Rozdział 28
Kylie's POV:
~ 23 luty, poniedziałek
Dwa dni później czułam się o wiele lepiej, niż mogłabym się spodziewać. Mimo ostatniego incydentu z Niallem postanowiłam nie ingerować pracy w moje sprawy prywatne. Długo rozmawiałam z Julią przez telefon i mimo naszej wcześniejszej relacji mogę stwierdzić, że się przyjaźnimy. W ostatnim okresie dużo mi pomogła co nie mogę tego powiedzieć o moim bracie, który ciągle zasłaniał się pracą, bądź swoją dziewczyną. W tamtym momentach Zayn zastępował mi brata i jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Od całego zajścia minął niecały tydzień, a ja wciąż nie mogę uwierzyć w moje szczęście. Wszystko co się działo dużo mnie nauczyło, jednak skłamałabym, gdybym powiedziała, że nic już nie czuję do Nialla. Niektórzy mogą stwierdzić, że jestem naiwną idiotką, jednak w ostatnim miesiącu przekonałam się o tym nie raz.
Kończąc moj monolog usłyszałam pukanie do drzwi. Krzyknęłam szybkie proszę i spojrzałam w głąb szafy, aby wybrać ubranie na dziś. Jak już wspominałam planowałam pojawić się dzisiaj w pracy o ile jeszcze z niej nie wyleciałam.
- Mogę na chwilę wejść? - usłyszałam głos mojego brata.
Przewróciłam oczami i przytaknęłam wychylając sie lekko za drzwiczki od szafy.
- Spieszę się do pracy. - warknęłam ostatecznie wyciągając z szafy czarną, ołówkową spódniczke siegającą przed kolana i zwykłą błękitną koszulę.
- Zajmę ci tylko chwilkę - oznajmił zajmując miejsce na moim łóżku. - Zerwałem z Hannah.
Odwróciłam się w stronę Kevina jeszcze raz analizując jego słowa. Mimo, że przez cały czas mnie ignorował, ja nie potrafiłam być obojętna względem mojego brata.
- Co?
- To co słyszysz.
- Przecież tworzyliście idealną parę, co się stało? - zapytałam zaskoczona dalej nie wierząc w to co właśnie się stało.
- Przespała się z Za-Zaynem - oznajmił lekko podłamanym głosem.
Przez dłuższą chwilę nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Byłam strasznie zawiedziona zachowaniem Zayna, a tym bardziej jego postępowaniem.
- Żartujesz sobie, prawda? - zapytałam mając nadzieję, że to wszystko to zły sen. - Kevin, powiedz, że to wszystko to jakiś żart.
Chłopak spojrzał w moją stronę, a ja mogłam dostrzec łzy spływające po jego policzkach. W tamtym momencie było mi cholernie szkoda mojego brata.
- Przepraszam, że nie b-byłem z tobą w tamtym momencie - szepnął, a ja automatycznie zajęłam miejsce koło Kevina i zamknęłam go w szczelnym uścisku. - Tak bardzo nie chciałem go widzieć, a wiem, że dużo dla ciebie znaczy.
- Kevin, jesteś moim starszym bratem - oznajmiłam. - Zawsze będę po twojej stronie, mimo wszystkich przeciwności.
- Dziękuję. - ujrzałam lekki uśmiech na jego twarzy, który od razu odwzajemniłam. - Teraz chyba spieszysz się do pracy, nie będę zajmował ci czasu.
- Porozmawiamy jak wrócę, dobrze?
Chłopak przytaknął powoli zmierzając w stronę wyjścia, jednak w ostatnim momencie obrócił się w moją stronę zaciskając mocniej powieki.
- J-jeśli Hannah będzie się do ciebie odzywać to powiedz, że wyjechałem - poprosił, a ja gdy chciałam już coś powiedzieć zorientowałam się, że Kevin opuścił mój pokój zostawiając mnie w totalnym szoku.
Westchnęłam i spojrzałam na zegarek, który wskazywał równą siódmą, dlatego miałam dokładnie godzinę, aby pojawić się w pracy. Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki wcześniej zabierając przygotowane ubrania i zamknęłam za sobą drzwi.
Spojrzałam w lustro z chęcią rozbicia go na małe kawałeczki. Wszystko w ostatnim czasie runęło, a ja byłam bezsilna. Wiedziałam co może mi pomóc, jednak nie chciałam już do tego wracać. Miałam dwadzieścia lat, a moje szesnastoletnie uzależnienie było jedną wielką kpiną wśród mojego otoczenia. Nikt nie brał mnie na poważnie, twierdzili, że robię to tylko dlatego, aby zwrócić swoją uwagę. Chyba wszyscy wiemy co dokładnie mam na myśli. Do tej pory wszystkie blizny na moim ciele przypominały mi różnorodne sytuację z mojego życia. Od czasu, gdy miałam problemy z rówieśnikami w szkole, do czasu, kiedy moj ojciec umarł, a matka zniknęła.
Z mojego krótkiego monologu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na ekran i ujrzałam zdjęcie Zayna. Westchnęłam i odrzuciłam połączenie przyjaciela przypominając sobie do czego tak naprawdę dąże.
Chcę wyjść na prostą.
______________
Pół godziny później byłam już pod firmą. Na szczęście rozkład jazdy mnie nie zawiódł i nie musiałam wydawać niezbędnych mi pieniędzy na taksówkę. Wysiadłam z autobusu spoglądając na zegarek na mojej prawej ręce, który wskazywał równą ósmą. Westchnęłam i ruszyłam w stronę firmy. Ostatecznie zdążyłam tylko umyć włosy bez prostowania ich i nałożyć lekki makijaż w postaci podkreślenia moich brwi, wytuszowania rzęs oraz zakrycia cieni pod moimi oczami.
Powoli kierując się w stronę budynku zauważyłam znajomy samochód, który po krótkim zastanowieniu należał do Nialla.
Przecież tu pracuję, idiotko.
Zacisnęłam mocniej powieki ignorując cały fakt, że prawdopodobnie będę musiała z nim zamienić chociaż jedno zdanie względem mojej dalszej pracy w firmie.
Weszłam do środka rozglądając się dookoła. Czułam ciągły wzrok na sobie, jednak nie dałam się zwariować. Nikt nie mógł wiedzieć o całej sytuacij z Niallem, chyba, że nie znałam jeszcze Horana na tyle, aby to stwierdzić.
Ruszyłam w stronę windy ostatecznie ignorując wszystkich dookoła. Nacisnęłam przycisk oczekując, aż w końcu drzwi sie otworzą, a ja będę mogła przenieść się w czasie, gdzie nikt nie będzie wiedział o moim istnieniu. Jednak po krótkim czasie drzwi uchyliły się, a ja ujrzałam Liama z policjantem u boku. Nie byłam tym zaskoczona, ponieważ wiedziałam do czego doprowadziło jego zachowanie. Odsunęłam się na bok i po wyjściu mężczyzn z windy weszłam do środka ostatecznie krzyżując nasze spojrzenia z Liamem.
Uśmiechnęłam się sama do siebie czując satysfakcję z tego co spotkało Liama. Zasłużył na to.
Po krótkiej chwili winda sie zatrzymała, a ja czując narastające zdenerwowanie ruszyłam do "swojego" gabinetu, jeśli można to tak nazwać. Miałam cichą nadzieję, że spotkam Horana, ponieważ szczerze mówiąc tęskniłam za nim.
___________________
Kilka godzin później dalej nie spotkałam się z Niallem, jednak postanowiłam nie rezygnować z pracy i wykonywałam swoje obowiązki. Miałam jednak nadzieję, że moja praca nie poszła na marne i dalej mogę liczyć tutaj na posadę.
Wstałam z krzesła obrotowego i chwyciłam torebkę przewieszając ją przez ramię. Zgarnęłam plik kartek i wrzuciłam je do szuflady spoglądając na zegarek. Dokładnie za piętnaście minut kończyły się moje godziny pracy. Byłam zadowolona z faktu, że byłam na tyle odważna, aby tutaj wrócić i normalnie pracować mimo całej sytuacji z Horanem.
Westchnęłam i ruszyłam w stronę wyjścia z gabinetu, który także prowadził do gabinetu Nialla, dlatego byłam lekko zdziwiona, że nie spotkałam dzisiaj go, ani razu.
Nie patrząc przed siebie ruszyłam w stronę windy. Nagle poczułam, że uderzyłam w coś twardego, a moim oczom ukazał się wysoki, farbowany blondyn z teczką w dłoni. O wilku mowa.
- Ky-Kylie. - zająkał się.
- Niall.
- Możemy porozmawiać? - zapytał.
- Sądzę, że musimy. - westchnęłam odwracając wzrok, jednak mina Horana wyrażała więcej, niż tysiąc słów.
- Co powiesz na kawę?
- Myślę, że twój gabinet będzie odpowiednim miejscem do rozmowy na ten temat - stwierdziłam odwracając się na pięcie i ruszając w stronę gabinetu Nialla.
- Zapraszam - szepnął, jednak byłam na tyle blisko, aby to usłyszeć.
Blondyn otworzył drzwi, a ja weszłam do środka nawet nie dochodząc do połowy gabinetu.
- Nie zajmę ci długo - oznajmiłam głęboko odychając, ponieważ starałam się zapomnieć o niedawnej sytuacij i myśleć o tym po co tutaj naprawdę przyszłam.
Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i stanął na przeciwko mnie, a ja poczułam zimne poty oblewające moje ciało. Zamknęłam na krótką chwilę powieki, po czym je otworzyłam spoglądając w stronę Nialla. Momentalnie poczułam napływ łez do moich oczu. Postanowiłam nie okazywać tego jak bardzo Niall mnie skrzywdził. Nie po to tutaj jestem.
- Chciałam bardzo przeprosić za moją nieobecność w pracy - powiedziałam ledwo nie wybuchając płaczem. - Jest mi st-strasznie przykro, jednak zależy mi na tej posadzie i w razie jakichkolwiek pretensij jestem w stanie wziąć nadgodziny.
- Um, nic nie szkodzi? - mruknął, choć brzmiało to bardziej jak pytanie. - Teraz możemy porozmawiać na inny temat.
- Czyli dalej mogę pracować? - upewniłam się kompletnie ignorując stwierdzenie Horana.
- Kurwa, Kylie wiesz o tym bardzo dobrze - warknął powoli kierując się się moją stronę. - Chciałem cię cholernie przeprosić za moje zachowanie. To było poniżej pasa, a ja zachowałem się jak kompletny gówniarz i egoista. Nie wiem co jeszcze mogę ci powiedzieć. Jest mi strasznie przykro. Kurwa, ja Cię naprawdę kocham mimo, iż możesz sądzić inaczej. Jestem frajerem, ale chcę żebyś wiedziała, że rozstałem się z Larą. Biorę rozwód.
Słysząc ostatnie zdanie coś we mnie pękło. Poczułam dziwne ukłucie w klatce piersiowej, a jednocześnie coś powodowało, że byłam szczęśliwa. Przetarłam łzy spływające po moich policzkach i ruszyłam w stronę wyjścia czując coraz wiecej łez cisnących się do moich oczu. Uderzyłam przypadkowo Nialla w ramie wybiegając z gabinetu.
__________
Może nie jest to równy tydzień, jednak rozdział pojawił się po krótszym czasie, niż ostatni.
Po tym fanfiction planuje kolejne w roli głównej z Harrym Stylem z motywem letnim, wakacyjnym. Coś w stylu bad boya i cichej myszki, jednak będą detale oraz szczegóły, które sama wymyśliłam. Będzie to typowy motyw, jednak inne podejście i pomysł do całego fanfiction.
Pytanie wstępne, chciałby ktoś zobaczyć coś takiego w moim wykonaniu? ⤴
Po za tym piszcie jak wam się podoba rozdział. Chcę widzieć ile mam wiernych czytelnikow. 💓
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top