64

Do stolicy Wielkiej Brytanii wróciliśmy drugiego grudnia o godzinie ósmej rano, a rozprawę mieliśmy na dziesiątą. W szybkim tempie znaleźliśmy się u mnie w mieszkaniu i pędem przebieraliśmy się w bardziej przyzwoite stroje.

- Mieliście wrócić wczoraj.

- Chris pokrzyżował nam plany. Na pewno się nie spóźnimy. Cześć, Happy. - pogłaskałam białego psiaka, zapinając guziki swojej koszuli. Harry był już prawie gotowy, lecz ze zdenerwowania nie potrafił poradzić sobie z krawatem.

- Mam nadzieję. Widzimy się w sądzie. - pożegnałam się z bratem, zabierając się za pomoc Styles'owi. Zawiązałam czarny materiał przy jego szyi i poprawiłam marynarkę z koszulą.

- Zdziwi się jak nas zobaczy.

- Dasz mu w kość, kochanie. Pamiętaj, że będę cię wspierać bez względu na wynik.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też, a teraz chodźmy. - pocałowałam go przed wyjściem z domu, a potem razem wsiedliśmy do jego auta. Jechaliśmy ostrożne z powodu nerwów, które nami kierowały. Pod sądem było parę dziennikarzy, którzy próbowali zwrócić naszą uwagę. Cieszyłam się, że nie uczęszczali w naszym życiu codziennym. Interesowali się Harry'm wyłącznie wtedy, gdy zdarzały się jakieś poważne afery lub duże bale. Weszliśmy do środka, gdzie byli już wszyscy - Chris, jego adwokat, Tom, Louis, Niall, Liam i James. Mina ojca bruneta mówiła wiele, ale moja wyrażała wyłącznie satysfakcję. Naprawdę sądził, że ten wybryk mu się uda?

- Witam, ojcze.

- Dzień dobry, Harry, Tiano.

- Niespodzianka, czyż nie?

- To, że się zjawiliście? Niezbyt, lecz to, iż wciąż jesteście razem to to jest szok. Gratuluję.

- A co jest w tym takiego zadziwiającego?

- Że wspierasz pijaka i dziecko, które trafiło w młodym wieku na odwyk? Cóż, tyle rzeczy o nim jeszcze nie wiesz. Jak na przykład to, iż jego była dziewczyna, z którą spotykał się w szkole średniej zaszła w ciążę, a on kazał jej usunąć dziecko. Taki jest twój mężczyzna. - stałam osłupiała, starając się wmówić sobie, iż to były brednie. Jednak czemu Harry nie zaprzeczył? Chris odszedł od nas jakby nic się nie stało, a ja tępo patrzyłam w ścianę.

- To co powiedział to nie jest prawdą? Nie jest.

- A jak ty uważasz? - przełknęłam ślinę, odwracając się do niego przodem.

- Dlatego pijesz, tak? Tu wcale nie chodzi o kłopoty z ojcem tylko o to co zdarzyło się w przeszłości.

- Wyjaśnię ci wszystko w domu.

- Nie, nie chcę, żebyś do mnie przychodził. Potrzebuję odpoczynku. Daj mi najlepiej spokój.-ruszyłam w kompletnie innym kierunku, zbliżając się do James'a.

- Co się dzieje? Czemu płaczesz?

- Dowiedziałam się czegoś czego na pewno nie chciałam się dowiedzieć. 

-Tiana, wiem wszystko o Harry'm.

- Czyli okłamywałeś mnie dokładnie tak jak on?

- To zależy ile wiesz, Tiano. Daj mu to wytłumaczyć. Nie jest tak jak mówi Chris. Pominął wiele szczegółów. Zaufaj mi, Tiano. Nie Harry'emu, a mi.

- Zastanowię się, Louis.

- Rozprawa przeciw Chris'owi Styles, złożona przez Harry'ego Styles'a. - kobieta wyszła przez wielkie drzwi, jedynie po to, żeby nas powiadomić o rozpoczęciu. Każde z nas zajęło swoje miejsce i w spokoju czekaliśmy na początek.

- Ile dokładnie wynoszą pańskie udziały?

- To zależy od tego jak idą interesy mojego syna. Jeżeli z pewnej umowy dostanie czterdzieści milionów to ja dostanę z tego piętnaście procent. To nie jest skomplikowane, mecenasie Prince.

- Oczywiście, że nie jest. Na co pan wydaje te piętnaście procent?

- Sprzeciw! To nie ma nic wspólnego ze sprawą.

- Oddalam sprzeciw. Proszę odpowiedzieć na pytanie.

- Większość wkładam w swoją własną firmę, lecz także na cele prywatne.

- Jest pan właścicielem firmy Styles' Airways. Proszę mi powiedzieć - ile pańska korporacja jest warta? Ile zarabia na co dzień lub miesiąc?

- Firma jest warta czterysta milionów funtów z uwagi na to, że jesteśmy światowymi liniami. Codzienna wartość wynosi od dwóch do czterech milionów.

- Firma pana Harry'ego Styles'a jest warta prawie miliard, a więc jest to o wiele więcej. Czy te piętnaście procent nie stara się podtrzymać pańskiego honoru? Syn w tak młodym wieku zdobył wszystko nad czym pan nadal pracuje.

- Adwokacie Prince, to chyba nie jest konieczne.

- Oczywiście, przepraszam. Czy ma pan problemy ze swoją działalnością?

- W jakim sensie?

- Długi, brak klientów, sponsorów?

- Moja firma działa znakomicie.

- Dlaczego więc wziął pan pożyczkę od pana Morgana na czternaście milionów?

- Musiałem naprawić pas startowy w Chicago, przez co zamknąłem lotnisko. Zrobiłem przegląd samolotów, który kosztował i odnowiłem pas, więc potrzebowałem chwilowej pożyczki.

- Przecież ma pan sporo lotnisk. Jedno chyba nie robi dużej różnicy.

- Jednak obniża mój budżet o dobre trzydzieści milionów.

- Kto wybudował lotniska, które są teoretycznie pana?

- Styles Buildings Company - firma mojego syna.

- Ile zapłacił pan za budynki?

- Pięćdziesiąt milinów.

- Pięćdziesiąt milionów za ponad trzydzieści lotnisk? Wybudowane zostały między innymi w Chicago, Nowym Jorku, Londynie, Dublinie, Singapurze, Monachium, Lyonie, Warszawie, Moskwie, Porto, Walencji, Mediolanie i wielu innych. Są to wprawdzie niewielkie budynki, ponieważ są specjalnie dla bogatych, dla pracowników wielkich firm, osób sławnych oraz wpływowych, jednakże uważam, że to o wiele za mało. Dostał pan zniżkę rodzinną czy coś w tym guście? Czy zwyczajnie oszukał pan swojego syna i zapłacił mu mniej niż powinien?

- Sprzeciw! Pytanie jest nie na miejscu.

- Oddalam, proszę odpowiedzieć.

- To było oddanie pieniędzy za wybudowanie mu firmy.

- Przepraszam bardzo, lecz wcielenie planu mojego klienta w życie kosztowało zaledwie sto dwadzieścia milionów, a postawienie pańskich lotnisk było warte ponad czterysta milinów. Oznacza to, że oszukał pan własnego syna na dwieście osiemdziesiąt milionów.

- Harry był świadomy tej decyzji.

- Doprawdy? Mam dokument, który został zawarty pod koniec dwa tysiące dwunastego roku. Zapewnił pan w nim, iż cena wybudowania pańskich projektów pokryje się z ceną firmy pańskiego syna. Nie były takie same. Popełnił pan przestępstwo. I nie tylko w dwa tysiące dwunastym roku. W listopadzie tego roku zapłacił pan dwóm przysięgłym za przesunięcie sprawy. Prosiłbym o sprawdzenie wyciągów z konta pana Chris'a Styles'a.

- Dobrze, zostaje to dopuszczone do sprawy. Zarządzam przerwę na sprawdzenie dowodów. - w sali został James, Chris i jego adwokat, a reszta musiała opuścić pomieszczenie. Usiadłam na krześle niedaleko wejścia i zaczęłam grzebać w swoim telefonie. Czułam się niekomfortowo w tej chwili.

 - Tiana, błagam cię. Nie wierz we wszystko co powiedział.

- Powiedział prawdę?

- Niecałkowicie, nie znasz szczegółów.

- I nie jestem pewna czy chcę je poznać.

- Kochasz mnie?

- Nie wykorzystuj tego, abym zmieniła tok myślenia. Kocham i co to ma do rzeczy?

- Ufasz mi? - mrugnęłam parę razy, zastanawiając się nad odpowiedzią. Ufałam mu? Zapewne kochałam, ale czy wciąż ufałam? - Jeżeli nie to chociaż zaufaj Louis'owi.

Kiwnęłam głową, nic nie mówiąc. Siedziałam cicho przez kolejne dwadzieścia minut, aż ta sama kobieta powiadomiła nas o wznowieniu rozprawy. Zasiadłam na tym samym miejscu, uważnie obserwując każdą postać przede mną.

- Chris Styles zostaje ukarany karą pięciu tysięcy funtów za oszustwo i przekupienie przysięgłych. Mecenasie Prince, proszę kontynuować.

-Dziękuję. Panie Styles, oszukał pan swojego syna na ponad dwieście milionów?

- Tak.

- I miał pan czelność pobierać od niego jeszcze piętnaście procent?

- Tak.

- Ostatnie pytanie - żałuje pan tego, że stracił pan syna? To przecież pańska rodzina.

- Tak. - pierwszy raz zobaczyłam na jego twarzy wstyd, złość na samego siebie oraz coś czego nie mogłam odgadnąć. Jakby szczerze żałował tego co sam stworzył.  

- Dziękuję, nie mam więcej pytań.

- W takim razie pan Styles może wracać na miejsce, a teraz poprosimy Harry'ego Styles'a o złożenie wyjaśnień. - wydarzenie ciągnęło się jeszcze dwie godziny przez zeznania innych mężczyzn. Na koniec rozprawy przyszedł czas na podsumowanie.

- Wysoki sądzie, Chris Styles jest żywym dowodem na to, że w interesach rodzina, miłość, uczucie się nie liczy. Według niego na pierwszym miejscu jest pieniądz, profesjonalizm, twarda ręka. Próbował to wpoić swoim dzieciom, aczkolwiek widocznie mój klient wyraźnie nie posłuchał swojego ojca. To zmusiło pana Styles'a do tak paskudnych czynów jak przekupstwo przysięgłych, przerobienie zdjęć dziewczyny jego syna oraz uprzykrzenie delegacji do Madrytu. Czy tak się powinien zachowywać ojciec? Nie, na pewno nie. Pomijając to, Chris Styles popełnił przestępstwo, które na celu miało sfałszowanie dokumentów i oszukanie Harry'ego Styles'a na ponad 200 milionów. Ile w tym profesjonalizmu, o którym tyle mówił? Właśnie, sam ojciec się do tego nie stosował. Grał nieczysto, a to z pewnością nie jest profesjonalne. Nie jesteśmy tu po to, żeby rozwiązywać ich rodzinne problemy, lecz, żeby uzgodnić kto powinien zatrzymać piętnaście procent udziałów w firmie mojego klienta. Wnoszę o odzyskanie przez Harry'ego Styles'a-mojego klienta tych piętnastu procent, równocześnie odzyskując całe sto.-James usiadł na swoim krześle, porządkując wszystkie papiery. Byłam pod wielkim wrażeniem, bo to co wypowiedział dawało każdemu sporo do myślenia.

- Dziękuję, panie Dallas, proszę o mowę końcową.

- Mój klient faktycznie popełnił przestępstwo. Sfałszował te dokumenty, aczkolwiek czy firma Harry'ego Styles'a bardzo na tym ucierpiała? Czy Harry Styles zauważył brak tych prawie trzystu milionów? Czy zwrócił się o odzyskanie ich lub o wyjaśnienia? Nie, na każde te pytanie odpowiedź brzmi "nie". Albowiem nie to było dla niego najważniejsze, lecz teraz trzeba było poszukać jakiegoś argumentu, aby własnego ojca pogrążyć. Klient mecenasa Prince'a również nie był w porządku w stosunku do swojego ojca. Chris Styles wiele razy ostrzegał swojego syna przed asystentką Harry'ego Styles'a, lecz ten jak zakochany szczeniak go nie słuchał. Jednakże pan Prince ma rację - nie jesteśmy tu po to, aby rozwiązywać ich problemy rodzinne. Jednak jak nie my to kto, skoro sami sobie nie radzą? Jeżeli Chris Styles nie będzie miał jakiejkolwiek kontroli nad firmą swojego syna to jest ona stracona. Oddanie tych piętnastu procent wiąże się z kompletną władzą Harry'ego Styles'a, ale nie tylko jego. Jego dziewczyna, narzeczona, kobieta, jakkolwiek byśmy jej nie nazwali będzie miała dostęp do całej korporacji, a zwłaszcza pieniędzy. Czy na to będzie skazana doskonała firma warta prawie miliard dolarów? Wnoszę o oddalenie wniosku wniesionego przez Harry'ego Styles'a i o minimalny wyrok kary za oszustwa.

- Dziękuję, proszę o wyjście z sali i poczekanie na wynik. - z łzami w oczach opuściłam pomieszczenie jako pierwsza i ruszyłam do wyjścia z całego budynku. Nie spodziewałam się takiego czegoś, ponieważ do przedwczoraj nie wiedziałam ile jego firma była warta. Nie interesowało mnie to, a wyszłam na taką co wyłącznie o to dbała.

- Tiana! Tiana, poczekaj! - zostałam pociągnięta do tyłu i natychmiast wpadłam w ramiona bruneta. Nie kontrolowałam już łez, ani swojej złości. Przecierpiałam ponad dwa miesiące, aby teraz wylądować tutaj i słuchać takich gówien na swój temat. - Kochanie, każdy wie, że to nie prawda.

Zerknęłam w bok, gdzie stała cała obstawa Chris'a. Odepchnęłam od siebie zielonookiego, by wreszcie powiedzieć to co chciałam już dawno temu.

- Jesteś najgorszym...

- Sądzę, że nikt nie ma zamiaru słuchać twoich żałosnych...

- Nie przerywaj jej, Tom.

- Powiem ci jedynie tyle, że jeżeli ktoś nie zasługuje na nazwisko Styles to jesteś to ty, a nie Harry. Opuściła cię Gemma, opuścił cię Logan, żona także nie utrzymuje z tobą zbytnich kontaktów. Zastanawiałeś się czasami dlaczego? Dlaczego nikt nie może, nie daje rady pokochać cię na dłużej? Dzisiaj straciłeś ostatnią szansę na odrobinę rodzinnej miłości. Harry będzie miał kiedyś dzieci, nie zobaczysz swoich wnuków. Nie mówię, iż to ze mną będzie je miał, ale uprzedzam cię jak twoja przyszłość się prezentuje. Straciłeś ostatnią osobę, którą mogłeś nazwać rodziną.-nie odzywał się, patrzył na mnie nieobecnym wzrokiem, jakby to go ruszyło, jednak zdawałam sobie sprawę, iż tak nie było. Taki człowiek nie mógł się przejąć takimi pustymi słowami od tak pustej dziewczyny jak ja. Za taką mnie w końcu uważał.-Jesteś paskudnym człowiekiem.

- Chodź, kochanie. Nie warto. - miał rację, dlatego się odsunęłam i poszłam za Harry'm do mojego brata.

- To nie było jego dziecko. Okłamałem cię, więc nie skreślaj go. - zatrzymałam się na moment, przysłuchując się w jego słowa. Prychnęłam, znów kierując się w stronę brązowookiego.

- Wszystko w porządku, Tiano?

- Oprócz tego, że czuję się jak nic niewarta szmata to jest ok.

- Nie możesz wierzyć w te gówna. Doskonale wiesz jaka jesteś, my też to wiemy. 

- Dokładnie, a poza tym to kretyni.

- Dzięki, ale to nadal nie poprawia mojego humoru.

- Co powiesz na romantyczną kolację?

- Jedyne czego chcę to wyjaśnień.

- Dostaniesz je na kolacji.

- Dobrze, zgadzam się.

- Rozprawa przeciw Chris'owi Styles złożona przez Harry'ego Styles'a. - po raz trzeci zajęłam miejsce na tym samym krześle i teraz czekałam wyłącznie na wynik sądu. Jak się okaże, że została ponownie przeniesiona to dostanę białej gorączki.

- Niniejszym ogłaszam, iż Chris Styles jest zmuszony do odstąpienia piętnastu procent wciągu następnych dwóch tygodni panu Harry'emu Styles. Równocześnie musi zapłacić grzywnę w wysokości piętnaście tysięcy funtów za sfałszowanie i przekupienie przysięgłych. Dziękuję, rozprawę uważam za zakończoną.  

✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰✰

Kocham xx




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top