Rozdział 30

Kylie's POV:

~ 25 luty, środa

Następnego ranka obudził mnie dźwięk telefonu. Automatycznie otworzyłam oczy i powędrowałam dłonią na parapet próbując zlokalizować moją komórkę. Przystawiłam telefon do ucha nie mając nawet pojęcia z kim mam przyjemność.

- Ha-halo? - zająkałam się przecierając oczy zewnetrzną stroną dłoni.

- Kylie? Przepraszam, jeśli Cię obudziłem. - usłyszałam znajomy, męski głos po drugiej stronie.

- Kiedy ty mnie nie przepraszałeś, Horan. - uśmiechnęłam się próbując oswoić się ze światłem.

- Chciałem tylko ci oznajmić, że za dwie godziny widzimy się od razu w lokalu, gdzie odbędzie się wybieg. Musimy wszystko dopiąć na ostatni guzik, ponieważ zostały trzy do do pokazu - oznajmił, a ja przytaknęłam siadając na skraju łóżka.

- Ta-tak, dobrze, będę - mruknęłam w tym samym czasie ziewając. - Niall.

- Tak?

- Możemy porozmawiać po pracy? - zapytałam.

- Oczywiście, że tak. Widzimy się za dwie godziny, Kylie.

Uśmiechnęłam się do siebie kończąc tym samym rozmowę z Horanem. Przeciągnęłam się powoli wstając z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni, aby przygotować sobie coś do jedzenia. Czekał mnie długi dzień, na który potrzebowałam mnóstwo energi, by przetrwać. Głównie chciałam porozmawiać z Niallem o pytaniu, które mi zadał. Byłam kompletnie zmieszana, jednak jak to mówią: ,,Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", prawda? Tym przysłowiem mogłabym poprzeć moją odpowiedź.

- O, Kylie, wstałaś - mruknął moj brat wychylając się za kanapy.

- Co Kevin Harrison robi o ósmej rano w salonie? - zapytałam z nutką rozbawienia spoglądając w stronę mojego brata. - Czekaj, czekaj, wiem! Wstałeś swojej kochanej siostrzyce zrobić śniadanie, ponieważ wiesz, że ją bardzo kochasz i chcesz tym pokazać swoją wdzięczność!

Usłyszałam głośny śmiech Kevina, po czym chłopak wstał z kanapy kierując się w moją stronę.

- Nawet chleba z masłem bym ci nie zrobił - oznajmił, a ja przewróciłam oczami, na co Kevin znów wybuchnął śmiechem.

- Nienawidzę cię! - krzyknęłam lekko się uśmiechając.

Ruszyłam w stronę lodówki i wyciągnęłam z niej mleko, aby przygotować sobie płatki. Nie chciałam jeść nic ciężko strawnego, ponieważ naprawdę obawiałam się, że z nadmiaru stresu zrobi mi się nie dobrze. Na samą myśl, że za trzy dni odbędzie się pokaz moje nogi robiły się jak z waty.

- Ach, zapomniałem ci powiedzieć. - ponownie usłyszałam głos Kevina. - Rozmawiałem z Larą.

- Naprawdę? - zapytałam lekko zaskoczona. Włączyłam gaz i położyłam garnek z mlekiem na palnik. Wyciągnęłam z szafki miskę i płatki, po czym spojrzałam w stronę Kevina. - Chcesz też?

Chłopak pokręcił przecząco głową i usiadł na jednym z krzeseł barowych.

- Dzwoniłem wczoraj do niej. Chciałem w końcu dowiedzieć się kto mówi prawdę - oznajmił.

- I?

- Hannah to suka.

- Żartujesz sobie? Co za pieprzona dziwka! Pokłóciłam się o nią z Zaynem!

Byłam zdenerwowana na Hannah. Naprawdę nie miałam pojęcia, że jest zdolna do takiego świństwa. Ach, tak, pozory mylą.

- Muszę z nim porozmawiać - oznajmiłam wyłączając gaz i wlewając mleko do miski. - Muszę go przeprosić - westchnęłam spoglądając w stronę Kevina.

- To będzie dość trudne. Nie odbiera telefonu.

- Jak mogłam mu nie wierzyć? Jest moim przyjacielem, a ta szmata zapłaci za wszystkie kłamstwa - warknęłam wsypując płatki do miski. - Pojadę do niego po pracy, musi ze mną porozmawiać.

________________

Trzy godziny później byłam już przed budynkiem, w którym miał odbyć się pokaz. Byłam lekko zestresowana, ponieważ czekała mnie dzisiaj rozmowa z Niallem i Zaynem. Trudno mówić o opanowaniu, kiedy tyle się dzieję. Naprawdę muszę odpocząć.

- Cześć. - usłyszałam głos Nialla, który z szerokim uśmiechem stanął na przeciwko mnie. - Gotowa?

- Go-gotowa na co? - zapytałam zaskoczona.

- Na ostatnie poprawki, Kylie. Coś się dzieję?

Automatycznie zaczęłam zaprzeczać.

- Jestem tylko minimalnie zmęczona. - uśmiechnęłam się spoglądając na Horana, który nie zmieniał wyrazu twarzy. - No trochę bardzo zmęczona.

Chłopak zaczął się śmiać chwytając moją dłoń i ruszając do środka.

- Wiem jak cię rozbudzić - oznajmił ściągając marynarkę i odkładając teczkę do szatni.

Także ściągnęłam swoją kurtkę i oddałam kobiecie, która chwilę później podała mi mój numerek.

- Kto pierwszy na górze ten wygrywa - mruknął Niall ustawiając się do biegu.

Zaśmiałam się zakładając ręce na biodra.

- Mam szpilki.

- Ściągnij je.

- Nie będę ściąga...

- Start! - krzyknął.

- Niall! - pisnęłam i zaczęłam biec za Horanem.

_________________

Dwie godziny później wszystko było już załatwione. Byłam z siebie dumna, że tak dużo siebie mogłam wnieść do pokazu.

- Stresujesz się? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

- Trochę. - sięgnęłam dłonią do kieszeni, aby podać numerek kobiecie, kiedy znajdowaliśmy się przy szatni. - Kurde, zgubiłam przywieszke.

- Kaleka - odezwał się Horan lekko się uśmiechając.

- To nie jest śmieszne. Przez twoją zabawę straciłam numerek - oznajmiłam uderzając Nialla w ramię.

- Nie tylko przeze mnie numerek stracisz - odezwał się znacząco się uśmiechając.

- Jesteś taki okropny, że... - przerwałam, próbując znaleźć słowo określające Nialla. - O czym my rozmawiamy? Zgubiłam numerek.

Spojrzałam na kobietę, która od ponad pięciu minut prawdopodobnie słysząc naszą rozmowę siedziała na krześle niewzruszona czytając okropny romans. Nie żebym zaglądała starszej pani w książkę, po prostu miałam przyjemność przeczytać ten romans, który swoją drogą jest dość tandetny.

Horan spoglądając w moją stronę wyciągnął z kieszeni piętnaście dolarów kładąc je na blat. Kobieta dopiero po chwili zauważyła pieniądze i momentalnie zerwała się z krzesła.

- Co ty robisz? - zapytałam.

- Płacę, abyś mogła odzyskać swoje rzeczy - oznajmił.

- Ja za siebie zapłacę - stwierdziłam siegając do marynarki, gdzie wcześniej płacąc za taksówkę schowałam portfel. - To są jakieś żarty, zgubiłam portfel!

Niall wybuchnął śmiechem, a ja nie widziałam w tym nic zabawnego. W portfelu miałam swoje dokumenty jak i pieniądze, które były mi niezbędne.

Spojrzałam na Nialla zakładając ręce na biodra. Chłopak widząc moją powagę siegnął do tylnej kieszeni spodni wyciągając z niej mój czarny portfel.

- Nie ma za co, słonko. - mrugnął lekko się uśmiechając. - Zgubiłaś go na ostatnim zakręcie, kiedy dawałem ci fory, a ty zawzięcie biegłaś na salę.

- Dlaczego ja w ogóle tutaj jestem? Co mnie podkusiło, aby zatrudnić się u ciebie w pracy? - zapytałam rozbawiona.

- Urok osobisty, moja droga - westchnął dając kobiecie także swój numerek.

Starsza pani oddała nam nasze rzeczy z powrotem wracając do swojego poprzedniego zajęcia.

- Chciałaś porozmawiać, prawda? - zapytał, kiedy kierowaliśmy się w stronę wyjścia.

- Owszem - mruknęłam.

- Możemy jechać do parku, usiąść na ławce, pochodzić - zaproponował, jednak ja osobiście wolałam powiedzieć Niallowi wszystko na miejscu.

Kiedy wyszliśmy na zewnątrz stanęłam na przeciwko Horana. Spojrzałam Niallowi w oczy i momentalnie cała odwaga ze mnie wyparowała.

- Cho-chodzi o twoje wczorajsze pytanie - oznajmiłam. - Ja-ja jeszcze nie wiem - spuściłam głowę, ponieważ dokładnie wiem co chciałam powiedzieć, jednak brak mi odwagi.

- Kylie, spójrz na mnie - poprosił po chwili sam unosząc moj podbródek ku górze. - Nie każe ci odpowiedzieć dziś, ani jutro. Odpowiedź, kiedy będziesz gotowa, dobrze?

Skinęłam głową, chociaż jestem świadoma swojej odpowiedzi.

Zrobiłam krok do tyłu ponownie spuszczając głowę. Wzięłam głęboki oddech spoglądając w stronę Horana.

- W tym sęk, że ja nie chcę, przepraszam - mruknęłam po chwili czując łzy cisnące mi się do oczu. Nie chcąc pokazywać mojego stanu odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie ignorując wołania Nialla.

___________

Godzinę później byłam pod domem Zayna. Prawie pół godziny musiałam czekać na autobus, ponieważ Niall dalej nie oddałam mi portfela.

Stanęłam przed drzwiami domu Malika i biorąc głęboki oddech zapukałam do drzwi. Po dłuższej chwili drzwi otworzyły się, a we framudze stanął Zayn w ręczniku przywiązanym w pasie.

- Cześć - mruknęłam.

- Hej.

- Mogę wejść? - zapytałam próbując znów nie wybuchnąć płaczem.

- Coś się stało? - zapytał prawdopodobnie widząc w jakim stanie jestem. - Kylie?

- Mogę wejść? - powtórzyłam zaciskając mocniej powieki, a Malik przytaknął odsuwając się na jeden bok.

Weszłam do środka spoglądając w stronę Zayna.

- Tak strasznie Cię przepraszam - mruknęłam czując łzy spływające po moim policzku.

- Hej, ale nie płacz - poprosił podchodząc w moją stronę i chwytając moją dłoń.

- Tak strasznie mi przykro, że ci nie wierzyłam.

- Co się dzieję, Kylie? - zapytał.

- Nie wiem - westchnęłam wycierając łzy z policzków.

- Dlaczego płaczesz?

- Bo go kocham.

Zayn przyciągnął mnie do uścisku mocno obejmując, a ja wpadłam w jeszcze większą histerię.

____________

W końcu! Mam nadzieję, że rozdział wam sie spodoba, ponieważ mi przyjemnie się go pisało.

Niestety chcę was powiadomić, że został nam jeszcze jeden rozdział i epilog :/.

Mam nadzieję, że miło będzie wspominać tą książkę, mimo mojej organizacji.

Liczę na waszą szczególną aktywność w tych ostatnich rozdziałach ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top