Szukanie Informacji

Loki i jego wilk Arius, oraz Tony i Thor dostali się do Asgardu. Gromowładny nie był jeszcze wtajemniczony w niepewny plan wskrzeszenia Mili i jak na razie jego dwaj towarzysze woleli żeby zostało to między nimi na wypadek jego sprzeciwu. Wszyscy się domyślali, że do tej pory sytuacja ze zdziczałą kobietą została opanowana o ona sama jest zabezpieczona. Pewnie wszyscy zastanawiają się jak z nią postąpić aby było to odpowiednie.

Loki miał już swój pomysł.

W złotej kopule, pod którą zazwyczaj czuwał Heimdall było obecnie pusto. Prawdopodobnie strażnik został wezwany do pałacu aby również on pomógł w obradach.

- Gdzie pójdziemy najpierw? - zapytał Stark spoglądając na Lokiego. Ignorował obecność Thora zdecydowanie bardziej zainteresowany cichym planem.

- Do pałacu. Muszę się dowiedzieć co się stało z Mili. - odpowiedział bóg kłamstwa rozglądając się po miejscu niezmienionym przez czas jego nieobecności. Nie stojąc dłużej w miejscu, Loki podążył przed siebie. Czekał ich długi spacer przez most.

- A mieliśmy jakieś inne plany? - zapytał retorycznie Thor nie podejrzewając na razie żadnych ukrytych działań. Nikt mu na to nie odpowiedział.

Bez słowa grupka zaczęła podążać przez most. Teoretycznie, Loki mógł ich teleportować, ale przez to straciłby za dużo energii, która będzie mu bardzo potrzebna w najbliższym czasie. Jeśli był jeszcze jakikolwiek cień szansy na to, że da się przywrócić Mili to on musiał być na to przygotowany. Nie miał pewności, że to się uda, ale warto było spróbować, zwłaszcza, że część roboty była załatwiona. Loki myślał też nad tym gdzie można było przeprowadzić rytuał. Asgard odpadał, bo niewolno było tutaj robić takich rzeczy. Owszem, mógł złamać prawo i narazić się Odynowi, ale były możliwości zrobienia tego gdzie indziej. Potrzebował tylko ciała Mili i Erinyi, jeśli to faktycznie ona jest winna. Midgard w sumie był miejscem, na które Odyn praktycznie nie zwracał uwagi. Jego prawo, nie było prawem Midgardczyków. Z punktu widzenia Asgardu, panowało tam bezprawie. Mógłby przenieść dwie kobiety właśnie tam aby legalnie przywrócić Mili i przy tym nie zmęczyć się za mocno.

To było jakieś rozwiązanie.

***

Troje mężczyzn i Arius przeszli przez część pałacu. Nie obyło się bez zwrócenia na siebie uwagi. Po pierwsze Loki wrócił, po drugie prowadził ze sobą wilka, po trzecie szedł z nimi Stark nie pasujący do tutejszego tła. Nikt jednak nie stawał im na drodze prawdopodobnie zdając się na osąd Thora, który szedł po przedzie grupy do sali tronowej. W końcu znaleźli się na miejscu. Thor popchnął ciężkie drzwi i wszedł jako pierwszy do środka. Na tronie na drugim końcu sali zasiadał Odyn a przed nim stali Frigga, Tyr i Heimdall.

Jakieś dziwne uczucie ogarnęło serce Lokiego widząc kamienną twarz ojca Mili. To zaraz zostało przykryte nagłym pojawieniem się przed nim Friggi. Kobieta miała ciepły uśmiech na twarzy i prawie od razu objęła ona młodszego syna. Trochę rozkojarzony Loki odwzajemnił to dopiero po chwili pozwalając sobie na chwilę czułości z matką.

- Dobrze, że wróciłeś... - powiedziała cicho. Loki nie wiedział za bardzo jak na to odpowiedzieć więc póki co milczał. Oczywiście, cieszył się z obecności Friggi. Nie lubił za bardzo tych sentymentów.

- Dobrze cię znowu widzieć, synu. - zwrócił na siebie uwagę Odyn stale siedząc na tronie. - Domyślam się, że Thor przedstawił ci całą sytuację? - zapytał patrząc na starszego syna. Obaj książęta kiwnęli twierdząco głową. - I mam nadzieję, że ty Loki nie masz z tym nic wspólnego. - tym razem oczy Odyna poleciały na tego młodszego syna.

W duszy bóg kłamstwa westchnął. Oczywiście, że staruszek musiał się zapytać i upewnić.

- Gdybym spróbował wskrzesić córkę Tyra w tak niedbały sposób to nie zaryzykowałbym pojawienia się teraz tutaj. Gdybym faktycznie ja to zrobił, to zrobiłbym to dobrze. - zapewnił Loki zachowując bardziej oficjalny zwrot niż proste użycie imienia Mili. To z szacunku do cicho i spokojnie obserwującego sytuację Tyra. Loki wiedział, że wojownik zdawał sobie sprawę z tego, że on i Mili byli w związku, ale rodziną nie byli. Należało zachować pewien dystans.

- No ja myślę. - odpowiedział Odyn. To trochę zabrzmiało tak jakby staruszkowi bardziej przeszkadzał fakt nieudolnej próby wskrzeszenia i brak zdolności, niż sama świadomość, że ktoś odważył się złamać prawo. - Nasi ludzie już prowadzą śledztwo i póki co czekamy na więcej konkretnych informacji. - oznajmił Odyn patrząc na trójkę mężczyzn. Arius najwidoczniej wzbudził zainteresowanie Friggi, która zdecydowała się spróbować dotknąć wilka. Jej łagodność wzbudziła zaufanie pupila Lokiego i ten dał się jej poznawać.

Thor chciał coś powiedzieć zerkając na Lokiego.

- Loki mówił, że... - jego słowa zostały przerwane przez młodszego brata. Thor chciał powiedzieć o domysłach Lokiego na temat tego kto mógłby to zrobić.

- Chcemy sprawdzić to miejsce i zapytać się czy już coś wiadomo. - powiedział Loki ze zdesperowaną twarzą. Miał nadzieję, że to odwróci uwagę od tego co chciał powiedzieć starszy brat. - Thor, Stark wy pójdziecie ze mną. - oświadczył spoglądając na dwóch mężczyzn. Stark nie chcąc zwracać na siebie za mocno uwagi posłał tylko uśmiech w odpowiedzi gotowy na dalsze odkrywanie prawdy. Thor widząc reakcję Tony'ego ostatecznie też się zgodził. - Arius... Widzę, że skradłeś serce mojej matki. Zostań z nią na razie. - powiedział do pupila rozłożonego u kolan klęczącej Friggi. Szybko się ze sobą dogadali.

- Zaopiekuję się nim. - zapewniła uśmiechnięta Frigga.

- Ciało mojej córki zostało umieszczone w najlepszej celi, jak na razie. Ciągle myślimy co z nią zrobić. - odezwał się Tyr spoglądając wnikliwie na Lokiego. - Może powinniście ją zobaczyć, a wam przyjdzie do głowy pomysł jak z nią postąpić. - Loki odniósł wrażenie, że Tyr coś wie. Wie o ich planach. I raczej... Sugeruje ich wypełnienie. Czyżby wojownik też pragnął powrotu córki?

- Jak coś wymyślimy to tak postąpimy. - odpowiedział Loki trochę dając znać Tyrowi, że już coś ma na myśli. Tamten kiwnął głową w odpowiedzi.

- Aby tylko nie był to zbyt inwazyjny pomysł. - powiedział Odyn zanim tamci wyszli. 

W duszy Loki zaczął zastanawiać się jakie nastawienie do ich ukrytego pomysłu mógłby mieć Odyn? Jakby dokładnie się temu przyjrzeć, nie wskrzesi on jej kompletnie. W końcu to prawdopodobnie Erinya wykonała połowę roboty, nawet jeśli z marnym skutkiem. Loki tylko by to pociągnął dalej. Więc, oboje nie zrobiliby tego kompletnie. A jeśli okazałoby się, że to naprawdę czarownica jest winna temu wydarzeniu, to dostałaby karę za próbę przywrócenia do życia człowieka, wywołania pożaru i zniknięcia z miejsca zbrodni. Tą karą byłoby poświęcenie jej w zamian za duszę Mili. Jeśli wszystko poszłoby wedle planu to nawet Odyn nie miałby zmartwienia w sprawie postąpienia z żywym ciałem a Tyr odzyskałby swoją córkę. 

Wszystko wyszłoby idealnie na prostą. 

A jakby Odyn miał jednak jakieś zastrzeżenia to w sumie Tyr i Frigga byliby w stanie go udobruchać. A jak nie to ma problem.

W razie gdyby plan jednak nie wypalił... To w sumie i tak nic nie stracą. Za Erinyą i tak nikt nie będzie płakać a ciało to tylko ciało. Tak czy inaczej pozbędą się problemu.

***

Trzech mężczyzn zeszło do lochów szukając tej jednej najlepszej celi. Tej samej, w której już sporo czasu temu był przetrzymywany Loki. Na twarz boga wpełzł uśmiech czując zadowolenie, że chociaż raz to nie on będzie patrzył zza szyby w celi. 

Jego mały uśmiech został zauważony prze Tony'ego.

- Wyjątkowo się teraz cieszysz na świadomość, że zobaczysz swoją martwą - żywą dziewczynę. -powiedział po zbyt długim dla niego czasie milczenia. Loki zerknął na niego poważniejąc. Jego słowa przywołały u niego nutkę goryczy, która doprowadziła do beznamiętnego stanu.

- To nie to. - odpowiedział sucho Loki zatrzymując się przed odpowiednim oknem. - Ja po prostu też byłem zamknięty w tej samej celi, zanim dołączyłem do Avengers. - dodał wyszukując rudowłosej w jasnej, tak samo jak wcześniej umeblowanej celi. Zauważył ją leżącą na podłodze obok leżanki. Miała otwarte oczy pusto patrzące przed siebie. Na jej ubranie składała się prosta i luźna biała sukienka na ramiączka, która miała na celu raczej zasłonić jej nagość niż nadać jej elegancji. 

- Przytulnie tu. - skomentował Stark tak aby przerwać stresującą chwilę. Żaden z nich nie wiedział za bardzo jak postąpić. To był... dziwny widok. - Chyba nie obchodzi ją to, że tu stoimy. - zwrócił uwagę Stark widząc jak kobieta nawet nie drgnęła, dalej wpatrując się w to samo miejsce.

- Kiedy z nią walczyłem, miała skrzydła. - odezwał się Thor przypominając sobie potyczkę. Teraz tych pięknych, białych skrzydeł nie było.

- Pewnie znikły aby ułatwić jej poruszanie się na ziemi, ale to nie jest teraz ważne. - odpowiedział Loki. - Powinniśmy wejść do środka bo inaczej nie zwróci ona na nas uwagi. -dodał i zerknął na Starka. - Ty zostaniesz tutaj, bo jesteś za słaby. - oznajmił mu bez emocji w głosie. Tony przewrócił oczami.

- Ledwo się spotkaliśmy a ty już mi rozkazujesz. Potrafię sobie radzić! - powiedział oburzony niczym jakieś dziecko. W sumie przez większość czasu tak się zachowywał. Loki wydawał się być zirytowany przez tą małą kłótnię ze Starkiem.

- Bez swojej zbroi jesteś bezużyteczny a pamiętaj, że była ona w stanie bić się z Thorem. A poza tym jak tam wejdziesz to i tak nie pomożesz. - odpowiedział beznamiętnie bóg kłamstwa. Naprawdę chciał już skończyć tą rozmowę. Chciał wejść do celi i zapytać się Mili czy pamięta kto jej to zrobił. Każda informacja od niej była cenna.

- Skąd wiesz? Może rozpozna brata. - dalej walczył Stark. Nawet jeśli wcześniej uświadomiono go, że to nie jest kompletnie jego siostra, to ciągle miał nadzieję na to, że być może jest w niej jakaś cząstka Mili. 

- Nie rozpozna. - spokojnie odpowiedział Thor. - To nie jest Milagros Esperanza jaką znaliśmy. To tylko jej puste ciało, Tony. - wyjaśnił raz jeszcze starszy syn Odyna. Rozumiał, że Stark tęskni za siostrą, ale są już przecież pewne ustalone fakty. Lepiej żeby geniusz nie tracił czasu na niepotrzebną nadzieję.

- Widzisz? Nawet ten nieuk i prostak Thor to rozumie. - rzucił Loki zyskując niezadowolone spojrzenie brata. - Jeśli czujesz się mądrzejszy od wszystkich, to też to w końcu zakoduj. - dodał patrząc na Tony'ego. On chyba jednak był bardziej rozbawiony przezwiskiem Thora niż przejęty ważniejszymi słowami boga.

- Wiecie gałgany, że my tu jak na razie tracimy tylko czas? - zwrócił uwagę Gromowładny. Zanim którekolwiek zdążyło odpowiedzieć coś nieprzyjemnego to Thor kontynuował wypowiedź. - Proponuję skończyć te głupie rozmowy i wejdźmy do środka. - dodał podchodząc jako pierwszy do odpowiednich drzwi. Zaraz za nim poszedł Loki a Stark ustawił się za szybą aby mieć dobry widok na sytuację. 

Thor nacisnął odpowiedni przycisk i bariera przed nim stopniowo zanikała. Potem wszedł do środka razem z Lokim, który od razu sprawił, że tamta bariera powróciła na swoje miejsce. Dwaj mężczyźni ostrożnie zbliżyli się do leżącej na posadzce kobiety.  Jej rude włosy były ładnie rozsypane wokół jej twarzy mającej puste, przysłonięte mgłą oczy i rozchylone delikatnie usta pobierające płytkie i słabe oddechy.

Loki kucnął tuż przy niej i przez moment wpatrywał się w znajome rysy twarzy. Jego głowę wypełniały obrazy wspomnień powiązanych z tą kreaturą. W pewnym momencie poczuł nawet litość wobec tej skorupy. Nie miała wspomnień, bliskich i sensu życia. Nie czuła potrzeby mieć z kimś emocjonalną więź. To było autentyczne nic.

- Weź nią potrząśnij czy coś. - odezwał się zza szyby Stark spragniony trochę szybszego obrotu spraw a nie kontemplacji Lokiego nad ciałem. Bóg kłamstwa westchnął w duszy.

- Tylko najpierw weź kij. - doradził Thor odsuwając się parę kroków do tyłu nie chcąc zostać kolejny raz ofiarą wściekłej Mili. Tamten ostatni raz mu wystarczył, niech tym razem kto inny z nią walczy.

- Serio, mogliście mnie zabrać ze sobą do tej celi. - mruknął Tony kręcąc głową na boki. Wierzył w to, że on sam lepiej załatwiłby całą sytuację, a Loki wydawał się być poirytowany tym zachowaniem.

- Jak tak bardzo chcesz do lochów, to proszę bardzo, załatwię ci celę w najgłębszym i najciemniejszym zakamarku Asgardu a twoimi przyjaciółmi zostaną wtedy najbardziej chore przypadki zbrodniarzy zapomniane już przez tutejszych mieszkańców. - z chłodem w głosie rzucił Loki czując, że najlepiej by jednak było gdyby sam przyszedł tu wszystko załatwić. Tamta dwójka tylko zawadzała! A mógł wziąć ze sobą Ariusa, którym w razie czego poszczułby tamtych idiotów!

- Jejku, spokojnie Jelonku. Aż tak hojny być nie musisz. - odpowiedział z irytującym uśmieszkiem Stark. - A teraz weź jakoś zwróć jej uwagę. - zażądał. Loki postanowił, że da sobie na razie spokój i zignoruje Midgardczyka. Podniósł się też do góry i oddalił się na tą samą odległość co Thor. Potem podniósł dłoń i za pomocą telekinezy uniósł ciało w powietrze. Przez jakiś moment lewitowało ono do wysokości metra a potem zostało zrzucone z powrotem w dół. Kobieta gwałtownie podniosła się do góry i w końcu zwróciła uwagę na gości. W jej oczach zapałała znajoma dobrze Thorowi pusta wrogość, ale Loki zadał jej pytanie.

- Pierwsza osoba, którą widziałaś po przebudzeniu. - rozkazał jej powiedzieć wiedząc, że to bardzo im pomoże. Ona jednak milczała gotowa do ataku. Był jeszcze jeden sposób na to aby z niej to wyciągnąć, ale Loki nie był pewien czy mu się to uda. Jego siła woli skupiła się na jej mglistym umyśle aby po chwili zatonąć w jej nijakich myślach. Były tam jakieś skrawki obrazów, ale ciężko było je zebrać do kupy. Te marne wspomnienia, które posiadała prawie wcale nie zawierały żadnych twarzy.

Ale, w pewnym momencie coś mu mignęło.

Bordowa suknia i czarna peleryna. To było coś w co się ubrała Erinya jak się z nim zobaczyła.

To była na pewno ona.

- Wiem! - powiedział Loki i nie tracąc dłużej czasu poszedł w stronę wyjścia. Mili właśnie wzięła rozpęd w stronę Lokiego, ale widząc, że ten wychodzi, skręciła do Thora. Ledwo udało mu się uniknąć szarży rudowłosej i jak najszybciej podążył za swoim bratem Kiedy byli już bezpieczni to zapytał:

- Co wiesz?

- To była Erinya. Pogrzebałem we wspomnieniach skorupy. - odpowiedział mu. - Myślę, że możemy już złożyć jej wizytę. 

- A nie chciałeś jeszcze sprawdzić tego miejsca gdzie się to stało? - zapytał Stark zbliżając się do nich. Loki pokręcił głową.

- Jak już wiemy kto to zrobił to nie będzie nam potrzebne. - odpowiedział bóg kłamstwa. 

- Skoro tak mówisz... - powiedział trochę nieprzekonany Thor. - Nie lepiej wysłać do niej straży?

- Nie. - odpowiedziała pozostała dwójka. Loki postanowił podać jakiś logiczny powód. - Potrzebny jest ktoś kto jest wystarczająco silny i wytrzyma jej magię w razie czego.

- Niech będzie... - odpowiedział Gromowładny, ale teraz zaczynał już coś podejrzewać. 

- Dokończmy to...

************************************

 Czołgiem! Wiem, że byłam martwa. Szczęśliwego nowego roku farfocle!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top