Rozdział 23

Kylie's POV:

~ 13 luty, piątek

- Kevin, jesteś w domu!? - krzyknęłam wychodząc z pokoju tym samym próbując dowiedzieć się, która jest godzina. Niestety mój telefon postanowił sobie odpocząć, a ładowarka żyć własnym życiem.

- Tylko ja - usłyszałam czyjś głos i automatycznie się odwróciłam łapiąc kontakt wzrokowy z człowiekiem, który stał przede mną w samym ręczniku przywiązanym na biodrach.

- Z-Zayn - zająkałam się ilustrując chłopaka wzrokiem od góry do dołu ostatecznie zatrzymując się na twarzy. - Nie wiedziałam, że jeszcze tu jesteś.

- Mogę wyjść - oznajmił wskazując na drzwi, a ja automatycznie zaprzeczyłam.

- Po prostu błagam, nie paraduj w samym ręczniku, ponieważ źle to wygląda. - zaśmiałam się kierując w stronę salonu w samej bieliźnie i szlafroku.

Spojrzałam na czarny zegarek wiszący na białej ścianie. Zamarłam, kiedy urządzenie wskazywało godzinę jedenastą.

- To są jakieś żarty, prawda? - zapytałam odwracając się w stronę Malika. - Muszę jechać do pracy.

- Kylie, uspokój się - mruknął. Zrzuciłam z siebie szlafrok, który po chwili upadł na podłogę. Kiedy chciałam wyminąć Zayna, poczułam wielkie dłonie na moich biodrach. - Kylie stój! - krzyknął, a ja momentalnie stanęłam wpatrując się w brązowe tęczówki Malika.

- Coś nie tak? - zapytałam, jednak zamiast odpowiedzi czułam wzrok Malika błądzący po moim ciele. Kompletnie zapomniałam, że parę sekund temu zrzuciłam z siebie cholerny szlafrok na podłogę.

Chłopak zamknął na chwilę oczy, po czym złapał ze mną kontakt wzrokowy.

- Po prostu najpierw zadzwoń do Nialla - poprosił, a gdy znów chciałam zabrać głos, Zayn przyłożył swoją dużą dłoń do moich ust. - Po prostu to zrób, Kylie. - uśmiechnął się.

Przytaknęłam i ruszyłam w stronę pokoju po drodze zapominając, że moja komórka jest padnięta.

- Mogę zadzwonić od ciebie? - zapytałam i spojrzałam w stronę bruneta, który podniósł mój szlafrok z ziemi i ruszył w moją stronę.

- Odwróć się - poprosił i zarzucił materiał na moje ramiona. Odwróciłam się w stronę chłopaka ponownie dzisiejszego poranka łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Przez moment wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, do momentu, kiedy stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyłam nawet przemyśleć tego co się właśnie stało.

Zayn oddał pocałunek, jednak nie trwał on długo, ponieważ po dłuższym czasie oderwałam się od Malika próbując samej sobie wyjaśnić co się właściwie stało.

- Um, ja-ja, przepraszam - zająkałam się robiąc dwa kroki do tyłu. - To nie było odpowiednie.

- Spokojnie, Kylie. - uśmiechnął się przez chwilę ukazując szereg swoich białych zębów. Przez moment dałam do siebie dopuścić myśli, że tak właśnie musiało być. Jednak po dłuższej chwili zdałam sobie sprawę, że to niedorzeczne.

- Mogę zadzwonić? - zapytałam. - Z twojego telefonu?

- Jasne. - wystawił w moją stronę komórkę, którą po chwili odebrałam. - Zrobię coś do jedzenia.

Przytaknęłam i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Usiadłam na łóżku wcześniej poprawiając swój szlafrok i wykręciłam numer do Nialla. Na szczęście przez ten czas zdążyłam zapamiętać numer Horana na pamięć. Po paru sygnałach usłyszałam głos po drugiej stronie:

- Halo? Kto mówi? - zapytał.

- Cześć, tu Kylie. Chciałam cię przeprosić, że nie przyszłam dzisiaj do pracy. Wstałam późno, mój telefon kompletnie padł, a ładowarka wyparowała - wytłumaczyłam i usłyszałam śmiech po drugiej stronie.

- Widzę, że nie tylko dla mnie sen to najlepsze rozwiązanie.

- Myślałam, że teraz przejdziemy do relacji szef i pracownica, gdzie mnie opieprzysz za moje zachowanie. - uśmiechnęłam się opierając o łóżko.

- Nie jestem jeszcze, aż takim grzybem. - zaśmiał się, a ja usłyszałam dźwięk przypalanej patelni.

- Niall, muszę kończyć, bo dzwonię od Zayna. Spotkamy się dzisiaj? - zapytałam wstając.

- Skąd masz telefon Malika?

- Nocował dzisiaj u nas. Kevin go zaprosił - oznajmiłam. - Spotkamy się na mieście o piętnastej? Kawiarnia niedaleko biura?

- Niech będzie - burknął, a po chwili połączenie zostało przerwane.

Westchnęłam i skierowałam się w stronę szafy, aby założyć coś przyzwoitego na siebie. Wzięłam do ręki pierwszą lepszą koszulkę oraz krótkie, czarne, materiałowe spodenki. Po ubraniu się ruszyłam w stronę kuchni, aby skontrolować poziom kulinarski Malika. Nie chciałam, aby moja kuchnia, a co dopiero dom spłonęły.

- Jak ci idzie kucharzu? - zapytałam opierając się o blat. Momentalnie w mojej głowie pojawiła się sytuacja, która miała miejsce kilka minut temu. - Ja naprawdę przepraszam. - wybełkotałam.

Brunet spojrzał w moją stronę i odstawił patelnię ze spalonym jedzeniem. Zaśmiałam się na zdolności Zayna, który na szczęście przez moją krótką nieobecność nałożył na siebie koszulkę i spodenki.

- Zapomnimy o tym, jeśli zamiast spalonego śniadania w domu. - wskazał na kuchenkę. - Zjemy dobre śniadanie w mieście. Nie jestem najlepszym kucharzem. Zaśmiałam się i przytaknęłam.

- Za dwie godziny mam spotkać się z Niallem w kawiarni, więc śniadanie na mieście przed podwieczorkiem mi nie zaszkodzi. - uśmiechnęłam się. - Pójdę coś na siebie zarzucić i zaraz wracam.

- Ubierz coś przeciw deszczowego - poradził. - Oglądałem prognozę pogody.

- Czyli mam ubrać kalosze do kolan, płaszcz przeciw deszczowy i czapkę? - zaśmiałam się. - O nie, nie, nie.

- Wystarczy płaszcz - stwierdził. Machnęłam ręka ciągle się uśmiechając i ruszyłam w stronę mojego pokoju, aby wybrać strój na dziś. - Ostrzegałem! - krzyknął.

Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi. Ruszyłam w stronę szafy i zajrzałam do jej środka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to czerwona koszula w kratę. Do tego dobrałam czarne rurki z wysokim stanem i tego samego koloru wysokie kozaki sięgające do kolan. Włosy związałam w luźnego kucyk, ponieważ ogarnięcie ich zajęłoby mi dłuższą chwilę, której nie mam. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z pokoju zabierając ze sobą torebkę.

- Gdzie chcesz wybrać się na śniadanie ala Zayn? - zapytał, a ja jedynie pokręciłam głową z niedowierzenia.

- Proszę, tylko nie ala Zayn. - zaśmiałam się. - Po za tym możemy juz wychodzić.

- Na pewno nie bierzesz przeciw deszczówki? - upewnił się, a ja dla świętego spokoju wyciągnęłam z wielkiej, białej szafy płaszcz.

- Zachowujesz się jak mój tata - stwierdziłam zabierając kluczyk z komody i wychodząc na zewnątrz. - Najpierw mi radzisz, a gdy potem grozi mi niebezpieczeństwo - każesz.

Zayn zaśmiał się i powoli zaczął kierować się w stronę furtki. Zakluczyłam dom i ruszyłam za Malikiem.

- Prosił mnie, abym się tobą zaopiekował, dlatego to robię. - uśmiechnął się.

- Nie mogę cię słuchać. - zaśmiałam się.

_______________

Dwadzieścia pięć minut potem byliśmy już w centrum miasta. Szliśmy na nogach, więc zajęło nam to trzy razy dłużej, niż miałoby zająć jadąc samochodem. Niestety Zayn zostawił swój samochód w garażu prawie na drugim końcu miasta.

- Pamiętasz jeszcze swoją mamę? - zapytał, kiedy przemierzaliśmy kolejną ulicę w celu znalezienia odpowiedniego miejsca na nasze śniadanie.

- Nie widziałam jej dobre kilka lat, ale nigdy nie zapomniałabym jak wygląda moja matka, Zayn - sprzeciwiłam się i stanęłam zakładając ręce na klatkę piersiową. - Skąd w ogóle takie pytanie?

- Po prostu. - westchnął. - Wydawało mi się, że widziałem two-twoją mamę wczoraj w wesołym miasteczku. Była z jakiś facetem i dwójką dzieci. Chciałem ci o tym powiedzieć, ale nie robiąc przy tym nadzieji.

- Żartujesz sobie ze mnie, prawda?

Momentalnie moje serce zaczęło bić tysiąc razy szybciej. Mojej mamy nie ma, uciekła. To nie możliwe.

- Kylie... - przeciągnął próbując chwycić mój nadgarstek. Automatycznie odskoczyłam spoglądając na bruneta.

- Czemu nie powiedziałeś mi tego wczoraj! - krzyknęłam.

- Nie wiedziałem jak - wyjaśnił.

- Może "widziałem twoją matkę"?

Nie mając dłużej ochoty słuchać Malika ruszyłam przed siebie zapominając o spotkaniu z Niallem. Nie miałam teraz ochoty na jakiekolwiek wyjścia. Jeśli rzeczywiście była to moja matka to moja okazja spotkania jej przefrunęła mi przed nosem.

_________

Tak, długo nie było rozdziału i tutaj też nie ma nic konkretnego, ale naprawdę chciałam coś dodać XD

Zamysł był, ale słowa mi się nie kleiły XD

Jednak czekam na wasze opinie i ogólnie suprajs haha ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top