Rajski Ogród
Mili pov.
Frigga i ja wspólnie szłyśmy do ogrodu co zaproponowała ona. Ja i tak raczej nie mogłam się jej sprzeciwić. Szybko wcześniej opuściłyśmy salę tronową zostawiając Tyra i Odyna w niej samych czemu się nie sprzeciwiałam bo z jakiegoś powodu nie mogłam czuć się swobodnie przy władcy Asgardu. Zdecydowanie lepiej czułam się przy matce Thora i Lokiego. Póki co żaden z nich nie rzucił mi się w oczy, więc nie miałam jak uciec. Oczywiście mało się odzywałam z własnej woli, ale starałam się jak najlepiej odpowiadać.
W końcu przez spory taras zeszłyśmy do pięknego ogrodu. Królowa i ja przystanęłyśmy na chwilę aby podziwiać jego fantastykę. Było kilka ścieżek stworzonych ze złotych kamieni i każda prowadziła w inną stronę. Oddzielały je tereny gdzie rosły rośliny, ale takie których nie widywałam na Ziemi. Może z wyjątkiem trawy, która i tak tu wydawała się ładniejsza, żywsza i zieleńsza. Rosły tu też drzewa o czerwonych liściach i mniej więcej w ich stronę zaczęła prowadzić mnie Frigga.
- Prawda, że na samym wejściu ogród robi wrażenie? - zapytała złotowłosa kobieta powolnym krokiem wraz ze mną spacerując w tym miejscu. Momentami dotykała kwiatów o błękitnym kolorze, przypominające ziemskie tulipany ale o wiele większe. Rozejrzałam się bardziej i zauważyłam jak wiele różnych kwiatów o nietypowych odcieniach rosło wokół.
- Zgadzam się, jest niemalże jak... Raj. - przyznałam chłonąc widoki. Zauważyłam, że Frigga przez chwilę przyglądała się mi z uśmiechem na twarzy a gdy odwróciłam się do niej, ona już patrzyła w inne miejsce. Obecnie nad nami był dach stworzony z pędów i kwiatów fioletowo-różowej rośliny, której też nie znałam.
- Zapewne kiedy weszłyśmy zauważyłaś, że jest kilka ścieżek, które prowadzą w inne strony? - zapytała zatrzymując się na moment i wskazując mi jak czerwony kwiat w szybkim tempie rozwija swoje podłużne płatki gdy nad nim zaczęły latać dwa zielone motylki. Potwierdziłam kiwnięciem głowy, więc królowa kontynuowała wypowiedź. - Te drogi rozwidlają się jeszcze wielokrotnie a każda ścieżka prowadzi do mniejszych części ogrodu. Wyjątkowe jest w nich to, że każda ta część ma rośliny, które przeważają danym kolorem. - lekko niezrozumiale popatrzyłam w stronę Friggi.
- Przepraszam pani, ale nie do końca rozumiem. Masz na myśli, że jakbym właśnie chciała posiedzieć w części gdzie kwitną tylko białe kwiaty... To mogłabym takie miejsce tutaj znaleźć? - zapytałam zaciekawiona na moment odwracając wzrok w stronę parki kruków siedzących na drzewach.
- Oczywiście! - odpowiedziała z uśmiechem. - Ten z białymi kwiatami to jedno z moich ulubionych miejsc tutaj. - dodała zyskując trochę więcej mojej sympatii, bo biały i srebrny to moje ulubione barwy. Widząc, że teraz mam większe chęci do rozmawiania z nią, postanowiłam zadać jej pytanie.
- A twoje najbardziej ulubione miejsce tutaj, to które pani? - zapytałam spacerując z nią dalej w głąb ogrodu.
- To, do którego teraz idziemy czyli centrum. - odpowiedziała z ciepłym uśmiechem. - Ta część ogrodu łączy ze sobą wszystkie kolory i tam wypijemy herbatę i porozmawiamy. - na ostatnie słowo poczułam lekki dreszczyk stresu.
Niewiele czasu później zaczęła mi się ukazywać jakaś nieduża, złota budowla. Jak się później okazało to była altana, do której prowadziła mnie Frigga. Faktycznie, otoczenie robiło wrażenie. Wokół nas były najróżniejszego koloru kwiaty, krzewy i drzewa. Na samej altanie wiła się śliczna roślina o ciemnozłotych kwiatach w kształcie ziemskiej lilii. Jej pędy wpadały do środka kołysząc się w powietrzu chociaż nie było wiatru. Kiedy weszłyśmy do środka jeszcze raz spojrzałam na ogród a stąd było jeszcze ładniej. Raj, po prostu raj. A ja myślałam, że to Argentyna jest najpiękniejszym miejscem. Aż zazdroszczę Lokiemu, że się tu wychowywał. Ciekawe co on teraz kombinuje?
- Usiądź Milagros, jeszcze będziesz miała sporo czasu aby zwiedzić cały ogród. - usłyszałam Friggę, która jak się okazało już zasiadła do stołu mogącego pomieścić około dziesięciu osób. Podeszłam i odsuwając krzesło zasiadłam na przeciwko niej, tuż obok pędów tej złotej rośliny. Zaraz potem zauważyłam, że zjawiła się jasnowłosa służąca z herbatą stawiając ją na stole. W prawie tym samym czasie obie jej podziękowałyśmy i poczekałyśmy aż odejdzie aby swobodnie rozmawiać. Swobodnie, ale zależy dla kogo. - Wiem, że nie czujesz się jeszcze pewnie, ale pamiętaj, że nie jestem tak poważna jak mój mąż i możesz mi powiedzieć wszystko. - zapewniła nawet mnie trochę przekonując.
- Można powiedzieć, że trafiłaś w sedno, pani. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Skoro powiedziała, że mogę jej wyznać wszystko to będę z nią szczera. Jakiego pytania by nie zadała.
- Cieszę się, że to mamy jasne. - upiła trochę swojej herbaty a ja ponownie spojrzałam na te złote kwiaty. Coś w nich było ewidentnie dziwne, na przykład teraz jak tu usiadłyśmy wydawały się być bardziej pobudzone a w dalszym ciągu nie było wiatru. Mój skonsternowany wyraz twarzy zauważyła Frigga. - Widzę, że zainteresowała cię ta roślina? Nazywa się złociennica dumna a to i tak bardzo uproszczona nazwa. - powiedziała łapiąc za pęd, który sam z siebie zacisnął się na jej dłoni.
- Ciekawa nazwa, a coś się za nią kryje? - zapytałam obserwując jak roślina zwinnie schodzi z jej dłoni. Nie wiedziałam czy się odsunąć od tajemniczej rośliny czy pozostać w miejscu. No ale w sumie raczej nie zasadzaliby tutaj czegoś co może zagrozić czyjemuś życiu. Chyba...
- Oczywiście! Jak sama zauważyłaś pęd sam owinął się wokół mojej ręki. - zaczęła opowiadać z lekką fascynacją w głosie. - Jest "dumna" dlatego, że sama sobie wybiera miejsca, w których będzie rosnąć i nie da się jej samemu wyhodować. Nieważne jak się starasz, jeśli miejsce, w którym spróbujesz ją zasiać nie spodoba się jej, nie wyrośnie. Oprócz tego złociennica posiada swoją własną świadomość i czasami jak zechce, może do ciebie przemówić. - opowiedziała Frigga z uśmiechem. Ja sama z zafascynowaniem zaczęłam oglądać istotę, bo samo słowo "roślina" jakby nie wystarczało.
- To... Niesamowite. - to było jedyne co z siebie wyrzuciłam. Potem spojrzałam na twarz królowej. - A do ciebie przemówiła, pani? - zapytałam z ciekawością w głosie. Bogini wydawała się na moment pogrążyć w wspomnieniach i nie zwracać uwagi na mnie.
- Wybacz, zamyśliłam się. - powiedziała po chwili. - Tak, przemówiła trzy razy i zazwyczaj to były jakieś mądre rady. To ogromny zaszczyt kiedy coś ci powie, bo mówi się, że złociennica jest starsza niż sam Asgard i wie dużo więcej od nas. - na moment Frigga wydawała się znowu odpłynąć. - Jeśli ci coś powie... Nigdy tego nie lekceważ. - doradziła z tym razem poważną twarzą. Wydawało mi się, że ona sama chyba zlekceważyła którąś radę i dlatego co chwilę odpływała, jednak nie zamierzałam tego drążyć. Może władczyni posiada bolesne wspomnienia, o których nie chce mówić.
- Chyba powinnam powiedzieć miło mi cię poznać. - odwróciłam się w stronę złociennicy chcąc tym trochę rozbawić władczynię. W odpowiedzi kilka pędów poruszyło się trochę energiczniej, a przynajmniej ja tak pomyślałam.
- Myślę, że cię lubi. - powiedziała Frigga patrząc na złote kwiaty. - Opowiedz mi teraz jak dokładnie poznałaś Lokiego? - gwałtownie zmieniła temat złotowłosa przyglądając mi się z uśmiechem. Nagle poczułam się jakbym składała zeznania, ale w sumie trochę się to zgadzało.
- No cóż... - fajerwerków raczej wtedy nie było nie licząc moich mocy, które wykorzystałam na Szoferze. - Było całkiem zwyczajnie. Do Avengers dołączyłam niewiele czasu przed nim, więc oboje byliśmy nowi. Jednym z moich pierwszych lekkich zadań było urządzenie dla niego pokoju. - Frigga wyglądała na zdziwioną.
- Urządzałaś mu pokój? - zapytała a ja się zastanawiałam co ją dziwi?
- Raczej niepotrzebnie bo i tak wolał przebywać u mnie. Ale to nie wtedy się poznaliśmy. - uzupełniłam sprawiając, że wyraz zdziwienia zniknął zastąpiony ponownym uśmiechem. - To było wtedy kiedy przybył na Ziemię wraz z Szof... Thorem... - poprawiłam szybko ze zmieszaniem w głosie. Zanim złotowłosa zadała pytanie odnośnie tego co powiedziałam, kontynuowałam wypowiedź. - To było bardzo oficjalne spotkanie. Wszyscy Avengers się zebrali aby go przywitać a ja oprócz tego wzięłam sobie za obowiązek pomóc mu w zaaklimatyzowaniu się u nas. No i jakoś się do siebie zbliżyliśmy.. - powiedziałam z delikatnym uśmiechem na te wspomnienia. Boże, kiedy to zleciało? Celowo darowałam sobie wątek mnie i Szofera bo po pierwsze nie chciałam mu narobić takiego wstydu a po drugie to sprowadziłoby się do użycia moich mocy na nim.
- A czy Loki dobrze się wobec was wszystkich zachowywał? - zapytała się Frigga lekko marszcząc brwi. Zaczęłam szukać odpowiedniej odpowiedzi.
- No cóż... Ogólnie raczej był w porządku. - oceniłam. - Lokiś nie zawsze był aniołkiem ale każdy miewa swoje gorsze dni. Czasami zdarzało mu się mieć niespodziewane zmiany nastroju z wielkiego romantyka w zdenerwowanie albo ze śmieszka w depresję. - powiedziałam przypominając sobie te przejścia. Jednak to na swój sposób czyniło boga ciekawym. - Zazwyczaj dałam radę nad tym zapanować. - jedynie nie udało mi się zapanować nad nim tam w jego mieszkaniu kiedy wpadł w szał. Nie zamierzałam o tym wspominać, było, minęło.
- To raczej się u niego nie zmieni... - powiedziała cicho Frigga z delikatnym uśmiechem wpatrując się w swoją herbatę. - A skoro o moim synu mowa... Wydaje mi się, że wrócił dzisiaj do pałacu późnym rankiem, czy w nocy przebywał z tobą? - zapytała sprawiając, że moje policzki zrobiły się czerwone. Co ja jej do cholery miałam powiedzieć? Loki dostał chcicy?
- Nie... - skłamałam tak marnie, że królowa chyba sama domyśliła się prawdy. Gdy spojrzałam na jej twarz zauważyłam na niej znaczący uśmieszek, który mówił sam za siebie.
- Aha... - powiedziała tylko zaczynając się później śmiać. Ja byłam zażenowana tym wszystkim i siedziałam ciągle zarumieniona.
- Sam do mnie przyszedł. - mruknęłam a śmiech królowej przybrał na sile.
- Loki dzisiaj wyglądał jakby coś kombinował. - powiedziała gdy już się uspokoiła. Dla mnie to dalej było zawstydzające i chciałam zmienić temat. - Nie wiesz może czegoś na ten temat? - zapytała dalej mając rozbawiony uśmiech na twarzy.
- Nic mi o tym nie wiadomo. Nie widziałam się z nim teraz w pałacu. - odpowiedziałam zaczynając się zastanawiać co może robić Loki. Chciałam się z nim zobaczyć i zniknąć, nawet gdzieś w tym ogrodzie, bo chyba jest bardzo duży. Jednak jakoś nigdzie nie było go widać.
- Och, spójrz Milagros kto idzie. - przez pewien moment miałam nadzieję, że to Loki przyszedł, ale gdy spojrzałam w miejsce, które wskazywała mi pani Asgardu zauważyłam Thora wraz z Jane. Oboje uśmiechnięci zbliżali się w naszą stronę. Thor miał na sobie nawet ładną, szarą pelerynkę a pod spodem jakieś asgardzkie ubrania. Nawet sobie nową fryzurkę stworzył, bo spiął wszystkie włosy na górze i zrobił mały koczek. Jane z bardziej nieśmiałym uśmiechem szła mając na sobie jasnofioletową suknię w skromnym wydaniu. Nawet jej pasowała, tylko z włosami mogłaby coś zrobić aby wyglądać lepiej.
- Tak przypuszczałem, że spotkam cię tutaj matko. - powiedział Thor na wejściu do altany. - Witaj siostrzyczko! - przywitał się ze mną Szofer. Ja podniosłam brew zaskoczona.
- Myślałam, że wczoraj byłeś już na tyle wstawiony, że tego nie zapamiętasz. - odpowiedziałam ciągle zaskoczona. Frigga patrzyła na nas teraz z takim zdziwieniem i zapewne zastanawiała się o co nam chodzi z tymi słowami. Wytłumaczyć jej topostanowiła Jane.
- Milagros i Thor wymyślili sobie wczoraj, że są rodzeństwem. - to jedno zdanie zawierało wszystkie potrzebne informacje. Nasi nowi towarzysze postanowili podejść trochę dalej i usiąść po mojej prawej stronie aby mieć dostęp do siebie.
- To ciekawe... - skomentowała Frigga pogodnie. - Pamiętam jak wraz z Lokim męczyliście nas żeby mieć siostrzyczkę. - powiedziała pogrążając się we wspomnieniach. Szofer wyglądał jakby pamiętał to o czym ona mówiła.
- Tak, ale jej nie mieliśmy, więc w końcu sam ją sobie znalazłem. - powiedział wygodnie opierając się na krześle. Postanowiłam zadać pewne pytanie dla królowej.
- Czy jest jakaś zabawna sytuacja z dzieciństwa Szof... Thora? - ponownie musiałam się poprawić bo z przyzwyczajenia używałam wyrażenia "Szofer". Kiedy spojrzałam na jego twarz wyglądał na gotowego aby powstrzymać matkę przed opowiadaniem szczegółów jego zachowania jako dziecko.
- Pełno! Zacznijmy od tego, że Thor lubił biegać nago po pałacu. Służące znajdowały jego ubrania w różnych dziwnych miejscach. - to wystarczyło żebym zaczęła chichotać wraz z Jane.
- Ja się po prostu cieszyłem, że jestem wolnym Asgardczykiem. - powiedział na obronę Szofer. Ja zaczęłam się przez chwilę zastanawiać co skłoniło go do takiej radości.
- Tak jak wtedy gdy na chwilę spuściliśmy cię z oka a ty ukradłeś wino i zacząłeś je pić chowając się po kątach? - zapytała Frigga ujawniając kolejny szczegół z jego dzieciństwa. On wyglądał na poważnego.
- Bo za każdym razem na przyjęciach mówiliście jakie jest wspaniałe a gdy prosiłem nie dawaliście mi spróbować, więc musiałem sam zadbać o siebie. - wytłumaczył całkowicie pewny swego. Trochę rozumiem tutaj jego ciekawość. Myślałam, że królowa dalej będzie opowiadać ale przerwała i spojrzała za nasze plecy. Z ciekawości sama tam spojrzałam i ujrzałam Lokiego stojącego i patrzącego na nas z obojętną miną. Jako iż ucieszyłam się widząc jego mordkę wstałam i poszłam się z nim przywitać.
- Miałam nadzieję, że cię spotkam. - powiedziałam przytulając się do niego. Odwzajemnił to na moment mnie przyciskając.
- Loki! Cieszę się, że się zjawiłeś, przysiądź się do nas! - powiedziała Frigga z uśmiechem wskazując jedno wolne miejsce na brzegu, między nią a mną.
- Twoja matka właśnie nam opowiadała o żenujących szczegółach dzieciństwa Szofera. - powiedziałam zbliżając się z nim i zasiadając z powrotem. Loki pod spodem stołu złapał mnie za rękę i trzymał a gdy na niego spojrzałam tylko się uśmiechnął.
- Mam nadzieję, że wspomniałaś o tej sytuacji gdy Thor rozpalił ognisko w swojej komnacie? - powiedział Loki wpatrując się w swojego brata. Ja zdziwiona popatrzyłam na blondyna.
- Nawet ja wiedziałam, że nie rozpala się ognisk w domu. - powiedziałam zaskoczona. Jane zmarszczyła brwi patrząc na niego.
- Naprawdę to zrobiłeś? - zapytała zdziwiona.
- To Loki mnie namówił! - bronił się Thor. Teraz spojrzenie wszystkich skierowało się na boga kłamstw.
- Nie sądziłem, że naprawdę to zrobisz. - odpowiedział mój chłopak.
Jeszcze jakiś czas siedzieliśmy rozmawiając i żartując. Na jakiś czas daliśmy spokój Szoferowi z jego dziecięcym okresem życia i zmieniliśmy tematy. Odkąd dołączyli do nas Thor, Jane i Loki czułam się o wiele lepiej w towarzystwie Friggi i lepiej się poznałyśmy. O dziwo tamci dwaj nie kłócili się ze sobą ale za to dużo się droczyli. W pewnym momencie Loki mocniej ścisnął mnie za dłoń zwracając na siebie uwagę. Pytająco spojrzałam w jego stronę.
- Musimy iść. Chcę ci coś pokazać. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Już idziecie? - zapytała smutniejszym głosem Frigga.
- To ważne, chcę jej coś pokazać. - odpowiedział Loki wstając z krzesła. Podążyłam jego krokiem i też wstałam. - Miło się rozmawiało.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się tak spotkamy. - Frigga, Thor i Jane patrzyli jak szykujemy się do odejścia.
- My też mamy taką nadzieję. - powiedziałam miłym głosem. - Na razie! - pomachałam w stronę Thora i Jane którzy odpowiedzieli nam tym samym.
- Miłego spędzania czasu! - powiedziała nam jeszcze na odejściu władczyni. Odpowiedzieliśmy jej uśmiechem i Loki poprowadził mnie w swoją stronę.
- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam gdy odeszliśmy na bezpieczną odległość. Bóg kłamstwa popatrzył na mnie z buntowniczym błyskiem w oku.
- Gdzieś gdzie raczej nie powinno nas być. - odpowiedział intrygując mnie tym.
- Dlaczego nie powinno nas tam być? - zapytałam ponownie przypatrując się twarzy Lokiego. Szliśmy dosyć szybkim krokiem przez kolorową część ogrodu.
- Bo zakazuje nam to kilka zasad. - odpowiedział coraz bardziej mnie zachęcając.
- Zmieniasz je?
- Nie, teraz mnie nie obchodzą.
******************************************
Siemano!!! Wracam z nowym rozdziałem mordeczki! Wiem, długo mnie nie było, ale te upały mnie czasami zabijają, a do tergo wróciłam do Mass Effect Andromeda i mam depresję, bo zrobiłam duży postęp a trzeba było nagle system od nowa instalować w PS-ie. Straciłam wszystkie zapisy... A po kilku miechach w końcu dobrze mi się w to grało... Nieważne, zagłosujcie, skomentujcie i Tarcza!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top