Rozdział 22
Kylie's POV:
~ 12 luty, czwartek
- Zrobiłam śniadanie - oznajmiłam kładąc na stół dwie porcję tostów z serem oraz szynką. - Nie jest to może zbytnio zdrowe, ale przed pracą nie zaszkodzi.
- Umiesz gotować? - zapytał Niall przeciągając się w drzwiach w samych bokserkach.
- Załóżmy, że tak - mruknęłam zalewając dwie herbaty ananasowe gorącą wodą. - Zawsze to Kevin przygotowuje obiady, śniadania, bądź kolację.
- Żyjesz jako pasożyt. - zaśmiał się, a ja przewrociłam oczami i ułożyłam dwa kubki z herbatą na stole.
- Nie bardziej, niż ty. - uśmiechnęłam się sarkastycznie wymijając Horana w drzwiach.
Zbliżała się godzina dziewiąta, a ja paradowałam w samej bieliźnie i szlafroku. Musiałam w szybkim tempie się ogarnąć, ponieważ umycie bądź zrobienie makijażu zajmowało mi dłużej, niż ubranie krawatu Niallowi.
- Co ty na to, abyśmy zrobili sobie wolne i gdzieś się wybrali? - zapytał otwierając drzwi od łazienki, w której miałam nadzieję, że będę mieć, choć trochę prywatności.
- Nie nauczyli cię pukać? - zapytałam ściągając szlafrok, który powoli spadł na podłogę. Odwróciłam się w stronę Nialla ponownie ukazując się Horanowi w samej bieliźnie. - Nie sądzisz, że to będzie nie w porządku w stosunku do osób, którzy przyjdą do tej pracy i będą za nas charować?
Blondyn oparł się o pralkę tym sposobem wchodząc do środka i zeskanował moje ciało wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się na mojej twarzy.
- Co mówiłaś? - zapytał, a ja przewrociłam oczami i wskazałam palcem na wyjście.
- Chcę wziąć prysznic - oznajmiłam.
- Mogę ci potowarzyszyć. - uśmiechnął się lekko ukazując swoje śnieżno białe zęby. Założyłam ręce na klatkę piersiową nie spuszczając wzroku z niejakiego Nialla Horana. - Dobra, już sobie idę - oznajmił unosząc ręce ku górze w geście obronnym.
Podeszłam do chłopaka i stanęłam na palcach złączając na kilka sekund nasze usta w pocałunku. Blondyn uśmiechnął się kładąc dłonie na moich pośladkach.
- Co ty na to, abyśmy się wybrali do wesołego miasteczka, bądź zoo? - zapytałam. - Ostatni raz jechałam kolejką, gdy miałam dziesięć lat.
- Winda w naszej firmie, także działa jak kolejka - stwierdził, a ja lekko uderzyłam jego ramię ciągle się uśmiechając i mając nadzieję, że usłyszę zadowalającą mnie odpowiedź.
- Będzie fajnie! - stwierdziłam. - I możemy zabrać ze sobą Zayna, Kendall, Kevina i Hannah.
- Zayna i Kendall?
- Mam plan, aby związać ze sobą Kendall oraz Zayna. Pasują do siebie! - pisnęłam i otworzyłam szerzej oczy robiąc słodką minkę i czekając na "tak".
- Robię to tylko dla ciebie - oznajmił, a ja ponownie złączyłam nasze usta na dłuższą chwilę i lekko się uśmiechnęłam.
- Kocham cię - oznajmiłam. - Zaraz zadzwonię do Kevina, Kendall i Zayna.
- Ja zadzwonię do Kendall, muszę dać jej pozwolenie na dzień wolny - mruknął, a ja przytaknęłam kierując się w stronę prysznica. - Będę w salonie.
Blondyn wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi, a ja ściągając bieliznę weszłam do kabiny puszczając lekko gorącą wodę.
Po dwudziestu minutach wyszłam z pod prysznica owijając ręcznik wokół talii. Wytarłam włosy po chwili przeczesując je szczotką, ponieważ gdybym tego nie zrobiła moje włosy wyglądały by jak świderki. Zmyłam wczorajszy makijaż nakładając jakieś specyfiki na twarz, aby moja cera nie wyglądała jak u pięćdziesiąt letniej kobiety. Odłożyłam wszystko na swoje miejsce i wyszłam z łazienki w celu udania się po świeżą bieliznę.
- Zaraz będę musiał wracać - oznajmił stając kilka metrów ode mnie w swoim wczorajszym stroju. - Przebiorę się, wezmę prysznic i przyjadę.
- Nie, nie musisz jechać - oznajmiłam. - Możesz wziąć prysznic u mnie, pożycze ci ciuchy Kevina.
- Kylie, nie trzeba. - zaśmiał się. - Za mniej, niż godzinę będę, okej? - podszedł w moją stronę.
Przytaknęłam, a blondyn złożył krótki pocałunek na moim czole.
- Jak z Kendall? - zapytałam zakładając ręce na klatkę piersiową, kiedy Niall skierował się do przedpokoju.
- Będzie tutaj na dwunastą - oznajmił ubierając buty.
Przytaknęłam lekko się uśmiechając. Nie miałam nic przeciwko, aby Niall jechał do siebie, ponieważ była to jego przestrzeń osobista, jednak obawiałam się, że po raz drugi mnie wystawi.
- Zadzwonię do reszty.
_________________
Niall's POV:
Zaparkowałem przed domem widząc zasłonięte rolety w każdym pomieszczeniu. Miałem cichą nadzieję, że Lara jeszcze śpi, a ja będę mógł wymyśleć jakąś kiepską wymówkę na swoją obronę.
Wszedłem do domu najciszej jak się da i już na wejściu ściągnąłem buty oraz marynarkę, aby nie narobić hałasu. Ruszyłem schodami w górę, aby przekonać się czy, aby napewno Lara jeszcze śpi. Uchyliłem lekko drzwi i poczułem ulgę widząc śpiącą partnerkę. Miałem okazję, aby wytłumaczyć się z mojej nieobecności. Wszedłem do pokoju i ściągnąłem spodnie oraz koszulę, po czym wskoczyłem do łóżka obok Lary. Poczułem jak dziewczyna się wierci po chwili przeplatając dłoń wokół mojego torsu.
- Niall? - usłyszałem szept mojej żony i automatycznie się odwróciłem udając jakbym był tu całą noc.
- Tak kochanie? - mruknąłem kładąc dłoń na policzku Lary.
- O której wróciłeś? - zapytała.
- Kiedy smacznie już spałaś - oznajmiłem podnosząc się do pozycji siedzącej. - Miałem bardzo dużo pracy w biurze.
Wyciągnąłem w górę ręce i po chwili wstałem z łóżka z zamiarem wzięcia prysznica i przebrania się w świeże ciuchy.
- Nie powinneś być już w pracy?
- Powinniem, ale postanowiłem przyjść na dwunastą - wytłumaczyłem spoglądając w stronę Lary, która odwróciła się w drugą stronę prawdopodobnie ponownie zasypiając.
Udałem się w stronę łazienki wcześniej biorąc czyste bokserki i wszedłem do kabiny odkręcając wodę, która po chwili spływała po moim całym ciele.
Dziesięć minut później założyłem na siebie świeżą bieliznę i ruszyłem do pokoju, aby wybrać strój na dziś. Wiedziałem, że do póki Lara śpi mogłem sobie pozwolić założyć coś bardziej luźnego, jednak gdyby wstała musiałbym założyć garnitur. Upewniając się, że dziewczyna śpi wziąłem ze sobą ciuchy i udałem się na dół do łazienki. Postanowiłem założyć czarne rurki, które nie były bardzo opinające, białą koszulkę i addidasy. Zazwyczaj nie chodziłem w takich rzeczach, jednak na wyjście do zoo, bądź wesołego miasteczka zakładając garnitur wyszedłbym na wariata.
Wziąłem moją kartę kredytową z komody i włożyłem ją do portfela. Spojrzałem na zegarek, gdzie dochodziła godzina dziesiąta. Postanowiłem powoli się zbierać, gdyż obawiałem się, że Lara wstanie i ponownie będzie prowadziła przesłuchanie względem mnie. Przed wyjściem napisałem małą karteczkę, aby powiadomić moją partnerkę, że wychodzę i położyłam ją na wysepce kuchennej. Wyszedłem z domu kierując się w stronę samochodu.
______________
Kylie's POV:
- Kevin, jesteś u Hannah? - zapytałam przykładając telefon do ucha.
- Tak, pisałem ci wczoraj sms-a - oznajmił.
- Tak, wiem, jednak chciałam się upewnić. Miałbyś ochotę jechać z Hannah do zoo, bądź wesołego miasteczka?
- Kochanie, chcesz jechać na wycieczkę? - usłyszałam krzyk i automatycznie zmniejszyłam odległość między moim uchem, a telefonem. - Chętnie.
- Super! - pisnęłam. - Jedziemy jeszcze z Zaynem, Kendall oraz Niallem, nie przeszkadza ci to?
- Oczywiście, że nie. Chętnie poznamy kogoś nowego, prawda Hannah?
Uśmiechnęłam się do telefonu i oznajmiłam, że muszę kończyć.
- Bądźcie tutaj przed dwunastą, dobrze?
- Jasne.
Rozłączyłam się i ruszyłam do pokoju, aby wybrać strój na dziś. Dziesięć minut wcześniej dzwoniłam do Zayna, który oczywiście się zgodził.
Zajrzałam w głąb w szafy i po krótkich namysłach postawiłam na zwykłe czarne rurki z wysokim stanem oraz musztardową bluzę z kapturem zakładaną przez głowę z małym napisem na środku "Holly". Włosy zostawiłam rozpuszczone, które o dziwo nie stały się mocno kręcone. Na stopy nałożyłam zwykłe addidasy, a na plecy czarny worek chowając tam portfel, husteczki i na wypadek dwie podpaski. Postanowiłam zbytnio nie zagłębiać się w makijaż, dlatego nałożyłam małą ilość podkładu oraz korektora, który jedynie rozblędowałam pod oczami i na pojedyńcze niedoskonałości. Całą twarz przypudrowałam pudrem, który także znalazł się w moim worku. Podkreśliłam lekko brwi oraz wytuszowałam rzęsy uzyskując efekt naturalnego makijażu.
Kończąc przeglądać się w lusterku usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko pobiegłam w kierunku przedpokoju i chwyciłam za klamkę. Przed sobą ujrzałam Zayna, który był ubrany w czarne dresy i granatową bluzę z kapturem. Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam bruneta do uścisku.
- Wiedziałam, że się zgodzisz - mruknęłam wpuszczając Malika do środka. - Przed dwunastą powinna być reszta.
- Nie ma sprawy. Jestem głodny, masz coś do jedzenia? - zapytał, a ja przytaknęłam ruszając w stronę kuchni.
- Tosty z serem i szynką ala Kylie? - zaśmiałam się.
- Idelanie. - uśmiechnął się.
________________
- Jedziemy dwoma samochodami? - zapytałam, kiedy wszyscy staliśmy już przed domem rozważając jak mamy dojechać na miejsce.
- Mogę zabrać Kylie i Kendall. - odezwał się Niall.
- I Zayna - dodałam odwracając się w stronę blondyna.
- To my z Hannah pojedziemy moim samochodem - oznajmił Kevin, który był ubrany w szare spodenki siegające mu przed kolana i ciemno zieloną koszulkę z trzy czwartym rękawem. Zastanawiałam się przez jakiś czas czy, aby napewno nie jest mu zimno, gdyż pogoda nie była dziś zbyt przyjemna.
- To ja idę wsiąść do środka, robi się chłodno - stwierdziła Kendall pocierając dłonie. Dziewczyna była ubrana w ołówkową spódnice siegającą jej za kolana, obcisłą czarną bluzkę z dłuższym rękawem, a na jej stopach widniały czarne trampki.
- Pojedzecie za nami? - zapytałam, a Hannah skinęła głową.
Ruszyliśmy w stronę samochodu, gdzie wraz z Kendall usiedliśmy na tyle zostawiając Zayna i Nialla z przodu. Nie był może to najlepszy pomysł, ale miałam nadzieję, że się nie pozabijają.
__________________
- To tutaj - oznajmił Zayn wskazując na wielki bilbord z napisem "Safari".
- Brawo Sherlocku. - zaklaskał Niall parkując na jednym z wolnych miejsc.
Na początku postanowiliśmy odwiedzić zoo, następnie zjeść obiad w jakiejś knajpie i na końcu wybrać się do wesołego miasteczka, które na szczęście było piętnaście minut stąd.
Odpięłam pasy i wysiadłam z samochodu spoglądając na zegarek w telefonie. Aktualnie dochodziła godzina trzynasta, dlatego mieliśmy równe półtorej godziny na zwiedzenie całego zoo.
- Musimy się sprężyć, ponieważ nie mamy wiele czasu - oznajmiłam. Po chwili na parking wjechał samochód Kevina, który zaparkował niedaleko nas. - Już są.
Pomachałam dłonią, aby Hannah, która rzekomo ma wadę wzroku mogła nas ujrzeć. Mimo, iż była wiele razy u okulisty i prawdopodobnie jest skazana na okulary nigdy jej w żadnych nie widziałam.
- Pójdziemy kupić bilety, a wy załatwcie coś do jedzenia - stwierdził Kevin chwytając dłoń Hannah i ruszył w stronę kasy.
Rozejrzałam się dookoła mając nadzieję, że znajdzie się tutaj pobliski sklep, gdzie będziemy mogli kupić coś do picia oraz przegryzienia przed obiadem.
- Może ja pójdę z Niallem poszukać sklepu, a wy dołączycie do Hannah i Kevina? - zaproponowałam odwracając się w stronę moich przyjaciół. Spojrzałam na Nialla, który automatycznie zaczął przytakiwać.
- Ma rację. - pokazał w moją stronę. - Powiedzcie co chcecie, a my to kupimy.
- Nie lepiej żebyśmy poszli wszyscy? - zapytała Kendall.
- Nie mamy tyle czasu. - skrzywiłam się.
- Idzicie - mruknął Zayn zakładając ręce na klatkę piersiową i opierając się o samochód Nialla. Widziałam spojrzenie blondyna, kiedy Malik dotknął maski samochodu, jednak aż pore ścisnęłam jego dłoń, aby go powstrzymać od nie miłych komentarzy.
- Chodźmy - szepnęłam nie puszczając dłoni chłopaka. Horan przytaknął i ruszliśmy na poszukiwania spożywczego.
_______________
- Nie karm tego kangura chipsami! - krzyknęłam śmiejąc się i odciągając Zayna od barierki.
- Zjadłeś wszystkie emememsy, nie marnuj chipsów - rozkazała Kendall, która o dziwo załapała bardzo dobry kontakt z Zaynem. - Chcę mi się siku.
- Mi tak samo. - Hannah odwróciła się w naszą stronę prawie trzymając się za pęcherz. - Znajdźmy jakąś łazienkę, proszę.
- Musimy skręcić tutaj - stwierdził Niall na moment się zatrzymując. Zrobiłam dwa kroki do tyłu i spojrzałam do góry na znak, który kierował do różnorodnych boksów ze zwierzętami oraz toalety. - Potem powinniśmy iść coś zjeść, ponieważ zbliża się godzina w pół do piątej pm.
Przytaknęłam i ruszliśmy w stronę toalet przy okazji mijając żyrafy oraz słonie.
- Fajnie mieć taką dużą trąbe - stwierdził Kevin, a wszyscy o mało nie wybuchnęli śmiechem. - No co.
- Nie nic, kochanie - mruknęła Hannah, która jako jedyna próbowała zapanować nad śmiechem.
Trzy minuty potem na nasze szczęście ujrzeliśmy budynek, w którym znajdowały się toalety.
- Kto potrzebuję? - zapytałam lekko się uśmiechając.
- Ja zaraz popuszcze, dlatego odpuść sobie te pytania. - zaśmiała się Hannah, a Kendall jej zawtórowała.
- Więc ja pójdę z Zaynem znaleźć jakąś mapkę, gdzie znajdziemy coś do jedzenia - oznajmiłam spoglądając w stronę Nialla. - Idziesz do toalety?
Blondyn przytaknął przyciągając mnie do siebie i złączając nasze usta w krótkim pocałunku.
- Zaraz wracam, skarbie - mruknął, a ja uśmiechnięta zwróciłam się w stronę Zayna, który był... skrępowany?
________________
Pięć minut później czekaliśmy już na zamówienie. Niall oraz reszta była na końcu zoo, ponieważ wcześniej nie mogliśmy znaleźć żadnego baru z jedzeniem, które będziemy mogli potraktować jako obiad.
- I co myślisz o Kendall? - zapytałam wykorzystując okazję, że jesteśmy sami.
- Jest sympatyczna - oznajmił.
- Nic więcej?
- Atrakcyjna, wygadana, miła... - zaczął wymieniać, a ja coraz bardziej się szczerzyłam widząc jak mój plan wkracza powoli w życie. - Ale nie sądzę, żeby była mną zainteresowana.
- Żartujesz! - krzyknęłam chwytając dłoń Zayna. - Pasujecie do siebie. - Malik spojrzał na nasze dłonie, a ja poczułam się być lekko zdezorientowana. Nigdy wcześniej nie zwracał uwagi na to czy trzymamy się za ręce czy też nie. Moim zdaniem nie była to żadna zdrada, a jedynie przyjazny gest, gdzie druga osoba może poczuć się pewniej, bądź bezpieczniej. - Coś nie tak?
- Nie, nic. - westchnął po chwili. - Czemu chcesz, abym kogoś sobie znalazł?
- Chcę żebyś był szczęśliwy - oznajmiłam lekko się uśmiechając.
- Chcesz żebym był szczęśliwy czy boisz się coś do mnie poczuć? - zapytał, a ja nie mogłam wydusić żadnego słowa. Jego stwierdzenie, bądź pytanie kompletnie odjęło mi mowę.
- Siostrzyczko moja! - usłyszałam z daleka znajomy głos i automatycznie się odwróciłam puszczając dłoń bruneta.
- Ile czułości, braciszku. - zaśmiałam się próbując zachowywać się naturalnie, jednak słowa Zayna ciągle dudniły w mojej głowie.
- Zamówiliśmy spaghetti razy sześć - oznajmił Malik, a ja podeszłam do Nialla chwytając jego dłoń i zaciągając go do stolika. Zajęłam miejsce i położyłam dłonie na stoliku. Horan usiadł na przeciwko mnie, po czym rozejrzałam się dookoła szukając wzorkiem reszty. Na szczęście cała czwórka stała koło budki i o czymś zawzięcie dyskutowała.
- Wiesz, zastanawiałam się co robisz w Walentynki - stwierdziłam czując się trochę skrępowana, ponieważ co jeśli w tej chwili robię z siebie błazna?
- Zabrałaś moją rolę - oznajmił chwytając moje dłonie. - Miałem się pytać o to samo, jednak kiedy już będziemy wracać.
- Niezbyt to święto pochwalam, ale jeśli jednak ma być to kolejny powód do spędzenia razem czasu jestem za. - uśmiechnęłam się lekko.
Ku mojemu zdziwieniu Horan wstał nie puszczając moich dłoni. Stanęłam na przeciwko Nialla, który puścił moje ręce i siegnął po coś do tylnej kieszeni. Po chwili moim oczom ukazało się średnie pudełeczko w srebrnym kolorze z kokardką, która miała o dwa tony ciemniejszy kolor.
- Miałem dać ci to dopiero wieczorem, ale jak zwykle wszystko zniszczyłaś. - zaśmiał się i poprosił, abym wystawiła rękę. - Jest to przed smak tego co będzie za dwa dni.
Blondyn wręczył mi pudełko, a ja byłam podekscytowana, szczęśliwa i jednocześnie zmieszana.
- N-Niall co to jest? - zapytałam.
- Otwórz - poprosił wskazując na pudełeczko.
Rozwiązałam kokardę i lekko uchyliłam pudełko od razu spoglądając na Horana.
- To musiało kosztować miliony - stwierdziłam otwierając już całe pudełko i podziwiając piękny srebrny naszyjnik z zawieszką z moją pierwszą literką imienia. Byłam naprawdę szczęśliwa do tego stopnia, że chciało mi sie płakać. Nikt nigdy jeszcze nie zrobił czegoś takiego dla mnie po śmierci ojca, nikt o mnie nie dbał i się nie troszczył oprócz Kevina, który robi to dlatego, że musi.
- Dziękuję! - pisnęłam zaciskając mocniej powieki i uwieszając się na szyi Horana. - Strasznie cię kocham.
- Ja ciebie też - szepnął do mojego ucha i po chwili złączył nasze usta w pocałunku do momentu, kiedy reszta zaczęła kierować się w naszą stronę.
- Mogę ci go pomóc założyć? - zapytał, a ja od razu skinęłam głową zaczesując palcami włosy na jeden bok.
- To od Nialla? - zapytała Kendall niosąc dwa talerze spaghetti i kładąc jedną porcję na moim miejscu. Przytaknęłam i odwróciłam się w stronę Nialla jeszcze raz składając szybki pocałunek na jego wargach. - Jest śliczny!
- Zgadzam się. - uśmiechnęłam się lekko spoglądając w stronę Zayna, który zachowywał się tak, jakbyśmy wcześniej w ogóle nie rozmawiali.
- Idziemy z tym do lombardu, Kylie. - usłyszałam śmiech mojego brata, który wziął porcję dla Horana. Wystawiłam w jego stronę środkowy palec, a Hannah zaczęła się śmiać.
______________
- Jest mi nie dobrze - jęknął Kevin prawie uwieszając się na biednej Hannah, która była o jedną trzecią od niego chudsza.
- Nikt ci nie kazał wchodzić na filiżanki - stwierdziła Hannah, a ja przyznałam jej rację.
Przez cały pobyt w wesołym miasteczku nie zamieniłam z Zaynem, ani słowa co bardzo mnie bolało. Mimo, iż byliśmy kilka metrów od siebie brakowało mi jego głosu. Traktowałam Malika tylko jak przyjaciela i jest mi przykro, jeśli odebrał to inaczej.
- Coś się stało? - zapytał Niall trzymając jedną dłoń na moim biodrze. Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza, a my powoli kierowaliśmy się w stronę samochodów.
- Nie, nic. Jestem zmęczona - oznajmiłam.
- Było fajnie - przyznała Kendall, która jako jedyna odwiedziła wszystkie atrakcje w wesołym miasteczku. - Mimo, iż praktycznie kręci mi się w głowie było super!
- Cztery razy pod rząd na roller coster? Musisz mieć w końcu dość. - zaśmiał się Zayn, a ja próbowałam ukryć lekki uśmiech na mojej twarzy.
_________________
- Zawiozę Kendall do domu i od razu do ciebie napiszę, dobrze? - mruknął Niall, kiedy znajdowaliśmy się pod moim domkiem.
Przytaknęłam i na dłuższą chwilę ponownie dzisiejszego dnia złączyłam nasze usta w głębokim pocałunku.
- Dziękuję ci za wszytko - szepnęłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że Kendall musi się czuć strasznie nie swojo.
- Kocham cię - mruknął przyciągając mnie do uścisku.
Blondyn po chwili spojrzał w stronę brunetki, która udawała, że coś robi na telefonie, ale oboje wiedzieliśmy, że nie odpowiada jej to co robimy.
- Możesz już wsiadać. - zaśmiał się Niall, a dziewczyna przytaknęła podchodząc w moją stronę i przyciągając mnie do uścisku.
- Dobranoc, kochana. Dziękuję, że mnie zabrałaś. Do jutra! - pożegnała się i zajęła miejsca pasażera od razu koło Nialla.
- Do jutra. - uśmiechnęłam się lekko w stronę blondyna, który okrążył samochód i zajął miejsce kierowcy.
Zrobiłam dwa kroki do tyłu obserwując jak czarne porsche odjeżdża wraz z moją przyjaciółką i chłopakiem?
Po niecałej minucie ruszyłam w stronę domu po chwili chwytając za klamkę i wchodząc do środka. Oświeciłam lampę na przedpokoju i ściągnęłam buty oraz powiesiłam worek. Zmrużyłam lekko oczy, ponieważ moja potrzeba snu coraz bardziej się zaostrzała i ruszyłam w stronę kuchni po szklankę wody.
- Kevin? - zapytałam widząc postać zajmującą jedno z krzeseł bazowych przy wysepce kuchennej. Zapaliłam lampę i moim oczom ukazał się nie mój brat, a Zayn Malik. - Zayn? Co ty tu robisz?
- Kevin pozwolił mi u was przenocować - oznajmił, a ja jedynie przytaknęłam nie zastanawiając się nawet gdzie jest mój brat. - Nie chciałem byś mnie źle zrozumiała.
- Nie zrozumiałam cię w ogóle - przyznałam biorąc z podłogi jedną z wód. Spojrzałam na etykietę na butelce, gdzie widniał napis "lekko gazowana". Sięgnęłam po szklankę i nalałam do środka wody.
- Powiedziałem za dużo - oznajmił. - Nie chcę teraz z tobą nie rozmawiać. Życie już za długo mnie do tego zmuszało, nie chcę robić kolejny raz tego samego.
- Rozumiem, Zayn. Nic nie szkodzi. - uśmiechnęłam się lekko upijając łyk wody ze szklanki.
- Wszystko jest okej między nami? - zapytał wstając z krzesła i powoli kierując się w moją stronę.
- Wszystko jest okej, Malik. - zaśmiałam się przyciągając bruneta do uścisku. - Tak po za tym gdzie jest mój brat?
- Pojechał odwieźć Hannah do domu - oznajmił. - Po za tym śliczny naszyjnik - szepnął, a na mojej twarzy rozprzestrzenił się uśmiech.
- Kto pierwszy w salonie zaczyna chińczyka! - krzyknęłam automatycznie biegnąc w stronę salonu.
- Nie bawię się tak!
________________
Okej więc teraz liczę na rekord komentarzy oraz gwiazdek pod tym rozdziałem, ponieważ 3100 słów nie jest to wcale mało.
Mam nadzieję, że taki luźniejszy rozdział wam się spodoba przed dramą XDDD
Muszę was powiadomić, że jeszcze nie więcej, niż siedem rozdziałów plus epilog :/
Więc liczę na gwiazdeczki, komentarze, wyświetlenia, polecajcie znajomym, róbcie co chcecie XDDD
/Tala ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top