74
~Tiana~
- Zapraszam, Tiano. - usłyszałam, więc ostatni raz pocałowałam Harry'ego i weszłam do środka gabinetu. Usiadłam na miękkim fotelu przed jego biurkiem i czekałam, aż zacznie mnie wypytywać. - Mam nadzieję, że się nie stresujesz jak twój chłopak.
- Nie sądzę, nie mam czym. - wzruszyłam ramionami, nie czując, aby tak właśnie było jak on mówił. Wiedziałam, że Styles rzadko i niechętnie opowiadał o swoich uczuciach. Dlatego było mu trudniej niż mi.
- W takim razie, jak zaczęła się wasza znajomość?
- Nie najlepiej, bo Harry wciąż się denerwował. Był taki poukładany i profesjonalny, że dziwiłam się, iż człowiek taki mógłby być.
- Czy zastanawiałaś się nad tym, że miał jakiś powód do nerwów?
- Nie, chyba nie.-to była szczera odpowiedź, gdyż nigdy nie pomyślałam o powodzie jego złości.
- Tiano, to właśnie było jego życie. Poukładane, planowane i profesjonalne. Zjawiłaś się ty i wszystko legło w gruzach. W dobrym jak i złym znaczeniu. Nie wiedział, co powinien zrobić. Była to dla niego nowa sytuacja. Nie umiał się odnaleźć, dlatego powinnaś to zrozumieć. Czasu nie cofniemy, ale możemy zmienić przyszłość. Co się działo dalej?
- Jego ojciec i były pracownik kładli nam kłody pod nogi, wciąż jeden z nich to robi.
- Co takiego dokładnie?
- Wysyłali nam moje przerobione zdjęcia, podmieniali prezentację, przeszkodzili nam w wyjeździe służbowym, prowokowali i gadali bzdury na temat Harry'ego.
- Widocznie bardzo im na tym zależało. A co się działo jak już byliście razem?
- Kłóciliśmy się i to dość często. Jesteśmy też zazdrośni o siebie.
- To akurat normalne zjawisko.
- Ale nasza zazdrość była troszkę...
- Częstsza i bardziej widoczna?
- Tak, dokładnie tak. Oskarżyliśmy siebie nawzajem o zdradę.
- Jesteście w stosunku do siebie nieufni. Czego oczekujesz po Harry'm?
- Chciałabym, aby przestał pić. To były największy sukces. Lubię jak jest zazdrosny, lecz czasem przesadzał. Z resztą, sama nie byłam lepsza.-prychnęłam, będąc rozczarowana sama sobą.
- Co chciałabyś zmienić?
- Nie wytrzymuję już tych ciągłych problemów. Chciałabym, aby to się skończyło.
- Myślałaś kiedyś nad zostawieniem Harry'ego?
- Raz, ale tylko na początku, gdy twierdziłam, że to przeze mnie ma tyle kłopotów.
- Rozumiem, obwiniasz się o kłopoty z ojcem Harry'ego. Czego pragniesz?
- Spokoju i szczęścia, niczego więcej. Och, przepraszam.-w pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu. Dzwonił James, jednakże postanowiłam odrzucić połączenie.
- Kochasz go?
- Bardzo, nawet pan sobie nie zdaje sprawy jak mocno. - kiwnął głową i ostatni raz zapisując coś na kartce, wstał z fotela. Zawołał Harry'ego do środka, który ze słabym uśmiechem zajął miejsce obok mnie.
- Kochani, dowiedziałem się wszystkiego czego oczekiwałem. Zajmijmy się wpierw Harry'm, w porządku? Jesteś zazdrosny i nikt nie ma do tego wątpliwości, aczkolwiek musisz pamiętać, że nawet jeśli jakiś facet podrywa Tianę to ona kocha ciebie, co widać oraz słychać. Po prostu myśl sobie, że ona zawsze wybrałaby tylko ciebie. Alkohol. Kolejna sprawa, która niszczy wasz związek. Złym pomysłem jest pójście do tej kliniki razem. Problem dotyczy Harry'ego, a Tiana jest jedynie obserwatorem wyniku twojego picia. Dzięki swojej silnej woli i samodzielnego zwalczania tego cholerstwa będziesz bardziej usatysfakcjonowany, a Tiana bardziej z ciebie dumna. Dlatego odpuście sobie wspólną wizytę. W tym temacie nic więcej nie powiem. To określi twój lekarz, Harry. Sytuacja z ojcem i rzekomym Tom'em Smith'em jest sytuacją nie do ruszenia. Gdyby tu przyszli to może bym z nimi pogadał, ale to mało możliwe. Najważniejsze-nieufność. To jest coś, co było z wami także przed związkiem i teraz w jego trakcie. Oskarżacie siebie nawzajem, jesteście nieufni, nie rozmawiacie, a od razu wyciągacie pochopne wnioski. Waszym lekarstwem jest szczera rozmowa. Tiana, kiedy zobaczysz Harry'ego z inną kobietą natychmiast przez głowę przejdzie ci myśl o zdradzie. Staraj się to zostawić w tyle i poczekać na wyjaśnienia. Natomiast ty, Harry, postępujesz dokładnie tak samo, jednak reagujesz bardziej nerwowo. Musicie uwierzyć w siebie nawzajem, pomagać sobie, wierzyć w swoją miłość, bo tego wam brakuje. Kochacie się, chcecie być razem. To jest dobre, do tego nie mam zastrzeżeń, ale zacznijcie być jednym organizmem, jednym sercem. Wspierajcie się, pomagajcie, a jeżeli coś wam będzie nie pasować to zastosujcie metodę siedzenia na kanapie i szczerej rozmowy. Starajcie się również nie planować tyle. Stopniowo, kochani, stopniowo. Na razie polecam wam wizytę raz na jakiś czas, ponieważ potrzebujecie czasami wygadać się osobie, która was wysłucha i pomoże. Po nowym roku? Dziesiąty stycznia?
- Będzie w porządku.
- Dobrze, także zapisuję was na dziesiątego stycznia. No nic, życzę wam powodzenia. - wstaliśmy ze swoich krzeseł i każde z nas uścisnęło dłoń doktora Lee. Zapłaciliśmy w recepcji, dzieląc się po połowie.
- Oddzwonię do James'a, bo wydzwaniał, kiedy gadałam z Andrew.
- Pewnie chce, abyśmy mu coś kupili. - wzruszyłam ramionami, jednakże też obstawiałam tę opcję. Czekałam może trzy sygnały, aż odebrał.
- Tiana...
- Co jest, James?
- Tylko się nie denerwuj. - spojrzałam na Harry'ego, który pewnie słyszał głos brązowookiego. Siedzieliśmy w ciszy w samochodzie, dlatego nietrudno było podsłuchać.
- O co chodzi?
- Happy zaginął.
- Jak to zaginął? - a miało być tak łatwo.
- Byliśmy na spacerze-ja, Will, Louis i Happy. Pies coś zauważył i po prostu zerwał się ze smyczy, uciekając.
- Powiedz, że żartujesz.
- Przykro mi, Tiana. Wydrukowaliśmy już ogłoszenia. Będziemy je rozwieszać w okolicy i w parku. Spokojnie, znajdzie się. - odetchnęłam zmęczona, rozłączając się. Wsadziłam telefon do kieszeni spodni i odwróciłam głowę w kierunku bruneta.
- Kochanie, na pewno go znajdą.
- Wiem, ale nie sądzę, żeby taki mały piesek uciekł. Coś naprawdę musiało przykuć jego uwagę.-pierwsze co mi wpadło do głowy to to, że Tom maczał w tym palce. Przecież Happy na żadnym spacerze się tak nie zachowywał i nagle uciekł? Może za bardzo panikowałam i niepotrzebnie oskarżałam szatyna, aczkolwiek kto by tego na moim miejscu nie zrobił?
- Co powiesz na kino? Spędzimy dwie godziny w ciemnym pomieszczeniu, obok siebie. Wiesz co się może stać, kiedy światła zgasną? - odpowiedziałam na jego bezczelny uśmieszek i dwuznaczną zaczepkę przewróceniem oczu. Położył mi dłoń na udzie, w spokoju kierując się w stronę najbliższego kina. Harry kupił bilety, natomiast ja zafundowałam popcorn oraz napój, którym okazała się mrożona cytrynowa herbata, ponieważ uznaliśmy, że ciągłe picie gazowanych napoi było niezdrowe.
- Jakie miejsca?
- Osiemnaście i dziewiętnaście F, jeszcze jeden stopień. - w sali było dość mało osób z uwagi na porę, w której większość pracowała. Usiadłam na jednym z naszych dwóch miejsc i czekałam, aż zacznie się film. Beształam Harry'ego, gdyż zjadał cały popcorn, a seans się jeszcze nie zaczął.
- Wiesz jaka była moja kolejna fantazja erotyczna?
- Niech zgadnę. Seks w kinie?
- Dokładnie, ale raczej jej nigdy nie spełnię. - szepnął, rozglądając się na boki. Nie było nikogo obok nas, a za to większość osób siedziała na górze.
- Jeżeli wykupisz wszystkie miejsca to może dasz radę. - uśmiechnął się zuchwale i wtedy zrozumiałam, że wziął mój pomysł za całkowicie realny. Przecież nie mówiłam tego poważnie.
- Na razie mogę zrobić coś innego. - burknął, sięgając do mojego rozporka. Nerwowo poprawiłam się na fotelu, a mój oddech przyśpieszył, gdy rozsunął zamek i zaczął bawić się gumką od moich majtek.
- Oszalałeś?
- Nikt nie patrzy. Nie mów, że nie chciałaś, abym ci zrobił przyjemność samymi palcami. -przełknęłam ślinę, obserwując jak jego długie palce znikają za delikatnym materiałem moich majtek. Miał utrudnione ruchy z uwagi na to, że nie mógł opuścić moich spodni w dół, lecz doskonale sobie radził.
- Chciałam, a-ale nie w miejscu p-publicznym.
- W domu zrobię ci o wiele lepiej. - pocałował moje miejsce pod uchem, sprawiając, że zrobiłam się bardziej podniecona.-W moim apartamencie. U ciebie jest James, który zapewne by nam przeszkodził, a ja zamierzam zrobić z tobą sporo niegrzecznych rzeczy.
- Przestań.
- Robisz się coraz bardziej mokra.
- Harry, to nie miejsce na...
- Kocham cię.
✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰
Hej, hej, hej misie! ♥
prosiłabym o komentarze, a w weekend zrobię maraton :)
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top