się na łóżku.
Niestety chłopak nie wiedział, że jego dziewczyna idzie do swojego kochanka...
Po kilku minutach, Yoongi nie wytrzymał, ubrał buty, wziął telefon, słuchawki i wyszedł z domu. Jego myśli były ciągle o Jiminie. Dlaczego mu nie powiedział, że jest gejem? Przecież chłopak jest tolerancyjny. I dlaczego nie spędzał z nim czasu? Twierdził, że nie chce im przeszkadzać, ale Yoongi dobrze znał młodszego. Kłamał, ale dlaczego? Kiedy starszy związał się z Soojin, Jimin stał się cichy. Coraz rzadziej spotykał się z Yoongim i rzadziej pisał.
-A może mnie kocha? -Powiedział sam do siebie. -Nie, to nie możliwe. -Zaprzeczył, kręcąc głową.
Nagle wpadł na pomysł. Pobiegł do domu i wyciągnął małą walizkę. Kiedy znalazł się w pokoju, wyjął z szuflady drugi, nieużywany telefon. Ze swojego wyjął kartę i włożył ją do jego "nowego" telefonu. Próbował go włączyć, jednak był rozładowany. Podłączył urządzenie, a potem poszedł do szafy i zaczął wyciągać rzeczy potrzebne na wyjazd.
Spakował ubrania, szczoteczkę do zębów i kilka niepotrzebnych rzeczy. Swój telefon bez karty schował pod poduszkę i uśmiechnął się.
-Jeszcze tylko kupić bilety i jadę do ciebie, Jimin. -Powiedział uśmiechając się na słuch o imieniu młodszego.
Usiadł na biurku i odpalił laptopa. Wyszukał szybko stronę z biletami na pociąg i kupił odpowiedni, do Busan. Uradowany zamknął laptopa, oraz spakował urządzenie wraz z ładowarką do walizki. Zauważywszy, że telefon się szybko naładował, odłączył go i spakował do torby, którą przerzucił przez ramię.
Spakowany, wyszedł z pokoju na korytarz, jednak musiał się wrócić, bo zapomniał ładowarki do smartfona, słuchawek i powerbanka, który o dziwo był naładowany. Podniósł walizkę i zszedł na dół do kuchni, gdzie znajdowała jego mama. Dahyun odwróciła się, słysząc hałas, a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Mamo. -Zaczął Yoongi. -Wyjeżdżam do Busan, żeby ratować moją przyjaźń z Jiminem. I... nie jestem gotowy na ślub. Wiem, to wszystko wina ojca, ale proszę nie mów mu gdzie jestem, okej? Zmieniłem telefon, więc mnie nie znajdzie. -Jego głos powoli się załamywał.
-Synku... -Powiedziała Dahyun. -Ja o tym nie wiedziałam... -Załamał jej się głos. -Ja cię rozumiem, że nie jesteś gotowy na ślub i ja cię do tego nie zmuszam... Ale ojciec, niestety chce. -Przytuliła go.
-Ojciec powiedział, że jak spotkam się z Jiminem, to on mu coś zrobi, a mnie wyrzuci z domu. -Odparł chłopak.
-O mój boże! -Krzyknęła kobieta. -Yoongi, tata ci to powiedział? -Spytała z niedowierzaniem.
-Niestety tak. -Odpowiedział. -I jadę to naprawić. Muszę już iść, pociąg mam za godzinę, a do stacji mam kawał drogi.
-Masz pieniądze? -Zapytała.
-Coś tam mam. -Odpowiedział.
-Poczekaj. -Kobieta wyszła z kuchni i skierowała się w stronę korytarza. Sięgnęła po torebkę i wyciągnęła z niej portfel. Po chwili zjawiła się z kilkoma banknotami w lewej ręce.
-Proszę. -Podała synowi. -Resztę masz na karcie. -Uśmiechnęła się.
-Jakiej karcie? -Dopytywał się Yoongi.
-Ahh... Jaka ja głupia. -Kobieta lekko uderzyła się w czoło. -Założyłam ci kartę. -Powiedziała po chwili i wyjęła z portfela kartę koloru niebieskiego, oraz małą kartkę.
-Na kartce masz pin, kiedy będziesz musiał wpisać na pinpadzie, lub do bankomatu. -Wytłumaczyła Dahyun.
-D-dziękuję, mamo. -Przytulił się drugi raz. -Muszę już iść. Jakby coś się działo, to dzwoń.
-Dobrze. Idź już, bo się spóźnisz. -Powiedziała Dahyun, popychając lekko syna do drzwi wyjściowych. -A i co do karty, ojciec o niej nie wie. -Uśmiechnęła się i pomachała na pożegnanie, na co syn zrobił to samo.
-Do zobaczenia! -Krzyknął, już na dworze.
-Wróć na oddanie świadectw! -Odkrzyknęła.
-Masz to jak w banku. -Cichutko się zaśmiał i poszedł na przystanek autobusowy.
~~~
Dziękuję za ponad 500 wyświetleń ♡ Wyjątkowo długi, bo dostałam weny haha
Miłego dnia~💜
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top