Rozdział 15
Kylie's POV:
~ 3 luty, wtorek
Wczorajszy wieczór spędziłam wraz z moim bratem, Hannah i Zaynem na oglądaniu "Gdzie jest Nemo?" i "Gdzie jest Dory?". Szczerze mówiąc myślałam, że kompletnie nie będziemy mieć tematów do rozmów, ani okazji do śmiania się. Nie widziałam się z Zaynem bardzo długi czas, zmienił się, bardzo się zmienił. Chodziliśmy razem do przedszkola i podstawówki. Znaliśmy się praktycznie od dziecka, przyjaźniliśmy się. Jednak pod koniec ósmej klasy coś się wydarzyło. Zayn wraz ze swoimi rodzicami nagle oznajmił, że się wyprowadzają na drugi koniec świata. Nie znałam wtedy powodu ich przeprowadzki, nie znam, także go do tej pory.
- Kylie! Idziesz? Zaraz się spóźnimy! - krzyknął Kevin, a ja przewróciłam oczami, po czym wzięłam torebkę z łóżka, które było w kompletnym nie ładzie i ruszyłam w stronę drzwi.
- Spokojnie, mamy jeszcze piętnaście minut - oznajmiłam spoglądając na zegarek na ręce.
- Ty masz piętnaście minut, Kylie - mruknął, a ja ostatni raz przeglądając się w lustrze wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz, po czym ruszyłam w stronę samochodu.
Dzisiaj postawiłam na szarą, ołówkową spódnicę, do tego czarną koszulę z lekkim dekoltem i dopasowane, lakierkowe szpilki. Włosy związałam w luźnego koka, ponieważ kompletnie nie miałam czasu ich umyć.
Wsiadłam do samochodu i położyłam czarną kopertówke na kolanach. Zapięłam pasy i spojrzałam na Kevina, który wyglądał na dosyć spiętego, bądź zdenerowanego.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Uh, nic. - westchnął zapinając pasy, po czym spojrzał w moją stronę. - Ktoś spłacił nasz kredyt.
Otworzyłam szerzej oczy próbując jeszcze raz przeanalizować słowa Kevina.
- Co zrobił?
- Ktoś spłacił nasz dług, Kylie - mruknął. - Nie mam pojęcia kto to mógł być, ale nie wiem co mam zrobić.
Oparłam się o siedzenie i momentalnie przypomniały mi się słowa Horana. "Nie martw się o kredyt". Przez dłuższą chwilę próbowałam sobie to racjonalnie wytłumaczyć, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Po co ktoś miał spłacać nasz dług? Po co Niall miałaby to zrobić?
- U-um jedźmy, pogadamy o tym w domu. - uśmiechnęłam się lekko wyglądając za okno.
Pod moją firmą byliśmy osiem minut później. Podziękowałam Kevinowi za podwózkę i wyszłam z samochodu ruszając w stronę biura. Przed wejściem zauważyłam Zayna z dwoma kubkami prawdopodobnie kawy w ręce.
- Zayn?
- O, miałem nadzieję, że cię spotkam. - uśmiechnął się wystawiając jeden z napojów w moją stronę. - Proszę, to tak na lepszy dzień.
- Dziękuję, nie musiałeś - mruknęłam odbierając od chłopaka kubek. - Co ty tutaj robisz?
- Pracuje nie daleko, dwa dni temu przeprowadziłem się do Irlandii - oznajmił. - Chciałem zaprosić cię na kawę. Wczoraj nie było okazji porozmawiać, a jak byliśmy mali kawa była wykluczona. - zaśmiał się.
- Masz rację. - stwierdziłam lekko uśmiechając się. - Może być siedemnasta? Mój szef raczej wcześniej mnie nie wypuści, a na przerwę nie mam co liczyć.
- To widzimy się punkt siedemnasta. Przyjadę po ciebie - mruknął, a ja w tym samym czasie zauważyłam Nialla zbliżającego się w naszą stronę.
- B-będę czekać. - zająkałam się.
- Dzień dobry, panno Harrison. - Horan uśmiechnął się spoglądając na Zayna.
- Dzień dobry - przywitałam się raz spoglądając na Zayna, a raz na Nialla. - A, to jest Zayn - wskazałam na bruneta. - Zayn, to jest mój szef.
- Miło poznać - mruknął wystawiając w stronę Nialla dłoń. Horan automatycznie odwzajemnił uścisk ze sztucznym uśmieszkiem na twarzy.
- Tak, bardzo miło. Wiesz Kylie, chyba musimy już zacząć pracę - stwierdził Niall, a ja przytaknęłam spoglądając na Zayna.
- Widzimy się o siedemnastej - oznajmiłam, a brunet przytaknął ostatni raz zawieszając wzrok na Horanie i ruszył w stronę swojego samochodu.
- Kolejny brat? - zapytał, a ja automatycznie zaprzeczyłam.
- Znajomy z dawnych lat. - poprawiłam. - Kiedy byliśmy mali, przyjaźniliśmy się.
- Teraz też sie przyjaźnicie? - zapytał, a ja nawet nie zorientowałam się, kiedy staliśmy przy windzie.
Nacisnęłam guzik i znów spojrzałam na Horana.
- Zatrudniłeś się jako detektyw? - zaśmiałam się, a w tym samym czasie drzwi od windy uchyliły się ukazując Harrego, który nie był w najlepszym humorze.
- O, szukałem cię, Kylie - mruknął, a ja automatycznie spojrzałam na Horana, który wszedł do środka.
- C-coś się stało? - zapytałam, choć wiem, że zapewne chodziło o tekstury oraz wzory, które mi powierzył.
- Pamiętasz o wzorach, które ci dałem? Te, które kazałaś zniszczyć Katherinie?
- Ona ci tak powiedziała? - zakpił Niall stając przede mną. - Zawsze jej słuchałeś czy po tym jak ją pieprzyłeś?
Automatycznie po słowach Nialla zapanowała cisza. Przed dłuższą chwilę Harry zastanawiał się co powiedzieć do momentu, kiedy usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi.
- Chyba skończyliśmy - mruknął Horan ostatni raz zawieszając wzrok na Harrym, po czym chwytając mój nadgarstek ruszył w stronę gabinetu. - Nie przejmuj się.
- Nie przejmuję się - oznajmiłam, kiedy znaleźliśmy się przed wejściem do gabinetu Nialla. - Choć teraz bardziej interesuje mnie czy Harry dalej będzie chciał z nami współpracować.
- Uwierz, że będzie. - uśmiechnął się odwracając w moją stronę. - Gdyby nie ja, jego kariera projektanta legła by w gruzach.
- Jesteś podły - zaśmiałam się lekko udejrzając w ramię Nialla.
- To jedyna droga do tego, żeby coś osiągnąć. - mrugnął, po czym odwrócił się w stronę drzwi do gabinetu. - Wracamy do pracy.
- Wracamy do pracy - powiedziałam sama do siebie zajmując miejsce za biurkiem i odpalając komputer.
- Przyjdziesz potem do gabinetu? - zapytał odwracając się w moją stronę.
- Co? Znaczy, po coś konkretnego? Około szesnastej chciałam się już zerwać - oznajmiłam.
- T-ta-nie - zająkał się. - Miłej zabawy z Zaynem. - uśmiechnął się sztucznie i zamknął drzwi.
_____________________
Kiedy wybiła na zegarze godzina szesnasta, zaczęłam powoli się szykować do wyjścia. Byłam ostatnią osobą w firmie, prócz ochroniarzy. Wyłączyłam komputer i powoli zaczęłam kierować się w stronę windy. Nacisnęłam przycisk i w tym samym czasie usłyszałam znajomy głos.
Zrobiłam dwa kroki do tyłu i ujrzałam Liama oraz Nialla zawzięcie rozmawiających. Stanęłam na boku tak, aby żadne z nich mnie nie zauważyło.
- Odpuść już ją sobie, stary - poradził Liam. - Zaliczyłeś, idziemy dalej.
- Nie nie rozumiesz! - krzyknął Horan. - Kylie jest inna.
- Jest taka sama jak inne - stwierdził.
- Gówno wiesz, Payn. - mruknął. - Nie znasz jej.
- Vanessy też nie znałem - oznajmił. - A jednak nie powstrzymało cię to gdy się z nią pieprzyłeś, a potem rzuciłeś!
Po słowach Liama poczułam złość i jednocześnie napływające łzy do moich oczu. Kiedy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi windy, automatycznie wbiegłam do pomieszczenia prawdopodobnie przykuwając uwagę Nialla i Liamw przez moje dość wysokie szpilki. Zaczęłam po kolei naciskać wszystkie guziki nie zbaczając na to, że chcę zjechać na parter.
Drzwi zamknęły się, a ja spojrzałam w lustro w windzie i przetarłam pojedyńcze łzy. Nie wiedziałam co mam sądzić o rozmowie Nialla z Liamem. Z jednej strony chciało mi sie płakać, a z drugiej chciałam krzyczeć z mojej naiwności. Musiałam porozmawiać z Horanem jak najszybciej, jednak teraz byłam umówiona z Zaynem i nie chciałam odwoływać spotkania z nim.
W końcu winda się zatrzymała, a ja próbowałam się uspokoić, aby Malik nie zadawał mi zbędnych pytań. Wyszłam z małego pomieszczenia i skierowałam się w stronę wyjścia.
- Wychodzi już pani? - zapytał jeden z ochroniarzy.
- Tak, tak. - uśmiechnęłam się odwracając się w stronę mężczyzny.
- Długo pani już tutaj pracuje?
- Ponad dwa tygodnie. - westchnęłam. - Teraz przepraszam, ale bardzo się spieszę. - oznajmiłam.
Mężczyzna przytaknął i ruszył w stronę windy.
- Udanej randki - mruknął, a ja ostatni raz zawieszając wzrok na mężczyźnie ruszyłam do wyjścia.
Rozejrzałam się dookoła i usłyszałam klakson samochodu. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę grantowego pojazdu. Obeszłam samochód dookoła i zajęłam miejsce pasażera.
- Cześć - przywitałam się.
- Cześć, Kylie. - uśmiechnął się.
Zapięłam pasy i spojrzałam w stronę chłopaka.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- Może to typowe, ale myślę, że restauracja będzie najlepszym rozwiązaniem. - zaśmiał się.
- Racja.
Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Rozpięłam pasy i wyszłam z samochodu.
- Właśnie zniszczyłaś moje plany. - zaśmiał się. - Chciałem ci otworzyć drzwi. Zawsze gdy byliśmy mali zamykałem ci je, przez co zazwyczaj obrywałaś w nos.
- Kiedy byliśmy mali nie było dnia, gdzie nie przyszłam do domu poszkodowana. - stwierdziłam uśmiechając się.
- Teraz ci to wynagrodze. - oznajmił. - Zapraszam.
Skierowałam się w stronę chłopaka i ruszyliśmy do budynku. Weszliśmy do środka i zajeliśmy pierwszy lepszy stolik.
- Ładnie tutaj - stwierdziłam rozglądajac się dookoła.
Wnętrze tego pomieszczenia głównie opierało się na kolorze białym. Ściany pokrywała biała farba, a jedną ścianę zajmowały biało-szare cegiełki, nad którymi znajdował się podwieszany sufit zawierający równo ułożone ledy. Stoliki kolorem nie wyróżniały się od reszty. Były zrobione z białego drewna tak samo jak krzesła. Na stoliku znajdowały się białe róże, jednak miałam wątpliwości czy są żywe czy jednak sztuczne. Dużą rolę w pomieszczeniu odgrywały rośliny oraz różnego rodzaju lampiony.
- Coś nie tak? - usłyszałam czyjś głos i automatycznie się ocknęłam.
- Nie, nie. Po prostu tu jest pięknie - stwierdziłam uśmiechając się do Zayna.
- Zmieniłaś się.
- Ty też. Zapuściłeś brodę, którą od zawsze marzyłeś mieć. - zauważyłam, a w tym samym czasie podszedł do nas kelner, aby wziąć od nas zamówienie. - Wezmę to samo co ty.
- Więc dwa razy krewetki i dwie herbaty - oznajmił spoglądając w stronę menu. - Lubisz krewetki, prawda? - szepnął nachylając się w moją stronę.
Przytaknęłam śmiejąc się, a mężczyzna przytaknął i ruszył w stronę prawdopodobnie kuchni.
- Myślałem, że już nie strzele. - zaśmiał się.
- A jednak.
- Tak strasznie się cieszę, że znów mogłem cię zobaczyć - stwierdził, a ja jedynie mogłam się uśmiechnąć.
- Mieszkasz tu już na stałe? - zapytałam.
- Na razie nigdzie się nie wybieram.
____________
I kolejny :) Mam nadzieję, ze się spodoba tak jak reszta, bo moja odczucia są dość mieszane do kolejno pisanych moich rozdziałów XD
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top