23
Pov Wiktoria
-Zostaw mnie słyszysz , zostaw . Proszę nie rób tego , ja tego nie chce . - mówię szarpiąc się z nim , ale on dalej to robi nie zwracając na moje krzyki uwagi .
-teraz mnie popamiętasz , po co tutaj przyszłaś? Sama się o to prosisz . A teraz się zamkniesz albo tego pożałujesz - nie odezwałam się już więcej tylko mocno zamknęłam oczy i czekałam aż skończy . Zaczęłam płakać - Co, nie podoba Ci się ? - nie odezwałam się - mów jak się Ciebie pytam mówi wyciągając nóż i rozcinając mi twarz , strasznie bolało
- Ty skurwielu ,zabije Cię , pożałujesz tego że się urodziłeś- mówiąc to zaczęłam się z nim szarpać
-Wiktoria obudź się , słyszysz
- Co co się dzieje ?
-miałaś zły sen -mówi Justin - Pamiętasz co Ci się śniło?
-Nie, nie paaamiętam .Zrobiłam Ci coś?
-Spokojnie nic mi nie będzie . Choć coś zjemy i zadzwonimy do Zac'a
- Taa dobra ,bo jestem głodna
Razem ruszyliśmy do kuchni i postanowiliśmy zrobić naleśniki.Justin przygotował składniki był przy tym taki skupiony i słodki . Ja wzięłam się za wymieszanie składników i zaczęłam smażyć naleśniki.
-Coś mi się przypomniało , muszę odda Ci pieniądze , które dałam temu panu za podwózkę mnie tutaj .
-Dobra spokojnie nic się nie stało , nie musisz mi ich oddawać - mówi to śmiejąc się i patrząc na mnie - A możesz mi powiedzieć dlaczego nie przyjechałaś do Zac'a ?
- Dobra naleśniki są już gotowe. Choć już jeść .
Na moje szczęście Justin nie nalegał , ale wiem że czeka mnie konfrontacja i Zac'iem . Jedząc milczeliśmy, a po jedzeniu pozmywaliśmy , chociaż Justin narzekał kiedy kończyliśmy zmywać . Podszedł do mnie i zamoczył ręce w wodzie , odbił mi je na plecach aż pisnęłam ze strachu , a on się zaczął głupkowato śmiać , niewiele myśląc zabrałam kubek napełniając go wodą i wylewając go na Justina. Widząc jego iskierki w oczach , zaczęłam uciekać , jednak złapał mnie bardzo szybko i szedł gdzieś przed siebie . Próbowałam stawiać opór , ale wiedziałam ,że to nie ma sensu , więc tylko mogłam czekać na najgorsze . Wychodziliśmy z domu na ogród i zobaczyłam tam wielki basen , domyśliłam się co mnie czeka . Niewiele czekając wrzucił mnie do basenu na szczęście woda była ciepła .
-Ratuj , ja nie umiem pływać -mówię idąc na dno to na górę w wodzie . Justin szybko wskoczył za mną do basenu, a ja podpłynęłam do drabinek , śmiejąc się wyszłam z basenu
-Zaraz , zrobiłaś mnie w kulki - mówi Jus
-Kara musi być za wrzucenie mnie do basenu
- Jesteś tego pewna ? To zobaczysz teraz- mówi wychodząc z basenu , łapiąc mnie wskakując do basenu. Zaczęliśmy się chlapać, podtapiać po prostu dobrze się bawiliśmy . Tego mi brakowało . Justin podpłynął do mnie bardzo powoli i płynnie , zbliżał się do mnie . Był coraz bliżej , widziałam jak na mnie patrzy chciał mnie pocałować , a co gorsza ja także tego chciałam , ale ktoś nam przerwał
-Co to kurw ma znaczyć?
-Zac ? Właśnie miałem do ciebie zadzwonić- mówi wychodząc basenu
-Właśnie widzę , to ty ją przez ten cały czas miałeś w domu, a mnie w kulki robiłeś.
- Co ty mówisz do cholerny Zac? Uspokój się, chodź do kuchni usiądziemy i pogadamy
-Nie mam zamiaru się z tobą rozmawiać, jesteś oszustem. Jak mogłeś to zrobić? Dobrze wiedziałeś co się ze mną działo jak jej nie było.
-Przestań, on jedyny mi pomógł, kiedy ty sobie imprezowałeś. - mówię wychodząc z basenu
-O czym ty mówisz? Przez cały miesiąc ciągle cię szukałem, próbowałem już wszystkiego, a ty tutaj sobie siedzisz i bawisz się w najlepsze
-Tak ja wiem , imprezowałeś w najlepsze , kiedy ja ciebie najbardziej potrzebowałam. Co tak patrzysz? Nie pamiętasz jak dzwoniłam do Ciebie na telefon , a Ty byłeś tak najebany , że nie umiałeś mówić.- Zrobił taką minę, że nie wiedział o czym mówię w tym momencie on wyciągnął butelkę wódki i zaczął ją pić z gwinta
- A co znudziło ci się dawanie mu dupy?
-Nie obchodzi mnie to że jesteś pijany. Przesadziłeś -nie zdążyłam nawet mrugnąć , a Justin już podszedł do niego i zaczęli się szarpać i bić . -Przeproś
-Po moim trupie - mówi Zac
-To wynocha stąd i nie wracaj - dalej zaczęli się szarpać i bić widziałam jak Justin dostał,a on nie został mu dłużny. Justin chwycił Zac'a za gardło. Dusił go i zadawał pięściami ciosów w żebra. Zac chrząkał przy każdym uderzeniu , usiłując wyrwać się z jego uścisków
- Przestańcie do cholery ... - Nie mogąc patrzeć na to w padłam w panikę i ....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top