Rozdział 27
Kylie's POV:
~ 21 luty, sobota
- Chcesz się gdzieś wybrać? - usłyszałam głos Zayna. - Nie możesz ciągle siedzieć zamknięta w swoim pokoju.
- A jeśli mi to odpowiada? - zapytałam odwracając się w stronę chłopaka.
Od ponad trzech dni nie wychodziłam z domu, ani nie kontaktowałam się z Niallem. Byłam świadoma tego, że teoretycznie straciłam pracę oraz osobę, na której bardzo mi zależało. Jednak wszystko co się stało uświadomiło mi, że tak naprawdę byłam naiwną idiotką wierzącą w cuda.
- Nie chcę, żebyś przejmowała się nic nie wartym śmieciem - oznajmił zajmując jedno z krzeseł koło mojego biurka. - Nie zasługuje na ciebie, rozumiesz?
Spojrzałam w stronę Zayna lekko się uśmiechając. Byłam naprawdę szczęśliwa, że miałam takiego przyjaciela. Malik był ze mną, kiedy najbardziej go potrzebowałam.
- Cieszę się, że cię mam - stwierdziłam siadając na łóżku na przeciwko chłopaka. - Po za tym sądzę, że potrzebujesz przerwy. Siedzisz ze mną od ponad trzech dni bez przerwy. Poradzę sobie.
- Ale ja nie poradzę sobie bez ciebie - oznajmił. - Więc jeśli chcesz, abyśmy oby dwoje byli szczęśliwi to jedynym wyjściem jest odwiedzenie najbliższej kawiarni, bądź kina.
- Nie wystarczy kino domowe i popcorn? - zapytałam.
- Jestem wybredny. - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami ostatecznie zgadzając się na propozycję Zayna.
Mimo, że dalej nie czułam się na siłach, aby móc wyjść do ludzi nie chciałam całego mojego wolnego czasu przesiedzieć w domu użalając się nad sobą. Po za tym miałam szansę spotkać Nialla, za którym bardzo tęskniłam, mimo całej krzywdy, którą mi wyrządził. To wszystko cholernie bolało, jednak sam fakt, że miałabym już nigdy go nie zobaczyć niszczył mnie od środka.
- Dasz mi godzinę? - zapytałam, a Zayn przytaknął wstając i kierując się w stronę wyjścia.
- Będę w salonie - oznajmił, a ja skinęłam głową lekko się uśmiechając.
Kiedy chłopak wyszedł zamknęłam drzwi, po czym wzięłam do ręki telefon, który od ponad trzech dni ciągle dawał o sobie znaki. Miałam straszny mętlik w głowie. Kochałam Nialla, jednak na samą myśl o tym co się stało mam ochotę go nienawidzić. Próbowałam zapomnieć, ale ciągłe sms-y oraz telefony wcale mi nie pomagały, a jedynie pogarszały całą sytuację. Nie chciałam płakać, ani się zadręczać, już nie chciałam.
___________
Godzinę później byłam gotowa do wyjścia. Nie miałam zbytnio pojęcia, gdzie ostatecznie Zayn postanowi mnie zabrać, jednak myślę, że zwykłe jeansy z czarnym paskiem oraz tego samego koloru t-shirt będą pasowały do każdego lokalu. Włosy postanowiłam jedynie umyć i zostawić w ich naturalnym stanie, ponieważ modelowanie ich zajęłoby mi więcej czasu, niż prawdopodobnie przypuszczam. Postanowiłam dzisiaj bardziej skupić się na makijażu, ponieważ chciałam zakryć moje przebarwienia na twarzy oraz wielkie worki pod oczami. Nie potrzebowałam atencij, a tym bardziej od nieznanych mi ludzi, którzy zapewne skupili by wzrok, jedynie na osobie, która czuję się, bądź wygląda inaczej. Tego dni chciałam dopasować się do otaczającego mnie towarzystwa, aby choć trochę zapomnieć o rzeczywistości.
Wychodząc z pokoju zgasiłam światło i zamknęłam za sobą drzwi. Przez większość czasu mój pokój był pogrążony w ciemności do momentu, kiedy naprawdę musiałam spojrzeć w lustro.
- Jestem gotowa - oznajmiłam spoglądając w stronę salonu.
Zayn odwrócił się w moją stronę lekko się uśmiechając.
- Idziemy - oznajmił ruszając w moją stronę.
_______________________
Niall's POV:
- Przyszły rachunki za prąd i wodę - oznajmiła moja partnerka, jednak teraz to był mój najmniejszy problem.
- Połóż w kuchni - poprosiłem biorąc pilota do ręki i przełączając po kolei kanały szukając czegoś co nie będzie dennym kabaretem.
- Co się z tobą dzieję, Niall? - zapytała. - Nie chodzisz do pracy, masz w głębokim poważaniu to co dzieję się wokół Ciebie.
Rzuciłem pilota na kanapę i spojrzałem w stronę Lary. Byłem w wielkiej rozsypce. Kilka godzin temu dowiedziałem się dość ciekawych jak i pasjonujących rzeczy o mojej partnerce. Wszystko spadło jak grom z jasnego nieba. Miałem powoli dosyć wszystkiego co mnie otaczało. Okropnie boli mnie to, że Kylie prawdopodobnie już więcej się do mnie nie odezwie i ma mnie za kompletnego śmiecia. Zasłużyłem, jednak to wszystko cholernie boli.
- Zwolnili cię z pracy już trzy tygodnie temu - oznajmiłem czując narastającą złość. - Gdzie przez cały ten czas chodziłaś?
- N-Niall ja ci wszystko wytłumaczę. - zaczęła się jąkać, a ja czułem się winny całej sytuacij. - Byłam samotna, potrzebowałam, aby ktoś się mną zaopiekował!
Poczułem łzy napływające do moich oczu. Nie wiedziałem, że to wszystko może tak boleć. Nie chciałem się rozklejać, jednak wszystko mnie przerosło. Skrzywdziłem Kylie jak i Lare. Jestem cholernym hipokrytą myślącym jedynie o sobie. Nie miałem już kompletnie siły na nic.
- Jesteśmy kwita - stwierdziłem ruszając w stronę sypialni.
- Niall! - krzyknęła, kiedy nagle poczułem jej dłoń na swoim nadgarstku. - Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi!?
Westchnąłem odwracając się w stronę dziewczyny.
- Też nie byłem i nie jestem aniołkiem. Z nami koniec - oznajmiłem stanowczo czując wielką gulę w gardle. - Puść mnie.
Mimo, że mogło się to wydawać proste, jednak w głębi duszy cholernie bolało. Nie chciałem jej skrzywdzić, jednak prawda jest taka, że nie czułem już do Lary nic, po za jedynie przyzwyczajeniem. Sytuacja w jakiej się znalazłem pomogła mi zerwać kontakt z Larą.
- Żartujesz sobie, prawda? - zapytała, a ja wiedziałem, że ta odpowiedź może ją mocno skrzywdzić.
- Lara, posłuchaj mnie. - odwróciłem się w stronę partnerki będąc już w połowie schodów. Mimo wszystko nie mogłem spojrzeć Larze w oczy, które już prawdopodobnie były zalane łzami. Wszystko mogło się wydawać takie proste, jednak w tamtym momencie zgrywałem twardziela. - Od pewnego czasu nie jest już jak dawniej. Ja-ja po prostu cię nie kocham.
Przez chwilę staliśmy w ciszy, a Lara prawdopodobnie analizowała każde moje słowo.
- Ni-nienawidzę cię! - krzyknęła przez płacz. - Wynoś się stąd!
Dziewczyna upadła na ziemię chowając twarz w dłoniach i przyciągając nogi do klatki piersiowej. Zacisnąłem mocniej powieki, z których mimowolnie zaczęły lecieć łzy. Odwróciłem się na pięcie ruszając w stronę sypialni, aby zabrać swoje rzeczy. Nie wiedziałem jeszcze gdzie się zatrzymam, jednak nie chciałem jeszcze bardziej krzywdzić Lary.
Wszedłem do pokoju i zdjąłem dwie większe walizki z szafy. Czułem się tym wszystkim zmęczony. Usiadłem na skraju łóżka i schowałem twarz w dłoniach. Dokładnie za siedem dni ma odbyć się pokaz. Musiałem się zmobilizować, aby wszystko wypadło rewelacyjnie.
- Co to za szmata?! - usłyszałem krzyk, a po krótkiej chwili ujrzałem Lare w drzwiach. - Chcę wiedzieć z kim mnie zdradzasz!
Wstałem z łóżka powoli próbując podejść w stronę dziewczyny, aby ją uspokoić.
- Robiłaś to samo, Lara - stwierdziłem na krótką chwilę się odwracając, aby wytrzeć z twarzy pojedyńcze łzy.
- Niall, Niall ja-ja tobie wybacze, a ty wybaczysz mi, będzie jak dawniej - zaproponowała próbując mnie objąć, jednak w porę zrobiłem krok do tyłu. W jej oczach widziałem ból i desperacje. Wiem, że to wszystki starsznie ją boli, jednak nie chcę więcej patrzeć na innych. Chcę pomyśleć czego tak naprawdę ja oczekuję od życia. - O-On dla mnie nic nie znaczył! - dodała.
- Ale ona dla mnie znaczy zbyt wiele, abym mógł dalej cię oszukiwać - stwierdziłem kierując się w stronę szafy. Otworzyłem ją spoglądając na moje półki, gdzie nie było zbyt wiele rzeczy.
- To ta recepcjonistka, tak!? Wiedziałam! - krzyknęła ciągle szlochając.
- To nie ona, Lara - oznajmiłem niechlujnie wkładając wszystkie moje ciuchy do jednej z walizek. - To Kylie.
Po dłuższej chwili usłyszałem śmiech dziewczyny. Nie do końca wiedziałem co jest w tym śmiesznego, jednak z każdą sekundą pragnąłem jeszcze bardziej opuścić ten dom. Chciałem skupić się na tym co jest ważne. Musiałem się przełamać, nie mogłem dalej tego ciągnąć.
- O-ona? To kompletne dno! - stwierdziła, a ja w tamtym momencie nie wiedziałem czy Lara płaczę czy się śmieję.
Ignorując stwierdzenie dziewczyny zasunąłem jedną z walizek i ruszyłem do łazienki, aby zabrać moje rzeczy. Wzięłam do ręki kilka moich kosmetyków oraz rzeczy do higieny i włożyłem je do drugiej walizki. Z powrotem ruszyłem w stronę pomieszczenia, gdzie zabrałem resztę moich rzeczy.
__________________
Kylie's POV:
Dochodziła już godzina dziewiętnasta, a my aktualnie znajdowaliśmy się w restauracij niedaleko firmy. Moim zdaniem podawali tutaj najlepsze kolacje, jak i obiady, bądź śniadania, a fakt, że znajdowała się blisko firmy w tym momencie kompletnie mi nie przeszkadzał.
- Co chcesz do jedzenia? - zapytał Zayn, a ja po chwili zastanowienia wybrałam zwykłą porcję naleśników z bitą śmietaną i czekoladą.
- Standardowo. - zaśmiał się, a ja przytaknęłam.
- Możemy jednak wziąć kolację na wynos? - zapytałam z nadzieją, że usłyszę pozytywną odpowiedź. - Możemy obejrzeć u mnie jakiś film. Kevin wraca dopiero jutro, ponieważ nocuje u Hannah, więc mamy do dyspozycji całą noc i całą szafę filmów.
Chłopak przez chwilę myślał, jednak po krótkiej chwili uśmiechnął się i przytaknął.
- Pod warunkiem, że ja wybieram pierwszy film! - stwierdził, a ja śmiejąc się skinęłam głową.
Po piętnastu minutach mieliśmy już naszą kolację w papierowych torebkach. Wyszliśmy z lokalu, po czym zaczęliśmy się kierować w stronę samochodu, do momentu, kiedy Zayn nagle zatrzymał się.
- Coś się dzieję? - zapytałam spoglądając w stronę Zayna.
- Czy to przypadkiem nie Niall? - zapytał wskazując na człowieka parkującego koło firmy.
Spojrzałam w tamtą stronę i szybko skojrzyłam samochód Horana. Przez całe moje ciało przeszły mnie ciarki. Wszystkie wspomnienia nagle wróciły, a ja nie miałam na nic wpływu.
- Chodźmy stąd, proszę - mruknęłam chwytając Zayna za nadgarstek, jednak chłopak się nie ruszył.
- On ma walizki - stwierdził, a moje ciało momentalnie oblały zimne poty.
- Ja-jakie walizki? - zapytałam czując dziwne uczucie w brzuchu.
- Czemu Niall miałby przyjeżdżać do firmy z walizkami? - szepnął praktycznie nie słyszalnie.
- Rozwiążesz tą zagadkę później Sherlocku. Możemy już iść? - zapytałam po raz drugi czując łzy napływające do moich oczu.
Zayn spojrzał w moją stronę i automatycznie przytaknął chwytając moją dłoń i kierując się w stronę samochodu.
__________
Dwadzieścia minut później byliśmy już w domu, a ja dalej nie mogłam się opanować. Byłam cała w nerwach i jednocześnie czułam łzy cisnące się do moich oczu. Nie chciałam go widzieć, to wszystko dalej boli.
- Przepraszam - mruknął Zayn, kiedy ja siedziałam w salonie na kanapie z głową schowaną w kolanach, a Malik tuż obok. - Nie powinienem w ogóle się zatrzymywać.
- W porządku - szepnęłam. - Czemu to musi tak cholernie boleć? - zapytałam podnosząc głowę lekko do góry.
W tamtym momencie mój makijaż praktycznie spływał po mojej twarzy, a włosy miałam przyklejone do policzek. Czułam się źle, bardzo źle.
- Spróbuj zapomnieć - zaproponował wstając z kanapy i wskazując na telewizor. - Może maratonik?
Lekko się uśmiechnęłam, jednak nie miałam w tamtym momencie ochoty kompletnie na nic.
- Wiesz co - szepnęłam. - Męczące jest to, że próbuje sobie wmówić, że nic do niego nie czuję, a jest przeciwnie.
______________
Rozdział! Tak XDDD Więc teraz muszę was przeprosić za bardzo długą nieobecność. Jednak mimo wakacij to nie miałam praktycznie czasu na nic.
Postaram się teraz, aby rozdziały pojawiały się regularnie co tydzień, jednak nie mogę wam tego obiecać.
Mimo, że zbliżamy się do końca chcę zobaczyć ile was jest :) Każdy kto przeczytał ten rozdział niech go skomentuje, będzie mi bardzo miło! :)
Zapraszam także do obserwacji mojego profilu, jeśli spodobała wam się książka mojego autorstwa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top