I to i to ma śruby
Odkąd okazało się że nasz nauczyciel odszedł całkowicie ze szkoły, szukali na jego następcę jakiegoś godnego tego miejsca mechanika. W końcu, kto miał nas uczyć składania silnika? Szkoła w ostatnich kilku dniach miała poważne problemy finansowe i nie miała możliwości zatrudnienia owego mechanika, a żeby uczniowie nie tracili przy tym godzin lekcyjnych, połączyli dwie klasy - stolarzy i mechaników - żeby w ten sposób nadrobić lekcje.
Problemem stawała się jednak sama lokalizacja miasteczka. które było na totalnym odludziu gdzie najszybszym transportem pozostawał pociąć i linie kolejowe. Mechaników nie było zbyt wiele. ale nikt nie ubolewał nad ich brakiem.
Teraz, kiedy mógłbym sobie spokojnie pogrzebać w silniku samochodu albo w kabelkach, musiałem siedzieć na hali w której cuchnęło mokrym, zgniłym drewnem i zanudzać się na śmierć patrząc jak inni wykonują swoją robotę.
- Z cholerną piłą! - warknął ktoś niedaleko mnie, co zwróciło moją uwagę na tyle. aby ruszyć się z miejsca i zobaczyć co się dzieje. Może na maszynach do drewna się nie znam, ale to chyba nie może być takie trudne?
- O co chodzi? Może mogę w czymś pomóc? - zaproponowałem opierają się o kawałek metalowego blatu na którym leżały pędzle, wałki, puszki z farbami i rozsypane wszędzie dookoła trociny z drewna.
- Piła to nie samochód. Siadaj tam gdzie siedziałeś i nie pałętaj się..
Zignorowałem jego narzekanie po czym kucnąłem przy kablach zwisających wzdłuż jednej nogi od stołu. Wszystkie wyglądały w dobrym stanie, więc wykłyczyłem uszkodzone kable które powodowały nierównomierny dopływ prądu.
- Co jest z tą piłą? - zapytałem oglądając kawałek zębatego koła wystającego do połowy z blatu.
- Krzywo tnie. Lata jak sflaczałe koło. - powiedział niechętnie stolarz i spoglądał na mnie jak zerknąłem na niego i kawałek drewnianej deski uciętej w jednym miejscu jakby specjalnie w pofalowaną linię.
Wróciłem spowrotem do urządzenia o które się opierałem i spojrzałem na blat. Przejechałem po brzegu blatu opuszkami palców wyczuwając wyraźne wypuklenie, jakby kolejny kawałek metalu. Podważyłem ołówkiem kreślarskim i podniosłem metalową płytę. Zdawało się, jakby to była osłona całego mechanizmu kryjącego się pod blatem.
- Potrzymaj to. - rzuciłem do chłopaka stojącego przy mnie i wpatrującego się we mnie i w to co robię jak obrazek. Z rąk momentalnie wypuścił drewnianą deskę po czym podtrzymywał pierwszą, bardziej trwalszą warstwę blatu po czym zajrzał do środka.
Więgnąłem ręką do samego środka piły, wyczuwając pod opuszkami palców ubytek w jednej z dziur. Pokręciłem głową po czym wyprostowałem się.
- No i co? Wiesz czemu krzywo tnie? - zapytał zniecierpliwiony po czym zajrzał do środka wypatrują czegokolwiek, co by dało mu odpowiedz na jego pytanie.
- Piła lata na boki jak koło z kapciem, bo nie ma jednej śrubki która by dokręciłaby całość i jednocześnie trzymałaby piłę na swoim miejscu stabilnie. - powiedziałem do chłopaka na co ten złapał mnie za nadgarstek i pociągnął na bok.
- Wiesz jakiej śrubki brakuje? - zapytał wciąż mnie trzymając za nadgarstek prowadząc do metalowych. uchylonych drzwi.
Chłopak przede mną pchnął drzwi do przodu po czym weszliśmy do ciasnego pomieszczenia - a przynajmniej mi się wydawało. Byłem przekonany że pomieszczenie jest małe jak piwnica metr na metr ale zdziwiłem się widząc kartony pod równoległymi ścianami, a po środku znajdowało się ciasne przejście.
Uśmiechnąłem się słabo, po czym wszedłem w głąb pomieszczenia poszukując kartonu z śrubami. Chłopak który był ze mną roglądał się po całym pomieszczeniu jakby szukał ducha którego tutaj nie ma. Długo w zasadzie mi nie zajęło szukanie śrub. nakrętek i kluczy.
Po kwadransie wyszedłem z plastikowym pudełkiem w ręku, po czym podszedłem do blatu i położyłem na nim pudełko. Chłopak obserwował każdym mój ruch kiedy naprawiałem urządzenie na którym miał pracować.
— Jesteś mechanikiem nie? — zagadnął do mnie i przytrzymał mi klapę od blatu. Spojrzałem na niego kątem oka po czym wróciłem do przykręcania śrubki.
— Przykręcać śrubkę każdy powinien umieć. — zwróciłem mu uwagę, na co on syknął pod nosem.
— Racja, ale gdyby nie ty nie wiedziałbym co się dzieje. — przyznał po chwili. Wyprostowałem się po skończonej robocie po czym spojrzałem teraz na niego lekko się uśmiechając.
— I to i to ma śruby. Więc to nie ma znaczenia. — przyznałem mu po czym podrapałem się po karku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top