Bal ?

- Slytherin upada... -powiedział mijający nas Potter

- A Gryffindor najwidoczniej schodzi na psy skoro jego dziedzic nie jest w jego domu.- powiedział blondyn w mojej obronie

- Co? Stałeś się jej ochroniarzem? Najwidoczniej to ty zszedłeś na psy Malfoy.- powiedział z kpiną i wszedł do Wielkiej Sali

- Nie przejmuj się nim Draco.- powiedziałam zauważając jak chłopak zaciska ręce w pięści

Weszliśmy do środka i usiedliśmy na naszych standardowych miejscach. Ten dzień niby dopiero się zaczął, a ja już mam go dość.  

Ekipa gadała jak zwykle o tym co będą robić jutro. Ech... Sobota. Draco wydaje się nie obecny. Siedzę koło niego i za każdym razem jak na niego spojrzę on patrzy na to całe golden trio i się nad czymś zastanawia. Nim się obejrzeliśmy dyrektor zaczął swoją codzienną przemowę...

- Dzień dobry wszystkim. Mam nadzieję, że dobrze spaliście. Ale nie o tym dzisiaj będzie mój wywód. Dziś chciałbym wam ogłosić, że już za tydzień, idealnie za tydzień czyli w piątek odbędzie się bal z okazji Halloween. Z tej racji roczniki od trzeciego roku będą uczyć się tańca razem z panią McGonagall. - wszystkim się to podobało prócz mojemu domowi- Ale w tym roku mamy też mały wyjątek. Tańca w całym domu Slytherin będzie uczyła panna Slytherin.- powiedział i uśmiechnął się w moim kierunku

Każdy spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem. Ja jedynie siedziałam i patrzyłam się niedowierzanie w dyrektora. Na sali zapadła cisza. Nikt się nie odzywał. Ale jak to powtarzam dość często... Nic nie trwa wiecznie. Cisza która trwała została przerwana przez oklaski i okrzyki radości mojego domu. Każdy się cieszył z tego, że mam uczyć tańca. Ale dlaczego ja? Że niby mam sama uczyć ich wszystkich?! Przecież sama ledwo co umiem tańczyć. To nie może być prawda... Nie może...

Wybiegłam z Wielkiej Sali jak szybko się dało i pobiegłam od razu na zewnątrz. Oparłam się zdyszana o filar i wytarłam łzy spływające po mojej twarzy.

Powtarzałam sobie w myślach, że nie mogę płakać, nie mogę okazywać słabości, ale jakoś nie mogłam przestać się uspokoić. 

- Sel... Nie płacz.- powiedział i przytulił mnie

*Draco*

Wybiegłem od razu za nią. Nie mogłem dopuścić, aby była teraz sama. Już nie raz musiała stawiać czoła wyzwaniom, ale najwyraźniej to już ją przerosło. Znalazłem ją w miarę szybko. No dobra... Nie było łatwo ją znaleźć. Zapadła się jak pod ziemię! Ale już po chwili usłyszałem cichy płacz. Szedłem w tamtą stronę i od razu rozpoznałem, że to moja Selena. Aż serce mi pękało, kiedy patrzyłem na ten obraz. Nie mogłem tak po prostu stać i patrzeć jak płacze. Podszedłem do niej szybko.

- Sel...- zacząłem- Nie płacz...- przytuliłem ją

Czułem jak się trzęsie. Niestety nie mogłem nic więcej zrobić prócz przytulania jej. Chociaż bardzo chciałem nie mogłem się nawet odezwać. I tak o to staliśmy wtuleni przez kilkanaście minut, dopóki nasza ekipa nas nie znalazła. Dziewczyny od razu do niej podbiegły i zabrały z mojego uścisku. Przytuliły ją wszystkie, a chłopaki stanęli koło mnie patrząc na nie. Po chwili Pansy postanowiła, że zabiorą ją do dormitorium. Chciałem pójść z nimi, ale zatrzymali mnie chłopcy, ponieważ zebrało im się na pogawędkę, kiedy to akurat chciałem pocieszyć Selenę. 

- Dobra to czego chcecie?- zapytałem siadając na murku

- Czemu jej nie powiesz?- zapytał Zabini siadając z resztą koło mnie

- Komu i o czym?- zdziwiłem się

- Selenie, że ją kochasz?- zapytał sarkastycznie- Przecież to widać Draco. Widać to, że nie jest ci obojętna, a jeśli jest to może ja powiem jej, że chcę się z nią umówić? Jak sądzicie chłopaki?

- Ani się waż!- krzyknąłem chociaż nie miałem tego w zamiarze- Wybacz... W sumie rób sobie co chcesz. Mam to gdzieś.

- Serio? Masz to gdzieś?- znów pytał- Masz gdzieś, jak to mówisz, swoją Sel? Masz gdzieś, że ona teraz płacze? Masz gdzieś, to że podbija do niej Leon Gryffindor i chce się z nią umówić? Masz nawet gdzieś, że właśnie idę jej powiedzieć, że chciałbym się z nią spotkać?- ostatnie pytanie zadał zeskakując z murku

- Ani mi się waż.- powiedziałem przez zaciśnięte zęby i podszedłem do niego, nim się obejrzał leżał już na ziemi w wyniku dostania pięścią w twarz- Ani mi się waż Zabini... Ona jest moja. I tylko moja...

Powiedziałem i ruszyłem w stronę zamku. Nie powiem jej tego, ale jeśli dowiem się, że ktoś do niej będzie podbijał zabije go. Oczywiście Bleaisa nie zabije, ale już tego całego Leo i całą resztę... Zrobię to bez mrugnięcia okiem...



**************************************

Hejka! Dziś tak krótko, ale szybko. Podoba wam się? Jeśli tak zostawcie gwiazdkę, która wywołuje uśmiech na mojej twarzy ;)

Dzięki za wszystkie:
- czytanie 📖
- gwiazdki ⭐
- komentarze 📝
Pozdrawiam Ari As 💖💖💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top