3

Obudził się zlany potem i szybko podniósł się do siadu rozglądając się dookoła. W mieszkaniu oprócz niego nie było nikogo. Wiedział to. A mimo wszytko miał nieodparte wrażenie, że nie jest sam. Wszystko przez ten sen. Miał wrażenie, że nadal czuje dotyk ciepłych dłoni na swoim ciele, że przyjemny dla nozdrzy zapach alfy unosi się wokoło doprowadzając jego ciało do silnych reakcji. Miał wrażenie, że płonie w nim żar, którego nie czuł już od kilku miesięcy. Nie chciał się do tego przyznać ale brakowało mu alfy. Nie tylko jego serce i umysł pragnęły bliskości ukochanego, ale również ciało domagało się zaspokojenia potrzeb rozbudzonych wspomnieniami gorących nocy. Wydawało mu się, że może wyczuć ciepło dotyku w miejscach których dotykał Dazai ze snu. Czyżby zaczynał już wariować? Wiedział, że omegi nie są w stanie wytrzymać długo bez swoich alf, a zwłaszcza gdy są w ciąży, ale on przecież nawet nie był oznaczony. Oddychał przez chwilę głęboko próbując uspokoić rozedrgane ciało i tłukące się w piersi serce. Zegarek wskazywał, że do wschodu słońca pozostało już niewiele czasu. Nadal było zbyt wcześnie żeby wyjść z łóżka i spróbować zacząć dzień, ale rudzielec wiedział, że nie da rady już zasnąć. Zwlekł się więc z łóżka i niechętnie poszedł do łazienki licząc, że chłodny prysznic go rozbudzi.

Chuuya z ciężkim westchnieniem wpatrywał się w ekran telefonu na którym wyświetlał się numer przyjaciółki. Drugą ręką powoli machał łyżką w misce z płatkami. Bardziej bawił się jedzeniem niż naprawdę coś jadł. Już kilka dni temu zdecydował, że ma zamiar donosić ciąże mimo wszystko. Teraz przyszła pora aby wreszcie zdobył się na odwagę i udał do lekarza. Zawsze wolał unikać wszelkiego rodzaju lekarzy. Jeśli był chory lub ranny zazwyczaj udawał się do mafijnych specjalistów, nawet antykoncepcję i blokery zapachu wydawał mu Mori. Właśnie. Dlaczego nigdy wcześniej nie wybrał się do prawdziwego ginekologa, który mógłby znać się na odpowiednich lekach dla omeg. Czemu zaufał mu w kwestii własnego zdrowia. Druga płeć to naprawdę poważna sprawa, a on zawierzył to komuś takiemu jak Mori. Przecież Ougai byłby w stanie nawet podawać mu coś co uszkodziło by jego narządy omegi, a może nawet to on był winny całej tej sytuacji. Rudzielec zmarł w bezruchu. Czemu wcześniej o tym nie pomyślał. Do tej pory obwiniał za wszystko Dazai'a a przecież jest jeszcze jedna osoba, która nie ma skrupułów ingerować w prywatne życie podwładnych. Wielu osobom zniszczył psychikę. Czemu Chuuya założył, że nie wrobiłby go w ciąże? Nie wiedział za bardzo dlaczego Mori miałby to robić. Jaki mógłby mieć zysk z ciężarnej omegi w szeregach mafii? Nie wiedział, ale był pewien, że ciąża nie może być wynikiem zwykłego przypadku i niedopatrzenia. Nie zapomniałby o lekach. Nie w tak ważnej kwestii. Znacznie bardziej prawdopodobne było to, że jego leki wcale nie działały niż, że ich nie wziął. Nie ważne. Tym zajmie się później. Jeszcze zdąży się dowiedzieć jak do tego wszystkiego doszło. Na razie musi wybrać się do lekarza. Chuuya wybrał zieloną słuchawkę i włączył tryb głośnomówiący dalej grzebiąc łyżką w misce płatków. Po kilku długich sygnałach mimo wczesnej pory Ozaki odebrała.

- Cześć Ane-san. Przepraszam, że zawracam ci głowę, ale... Pomyślałem, że to najwyższa pora żebym wybrał się do lekarza, ale żadnego nie znam...- zaczął powoli nie do końca wiedząc jako powinien ubrać to w słowa. Nie miał nikogo innego kogo mógłby zapytać o polecenie dobrego lekarza, tym bardziej ginekologa. Ozaki mimo, że nie była omegą z jakiegoś powodu była dla niego jak starsza siostra i to ona zawsze mu pomagała. Była jedną osobą oprócz Dazai'a, która widziała go w upale, i która pomagała mu dojść do siebie po nim. Jeśli ktokolwiek miałby mu pomóc w znalezieniu lekarza to właśnie ona. Kōyō lubiła brać pod swoje skrzydła zagubione dzieci, Chuuya nie był jedyną omegą w mafii którą opiekowała się kobieta. Z drugiej strony połączenia dało się słyszeć cichy szelest i westchnienia jakby kobieta dopiero podniosła się spod pościeli. Godzina była jeszcze wczesna więc faktycznie mogła jeszcze spać. Rudzielec poczuł się winny, że wyrwał przyjaciółkę ze snu.

- Oh. Jest jedna taka pani doktor. Bardzo dobry lekarz i gwarantuję dyskrecję nie zależnie od tego co chcesz zrobić. Wyślę ci zaraz jej adres poczekaj chwilę. - kobieta wyraźnie zaspana szybko obiecała pomoc i po chwili ciszy rozłączyła się nie zważając na to czy Chuuya chciał jeszcze coś dodać czy też nie.

- Dzięku...ję... - mruknął cicho odrobinę zdziwimy zauważając, że kobieta rozłączyła się w połowie jego słowa. Miał wrażenie, że nie była w najlepszym humorze. Z drugiej jednak strony nikt nie byłby zadowolony gdyby został rano obudzony. Znając życie Ozaki pracowała do późna więc tym bardziej mógł poczekać jeszcze z tym telefonem.

Chuuya westchnął ciężko stojąc przed drzwiami budynku gdzie według map Google znajdował się adres gabinetu lekarskiego wysłany mu przez Ozaki. Budynek wyglądał niepozornie, prawdopodobnie kiedyś był niewielkim blokiem mieszkalnym, teraz zaś przekształcony w pokoje na wynajem. Mieściły się tam różne biura, i gabinety jak kosmetyczka, studio tatuażu czy rzeczony gabinet lekarski. Z niepokojem rudzielec zauważył, że znajomo wyglądająca okolica przywodzi mu na myśl budynek biura Agencji Detektywistycznej. Liczył jednak, że majaczący na nieodległym skrzyżowaniu budynek pokryty czerwoną dachówką nie jest wcale tym samym gdzie mieści się Zbrojna Agencja i że prawdopodobieństwo spotkania jakiegoś jej pracownika, a w szczególności tego jednego, którego najbardziej nie chciał widzieć, jest niemal zerowe. Omega wszedł do środka zamaszyście wachlując się ulotką wciśniętą mu w dłoń przez jakiegoś chłopaka na ulicy. Mimo, że lato jeszcze nie było w pełni upały już mocno dawały się we znaki i tylko wzmagały jego nie najlepsze samopoczucie. Przez pogodę był zmuszony zrezygnować ze swojego płaszcza i upiąć włosy, a wygoda nakazała mu odrzucić również koszule czy długie spodnie. W ten sposób wyglądał jak nastolatek, który wyszedł na szybko do sklepu ubrany w dres i szary podkoszulek. Miał zamiar jak najszybciej załatwić wszystko po co tu przyszedł i wrócić do samochodu zaparkowanego na pobliskim parkingu. Wszedł po schodach na drugie piętro, które jak twierdziły tabliczki cake było przeznaczone na klinikę leczniczą omeg.

- Dzień dobry. Byłem umówiony na badanie. - powiedział podchodząc do niewielkiego biurka recepcjonistki. Na korytarzu na obitych zamszem krzesłach I kanapach siedziały inne omegi. Część z nich była już w widocznej zaawansowanej ciąży, część zaś wyglądała jakby przyszła tu na rutynowe badania lub po antykoncepcję. W kilku z nich rozpoznał znane postacie telewizyjne lub polityków. Najwidoczniej mimo niezbyt przyjaznego wyglądu budynku do którego wejść trzeba było przechodząc najpierw przez obdrapaną kamienna bramę, a następnie należało zmierzyć się ze stromą klatką schodową lekarze tutaj pracujący byli warci zachodu. Lekarka, do której umówił się na pierwszy wolny termin nie bez powodu była tak oblegana przez bogatych ludzi liczących, że nikt nie pozna ich sekretów.

- Nazwisko. - poprosiła niezbyt przyjaznym tonem znudzona kobieta siedząca przy biurku. Blat był pełen dokumentów i kubków po kawie. Sekretarka była dobrze zbudowaną betą o niezbyt miłym spojrzeniu. Ewidentnie była już zmęczona pracą.

- Nakahara Chuuya - odpowiedział podając jej swój dowód osobisty. Kobieta przyjęła od niego dokument i mrucząc coś pod nosem wpisała dane na komputerze.

- Mhm... Pani doktor już czeka. Gabinet na wprost. - odpowiedziała oddając dowód omedze i wskazując na drzwi na końcu korytarza. Rudzielec schował dokument do portfela, który następnie wepchnął do kieszeni i podszedł do białych drzwi z tabliczką informującą o numerze gabinetu i nazwisku przyjmującego w nim lekarza. Delikatnie zapukał po czym po chwili wszedł do środka.

- Dzień dobry. Co pana do mnie sprowadza?- lekarka zerknęła na niego przelotnie i wróciła wzrokiem do komputera gdzie znajdowała się niemalże pusta karta pacjenta. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech gdy ponownie spojrzała na omegę. Rudzielec skinął głową odpowiadając tym na powitanie i usiadł na wolnym krześle naprzeciwko biurka. Gabinet wyglądał raczej zwyczajnie. Na ścianach powieszone były dyplomy i różnego rodzaju infografiki, pod ścianą znajdowała się leżanka i aparat do wykonywania USG, obok znajdowała się odgrodzona parawanem wnęka gdzie pacjenci mogli przebrać się do badań, po drugiej stronie stojącego obok leżanki urządzenia znajdował się wyglądający dość przerażająco fotel ginekologiczny. Chuuya miał nadzieję, że obejdzie się bez tak dogłębnych i inwazyjnych badań. Na samą myśl przechodziły go dreszcze. To nie mogło być nic przyjemnego.

- Cóż... Kilka dni temu zrobiłem test ciążowy... Chce się upewnić wyniku. - wyznał niechętnie nadal z przerażeniem przyglądając się aparaturze wyglądającej raczej jak z laboratorium szalonego naukowca niż gabinetu lekarza.

- Mhm... Jasne. Proszę się położyć. - kobieta przetarła szkiełka okularów materiałem fartucha lekarskiego,  który miała na sobie i wskazała mu leżankę pod ścianą. Omega odetchnął cicho z ulgą omijając fotel. Lekarka założyła rękawiczki i usiadła na małym obrotowym stołku przed przyrządem do wykonywania USG. - Mogę ?- zapytała wskazując na ubrania mężczyzny. Gdy Nakahara kiwnął głową podwinęła jego koszulkę i nieco zsunęła spodnie aby ułatwić sobie dostęp do brzucha, a następnie wylała na lekko zaokrąglony brzuszek nieco zimnego żelu. - Hmm... - mruknęła pod nosem uważnie przyglądając się wyświetlanym na ekranie obrazom i przesuwając po jego brzuchu czymś głowicą aparatu. Mina pojawiająca się na twarzy skupionej kobiety mogła znaczyć wszystko.

- Coś nie tak? - przyglądał się kobiecie uważnie starając się nie martwić dziwną miną na twarzy lekarki.

- Nie nie. Proszę spojrzeć. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wygląd płodu wskazuje na około szósty tydzień ciąży. Rozwija się prawidłowo. Wydrukować panu zdjęcie USG?- wyjaśniła kobieta odwracając ekran w jego stronę i wskazując palcem na kilka czarno-białych plamek, których znaczenie mogła rozumieć tylko ona. Po dłuższej chwili przyglądania się obrazom rudzielec dostrzegł mały zarys zarodka. Był może wielości sporego nasionka grochu. Tak wygląda zarodek, który za kilka miesięcy będzie jego dzieckiem? Dziwne uczucie szczęścia wymieszanego ze wzruszeniem ogarnęło go całego.

- Tak... Poproszę. - przyjął od kobiety ręcznik papierowy i wytarł brzuch z resztek nieprzyjemnego żelu. Gdy kobieta drukowała zdjęcia on poprawił swoje ubrania i usiadł spowrotem na krześle.

- Cóż to wszytko. Proszę o siebie dbać i uważać na siebie. Widzimy się na wizycie kontrolnej za trzy tygodnie. - lekarka z szerokim uśmiechem podała mu wydruk USG i kilka ulotek z zaleceniami dla ciężarnych. Chuuya wpatrywał się w zdjęcia przez całą drogę aż do biurka rejestracji gdzie przyszła pora płacenia. Cena nieco skorygowała jego zakupowe plany na ten miesiąc, ale nie dbał o to.

- Niesamowite... - szepnął sam do siebie gapiąc się na wydruki. Dopiero teraz tak naprawdę dotarło do niego, że rośnie w nim małe życie, o które musi zadbać i któremu musi zapewnić bezpieczny dom. - Całe szczęście, że wszystko z tobą dobrze. - mruknął jakby zarodek mógł go usłyszeć i zrozumieć a następnie delikatnie położył dłoń na brzuchu. Nie mieściło mu się w głowie jak coś tak małego będącego teraz w nim może później stać się człowiekiem. Dziękował bogom, że nieświadomy rosnącego w nim życia nie wyrządził mu krzywdy. Nagle zatrzymał się w bezruchu czując dochodzący z bliska znajomy zapach - Serio...- mruknął zirytowany rozglądając się. Najpierw w oczy rzuciły mu się puszyste brązowe włosy których dotyk pod palcami wręcz ubóstwiał podczas zasypiania. Później dostrzegł twarz zwróconą w jego stronę. Najwidoczniej on również został zauważony i rozpoznany. Reagując na przyjazny zapach alfy ciało Chuuyi mimowolnie odpowiedziało uwalniając swój własny kuszący aromat.

- Chuuya! Co ty tu robisz?- alfa podszedł bliżej uważnie przydając się niższemu. Chuuya szybko wepchnął do kieszeni wydruk USG i odsunął się kilka kroków. Znajdowali się w cieniu kamiennej bramy. Byli tu całkiem sami z dala od ludzkich spojrzeń. Rudzielec zadrżał uświadamiając sobie bliskość alfy. Teraz stał przed nim jak gdyby nigdy nic on, Osamu Dazai we własnej osobie. Uważnie badał niższego wzrokiem z nonszalancką miną jakby wcale nie zniknął na kilka miesięcy. Gdyby nie przypadek nie spotkaliby się tutaj, a Osamu ma czelność wyglądać jakby nic się nie działo.

- To nie twoja sprawa. - starał się zachować resztki opanowania. Wymusił u siebie zimny ton i pozornie obojętne spojrzenie choć tak na prawdę chciał uderzyć alfę w twarz a potem przytulić go mocno licząc, że to nie sen i brunet za moment nie rozpłynie się w powietrzu jak jego senna postać z dzisiejszego poranka.

- Jesteś w ciąży?- zapytał wyższy przyglądając się uważnie otoczeniu jak i samej omedze. Nie umknęło mu że Chuuya odrobinę przytył, a jego zapach nieznacznie się zmienił. Budynek, z którego prawdopodobnie wyszedł rudzielec oferował biura na wynajem, ale Osamu szczerze wątpił aby Chuuye- wracał od kosmetyczki, fryzjera, tatuatora albo księgowej. Najbardziej prawdopodobnym miejscem gdzie mógł być był gabinet ginekologiczny. A jeśli to właśnie stamtąd wraca to albo jest w ciąży, a ojcem dziecka jest prawdopodobnie on, albo pojawił się w jego życiu ktoś przez kogo musi zacząć przyjmować odpowiednie leki. Żadna z tych opcji szczerze nie podobała się alfie. Nie chciał myśleć, że jego partner znalazł sobie kogoś innego, ale opcja zostania ojcem martwiła go jeszcze bardziej.

- Nie! Skąd ten pomysł? - oburzył się krzyżując ręce na piersi. Dazai jak zwykle szybko go rozgryzł. Ukrywanie prawdy nie miało sensu, a jednak miał zamiar iść w zaparte dopóki nie pozostanie mu już nic innego jak tylko wyznać prawdę

- W takim razie co robiłeś u ginekologa? - brunet drążył temat podchodząc jeszcze bliżej. Chuuya jak oparzony odsunął się gwałtownie gdy alfa wyciągnął do niego rękę aby dotknąć jego ramienia. Oddychał coraz ciężej otaczającym go zapachem alfy. Kochał ten zapach. Nigdy żaden inny nie działał na niego tak jak mieszanka feromonów alfy połączona z wodą kolońską, kawą i papierosami. Stał na drżących nogach modląc się w duchu aby nie upaść na ziemię. Ostatnie czego teraz potrzebował to okazanie swojej słabości.

- Nie twoja sprawa. - prychnął otaczając się ramionami. Całą jego energię pochłaniało utrzymanie instynktu na wodzy. Nie miał nawet siły krzyczeć na alfę. A przecież powinien. Było za co.

- Poznałeś już kogoś? Potrzebujesz antykoncepcji? O to chodzi? - Osamu uniósł brwi przyglądając się omedze. Wątpił aby Chuuya poznał kogoś innego. Przecież tak go kochał. Nie mógłby zrobić czegoś takiego, ale z drugiej strony nie mógł być tego pewien. Przecież Chuuya był piękną młodą omegą. Gdyby chciał mógłby mieć każdego. A jednak zawsze szalał tylko za Osamu. Jakby byli jakimiś przeznaczonymi z bajek. Świata poza nim nie widział.

- Nie. A z resztą nawet jeśli to co cię to obchodzi? - mruknął tracąc chęć na dalszą rozmowę. Powoli postawił kilka małych kroków w stronę ulicy sprawdzając czy alfa będzie utrudniać mu odejście. Osamu podążył za nim, ale nie zablokował przejścia. Najwidoczniej nie zamierzał utrudniać tego jeszcze bardziej. Sama jego obecność tutaj była problematyczna. Mógłby nawet pójść na recepcję lecznicy, w której był Chuuya i zmanipulować personel aby powiedzieli mu całą prawdę. To był Dazai. On był zdolny do wszystkiego.

- Jeśli jesteś w ciąży to mam prawo o tym wiedzieć. Chyba że to nie ja jestem ojcem. - alfa rónież wydawał się tracić powoli cierpliwość. Chciał wiedzieć czy rudzielec faktycznie spodziewa się dziecka, a myśl że mogłoby oni nie być również jego dzieckiem wyprowadzała go z równowagi. Niby nie wyobrażał sobie sytuacji w której Nakahara mógłby przespać się z kimś innym, a z drugiej strony po zrozpaczonej omedze można spodziewać się wszystkiego. Nie wiedział co miałby zrobić gdyby okazało się że zostanie ojcem. Wrócić do Chuuyi po tym wszystkim co mu zrobił? Czy omega by go przyjął? Być może, ale mógłby też tego nie zrobić, a Osamu nie zniósłby odrzucenia od jedynej osoby, na której mu zależy. Znacznie lepiej będzie jeśli nadal będzie miał oko na omege z bezpiecznej odległości.

- Nie. Nie masz żadnych praw ani do mnie ani do mojego dziecka. Nie od kiedy nas zostawiłeś. - rudzielec zirytowany lekko odepchnął od siebie alfę i szybkim krokiem wyszedł spod łuku bramy. Nie oglądał się za siebie. Nie obchodziło go czy Dazai za nim podąży czy nie. Chciał tylko znaleźć się już w samochodzie.

Ten rozdział to mój nemesis. Od kilku tygodniu próbuje go napisać i kończy się na tym, że piszę po dwa trzy zdania dziennie. Jeśli to czytacie to znaczy, że wreszcie udało mi się napisać to do końca. Mam nadzieję że jakoś to wyszło.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top