Rozdział 2
Niall's POV:
~ 17 styczeń, wtorek
Następnego dnia przyszedłem do pracy przed czasem, aby rozważyć CV otrzymane od różnych osób. Najczęściej były to zgłoszenia od samych kobiet, a tylko jedno od mężczyzny. Zazwyczaj wybierałem młode dziewczyny, ponieważ lubiłem urozmaicić sobie życie towarzyskie. Jednak teraz musiałem wybrać osobę odpowiedzialną, która naprawdę pomoże mi w projekcie.
Wszedłem do gabinetu i ściągnąłem marynarkę, po czym powiesiłem ją na wieszaku. Położyłem teczkę na biurko i przeczesałem włosy palcami.
- To do roboty, Horan - mruknąłem i chwyciłem do ręki pierwsze CV.
Po chwili po pomieszczeniu rozniosło się pukanie do drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem wysokiego blondyna, którym był Liam.
- Cześć, Stary - przywitał się i wszedł do gabinetu zamykając za sobą drzwi. - Przyszedłem wcześniej, żeby ci trochę pomóc.
Przytaknąłem i znów przeniosłem wzrok na CV, które trzymałem w dłoni.
- Melissa Parker, lat dwadzieścia jeden, doświadczenie brak. - zgniątłem kartkę ze zgłoszeniem i rzuciłem ją do kosza.
- Idelana partia - stwierdził Liam zajmując miejsce na krześle na przeciwko mnie.
Spojrzałem na chłopaka, który od razu spuścił wzork.
- Już nic nie mówię - mruknął unosząc ręce w geście obronnym.
- Jeśli chcesz mi pomóc to przejrzyj te CV i nie szukaj mi kolejnej szmaty do pieprzenia - warknąłem zirytowany i wskazałem na teczki.
Liam przytaknął i przez resztę czasu nie odezwał się, ani słowem.
_____
Minęła godzina, kiedy zostały mi ostatnie dwa CV. Byłem już u kresu wytrzymałości i traciłem jakąkolwiek nadzieję na to, że znajdę mądrą, inteligentną osobę do współpracy.
- Kylie Harrison, dwadzieścia lat - przeczytał Liam. - Pracowała już w trzech firmach - doczytał.
- Pokaż mi to - rozkazałem i wyciągnąłem dłoń w stronę Liama, który przekazał mi teczkę.
Wyciągnąłem kilka kartek i po kolei zacząłem przeglądać zgłoszenie. Naprawdę zaimponowało mi doświadczenie Kylie i byłem już prawie pewien, że mam idealną kandydatkę do współpracy.
- Bierzemy ją - oznajmiłem wpisując numer dziewczyny do kalendarzyka i z powrotem włożyłem kartki do teczki.
- To jest ta w okularach? - skrzywił się Liam, a ja wzruszyłem ramionami.
- Ważne, że ma doświadczenie - oznajmiłem. - Od jutra ruszamy z projektem.
- Skąd wiesz, że dalej będzie zainteresowana twoją ofertą? - zapytał.
- Musi być - mruknąłem zakładając ręce za głowę i obracając się w stronę okna. - Mam swoje sposoby.
______
Wybiła godzina dwudziesta, kiedy Liam oznajmił, że zwija się do domu. Ja musiałem ogarnąć jeszcze parę spraw, dlatego zostałem trochę dłużej w firmie. Między innymi chciałem zadzwonić do Kylie, aby zapytać się czy jest dalej zainteresowana moją ofertą.
Usiadłem do biurka i przysunąłem się krzesełkiem, po czym otworzyłem kalendarzyk, gdzie miałem zapisany numer dziewczyny. Przystawiłem słuchawkę do ucha i wykręciłem numer Harrison. Miałem nadzieję, że nie zostanę wyzwany dlatego, że dzwonie po dwudziestej.
Po kilku sygnałach usłyszałem znajomy głos.
- Halo?
- Dobry wieczór - przywitałem się. - Rozmawiam z Kylie Harrison? - upewniłem się spoglądając do kalendarzyka czy na pewno nie pomyliłem imienia, bądź nazwiska.
- Tak, a w czym mogę pomóc?
- Złożyła pani CV w naszej firmie i chciałem się zapytać czy dalej jest pani zainteresowana współpracą z nami - mruknąłem.
Dziewczyna pisnęła do telefonu, a ja momentalnie zwiększyłem odległość między telefon, a moim uchem.
- O-ojej, przepraszam. Po prostu strasznie się cieszę - przyznała.
- Nie ma sprawy - zaśmiałem się. - Czyli mam rozumieć, że dalej pani jest zainteresowana?
- Ta-tak, tak.
- Może pani przyjść jutro na ósmą do firmy? Obgadamy szczegóły dotyczące naszej współpracy.
- Oczywiście! - krzyknęła i prawdopodobnie odłożyła słuchawkę, ponieważ połączenie zostało przerwane.
Odłożyłem telefon na miejsce i wstałem z zamiarem udania się do domu, ponieważ nie mam ochoty wysłuchiwać mojej żony, która po raz setny będzie mnie osądzać o zdradę.
Nie żeby coś.
_______
Po dwudziestu minutach byłem już przed domem. Kątem oka zauważyłem przez okno jak moja partnerka ma zawieszony ręcznik na klatce piersiowej. Postanowiłem nie tracić czasu i wszedłem do domu zostawiając teczkę na przedpokoju.
- Wróciłem, kochanie! - krzyknąłem kierując się w stronę salonu. - To dla mnie? - zapytałem zawieszając wzrok na ciele mojej partnerki.
- O nie - mruknęła odwracając się twarzą w moją stronę. - Właśnie brałam prysznic i nie będziesz mnie dotykał swoimi brudnymi łapamia - oznajmiła robiąc krok do tyłu.
Zrobiłem nadąsaną minę i założyłem ręce na klatce piersiowej.
- Czemu mi to robisz już drugi raz - westchnąłem udając oburzonego.
- Niall, jestem zmęczona, a ty powinieneś najpierw wziąć prysznic - poleciła i złożyła krótki pocałunek na moich ustach. - Widzimy się w sypialni.
Wyminęła mnie i udała się w stronę schodów.
Naprawdę irytował mnie fakt, że moja partnerka miała bzika na punkcie czystości. Zawsze musiała mieć wszystko ładne, schludne.
_________
Już drugi rozdział, kto się cieszy XD
Liczę na wasze opinie i komentarze.
Jeśli tu jesteś, proszę zostaw po sobie ślad w postaci głosu i komentarza, to wiele dla mnie znaczy :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top