Wszystko z czasem....

- Sel... Skarbie obudź się.- mówił jakiś łagodny głos

Spojrzałam na osobę siedzącą na moim łóżku. Poznałam ją od razu. Była to pani Narcyza. Patrzyła na mnie wzrokiem pełnym miłości. Uśmiechnęłam się do niej, a ona to odwzajemniła. 

- Już myślałam, że prześpisz cały dzień.- zaśmiała się- Rozumiem, że nie chodzisz na razie do szkoły, ale to nie znaczy, że możesz przespać cały dzień. No już... Wstawaj.- powiedziała i ściągnęła ze mnie kołdrę 

- Już wstaję prze pani.- powiedziałam przeciągając się- A tak w ogóle to gdzie ja jestem?- zapytałam rozkojarzona

- Jak to? Nie pamiętasz?- zdziwiła się- Jesteś u nas w posiadłości dziecko.- uśmiechnęła się- Twoi rodzice musieli coś załatwić, więc przywieźli cię tutaj, ponieważ nie chcieli cię zostawiać samej.

- Moi rodzice? Ale przecież ja nie mam rodziców...-powiedziałam niepewnie

- Dziecko co ty mówisz?!- powiedziała zdziwiona- Masz i się świetnie mają... Ana właśnie po ciebie przyjechała, ponieważ nie chce, abyś spotkała mojego syna, który ma dzisiaj wrócić od kolegi.- westchnęła- Tak bardzo bym chciała, abyście się zaprzyjaźnili.- uśmiechnęła się słabo

- Taaak... Ja też?- powiedziałam, w sumie zapytałam?

Pani Narcyza tylko się uśmiechnęła i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wstałam szybko spanikowana z łóżka i podeszłam do lustra. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Znów mam pięć lat! Nie... To nie może być prawda!

Podeszłam do kalendarza. 24 czerwca 1985 roku. Super... Czyli nawet nie mam pięciu lat. Postanowiłam się nie załamywać, ponieważ stwierdziłam, że to jakieś wspomnienie, którego ni chuja nie pamiętam. Ubrałam się szybko w zielono-srebrną sukienkę i zeszłam na dół zakładając złote balerinki. Niestety był to zły pomysł zakładać buty w biegu, więc już na schodach prawie się wywróciłam. Myślałam, że zlecę głową w dół, ale nie... Okazało się, że właśnie jakiś blond chłopak wchodził po schodach i postanowił zabawić się w mojego bohatera. Kiedy już stałam stabilnie on mnie puścił i uśmiechnął się cwaniacko. Pff... Typowy pozer z bogatego domu.

- Nawet nie podziękujesz swojemu bohaterowi?- zapytał unosząc brew

- Podziękować? Za co? Że miałeś czelność mnie tknąć tymi swoimi rękami, które pewnie miały kontakt z jakimiś szlamami, albo zdrajcami krwi? Nie... Podziękuję.- powiedziałam i z uniesioną głową zaczęłam schodzić w dół

~ Czy ja naprawdę taka dla niego byłam?- zapytałam siebie w myślach

- Ej ty! Jak śmiesz mnie obrażać?!- krzyczał z góry

- Podejrzewam, że panicz Dracon Malfoy.- powiedziała spokojnie moja mama wychodząc zza ściany 

- Dokładnie prze pani.- powiedział już lekko przestraszony i się ukłonił

- Miło cię w końcu poznać. Mam nadzieję, że przybędziesz na urodziny mojej córki w sierpniu.- niby się uśmiechnęła, ale jej wzrok mówił sam za siebie, że chłopak nie ma innej opcji niż się zgodzić

- To będzie dla mnie sama przyjemność.- powiedział i znikł w swoim pokoju

- Czemu ci tak zależy na jego przyjściu?- zdziwiłam się

- Dowiesz się w swoim czasie skarbie.- uśmiechnęła się ciepło- Ważne, że on wie.- kiwnęłam na znak, że rozumiem- Masz już wszystko?- zapytała, a ja wpadłam na genialny pomysł

- Zostawiłam swój naszyjnik z wężem od wujka Snape. Tylko po niego pójdę i możemy iść.- uśmiechnęłam się najbardziej słodko jak umiałam 

- Dobrze. Będę na ciebie czekać w salonie z panią i panem Malfoy.- powiedziała i poszła do wcześniej wspomnianej dwójki

Ja korzystając z okazji szybko, jak na pięciolatkę, wbiegłam po schodach i stanęłam przed drzwiami blondyna. Westchnęłam i nabrałam do płuc najwięcej powietrza, ile tylko potrafiłam, aby zebrać się na odwagę i zapukać. Kiedy w końcu to zrobiłam usłyszałam ciche "wejść". Może powiedział to strasznie cicho, ale można było usłyszeć w tym słowie mnóstwo bólu. Czemu on cierpi? Weszłam powoli do jego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Chłopak leżał na łóżku i nawet nie miał zamiaru na mnie spojrzeć, dlatego podeszłam do jego łóżka i wdrapałam się ledwo co. Dlaczego on musi być już wyższy ode mnie?!

- Czemu jesteś smutny?- zapytałam, a on w końcu na mnie spojrzał

- Nie udawaj głupiej. Ta baba na dole to pewnie twoja mama.- powiedział lekko zirytowany

- Umm... Nieee...- zaczęłam- To moja ciocia. - uśmiechnęłam się

- Czyli, że nie jesteś Slytherin?- zdziwił się

- Nie no... Slytherin jest moja kuzynka. Ja tylko jestem szarą myszką.- powiedziałam i nagle jak grom wróciły do mnie wspomnienia z moich piątych urodzin... Czy to możliwe, abym ja go już wcześniej poznała i przedstawiła się jako.... Nie... To głupie...- A czemu się tak wkurzasz mówiąc o niej? Poznałeś ją?

- Jeszcze nie... Mam ją poznać na jej przyjęciu urodzinowym.- powiedział już spokojniej i zamknął oczy- Chodzi głównie o to, że nasi rodzice... Wiesz... Moi i jej rodzice chcą nas zeswatać. Według nich to jest idealny pomysł i nie przyjmują do wiadomości tego, że ja z nią nie chcę być.

- Czyli nie spotkałeś jej, ale jesteś pewny, że nie chcesz z nią być?- zdziwiłam się

- Jakoś tak.- wzruszył ramionami- Rodzice powtarzają, że wszystko z czasem przyjdzie. I uczucie i chęć założenia rodziny, ale ja tego nie czuję.

- Mówisz tak teraz... A nie sądzisz, że może w przyszłości zmienisz zdanie? Że może jednak z czasem w szkole zbliżycie się do siebie i jednak będziesz tylko o tym marzył?- powiedziałam z lekkim uśmiechem, a chłopak na mnie spojrzał z pytaniem w oczach- No wiesz... Nie żebym ja stała po ich stronie, ale może mają rację i wszystko z czasem przyjdzie. Wiesz... Może ja jestem tylko szarą myszką, ale już nie długo. Mam na urodzinach kuzynki poznać swojego przyszłego męża i nie obchodzi moich rodziców to, że go nie znam, albo go nie polubię. Bardziej ich obchodzi to, że przy nim już nie będę szarą myszką, ale szczurem, który będzie pomiatał ludźmi tak jak tylko chcę.- wzruszyłam ramionami

- Nie rusza cię to?- zdziwił się i usiadł na wprost mnie

- Nie za bardzo... Chociaż oczywiście. Wolałam bym kogoś pokochać, a dopiero później myśleć czy to ten jedyny, ale bądźmy Draco szczerzy. Jesteśmy potomkami wielkich rodzin. To rodzice wybierają nam przyszłość, a nie my sami.- zeskoczyłam z łóżka- Muszę już iść blondynie, ale zapamiętaj moje słowa. Możliwe, że miłość jest bliżej niż sam sądzisz.- powiedziałam i wyszłam z pokoju



- Sel...- usłyszałam czyjś głos-Skarbie obudź się....- chwila znam ten głos

- Co się dzieje Reg?- zapytałam otwierając oczy

- Byłaś nieprzytomna jakieś dobre dwadzieścia minut! Wszystko dobrze?- pytał zmartwiony

- Tak... Ale jesteś sam?- zdziwiłam się- Gdzie Draco?- zapytałam spanikowana

- Pojechał do swojej posiadłości. Mama powiedziała, że podobno złapali Pottera. Wzięli go, aby mógł to potwierdzić...- powiedział, a ja już wiedziałam co mamy zrobić

- Musimy się tam przenieść.....




*******

Hejka moje Aniołki! Jak się podobało? Spodziewalibyście się czegoś takiego? Piszcie :)

Ogólnie przejrzałam wczoraj quiz, który dla was miałam i tam zaznaczaliście, że większość z was jest z województwa:

- Mazowieckiego

- Śląskiego

- Podkarpackiego

Wszystkich, nawet z innych, gorąco pozdrawiam ♥

Dzięki za wszystkie:
- czytanie 📖
- gwiazdki 🌟
- komentarze 📝

Pozdrawiam Anielica 💖💖💖



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top