Ciemność

Silne ramiona oplatały mnie w talii. Było już wyjątkowo późno, a ja chciałem się wydostać z tego ucisku. Chłopak za mną, zdecydowanie już dawno spał. Ja za to jak zwykle nie zmrużyłem oka. Pomieszczenie było przestronne, było w nim przyjemnie i przede wszystkim ciepło i czysto. Nie chciało mi się wychodzić, ale wiedziałem że już dawno nie powinienem tu przebywać. Wyczaiłem moment w którym chłopak rozluźnił się i mogłem się wyślizgnąć z jego uścisku.

Zebrałem swoje rzeczy i zacząłem się ubierać, a kiedy byłem zwarty i gotowy, uchyliłem okno tak aby się przez nie zmieścić i wyszedłem przez nie.

Nie był to idealny sposób na wychodzenie z jego domu, ale tylko w taki sposób nie wzbudzałem podejrzeń jego rodziców. Chciałem uniknąć niepotrzebnych pytań i problemów. Liczyła się tylko jego przyjemność, a jak ja z tego wyjdę to już nikogo nie obchodziło.

Pierwsze piętro, na dole są krzaki które mogą zamortyzować mój upadek i jednocześnie zaszeleścić i zrobić niepotrzebny szum. Miałem tylko nadzieję że na posesji nie ma psów, bo po ostatnim razie skończyłem z ugryzieniem na łydce.

Wyślizgnąłem się z jego pokoju i spadłem prosto w krzaki, które jak przewidziałem zaszeleściły. Kilka wątłych gałązek się ułamało pod moim ciężarem ale ostatecznie wyszedłem z tego cało i obyło się bez psów. Założyłem kurtkę i wsadziłem rękę do kieszeni z której wyciągnąłem słuchawki. Od razu wsadziłem je do uszu i podłączyłem do telefonu puszczając swoją ulubioną muzykę.

Na dworze było ciemno a jedyne światło dochodziło z mrygających lamp na chodzinku Byłem przekonany że skoro jestem na jednej z bogatszych dzielnic, to mają zadbane o lampy przy drodze. Jednak mocno się myliłem co do tego Mimo że było tam sporo dobrze wyglądających domów. zadbanych trawników i ogrodów, to mimo to nie różniła się biedniejszą dzielnicą mieściny w której mieszkałem. Tam przynajmniej nikt nie pokazywał wszystkim dookoła ile ma kasy. Każdy z każdym następnym dniem starał się związać koniec z końcem byle wystarczyło do końca miesiąca.

Bus o tej porze nie kursował więc przed sobą miałem jeszcze około dwóch kilometrów do przejścia. Nie był to jakiś wyczyn, ale sam fakt to, że na dworze o tej porze nocy robiło się coraz zimniej. A ja wciąż chodziłem w wiosennej kurtce.

***

Wszedłem przez garaż do korytarza po czym na schody prowadzące do mojego pokoju. Przy tym starałem się zachować ciszę, nie chciałem obudzić ojca który i tak pewnie się gdzieś zaszył w jakimś pubie. Wolę chuchać na zimne i pilnować się żeby go nie spotkać. Jednak czasami popełniam błędy, przez które zostaję złapany. Tak było też niestety i tym razem.

Jaki kit mi teraz wciśniesz? Wiesz która jest godzina? — odezwał się zachrypnięty głos dorosłego mężczyzny.

Wzdrygnąłem się lekko na ten głos. Nie wróżył on nic dobrego. Musiał rozłożyć bezpieczne karty.

Zasiedziałem się w garażu. — odpowiedziałem szybko, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Obserwowałem cały czas jego wyraz twarzy i jak mnie obserwuje. Coś ewidentnie krążyło mu po głowie i miałem nadzieje, że nie wyrzuci mnie chociaż z domu.

Do godzina trzeciej w nocy? Co ty tam robiłeś? — mruknął krzyżując ręce na piersi

Nie lubiłem tak strasznie tej postawy. Zazwyczaj mówiła, że muszę się bardziej pilnować bo inaczej wpadnę albo że on wie coś czego nie powinien.

Straciłem poczucie czasu. — powiedziałem cicho dość,  ale po chwili zadarłem głowę wyżej aby móc utrzymać kontakt wzrokowy.

Same z Tobą problemy, Nicolas. — powiedział kręcąc głową. — Powinieneś się wziąć za szkołę, a nie w nocy latać za panienkami. Jak usłyszę od kogoś, że są z Tobą problemy w szkole, to nie ręczę za siebie. — dodał po czym na odchodne trzasną drzwiami od mojego pokoju. Ramki ze zdjęciami zachwiały się na pobliskiej komodzie, a pułka wisząc na ścianie nad drzwiami zatrzęsła się.

Jednak nie było aż tak źle jak myślałem. Zazwyczaj jest źle, bo przychodzi wyładować się na mnie po wypiciu kilku piw. Są dni kiedy nie pije, ale zdarzają się tak rzadko, że sam już nie wiem, kiedy jest trzeźwy a kiedy nie. Przyzwyczaiłem and do życia w strachu który paraliżował mnie za każdym razem kiedy słyszałem trzask potłuczonej butelki. Te czasy chyba zaczęły przemijać, albo sam po prostu ignoruje te dźwięki.

Opadłem obolały i zmęczony na własne łóżko, czując pod sobą lodowatą poszewkę kołdry. Mimo odczuwalnego zimna, udało mi się zasnąć i to dość szybko...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top