Rozdział 9

Kylie's POV:

~ 25 styczeń, środa

Następnego dnia w pracy byłam dosyć wcześniej, dlatego spędzałam wolny czas na siedzeniu w bufecie z Kendall, z którą swoją drogą się zaprzyjaźniłam. Nie była taka jak ją postrzegali inni. Fakt, nie zawsze potrafiła być miła, ale to był tylko jeden minus włożony do jednego wora z plusami.

- Kawa czy herbata? - zapytała, kiedy ja siedziałam na krześle barowym i rozmyślałam o wczorajszym sms-ie od Nialla. Powiem szczerze, że byłam bardzo zaskoczona i nie umiałam odpisać Horanowi w żaden sposób. - Żyjesz, Kylie?

Ocknęłam się i spojrzałam na Kendall.

- Tak, tak - westchnęłam. - Może być kawa, mam nadzieję, że po niej się trochę ogarnę.

- Widzę, że coś nie formie.- zaśmiała się, a ja oparłam łokcie o blat i lekko zmrużyłam oczy.

- Bardzo nie w formie - przyznałam. - Ciężka noc.

- Twój chłopak ci nie dawał spać, czy może szczury w domu? - zapytała na co od razu się podniosłam.

- Kendall! - pisnęłam, kiedy dziewczyna zalewała moją kawę z ekspresu.

- No co, przepraszam - mruknęła podnosząc ręce w geście obronnym, po czym zaczęła się śmiać. Przewróciłam oczami, a dziewczyna wręczyła mi moją kawę. - Lepiej pij ją szybko, bo pan prezes nie będzie czekał nie wiadomo ile w drzwiach - mruknęła spoglądając w stronę wejścia.

Automatycznie się obróciłam i ujrzałam Horana opartego o framugę. Momentalnie kawa podeszła mi do gardła. Odłożyłam filiżankę i zeskoczyłam z krzesła zabierając torebkę z oparcia.

- Widzimy się potem - mruknęłam i powędrowałam w stronę Horana. - Cześć. - lekko się uśmiechnęłam.

- Tak, hej. - odwzajemnił uśmiech wkładając ręce do kieszeni. Prawdopodobnie oboje nie wiedzieliśmy jak się zachować. - Idziemy do gabinetu? - zapytał, a ja przytaknęłam.

Jazda w windzie jak i podróż do gabinetu minęła w strasznie niezręcznie atmosferze. Nie chciałam, abyśmy w takim nastroju pracowali.

- No to zabieramy się do pracy - mruknęłam spoglądając na Horan, który zajął swój fotel prezesa, któru stał przy biurku. Nie widząc żadnej reakcij Nialla, znów zabrałam głos. - Halo, wszystko dobrze?

Chłopak obrócił się i przeleciał mnie wzrokiem od góry do dołu. Poczułam się trochę niezręcznie, ale postanowiłam to zignorować.

- Ten sms... - zaczął. - Nie wiem dlaczego to napisałem. Jeśli cię uraziłem w jakikolwiek sposób to nie było to zamierzone. Po prostu poczułem, że muszę ci to powiedzieć.

Przytaknęłam nie będąc w stanie nic powiedzieć.

- W porządku - wydusiłam w pewnym momencie. - Ale nie chcę, żebyśmy pracowali w takiej atmosferze - przyznałam spoglądając na Horana.

- Tak, ja też nie chcę - mruknął i klasnął w dłonie. - No to co, może na rozluźnienie lunch?

- Może być, ale najpierw praca - powiedziałam wskazując na plik kartek na biurku.

- Dobr... - nagle zadzwonił telefon, a Niall w błyskawicznym tempie wyciągnął telefon z kieszeni. Spojrzał na wyświetlacz i wskazał na drzwi. - Przepraszam muszę odebrać.

Przytaknęłam, a Horan ruszył w stronę wyjścia. Przez chwilę chodziłam po pomieszczeniu w tą i z powrotem, aż w końcu ciekawość wzięła górę i podbiegłam na placach w stronę drzwi. Na codzień zazwyczaj nikogo nie podsłuchiwałam i wiedziałam, że tak nie można, ale czemu by nie ostatni raz?

- Lara nie będę w domu wcześniej, niż o dwudziestej - mruknął łapiąc się za tył głowy. - Nie zarzucaj mi, że nie spędzamy wiele czasu, bo sama wiesz jaka jest sytuacja w firmie.

Przez chwilę słyszałam tylko głuchą ciszę, a po chwili znów Horan zabrał głos.

- W weekend jadę do mamy - oznajmił. - Lara, pogadamy później muszę wracać do pracy.

Kiedy usłyszałam kroki Nialla automatycznie odskoczyłam od drzwi.

- Przepraszam już jestem - mruknął. - Mam nadzieję, że nie słyszałaś tej małej sprzeczki?

Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę biurka szefa.

- Poniekąd - oznajmiłam siadając na jednym z krzeseł.

- Mała kłótnia z siostrą. - podrapał się po głowie. - Ale możemy już wracać do pracy.

__________

Zbliżała się godzina szesnasta, kiedy zdecydowaliśmy zrobić sobie krótką przerwę i udać się na lunch. Postanowiłam zapomnieć o sms-ie od Nialla, bo gdy przypominałam sobie jego treść automatycznie czułam się niezręcznie. Przed wyjściem postanowiłam udać się jeszcze do łazienki, ponieważ mój mały pęcherz nie wytrzymałby tyle czasu.

- Ja tylko pójdę do ubikacji i możemy iść, okej? - zapytałam, a chłopak przytaknął.

- Wezmę rzeczy i zejdę już na dół - oznajmił, a ja wyszłam z pomieszczenia.

Łazienka nie była zbyt daleko, dlatego nie miałam trudności, aby ją znaleźć. Na korytarzu minęłam się z Katheriną, która wydawała się na zadowoloną. Postanowiłam w to nie wnikać i weszłam do ubikacji. Szybko zorientowałam się, że nie jestem sama. Z jednej z kabin usłyszałam płacz najprawdopodobniej dziewczyny. Zapukałam w drzwi, ale nie usłyszałam ani jednego słowa. Mimo, iż cenię sobie czyjąś prywatność nie mogłam tego tak zostawić i lekko uchyliłam drzwi od kabiny.

- Wszystko w porządku? - zapytałam i ujrzałam brunetkę, która chowała twarz w dłoniach. Szybko zorientowałam się, że jej sylwetka jest mi znajoma. - Julia?

Kleknęłam przed dziewczyną, która nie mogła uspokoić płaczu. Chciałam jej jakoś pomóc, ale marny ze mnie psycholog.

- Idź stąd! - krzyknęła. - Je-je-jeszcze ciebie mi tu brakowało!

Przewróciłam oczami, ale nie zamierzałam dać się szybko spławić.

- Możesz się uspokoić? - zapytałam. - Chcę ci tylko pomóc. Powiesz mi co się stało?

Dziewczyna lekko podniosła głowę, a ja posłałam jej szczery uśmiech. Mimo naszych sprzeczek naprawdę chciałam jej pomóc, ponieważ każda osoba jest człowiekiem potrzebującym uwagi i P niektórych przypadkach pomocy.

- L-Liam - mruknęła dmuchając nos w papier toaletowy. - Zo-zobaczyłam go na biurku z-z kobietą.

- Co - mruknęłam kładąc dłoń na ramieniu Julii. - Jak to? Liam cię zdradził?

Nie mogłam w to uwierzyć. Mimo, iż nie znałam Liama zbyt dobrze nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Jednak gdyby się dłużej zastanowić, Payn zachowywał się dość dziwnie i najwidoczniej interesowały go inne kobiety, niż własna żona.

- Rozmawiałaś z nim? - zapytałam, a Julia zaprzeczyła.

- Wiesz co jest najlepsze? - mruknęła, a ja wzruszyłam ramionami. - Jestem w pieprzonej ciąży!

Po raz kolejny przeżyłam szok. Szybko zdałam sobie sprawę jakie musiało być to ciężkie dla Julii i ile musiało ją to kosztować.

- Mam pomysł - mruknęłam. - Pojedziesz teraz do domu, spakujesz rzeczy Liama i wyniesiesz za drzwi. Po za tym nie możesz się tak denerwować, jeśli jesteś w ciąży.

Dziewczyna przez moment ścierała łzy z policzków, a po chwili przytaknęła.

- Dziękuję. - wstała i podeszła bliżej przytulając mnie. Odwzajemniłam uścisk i lekko się uśmiechnęłam. - Naprawdę dziękuję.

- Będzie dobrze. - odsunęłam się od dziewczyny i położyłam dłoń na jej ramieniu. - Pojechałabym z tobą, ale jestem umówiona.

Dziewczyna przytaknęła i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Kiedy wyszliśmy z toalety zauważył nas Niall, który od razu do nas podbiegł.

- Wszystko w porządku? - zapytał, a ja przytaknęłam, choć było to pytanie do Julii.

- Tak, tak. - pokiwała głową ścierając kolejne łzy z policzka. - Ja już pójdę.

Dziewczyna zaczęła kierować się w stronę windy.

- Czekaj! - krzyknęłam. - Masz jak wrócić do domu? - zapytałam.

- Taksówka? - mruknęła.

Odwróciłam się w stronę Nialla i złapałam go za rękę.

- Wiem, że jesteśmy teraz w pracy, ale mógłbyś podwieźć Julię? - zapytałam. - Widzisz w jakim jest stanie. Potem dokończymy nasz lunch.

Przez dłuższą chwilę stałam i patrzyłam się na Horana czekając na jego decyzję.

- No dobrze - odpowiedział, a ja pisnęłam i rzuciłam się na szyję chłopaka.

Zanim zorientowałam się co zrobiłam, Niall odwzajemnił uścisk, a ja poczułam, że moje policzki płoną.

- Znaczy dziękuję. - odeszłam od Nialla i lekko się uśmiechnęłam.

____________

Godzinę później byliśmy już pod kawiarnią, gdzie mieliśmy zjeść nasz lunch. Odwieźliśmy Julię, a Niall o dziwo nie wypytywał się co się stało. Byłam mu za to wdzięczna, ponieważ prawdopodobnie Julii byłoby trudno o tym opowiadać przyjacielowi swojego męża.

- No to co, wchodzimy czy dalej będzie oglądać tynk na ścianie? - zapytał, a ja momentalnie się ocknęłam.

- Tak, idziemy.

Weszliśmy do kawiarni, która była dosyć mała, ale przytulna. Miałam wrażenie, że kiedyś tu byłam, aczkolwiek, kiedy nie miałam jeszcze pracy nie jeździłam do dużego miasta.

- Podoba ci się? - zapytał, a ja przytaknęłam. - Co bierzemy?

Wzruszyłam ramionami i rozjerzałam się dookoła. Przykuł moją uwagę jeden ze stolików, przy którym siedziała Katherina z jakąś kobietą.

- Niall, patrz, Katherina. - wskazałam palcem na solik przy którym siedziała wraz z brunetką.

- O kurwa - przeklnął i złapał mnie za rękę. - Idziemy.

Zaczął kierować się w stronę wyjścia, a ja byłam lekko zdezorientowana. Wyszliśmy na zewnątrz i dopiero poczułam, że moja dłoń jest wolna.

- Co się stało? - zapytałam zatrzymując się przy budynku.

- Poszukamy innej kawiarni - oznajmił, a ja zaprzeczyłam.

- Będę jadła w tej kawiarni - wybełkotałam i ruszyłam w stronę wejścia.

Kiedy otwierałam drzwi, ktoś zrobił to w tym samym czasie i wchodząc do budynku zderzyłam się z jakąś osobą.

Spojrzałam przed siebie i ujrzałam nikogo innego jak Katherine.

- To znowu ty! - krzyknęła. - Czy ty nie umiesz chodzić!

- To był przypadek - mruknęłam, a zza dziewczyny wyłoniła się wysoka brunetka.

- Patrz Lara, idziesz na kawę, a tu spotykasz szmatę, która wcześniej na ciebie bezczelnie wpadła! - fuknęła.

Zrobiłam zszokowaną minę i poczułam oddech Nialla na swoim karku.

- Licz się ze słowami Katherina - oznajmił.

- Niall? Nie powinieneś być w pracy? - zapytała brunetka.

- Jestem, ale mam przerwę - mruknął i położył prawą dłoń na moich plecach. - Po za tym nie musisz mnie kontrolować.

- To jest twoja siostra, Niall? - zapytałam spoglądając na Horana, który automatycznie skarcił mnie wzrokiem.

- My już pójdziemy, a ty Katherina lepiej wracaj do pracy, bo słono cię będzie to kosztować - warknął i ruszył w stronę samochodu. Zrobiłam to samo i zajęłam miejsce pasażera.

_____________

Cztery godziny później byliśmy już pod moim domem. Po akcji z Katheriną i siostrą Horana pojechaliśmy do innej knajpki, która okazała się być spokojniejsza od poprzedniej kawiarni. Spędziliśmy tam godzinę jedząc i ciągle rozmawiając. Byłam lekko zaskoczona, że mieliśmy, aż tyle tematów, jednak nie narzekałam. Następnie pojechaliśmy do firmy, gdzie zrobiliśmy parę rzeczy związanych z projektem.

- Dziękuję za podwózkę - mruknęłam, kiedy jeszcze siedzieliśmy w samochodzie. - Będę ci winna za paliwo cała moją wypłatę zaśmiałam się.

Niall wzruszył ramionami i oparł się o siedzisko.

- Raczej to ja będę musiał ci dawać wynagrodzenie za pomoc w projekcie - mruknął i spojrzał moją stronę. - Po za tym wystarczającą zapłatą będzie to, że jesteś i będziesz.

Spuściłam na chwilę wzrok, po czym go podniosłam i poczułam usta Nialla na swoich. Przez chwilę nie miałam zielonego pojęcia co zrobić, ale ostatecznie odwzajemniłam pocałunek. Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę do momentu, kiedy mój telefon nie zadzwonił. Automatycznie oderwałam się od Horana i spojrzałam na wyświetlacz, gdzie dzwonił Kevin.

- Przepraszam, ale muszę już iść - oznajmiłam i jak najszybciej wysiadłam z samochodu kierując się w stronę domu.

Co się właśnie stało?

---------------

Więc chcę was przeprosić za moją długą nieobecność, ale po prostu nie mam czasu na nic. Praktycznie rozdział pisałam około dwa tygodnie po kawałku co dwa, trzy dni i i tak uważam, że nie jest on jednym z najlepszych.

Ale mam nadzieję, ze chodź trochę się spodoba!

Czekam na wasze komentarze i gwiazdki! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top