36
Pov's Justin
Jak wyszła ode mnie z domu Wiki nie wiedziałem co mam robić szybko poszedłem do pokoju i włączyłem komputer po czym wpisałem numer Van i zacząłem ja śledzić na mapie
. wyświetliło mi się że dzwoni do Zac'a. Ton nie moja sprawa po kilku godzinach wyskoczyło mi że leci samolotem . Wtedy wiedziałem , że jest z nią Wiki . Szybko zadzwoniłem na lotnisko aby szykowali mi lot do Polski . Szybko spakowałem torbę i wskoczyłem do auta wybrałem numer do hotelu który jest najbliżej cmentarza.
-Dzień dobry hotel Valencia
- Witam nazywam się Justin Bieber i mam do pana prośbę , proszę zarezerwować dwa pokoje koło siebie na dziś. I mam do Pana ogromną prośbę proszę przyjąć Panią która za niedługo przyjdzie do Pana z psem. Proszę dać jej jeden z pokoi .
-Tylko u nas jest bezwzględny zakaz psów . Tak szefostwo zatwierdziło .
-Rozumiem, a gdybym dał panu podwójną stawkę i bilet na mój koncert jako VIP.
-Nie bardzo mogę
-Proszę, proszę.
-Dobrze
-Dziękuję i proszę mnie poinformować gdy będzie już u pana.
-Dobrze miłego dnia życzę.
Lot dłużył mi się nie miłosiernie . Nie wiedziałem co się dzieje z moją Wiki. Gdy tylko wylądowałem poszedłem do auta , które wcześniej wypożyczyłem przez telefon. Ruszyłem prosto na cmentarz wiedziałem że tam będzie i się nie myliłem. Widziałem jej przerażona minę , szybko poszedłem do niej i w ostatniej chwili ja złapałem. Wszystko słyszałem co mówiła ta dziewczynka .
Gdy wyrzuciła mnie z hotelu jak wróciliśmy z cmentarza poszedłem spać. Potem nic się nie działo .
Gdy zobaczyłem jak ubrała się na spotkanie z nim , byłem zazdrosny, bałem się że mnie zostawi. Ale zawiozłem ją tam i pojechałem nie tak daleko jak myślała. Stanąłem tak aby ich widzieć ale ktoś musiał mnie zauważyć i zaczął piszczeć
- AAAAA JUSTIN BIEBER mogę prosić o autograf
-Jasne- za chwile zebrała się spora grupka i co chwilę coś . Po godzinie zadzwonił mój telefon
-Zac nie mogę teraz gadać -powiedziałem po angielsku
-To ja przyjedź po mnie , proszę
-Gdzie jesteś ?
-Nie wiem zgubiłam się
-Stój i nie ruszaj się zaraz będę. - rozłączyłem się -Przepraszam bardzo ale muszę już naprawdę iść.
Szybko pobiegłem do auta i wyciągnąłem laptopa i znalazłem ją po numerze Zac'a . Po 10 minutach byłem na miejscu. Gdy ją zobaczyłem miałem ochotę go rozszarpać . Pytałem jej co się dzieje ,ale nie odpowiedziała. Pojechaliśmy pod hotel i powiedziała zdanie które mnie zabolało
-Zostaw mnie, na razie chce zostać sama - i weszła do hotelu zabolało. Wiem że nic mi nie powie, więc zawróciłem i pojechałem do niego . Po 10 minutach byłem na miejscu, zapukałem do drzwi i otworzył mi on .
- Słucham? -
- Część jestem Justin i chciałbym z Tobą pogadać.
- Serio? Sorry ale z pedałami nie gadam
-Co ? Nie jestem pedałem .
-Nie? Serio to nie ja śpiewam o lizakach, a myślę o kutasie
- To tylko piosenka. Mogę wejść ? Chodzi o Wiki
Dobra wchodź - mówi Kamil-Siadaj i mów o co chodzi.
- Chciałbym się dowiedzieć od Ciebie czego oczekujesz od niej.
-Słucham? A co Cię to interesuje to moja żona...
-która Cię nie pamięta , jesteś dla niej obcą osobą .
-Może sobie przypomni
-Znam ja od prawie roku i wiem ,że jeszcze dwa lata było po jej "śmierci" zanim brat ją spotkał ...
-Chwila, ona nie ma brata
-Ma, brata bliźniaka . Zostali rozdzieleni przy porodzie . On dowiedział się kilka lat temu o tym. Ale mniejsza o to . Wiki nie przypomniała sobie przez 3 lata, to nie rób sobie nadziei że teraz sobie przypomnij.
-Ja wiem,ale Ty nie zdajesz sobie sprawy jak to jest stracić ukochaną osobę , nie pogodziłem się z tym przez te lata , a ona wraca i jest żywa , rozumiesz? Ja nie wiem co mam robić.-mówi załamany
-Ty nic nie możesz zrobić , musimy poczekać co ona zdecyduje. Chcę Cię jeszcze zapytać jaka ona była kiedyś? -Chyba zbiłem go z tropu bo był zszokowany.
-No cóż ona była szczęśliwa , uśmiechnięta zabawna zawsze umiała wyciągnąć człowieka ze złego humoru . Nawet jak było ciężko jej w życiu nie pokazywała tego i nawet w czasie trwania choroby nie traciła poczucia humoru.
-Szkoda że jej nie poznałem wcześniej, bo teraz jest całkowicie inną osobą.
-Co chcesz przez to powiedzieć ?
- Ona jest przestraszona , uparta , straciła pewność siebie , ale dalej walczy jak lwica . Uśmiecha się bardzo rzadko, ale wtedy to prawdziwy uśmiech . Po prostu za dużo przeszła już w swoim życiu.
-A wiesz może co jej się stało z twarzą?
-Jasne , z tego co wiem to próbowała od tamtych ludzi uciec, a gdy ja dorwali to sam możesz się domyśleć.
-O mój Boże ...-w tym momencie ktoś zapukał do drzwi - o dzięki
Do mieszkania weszła mała dziewczynka ma około 4 lat
-Część jestem Justin....
-Ja wiem Ty jesteś Justin Bieper . W przedszkolu mówili starsze dzieci o tobie i pokazywali różne zdjęcia
-A jak Ty masz na imię? -pytam malucha.
-Jestem Laura . Tato, a dlaczego Justin tutaj jest?
-Kochanie mówi się Pan Justin..
-Nie spokojnie...- jak się na mnie spojrzał ,to wolałem się nie odzywać.
-To jest mój znajomy wiesz , a teraz idź umyj rączki i zjesz obiad.
-Dobrze tatusiu ale dlaczego mówisz na niego cały czas pedal?- Prawie spadłem z krzesła
-Kochanie porozmawiamy jak będziesz starsza. I nie wolno tak mówić.
Mała jadła obiad ,a Kamil zaskoczył mnie pytaniem.
-Powiedz mi, zależy Ci na niej?
-Tak ...- i ktoś zapukał do drzwi
- Wejdź .
-Co Ty tutaj robisz? -pyta się mnie Wiki
-Rozmawiam -mówię
-Ja przyszłam, aby Ci powiedzieć że...
W tym momencie weszła Laura
-Tatuś kim jest ta pani
-Kochanie to jest twoja ciocia .-mała szybko podeszła do Wiki i ja przytuliła ,a ona nie wiedziała co ma zrobić ale ukucnęła i mocno ją przytuliła. Ale szybko puściła.
-Postanowiłam że lepiej będzie dla wszystkich .... -popatrzyła na Kamila z małą i na mnie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top