Tajemnica
Tydzień później siedziałam z resztą na obiedzie. Znudzona słuchałam co moi przyjaciele mówią. Patrzyłam tempo w stół i myślałam, że zaraz usnę. Na szczęście, albo nieszczęście ktoś mnie szturchną. Popatrzyłam w prawo i zobaczyłam uśmiechniętą Florę.
- O co chodzi?
- Po pierwsze prawie śpisz, a po drugie wiesz, że dali szlaban rudym?- zapytała lekko się śmiejąc
- Rudym? - podniosłam brew- A tym bliźniakom Wesley. Ale dlaczego dali im szlaban?
- Za tą akcje w Halloween. - zaśmiała się
- Szkoda, że to nie oni.- powiedział znudzony Crabbe
- Skąd taka pewność?- zdziwiłam się- Zacząłeś przyjaźnić się z gryfonami?- wszyscy się zaśmiali
- Nie, tylko wiem stąd, że...- przerwał mu Zabini
- Chodzi mu o tego królika i węża. No ludzie! Każdy wie, że to byłaś ty i Malfoy.- zaśmialiśmy się
- No tak. Oczywiście ja to wąż, a Draco "Królik" Malfoy to... To jest jasne.- zaśmiałam się
- Nie szkoda ci gryfonów, którzy zostali za ciebie ukarani?- podniosła brew Pansy
- Ona i współczucie?- zdziwiła się Hestia- Jakby ktoś z nas jej coś zrobił bez mrugnięcia okiem by nas zabiła.
- Ona ma rację.- zgodziłam się z nią
Inni tylko się zaśmiali. Pansy wie, że to prawda, ale też potraktowała to jako żart. Ja czasem tych ludzi nie zrozumiem. Moją powagę zamienią w żart i nikt mnie już nie bierze na poważnie. Ja chciałam, aby bali się mnie, a nie siedzieli obok i się ze mnie śmiali. Ludzie trochę powagi.
Patrzyłam już przez jakieś pięć minut na to całe Golden Trio. Zastanawiałam się nad czym oni tak zawzięcie rozmawiają. Jedno przerywało drugiemu i tak w kółko. Wyglądało to dosyć poważnie. No bo kto normalny kłóci się ze znajomymi.... Ok. Nie było tematu. Chociaż nie. Nikt się nie kłóci tak ze znajomymi tutaj. To tylko ta trójka. Próbowałam dosłyszeć chociaż trochę z tej rozmowy. I co dziwne udało mi się usłyszeć tylko dwa słowa "kamień filozoficzny". Słyszałam o nim, ale nie wiem od kogo i nie pamiętam co. Jak zwykle z moich myśli musiał mnie ktoś wyrwać. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zauważyłam, że to Malfoy, ale nie chciało mi się dzisiaj z nim kłócić, więc dalej siedziałam znudzona.
- Ślinisz się na widok bliznowatego czy rudego?- widziałam ten jego głupi uśmiechek
- Nie wiem. Zastanawiam się, który jest przystojniejszy, ale to tak jakby wybierać czy wyjść za szlamę lub za zdrajce krwi.- wzruszyłam ramionami
- Łał. Nie będziesz mnie obrażać?- pokiwałam głową- Jesteś chora? Co to za zmiana?
- Po prostu nie chce mi się dzisiaj ciebie męczyć.- dźgnęłam Zabiniego w żebro, ponieważ siedzi koło mnie- Tamta trójka coś knuje, a ja muszę wiedzieć co.- powiedziałam znów patrząc na gryfonów
- Może chcą cię zabić i świętować upadek Slytherinu?- zapytał głupio Draco na co tylko przekręciłam oczami
- Sel dobrze się czujesz?- zapytała zmartwiona Hestia
- Tak.- zmarszczyłam brwi- A czemu?
- Bo nie odpowiadasz na docinki królika. Jesteś pewna, że wszystko ok?- zapytała tym razem Flora
- Mam was dość.Kolejna osoba się o to pyta. - westchnęłam wstając- Idę do lochów jakby później ktoś mnie szukał.
Zanim odeszłam spojrzałam na stół nauczycieli. Każdy z nich na mnie patrzył ciekawym wzrokiem. Popatrzyłam na Sevcia i kiwnęłam mu głową. Widziałam jak westchnął, ale po chwili też wstał. Wyszłam z Wielkiej Sali i kierowałam swoje kroki do gabinetu psora. Muszę dowiedzieć się co to ten cały kamień filozoficzny.
Stałam przed drzwiami do gabinetu i miałam ochotę nawet pozabijać dla zabicia czasu. Na szczęście przyszedł profesor i wpuścił mnie do środka. Weszłam i od razu usiadłam zakładając nogę na nogę, ponieważ jestem wychowana na damę, więc to jest dla mnie norma. On usiadł na swoim krześle i patrzył ciekawym wzrokiem na mnie.
- O co chodzi Seleno?- podniósł brew- Wyglądasz niemrawo. Dobrze się czujesz?
- Tak.- westchnęłam, dlaczego każdy o to pyta?- Chodzi o to, że słyszałam jak Potter, Wesley i szlama Granger rozmawiają o kamieniu filozoficznym i chciałam wiedzieć co to jest.
- Jesteś pewna, że rozmawiali o tym?- zdziwił się
- Ręki sobie uciąć nie dam bo panowała tam głośna atmosfera, ale jestem prawie pewna, że mówili o tym. Więc co to jest?
- Kamień Filozoficzny twór pod postacią kamienia, mający bardzo potężną moc. Stworzył go Nicolas Flamel.- wyjaśnił
- Ma magiczną moc? Jaką?- dopytywałam
- Kamień ten może zamieniać każdy metalowy przedmiot w złoto. Wytwarza się z niego także Eliksir Życia , którego zażywanie może przedłużyć żywot.
- To czemu rozmawiali o tym gryfoni? Nie sądzę, aby któreś z nich go miało.
- Dam ci specjalną zgodę. - wyciągnął pergamin i pióro- Ty i trójka twoich przyjaciół, których wybierzesz sama oczywiście, będziecie sprawdzać czasami korytarze jak stwierdzisz, że oni będą chcieli coś zrobić.- wyjaśnił podając mi papier
- Zrozumiałam.- wstałam i podeszłam do drzwi- Dziękuję i przepraszam, że przeszkodziłam w obiedzie.- chciałam wyjść, ale zauważyłam drugi pergamin- Dlaczego tu pisze, że jestem zwolniona z dzisiejszych lekcji?- zdziwiłam się, chociaż mi to pasowało
- Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Lepiej idź wypocznij bo jak trafisz do pani Pomfrey powie, że nie zwróciłem uwagi.- przewrócił oczami
Wyszłam stamtąd i poszłam do pokoju wspólnego ślizgonów. Kiedy przekroczyłam próg rzuciłam się od razu na fotel, gdzie siedział Matheo. Chłopak tylko się zaśmiał i posadził mnie koło siebie. Zarzucił przeze mnie swoje ramię i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam roześmiane głosy moich przyjaciół, którzy właśnie wrócili z obiadu. Zakryłam uszy dłońmi, ponieważ nagle od jakiegoś głośniejszego dźwięku zaczynała boleć mnie głowa. Nagle wszystko ucichło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że każdy patrzy na mnie z troską. Westchnęłam nawet nie wiem który już raz dzisiaj i usiadłam wyprostowana uwalniając się spod ręki Matheo.
- Nie umieram jeśli o to chodzi.- przetarłam twarz dłońmi
- Wyglądasz okropnie.- powiedział Goyle, a ja posłałam mu wrogie spojrzenie- Nic nie mówiłem.- uniósł ręce w geście obronnym
- Powinnaś iść się położyć mała.- powiedział John stojąc przede mną z wyciągniętą ręką w moją stronę
- Nic nie powinnam. Nic mi się również nie chce. Nie zamkniecie mnie samej w tym głupim pokoju. Co ja tam będę robić?- zaczęłam lamentować
- Chłopaki mają rację. Wyglądasz naprawdę fatalnie.- powiedziała Pansy- Ale jak nie chcesz iść do pokoju to my cię nie zmusimy.- wzruszyła ramionami i usiadła na krześle
- Czemu nie siedzą tu najstarsi tylko my? - zdziwił się Zabini
- Pytasz o to po dwóch miesiącach?- zaśmiałam się lekko
- Bo dopiero zwróciłem uwagę, że tylko my tu siedzimy.- przewrócił oczami
- Ponieważ siedzę tu ja i Malfoy. Nikt nam nie chce wchodzić w paradę.- wzruszyłam ramionami
- Idealnie byście do siebie pasowali.- powiedziała Hestia
- Ja i on/ona?!- zapytaliśmy jednocześnie i zaczęliśmy się śmiać
- Zabawna jesteś.- powiedział Malfoy powstrzymując śmiech
- Ona ma rację.- powiedziała Alice schodząc ze schodów- Ona jest wielką księżniczką, której nikt nie podskoczy, a ty jesteś wielkim paniczem, który twierdzi, że wszyscy są gorsi od niego. Niestety los chciał, że się spotkaliście i teraz rywalizujecie, kto jest lepszy.- podsumowała siadając na kolanach Matheo
- To przyznaj, że jesteś z Matheo, a ja nie podważę twoich słów.- powiedziałam
- Jesteśmy razem od wczoraj słonko.- powiedział i przytulił bardziej dziewczynę
- Właśnie przyznałaś, że pasujesz do królika.- zaśmiała się Pansy
- Mylisz się.- uśmiechnęłam się przebiegle, a oni popatrzyli na mnie jak na wariatkę
- Ale zgodziłaś się ze słowami Alice.- Goyle był skołowany
- Tak, ale jeśli słuchałeś to ona powiedziała, że my z Malfoyem rywalizujemy kto jest lepszy, a nie, że do siebie pasujemy.- uśmiechnęłam się
- No tak. ma rację.- dodał zmieszany Matheo
- A teraz wyjazd na lekcję dzieci. I starsze dzieci.
- A ty?- zapytał Malfoy- Znów wagary?- prychnął
- Nie. Mam kartkę od Snape, że mam odpoczywać, a na was czeka McSztywna. Więc radzę wam już iść.- wstali, a ja położyłam się na całym fotelu
- Trzymaj się Sel.- powiedziała Parkinson , kiedy wychodziła
I tak oto minęły mi lekcje. Na leżeniu i patrzeniu w ogień, którego płomienie tańczyły w różne strony. Chciałam nawet wyjść na błonia, ale ino wyszłam z dormitorium ktoś musiał mnie zauważyć i mówił, że jeśli nie wrócę do pokoju pójdzie do Snapa. Wkurzający woźny, duchy, portrety i nauczyciele. Nie rozumiem. Jakbym miała paść i nie wstać to chyba lepiej, aby mnie ktoś widział. Postanowiłam już po raz trzydziesty nie wychodzić z tego dormitorium. Postanowiłam leżeć już na tym fotelu do zakończenia się lekcji. Rozłożyłam się na całej długości i podłożyłam poduszkę pod głowę. Teraz najciekawszym zajęciem było oglądanie ognia. Ślizgoni, którzy wchodzili i wychodzili patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Jeden chyba myślał, że śpię, ponieważ usiadł na fotelu blisko mnie, ale kiedy na niego popatrzyłam przestraszony od razu uciekł. Na moje szczęście po 3 godzinach wrócili moi przyjaciele. John rzucił się na mnie miażdżąc moje drobne ciało swoim "grubym" cielskiem. *W cudzysłowu , ponieważ był chudy*
- Jak tam ? Zrobił coś ciekawego ten płomień przez te 3 godziny?- zapytał i wpatrywał się ze mną w niego
- Ta. Dzięki niemu prawie zapomniałam, że istniejecie.- powiedziałam i wstałam- Czekałam na was, ale teraz odechciało mi się nawet siedzieć i gadać z wami. Idę się przejść. Może teraz mnie wypuszczą.- podeszłam do wyjścia
- Idziemy z tobą.- powiedziały dziewczyny
Na szczęście wypuścili mnie z tego zamku. Usiadłam pod moim ulubionym drzewem, ale nie na błoniach, a na dziedzińcu. Wiecie dlaczego? Ponieważ dziewczyny stwierdziły, że nie powinnam się przemęczać. Ta... Bo pójście na błonia to przemęczanie się. Nie protestowałam, ponieważ nie wygrałam bym z nimi. Miałam rację. Ino poczułam świeże powietrze od razu poczułam się lepiej. Niby jest ten listopad, ale jest nawet ciepło. Dziewczyny były innego zdania.
Wróciłyśmy na kolacje. Zajęłyśmy nasze standardowe miejsca tylko, że z lekką zmianą. Koło mnie siedział Zabini i .... Malfoy. Chłopak się przesiadł. Po prostu jest taki niegrzeczny. Jak on mógł się przesiąść?
- No Sel szacunek.- mówił śmiejąc się Matheo
- Dlaczego?- zapytałam
- Jesteś tu dopiero dwa miesiące, a adoratorów masz mnóstwo, a dwóch siedzi koło ciebie.
- No wiesz...- zaczęłam odgarniając włosy- Ma się ten urok.- rozejrzałam się po sali- Patrzcie na tego puchona.
- Tego z piątego roku?- zapytała Alice
- Ta...- popatrzyłam na niego i mrugnęłam robiąc słodki uśmiech, a on od razu spuścił ze mnie wzrok- Zakład, że za jakiś tydzień będzie mówił, że mi się podoba?- zapytałam, a wszyscy się zaśmiali
- Już jutro będą chodzić takie plotki.- powiedziała śmiejąc się Flora
- Malfoy masz konkurencję.- zaśmiałam się widząc minę chłopaka, kiedy to powiedziałam
- Daj spokój.- mówił Blaise - Podoba mu się inna.- uśmiechnął się głupio
- Czyli jednak Dafne.- zaśmiał się John, a królik spuścił głowę
- Dafne? Ta cała Greengrass ?- zdziwiłam się, a Zabini kiwną tylko głową- Ok. Nie ważne. Pansy, Blaise i może.... A niech stracę.- westchnęłam- I Draco. Mam zgodę od Snape, aby śledzić Golden Trio.- uśmiechnęłam się wrednie
- Czyli jednak chcesz wiedzieć co knują?
- Przecież mówiłam ci już wcześniej Zabini. Ja nie chce. Ja muszę wiedzieć co planują.
- Spoko. My z Diabłem pomożemy. A ty Draco?- popatrzyła na chłopaka
- Jeśli się zgodzisz pogadam z tą całą Dafne. To co?- uniosłam brew
- Ok. Wchodzę to, ale tylko dlatego, że chcę dopiec Potterowi.
- Macie wspólnych wrogów kochani.- podsumowała Flora i każdy wrócił do jedzenia
Po uczcie udaliśmy się do pokoi. Z racji tej, że dopiero teraz poczułam się gorzej poszłam od razu do łazienki przygotować się do snu. Kiedy wyszłam położyłam się na łóżku. Nawet nie wiem, kiedy Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy snów.
^^^^^^^
Hejka! I jak się podoba? Mamy mały sekrecik do rozwikłania.
Dzięki za wszystkie:
- czytanie 📖
- gwiazdki 🌟
- komentarze 📝
Pozdrawiam Ari As 💖💖💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top