Wróg/Przyjaciel
Nie no... To z pewnością zwykły zbieg okoliczności.Ale cóż. Zapomnijmy już o tamtym i wróćmy do rzeczywistości... Jesteśmy już w zamku. Oczywiście poszliśmy najpierw na Wielką Salę i patrzyliśmy na tych wszystkich przestraszonych pierwszaków. Co roku wygląda to komicznie, ale ten był jakiś inny. Pierwszorocznych była tylko garstka. Zawsze było ich powyżej 30, a teraz ledwo 20. Dźgnęłam Pansy palcem w żebra i wskazałam na nich głową. Dziewczyna po chwili dopiero zrozumiała o co mi chodzi.
- Dlaczego mnie to nie dziwi?- zaśmiała się
- Co konkretnie?- zapytał Vincent
- Że genialna Sel zwraca uwagę na pierwszorocznych.- wyjaśniła
- No, ale przyznaj...- zaczęłam- Jest ich o wiele mniej niż zwykle. Ok. Może ich rocznik nie jest tak liczny jak nasz, ale dalej jest ich troszeczkę za mało.
- Wyluzuj Sel...- zaczął John i mnie przytulił- Oni z pewnością teraz boją się do jakiego domu trafią, a nie myślą o tym, że jest ich tak mało.- wszyscy się zaśmiali
- On ma rację. Pewnie każdy chce być w domu Slytherin.- powiedział Crabbe
- Dobra. Whatever.
Powiedziałam i powróciłam do patrzenia na pierwszaków. Te ich przestraszone miny. Wyglądali komicznie, ale jedna osoba się wyróżniała. Starszy od wszystkich, powaga, brak strachu w oczach, ten chytry uśmieszek, kruczoczarne włosy i ogniste oczy. Nim zdążyłam bardziej się zastanowić nad tym kim on jest spojrzał na mnie i było widać, że prychnął pod nosem. Co za tupet! Czy ten człowiek już w pierwszy dzień szuka sobie wrogów? Myślałam, że teraz jak na razie poznaje się przyjaciół. Chciałam wstać, podejść do niego i wygarnąć mu, ale przerwała mi McSztywna wypowiadając te dwa słowa z dumą i szczęściem...
- Leonardo Gryffindor!
Zamurowało mnie. Przecież ich rodzina nie żyje! Jakim prawem ten człowiek przyszedł tu do szkoły i daje nadzieję domowi Godryka na lepszy czas?
Podszedł pewnie do stołu nauczycieli i przywitał się z dyrektorem... Jebani gryfoni. Dyrektor wstał i zaczął mowę...
- Przywitaliśmy kolejnego dziedzica w tej szkole. Leo na wakacjach miał do czynienia z Tiarą Przydziału i w brew temu co mówią wszyscy, że potomkowie trafiają do domów swoich przodków on zaskoczył nas wszystkich. Leon trafił do domu...- przetrzymał wszystkich w napięciu i spojrzał na mnie, czy to ma oznaczać, że...- Ravenclaw!
Krzyknął, a dom orła zaczął bić brawa i gwizdać. I co? Myślą, że jak będą go mieć u siebie to coś im to da? To tylko jebany pierwszoroczny.
- A zapomniałbym...- znów zaczął, kiedy tamten usiadł ze swoim nowym domem- Leonardo jest już na trzecim roku. Mam nadzieję, że jeśli nie będzie sobie radził trzecioroczni mu pomogą. A teraz smacznego.
Smacznego? Jakoś odebrało mi apetyt... Kiedy moja ekipa zaczęła jeść ja wstałam i skierowałam się w stronę lochów. W sumie... Mam to gdzieś. Poszłam na błonia. Usiadłam pod moim ulubionym drzewem i zamknęłam oczy. Nagle zawiał wiatr i poczułam czyjeś perfumy. Ale nie rozpoznałam tego zapachu. Nie pasował do nikogo kto nie boi się do mnie podejść, a tu nagle w pierwszy dzień komuś odwaga skoczyła? No to zacznijmy zabawę... Otworzyłam oczy i zobaczyłam tego ni gryfona, ni krukona. Co on tu chce?
- Nie wiesz, że pierwszoroczni mają iść za prefektem do dormitoriów?- zapytałam oschle
- A ty nie wiesz, że nie wolno chodzić wieczorami po Błoniach?- i znów ten jego uśmieszek, szlag mnie trafia
- A ty nie wiesz, ze ja mogę więcej niż zwykli uczniowie?
- A ty nie wiesz, że tak jakby ja też mam takie prawa jak ty?
- Czego ty człowieku chcesz?- zapytałam już lekko wkurzona tymi jego gierkami
- Chciałem poznać inną dziedziczkę. Czy to coś złego? Jakby nie patrzeć naszych przodków już nie ma, więc moglibyśmy się zaprzyjaźnić.
- Niedoczekanie...- prychnęłam i wstałam- Myślisz, że skoro nie jesteś w domu swojego przodka to możesz zaprzyjaźnić się z potomkinią Salazara?! Zabawny jesteś. Nie ważne, że oni nie żyją. Nie ważne, że jesteś krukonem, a nie gryfonem. Jak dla mnie każdy kto ma cokolwiek wspólnego z Gryffindorem jest zdrajcą, albo szlamą, więc dla własnego bezpieczeństwa odjeb się człowieku.- wyjaśniłam mu to jakoś miło?
- A ty co? Wielka pani Slytherin? Ty chcesz mieć tu tylko wrogów czy przyjaciół? A może chcesz, aby każdy się ciebie bał? Bo co? Jesteś potomkinią najgorszej osoby? Jeszcze zobaczymy kogo będą się bać.- powiedział i sobie poszedł
Jaki on ma tupet! Co on sobie myśli? Pierwszy dzień w szkole i już myśli, że jest jakąś wielką szychą. Pff... Niech zapomni, że będzie moim przyjacielem. Jedynie mogę zostawić mu miejsce mojego wroga.
Wróciłam do dormitorium zamyślona. Moja ekipa nie chciała nic powiedzieć. Chyba domyślili się, że chodzi o tego całego krukona. On serio myśli, że jeśli będzie szczery, w innym domu to będzie mógł się przyjaźnić ze ślizgonami? Nie doczekanie jego...
*Tydzień później*
Mam dzisiaj pierwszą lekcję astronomii, a z nami mają zajęcia krukoni. No oczywiście wiąże się to z tym, że ten Gryffindor ma mieć zajęcia z nami. Ale cóż... Zrobi się kilka żartów i odechce mu się chodzić do tej szkoły.
- Witajcie dzieci.- powiedziała psorka
- Wi...- chciałam coś powiedzieć, ale ktoś mi przerwał
- Dzieci? Chyba pani nie wie, ale dzieci to są w pierwszej klasie. A jeśli pani jest ślepa i nie wie ile mamy lat to po co pani uczy?- zapytał ktoś, a wszyscy ślizgoni w śmiech
Coś mi nie pasowało. Kiedy ślizgon żartuje każdy się śmieje. Nawet inny dom, a krukoni tym razem milczeli. Popatrzyłam tam, gdzie nauczycielka i zobaczyłam tego gryfona/krukona, który stoi i śmieje się w najlepsze. Życie w tej szkole mu nie miłe, że dokazuje nauczycielom?
- Chyba się przesłyszałam panie Gryffindor. Co pan powiedział?- zapytała spokojnie
- Nie dość, że ślepa to jeszcze głucha. Hahaha... Lepiej niech pani sama da się do dymisji bo nie zaliczymy przez panią SUM.- dalej brnął w to co zaczął
- Do dyrektora! Ale już!!!- krzyknęła i wyszła z nim z klasy zostawiając wszystkich w lekkim szoku
- Wiecie co?- zaczęła Hestia- Ta sytuacja mi coś przypomniała...
Każdy patrzył na nią nie wiedząc o co może jej chodzić. Ona tylko przekręciła oczami i wstała. Podeszła do Draco. Kazała mu wstać i usiąść za mną. Chłopak nie pewnie to zrobił. Blaise usiadł koło niego, a ona sama stanęła przed naszą czwórką czyli mną, Pansy, Draco i Zabinim.
- Lekcja transmutacji z McGonagall w pierwszej klasie. Przywitała się z nami, a w tedy panienka Slytherin odpowiedziała....- pokazała, abym się odezwała
- Elo McSztywna?- zapytałam bo nie pamiętałam do końca
- No coś w tym stylu. Ale później powiedziałaś do niej, że jest....
- Głucha i ślepa....- powiedziałam zdziwiona- A ten krukon powiedział to samo do tej babki.
- Brawo ty. I ty też trafiłaś do dyrka pamiętasz? Coś mi się zdaje Sel, że będziesz miała dodatkową konkurencję w tej szkole...
Powiedziała, a mnie zatkało. Czy to możliwe, że ktoś taki jak on może być tak okropny jak prawdziwy mieszkaniec domu węża? Jeśli tak to radzę mu jedno... Nie podskakuj mi koleś bo nie skończy się to dla ciebie dobrze....
**********************
I co sądzicie o nowym uczniu w Hogwarcie? Czy Sel ma czego się bać?
Jesteście cudowni!!! 💖💖💖 Już prawie 2k wyświetleń i już 200+ gwiazdek. Dziękuję!!!💖💖
Dzięki za wszystkie:
- czytanie 📖
- gwiazdki 🌟
- komentarze 📝
Pozdrawiam Ari As 💖💖💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top