Wizyta u Lokiego
Loki przesiadywał obecnie w małym domu. Ukrywał się w wiosce aby zregenerować trochę swoje siły i aby odpocząć. Wraz z nim siedział tutaj też Arius drzemiąc spokojnie na kanapie w salonie. Niedaleko stał jego pan wyglądający za okno i obserwujący codzienne życie mieszkańców.
Z zewnątrz ich dom wyglądał bardzo normalnie, wręcz wydawał się być trochę zaniedbany. Jednak to i tak najlepsze co mieli do zaoferowania tubylcy. Bóg kłamstwa pomógł im, więc oni starali się zapewnić mu jak najlepszy pobyt. Wnętrze też nie było zbyt bogate, ale dzięki magii Loki sprawił, że było tu o wiele lepiej.
Loki odwrócił się od okna i podążył w stronę kanapy, na której usiadł zaczynając gładzić futro Ariusa. Czuł się bardzo dobrze. Zupełnie jakby problemy z przeszłości zniknęły a on mógł kontynuować życie i swoje sprawy.
Loki uśmiechnął się nieświadomie do samego siebie co zauważył Arius natarczywie próbując teraz wejść na jego kolana. Po kilku chwilach przyjacielskiej walki pomiędzy nimi wilk spoczął tylko łapami na nogach pana. Do tego wpatrywał się w jego twarz próbując odgadnąć przyczynę dobrego nastroju.
- Przestań się tak na mnie patrzyć. - powiedział bóg próbując rozproszyć Ariusa. - Nie wiem o co ci chodzi. - ręka Lokiego poleciała na pysk wilka aby go trochę odsunąć. Zwierzę jednak przeszło teraz w fazę chęci irytowania swego pana. - Przestań. - mruknął bóg gdy Arius wystawił język oblizując wnętrze jego dłoni. Loki automatycznie wytarł ją o futro pupila. Wtedy ten zareagował na to tak jak zwykle gdy Loki robił coś co wilkowi się nie podoba. Po prostu złapał tą dłoń w zęby. Robił tak praktycznie każdego dnia. - Puść mnie. - rozkazał bóg kłamstwa, ale Arius tego nie zrobił. - A co jeśli dam ci coś do jedzenia? - zapytał pamiętając, że i tak mniej więcej o tej porze każdego dnia, wilk dostawał od niego coś do jedzenia, więc nie robiło mu to różnicy.
Po krótkiej chwili Arius wypuścił rękę z zębów i zeskoczył na podłogę zaczynając się wyciągać, ukazując swoje masywne i muskularne ciało. Kiedy tylko skończył to podążył w stronę innego pomieszczenia gdzie znajdowały się jego dwie miski, na wodę i mięso. Loki też tam poszedł wiedząc, że Arius nie odpuści posiłku w postaci dużej ilości krwistego, surowego mięsa najlepiej z kośćmi, które lubił później obgryzać i nawet bawić się nimi.
Za pomocą magii, Loki sprawił, że sporą miskę wypełniła żywność, za którą Arius wziął się od razu. Bóg kłamstw nie czuł teraz głodu i postanowił, że spróbuje przygotować sobie kawę w tutejszych warunkach. W sumie i tak nie miał na co narzekać bo nocował w gorszych miejscach w ciągu własnego życia. W razie potrzeby użyje magii.
Loki zaczął przygotowywać napój, ale w pewnym momencie nagle się zatrzymał. Wyczuł jakąś dziwną jaźń w pobliżu nadchodzącą w jego stronę. Arius najwidoczniej też coś wyczuł, bo przerwał posiłek rozglądając się na boki. Gdy ich spojrzenia się spotkały to wilk spokojnym i czujnym krokiem podążył za swojego pana. Przy odrobinie skupienia bóg zauważył, że idą tu dwie osoby a nie jedna.
I wtedy do jego domku weszli ci ludzie. Loki od razu przeszedł w tryb gotowości a w jego dłoniach pojawiły się dwa lodowe ostrza. Arius zaczął pokazywać swoje zęby i pazury czekając tylko na znak swojego pana aby zaatakować. Ten jednak dał mu znak żeby na razie się nie ruszał.
- Tak, jestem w stanie uwierzyć, że w takim miejscu jak to, ktoś mieszkałby w takim domu jak ten. - usłyszeli nagle sarkastycznie mówiący głos. - To pewne, że on tu był. - po chwili dodał właściciel tego znajomego głosu. Loki słyszał coraz więcej ciężkich kroków.
- Tak. - zgodził się kolejny męski głos. - Nawet ten wystrój jest w jego stylu. - ta osoba też wydawała się być znajoma. Ale Loki jednak nie chciał wierzyć w to, co mówiło mu przeczucie. Postanowił dalej przysłuchiwać się rozmowie niespodziewanych gości.
- Może powinniśmy zdjąć buty? A co jeśli nabrudzimy mu w salonie i on nie będzie chciał z nami rozmawiać? Jeszcze ze szczotką nas pogoni. - tym razem głos wydawał się być rozbawiony. Loki zauważył, że jego wilk nie może wytrzymać już w miejscu i chce już pobiec do intruzów aby ich zaatakować. Ten jednak dłonią zabronił mu to zrobić.
- Po prostu poczekajmy na niego. Miejscowi mówili, że jeszcze tu jest. - odpowiedział drugi głos ignorując żarciki. Pomiędzy tamtymi ludźmi zapadła cisza, więc Loki postanowił wejść do akcji. Ścisnął mocniej swoje sztylety i cichym, ale szybkim krokiem przeszedł do drugiego pokoju.
- Wybraliście zły dom, głupcy! - krzyknął gdy tylko znalazł się za muskularnym blondynem. Arius pobiegł do drugiego, drobniejszego mężczyzny, po czym wskoczył na niego powalając go na podłogę.
- Loki? - zapytał blondyn w ostatniej chwili omijając cios sztyletem. W tym momencie bóg kłamstwa doznał lekkiego szoku gdy ujrzał twarz osoby, która włamała się do jego schronienia. To był Thor. A na posadzce leżał Stark wystraszony przez Ariusa.
- Ty? - zapytał Loki odsuwając się kilka kroków do tyłu. - Co tu robisz? - dodał wbrew sobie czując lekką radość. Cieszył się, że widzi brata.
- Wybaczcie, że wam przerywam, ale jakieś zwierzę próbuje mnie zjeść! - krzyknął spanikowany Stark zza pleców Thora. Bóg kłamstwa zdziwił się jeszcze bardziej widząc brata Mili tutaj.
- Arius, pilnuj go. - rozkazał Loki patrząc na to jak wilk kłapie szczęką gdy tylko człowiek wykonywał gwałtowniejsze ruchy. Pupil przycisnął cielskiem mocniej człowieka pod nim tak aby ten nie miał jak uciec.
- Dzięki, wiesz? - odpowiedział Tony patrząc ostrożnie na twarz napastnika. Arius zawarczył wyczuwając irytację w głosie jego ofiary.
- Nie mam powodu żeby ci ufać. - odpowiedział szczerze Loki spoglądając na przygniecionego Starka. - Nie mam powodu żeby wam ufać. - poprawił teraz patrząc na twarz Thora. - Czemu tu przyszliście? - zapytał od razu nie dbając o to w jaki sposób go wytropili. On sam raczej też nie zrobił nic niedobrego oprócz tego, że zdarzało mu się zabijać złych ludzi.
Ale to chyba był profit dla Avengers.
- Postanowiliśmy cię znaleźć, bo musimy ci coś powiedzieć. - zaczął mówić blondyn najwidoczniej ignorując to, że jego towarzysz leży na podłodze a na nim siedzi wilk. Loki zasiadł wygodnie na kanapie stale trzymając w dłoniach swoje sztylety. - Zdarzył się wypadek w Asgardzie i na początku obwiniliśmy o to ciebie. - mówił Thor zasiadając naprzeciw brata. Na twarzy Lokiego zabłysł uśmiech a spojrzenie mówiło, że nie dziwi go to, że to jego obłożyli winą. - Ale Stark twierdzi, że byłeś cały czas tutaj na Ziemi i wątpliwe żebyś zrobił coś takiego. - dodał zerkając na brata Mili.
- To coś nowego. - obojętnie rzucił Loki patrząc na to jak Arius drażni się ze Starkiem.
- W ramach wdzięczności możesz poprosić swoje małe zwierzątko aby zeszło ze mnie. - zaproponował leżący mężczyzna uśmiechając się wymuszenie. Loki zastanowił się przez moment.
- Puść go Arius, ale pilnuj go. - rozkazał bóg kłamstwa a wilk od razu posłusznie zszedł ze Starka. Mężczyzna podniósł się do góry poprawiając ubrania i włosy po czym przeszedł obok i usiadł na kanapie. Chciał założyć nogi na stolik na przeciwko ale gdy tylko to zrobił to Arius zębami złapał go za jedną. Lekcja dobrego zachowania od razu sprawiła, że Tony'emu odechciało się wygodnie rozsiąść
- A mogę wiedzieć co takiego stało się w Asgardzie? Że aż mnie w to wciągnąć chcecie? - zapytał obojętnie nastawiony do sprawy. Dawno nie było go w domu i nie bardzo chciał tam jeszcze wracać. Jak na razie odpowiadało mu to jak teraz żyje. Nie miał konkretnego schronienia i podróżował po całym świecie. To łączyło się z możliwością zobaczenia wielu cudownych miejsc. Obecnie Loki cieszył swoje oczy krajobrazami himalajskimi.
- No cóż... - zaczął Thor nie wiedząc jak jego brat zareaguje na wiadomość. Ten ponaglił go machnięciem dłoni. Stark, z którego Arius nie spuszczał oczu, postanowił mu pomóc.
- Jakaś tępa pała postanowiła, że spróbuje przywrócić do życia Mili. - Lokiemu zacisnęło się gardło na dźwięk tego imienia. - Ale coś poszło nie tak i jej ciało ożyło, ale ona sama nie. No i próbowała zabić Thora. - krótko opowiedział Tony nie zważając na nic.
- Skorupa. - cicho powiedział czarnowłosy mężczyzna. Thor potwierdził to kiwnięciem głowy. - I czego ode mnie oczekujecie w tej sprawie? - zapytał o dziwo spokojnie przyjmując informację o stanie ukochanej.
- Niczego. Po prostu uznaliśmy, że ty też powinieneś o tym wiedzieć. - odpowiedział Thor spokojnym głosem. - Może ewentualnie pomógłbyś nam poradzić sobie z tym problemem... - cicho dodał oczekując jakiejś reakcji związanej z chęcią pomocy.
- Nie wydaje mi się. - odpowiedział twardym głosem Loki. Gromowładny zdziwił się trochę. Spodziewał się, że jego brat jako pierwszy ruszy aby zobaczyć swoją ukochaną.
- Co? Dlaczego? - zapytał nie kryjąc swojego zdziwienia. Loki wzruszył ramionami obojętnie.
- Jestem teraz spokojnie żyjącym mężczyzną. Nie mam żadnych problemów z Asgardem ani z Avengers. Robię co chcę, gdzie chcę i z kim chcę. - mówił bóg teraz odczuwając swoją wolność. - Nie wydaje mi się żebym chciał znowu plątać się w ten wasz... Bałagan. - powiedział z lekkim obrzydzeniem. - A tym bardziej nie mam ochoty go sprzątać. - na to zdanie Thor przewrócił oczami.
- Nie my to zrobiliśmy. - zaprzeczył teraz trochę zdenerwowany. - W Asgardzie pierwszą osobą, którą oskarżyli o próbę wskrzeszenia Mili, byłeś ty. - wyznał Gromowładny przypatrując się bratu. On jednak nie był tym wzruszony.
- I nie złapaliście właściwego winnego? - zapytał Loki z lekkim jadem w głosie. Tony będący na razie cicho przetarł twarz dłonią znudzony rozmową. Rozumiał, że to są rodzinne sprawy, ale naprawdę nie miał ochoty słuchać tamtej dwójki. Przyjemniejsze wydawało mu się wzajemne patrzenie na obserwującego go Ariusa.
- Nie wiemy kto to mógł zrobić. - odpowiedział Thor mając nadzieję, że namówi brata na pomoc. - Kto mógłby używać magii, znać pałac i mieć dostęp do rzeczy Mili? - Loki w głowie zaczął odpowiadać sobie po kolei na te pytania. I jego odpowiedź, chociaż niepewna, sprawiła, że na jego twarzy zabłysły kropelki zimnego potu.
Czy Erinya mogłaby to zrobić?
Wydawała się być miła podczas jej ostatniej wizyty. A co jeśli tylko wykorzystała jego słabość do swoich celów? Może dał się zmanipulować jak dzieciak. W sumie wiedziała skądś, że ma naszyjnik i bardzo jej zależało żeby go zdobyć.
To była ona...
Loki był prawie pewien.
- Coś się stało jelonku? - zapytał Stark, który zauważył dziwny wyraz twarzy towarzysza. Bóg Kłamstwa spojrzał na niego tak jakby był chory.
- Myślę, że mogę wiedzieć kto to zrobił. - powiedział z kamienną twarzą. Pozostali dwaj mężczyźni nagle wymalowali szok na swoich twarzach.
- Co? To kto to zrobił? - zapytał Thor myśląc nad tym czy jego brat mógłby się w coś wpakować. Nie wiedział dokładnie czym Loki zajmował się tu na Ziemi. W tym czasie mógł podpaść wielu ludziom, ale którzy z nich mogliby dostać się do Asgardu? Z tego co było wiadome to bóg kłamstwa walczył ze śmiertelnikami.
- Ostatnio odwiedziła mnie... Erinya. - Tony nie miał pojęcia o czym rozmawia teraz rodzeństwo, więc skupił się na gapieniu się na Ariusa siedzącego obok. Thor jednak zszokował się jeszcze bardziej.
- Jest zamieszana? - zapytał Gromowładny z dyskomfortem przypominając sobie sytuację sprzed wielu lat jak odbił narzeczoną dla własnego brata. Nie był jednak pewien czy Loki aby na pewno dobrze zrozumiał jego intencje. Pewnie nie, jego brat zawsze widział w nim złoczyńcę.
- Nie przerywaj mi. - odpowiedział czarnowłosy z nutką irytacji w głosie. - Wracając do tematu. Erinya przyszła do mnie, bo chciała mnie pocieszyć. - na te słowa Stark zagwizdał z jednoznacznym uśmiechem. - Nie, nie w ten sposób. To tylko u ciebie. - automatycznie dodał Loki patrząc na rozweselonego Midgardczyka. - Powiedziała, że mi współczuje i, że chce mi pomóc. Wiedziała też, że ciągle mam przy sobie naszyjnik Mili i to jest jedyna rzecz należąca do niej jaką przy sobie nosiłem. Zaoferowała, że zabierze to ze sobą daleko ode mnie abym mógł zacząć na nowo. Na początku nie chciałem się zgodzić, ale jakoś mnie namówiła i jej oddałem. - opowiedział Loki czując lekki wstyd. Był coraz bardziej pewny, że to Erinya próbowała wskrzesić Mili. Ale po co miałby to robić? Chciała się zemścić za to, że nie udało jej się dostać do rodziny królewskiej?
- Czyli mamy jakiś trop. Możemy złożyć jej wizytę. - powiedział Thor podnosząc się do góry. Loki pokręcił głową na boki.
- Ja się stąd nie ruszam. - oznajmił czarnowłosy twardo. To chyba ostudziło zapał jego brata, bo ten z rozczarowaniem popatrzył na Lokiego. Tony też wydawał się być niezadowolony, ale nie odzywał się na razie.
- Dlaczego? Erinya powinna ponieść karę za to co zrobiła. Próbowała przywrócić do życia Mili i kto wie do czego mogłaby jej później użyć? - zaczął gadać Thor aby spróbować jakoś zachęcić brata. I sam wiedział, że najlepszym sposobem na to było wzbudzenie chęci zemsty.
- Ale ty nie rozumiesz, że to nie jest Mili, a tylko jej ciało? - zapytał Loki z lekką irytacją. Naprawdę nie chciało mu się tego teraz tłumaczyć, ale chyba nie miał wyjścia. - To jest tylko ożywiony trup, ale nie ona sama. Dusza a ciało to dwie różne sprawy i ja nie mam potrzeby zobaczyć tej rzeczy. Gdyby to była pełna, autentyczna Mili, gdyby coś jej groziło to pewnie, że bym ci pomógł. Ale to jest tylko nieczuły stos mięsa. Zwierzęta posiadają więcej emocji niż ona. - wyjaśnił obojętnym głosem. I na poważnie nie bardzo go to obchodziło. To nie była Mili, która mówiła, że go kocha bez względu na wszystko.
- Gadasz jak matka. - skomentował Thor przewracając oczami. Mógłby zostawić teraz Lokiego i zniknąć, ale z drugiej strony widział, że Frigga już tęskni za młodszym synem. Miał okazję ich teraz jakoś połączyć.
- A ty jak ojciec. - rzucił zdenerwowany Loki wstając z kanapy. - Obaj nie rozumiecie rzeczy większych niż to co widzimy. - po tych słowach odwrócił się i odszedł w stronę wyjścia. Zarówno Thor jak i Stark pomyśleli, że bóg ich teraz wyrzuci, ale niespodziewanie czarnowłosy mężczyzna sam wyszedł zostawiając tamtych w środku z wilkiem.
Gromowładny wstał gotowy aby iść za nim, ale powstrzymał go głos Starka.
- Może ty już go lepiej zostaw. Ja z nim porozmawiam jak ci tak bardzo zależy żeby wrócił do Asgardu. - powiedział Tony nie zauważając, że gdy tylko wstał to Arius też się podniósł. - Działasz Lokiemu na nerwy. - dodał z uśmiechem.
- Nie bardziej niż ty. - odpowiedział Thor zasiadając z powrotem.
Tony obrał tą samą drogę co Loki wcześniej zauważając, że Arius też za nim kroczy. Wtedy zatrzymał się i popatrzył na obojętnego wilka.
- Chcesz iść? Proszę bardzo. - powiedział i otworzył drzwi przepuszczając pupila Lokiego jako pierwszego.
Wilk od razu zauważył gdzie stoi jego pan, ale nie pobiegł do niego, bo musiał pilnować Starka. Aby dać mu znak żeby szedł w tamtą stronę, to Arius zawarczał. Tony przyśpieszył kroku czując, że stopniowo robi mu się coraz zimniej. Uroki podhimalajskich wiosek. Ale przyroda tutaj była bardzo ładna. Największe wrażenie robiły zakwitające drzewa.
Tony zauważył Lokiego stojącego przy jakimś płotku. Jego szata powiewała ładnie na chłodnym wietrze a on sam wydawał się nad czymś myśleć.
- Chcesz czegoś? - zapytał nagle bóg kłamstwa zwracając głowę w bok. Tony przyśpieszył jeszcze bardziej i zaczął mówić gdy tylko stanął z nim na równi. Okazało się też, że Loki stał na ogrodzonym klifie, z którego był czysty widok na wysokie góry.
- Chciałem pogadać, ale w sprawie dotyczącej na razie tylko nas. - odpowiedział patrząc jak Arius zasiada obok niego stale go pilnując. - I chodzi tu o Mili. - dodał aby wywołać większe zainteresowanie sprawą u boga. - Czy jesteśmy pewni, że nie da się jej jakoś przywrócić do życia? - zapytał czekając na jego reakcję.
- A ty zdajesz sobie sprawę z tego o co pytasz? - odpowiedział pytaniem Loki. Stark jednak nie był ani trochę zrażony i dalej czekał na odpowiedź. - Tak są pewne sposoby. Ale wymagają one wielkiej potęgi, poświęcenia i użycia czarnej magii. Nie ma nawet pewności, że to by zadziałało. - odpowiedział wiedząc, że Stark nie przestanie pytać.
- A czy ty jesteś potężny? - zapytał znowu. Loki odpowiedział prawie od razu.
- Oczywiście, że jestem. Jestem najlepszym magiem w Asgardzie. - rzucił aby nie okazać słabości, ale dopiero później pomyślał o konsekwencjach. Stark będzie chciał dokończyć przywracanie do życia Mili.
- Czyli jesteś w stanie spróbować ją przywrócić. - powiedział uśmiechnięty. Loki westchnął ciężko szykując się na próbę przegadania Starka.
- Ale ty wiesz, że są małe szanse na powodzenie? - zapytał Loki przeczesując palcami swoje włosy.
- Ale jakieś są. - odpowiedział Tony patrząc prosto na twarz rozmówcy. - No błagam. Jesteś Loki! Ci przypadkowi ludzie którym pomagałeś nazywają cię Archaniołem. I po tobie spodziewałem się mniejszych oporów! Jeśli są jakieś szanse, choćby minimalne to należy to wykorzystać. Ja odzyskam swoją siostrę a ty swoją dziewczynę i wszyscy będą zadowoleni. - namawiał dalej Tony. On nie widział żadnych przeciwwskazań, ale Loki dalej nie był przekonany.
- Żeby zrobić coś takiego, trzeba poświęcić innego człowieka. Znasz kogoś kogo można poświęcić? - zapytał Loki z niechęcią w głosie. Tony zamilkł na moment myśląc. I zaraz przyszedł mu do głowy świetny pomysł.
- A osoba, która próbowała wskrzesić Mili? Możemy dokończyć jej dzieło, jej kosztem, ona dostanie swoją karę, ty dziewczynę, ja siostrę i wszyscy zadowoleni. Wychodzi nawet lepiej. - odpowiedział. I teraz Lokiemu ciężko było powiedzieć, że nie. Wizja powrotu Mili i ukarania osoby, która chciała wyrządzić jej krzywdę wydawała się być wspaniała.
- Asgard jest przeciwko stosowaniu takich praktyk. - powiedział Loki coraz bardziej przyciągnięty do wizji Tony'ego. Stark wzruszył ramionami.
- Asgard jest zawsze na "nie". A Thor? Walić na razie kolesia. Niech to zostanie między nami. - zaproponował mężczyzna cichszym głosem. Loki zastanowił się jeszcze przez chwilę.
W sumie jak miał okazję odzyskać Mili... To chyba warto spróbować.
- No dobrze, spróbujmy. Ale jak coś to wszystko twoja wina.
************************************
Nie no, te wakacje nie były takie złe. Pewdiepie nagrywał Minecrafta, widziałam livestream Combichrist... Z dala od ludzkości.
Czy tylko ja czuję te... Emocje w piosence na górze? Jak nigdy.
Ale bym se pomidorową owaliła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top