Wiadomość

Odkąd Niko u nas był wiele się pozmieniało. Grudzień na dobre zagościł w mieście, codziennie zaskakując nas kolejną porcją śniegu i mrozu z rana. Dla niektórych to była świetna zabawa, i pociecha dla oka. Pokryte śniegiem gołe gałęzie drzew, sople lodu zwisając z dachów i wysuniętych parapetów dodawały trochę uroku całej nadciągającej zimie.

Niestety nie każdy się cieszył z nadchodzącej srogiej zimy. Coraz częściej słyszano o wypadkach na drogach do miasta, o małych niegroźnych stłuczkach na skrzyżowaniach kiedy to samochody traciły przyczepność do asfaltu. Szkoła zadecydowała że ponownie uruchomi swój warsztat samochodowy na tyłach boiska, gdzie uczniowie będą mogli sobie dorobić za pare groszy.

Przez to. coraz rzadziej widywałem chłopaka podczas zawodowych lekcji. Kiedy ja ciąłem drewno, on gdzieś za ścianą naprawiał samochody.

Postanowiłem że dziś go odwiedzę na przerwie. Chciałem zrobić mu niespodziankę i dać specjalność mojej mamy, która sama mi zaproponowała abym zaniósł Niko lunch na przerwie.

Kiedy wybiła dwunasta, wychowawca ogłosił godzinną przerwę na zregenerowanie sił i posiłek. Chwyciłem swoją torbę na pierwsze śniadanie z plecaka i poszedłem na korytarz, gdzie po drugi stronie znajdował się warsztat. Drzwi były uchylone, i wydawało się jakby Niko miał tam już gościa.

Nie chciałem podsłuchiwać ale drugi głos strasznie głośno mówił.

Dlaczego olewasz moje wiadomości? — ton głosu był wyraźnie zdenerwowany. Gdzieś w tle świszczał wiatr.

A nie widzisz? Jestem zajęty i nie mam czasu na przychodzenie do ciebie. Poza tym, widzisz co się dzieje na dworze? Nie będę marzł w śnieżycę tylko dlatego że dziewczyna nie chce ci tego dać. — odezwał się Niko. Brzmiał jakby był czymś mocno poirytowany.

O co chodziło?

Nie poruszaj jej tematu. — drugi głos wyraźnie się zdenerwował.

Ohh, czyli nie wie że sprowadzasz sobie do domu chłoptasia żeby się wyżyć? Żałosny jesteś. Dlaczego jej nie powiesz? Bo co? Bo boisz się ojca? — kiedy Niko wypowiedział te słowa, moje źrenice jakby od strachu się rozszerzyły. To była chwila kiedy pchnąłem drzwi do przodu wchodząc do warsztatu.

Instynktownie wparowałem do pomieszczenia, słysząc jak metalowy klucz uderza o beton na ziemi. Stałem kilka kroków od progu, ale doskonale widziałem co się dzieje.

Zaniepokoiła mnie cała ta sytuacja kiedy zobaczyłem Niko leżącego w dość niewygodnej pozycji na masce jakiegoś czarnego samochodu i drugiego chłopaka, chyba trochę starszego i nieco wyższego ode mnie, który trzymał Niko za kołnierz bluzy.

Kiedy nieznajomy mnie zobaczył momentalnie puścił Nikosia i wyszedł mówiąc do siebie coś pod nosem.

Serce biło mi jak nie wiem, ale nie chciałem aby chłopak to widział. Podszedłem do niego stawiając jedzenie na drewnianym krześle. Podszedłem do samochodu o który chłopak się opierał po czym ująłem jego twarz w swoje dłonie i obejrzałem dokładnie szukając jakichkolwiek zadrapań. Spojrzałem mu w oczy, potem obejrzałem skroń, nosek, policzki i... usta. Oblizałem swoje po czym puściłem jego twarz i wyprostowałem się.

Wystraszyłeś się. — stwierdził Niko po czym uśmiechnął się lekko.

Serce waliło mi jak spłoszony koń pędzący przez zaspy.

Możliwe... Niecodziennie znajduje się kogoś w takiej sytuacji. O co poszło? — odparłem przeczuwając że kiedy otworzy szerzej usta wymyśli na szybko jakąś wymówkę abym dał spokój ale wyprzedziłem go. Chciałem szczerości. — Tylko bez ściemy. Chodzi o te wiadomości które dostałeś kiedy byłeś u mnie? W co się wplątałeś?  — powiedziałem po czym skrzyżowałem ręce  na piersi.

Luu... Nie chcę żebyś myślał że się puszczam...

Robisz to za pieniądze? Przecież mogłeś mi powiedzieć że czegoś potrzebujesz, to bym ci dał pieniądze!  — wybuchłem nie dowierzając temu co właśnie usłyszałem od Niko.

Jakieś dziwne uczucie przeszyło moją klatkę piersiową. Nie potrafiłem tego opisać w żaden sposób. Jakby nie było słów których mógłbym użyć aby opisać to jak się czuję po tej informacji. Może sam sobie dopowiedziałem resztę?

Krążyłem nie daleko chłopaka unikając kontaktu wzrokowego próbując poukładać sobie w głowie to i owo ale nie potrafiłem. miałem sztorm, wichurę w głowie. Nie zauważyłem nawet kiedy zostawiłem Niko i wyszedłem na korytarz ochłonąć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top