Ostateczna Negocjacja

Mili pov.

Mroczne Elfy i ich statek były całkowicie odsłonięte i nie stanowiły zagrożenia. Nie odwracałam się w stronę wchodzących przedstawicieli Lodowych Olbrzymów i patrzyłam się na ojca. On natomiast bacznie obserwował zbliżającego władcę Jotunów. Odkąd Tyr uświadomił mi, że iluzja Lokiego prawdopodobnie nie zadziałała i już na samym początku byłam odsłonięta przed jego wrogiem z przeszłości, czułam się bardziej zestresowana i niespokojna. Nie dałam po sobie tego zobaczyć i moja twarz przybrała chłodny wyraz. Teraz chciałam żeby Odyn załatwił co trzeba i niech tamci się wyniosą. 

Zauważyłam, że twarz mojego ojca zaostrzyła się w pewnym momencie. Jego wzrok był skierowany na władcę Olbrzymów stojącego w pobliżu i obserwującego nas z cynicznym uśmieszkiem.

- Minęło trochę czasu, Tyrze. - odezwał się po chwili. Jego ton doprowadził mnie do uczucia chęci przywalenia mu szczękę. Mój ojciec nie wyglądał jednak na złamanego czy coś.

- To prawda. - zgodził się beznamiętnie tak jakby Jotun nie był pierwszą osobą, która go złapała i torturowała. W naszą stronę ostrożnie zbliżył się Loki, który ukończył już zadanie zabezpieczania tego miejsca przed dostaniem się resztek trucizny z zewnątrz. Stał z tyłu i obserwował dokładnie każdy ruch jaki wykonuje władca.

- Cały ten ból, późniejsze koszmary i to dlatego, że chciałeś być wierny Odynowi. Było warto? - powolnie i z drwiną mówił Jotun. Tyr nic mi wcześniej nie mówił o tym, że miał koszmary. Teraz naprawdę zaczynam się bać tego Szamana skoro ot tak wie sporo o nas samych...

- Było. - potwierdził mój ojciec z kamienną twarzą. To doprowadziło do parsknięcia śmiechem u niebieskiego. Jego wzrok zatrzymał się na mnie.

- No tak... - powiedział jakby jakby coś wiedział. - Byłem prawie pewien. Teraz nie mam żadnych wątpliwości co do waszego pokrewieństwa. I już wiem po co były ci te drobne iluzje na ciałku. Czułem, że ukrywasz coś paskudnego, ale nie wnikałem i teraz widzę, że to coś jest jeszcze gorsze. - mówił patrząc na runy na mej zbroi. Czyli okazało się, że jednak gdybym miała iluzję teraz na sobie to może nie zorientowałby się, że jestem córką Tyra. W mordę. - Czy ojciec opowiadał ci o naszych przygodach w przeszłości?

- A no trochę mówił. - potwierdziłam zlękniona. Na jego twarzy pojawił się upiorny uśmiech.

- Szkoda, że wyszłaś na powierzchnię dużo po tym jak przestałaś mnie obchodzić, samiczko. - powiedział używając sztucznie uroczego tonu. Im więcej takich tekstów rzucał tym bardziej mnie przerażał a takiego czegoś nie czułam przez nikogo innego. - Przynajmniej coś ci Odyn dał w zamian za te cierpienia. - dodał, ale już w stronę mojego ojca. 

- Wypełniłem zadanie i jestem z tego zadowolony. Honor nie został splamiony a moja córka była bezpieczna. Wszystko skończyło się dobrze. Nie po twojej stronie jednak. - ostatnie zdanie mój ojciec powiedział z lekką złośliwością w głosie, ale nie przeszkadzało to Jotunowi.

- Po tamtych wydarzeniach zmieniłem profesję jak teraz widać. Mam nowe przekonania i ciut zmieniłem drogę. Wydaje mi się, że wy mnie już więcej nie obchodzicie. - jego twarz przybrała teraz chłodniejszy i dumny wyraz. W duchu dziękowałam mu za te ostatnie słowa, bo być może mówił prawdę. 

- Nie jesteśmy tutaj żeby prawić o przeszłości, więc przejdźmy do rzeczy. - odezwał się Odyn z tyłu widząc, że Jotun i jego ludzie nie wyglądają jakby im się gdzieś śpieszyło. Władca odwrócił głowę w stronę staruszka z przepaską na oku i uśmiechnął się upiornie.

- Tak, przejdźmy do rzeczy. - zgodził się kierując swoje kroki do krawędzi tarasu. Iście majestatycznie wpatrywał się w dal. Zauważyłam, że w międzyczasie trwania całej tej rozmowy to reszta Jotunów się trochę rozeszła nie wiadomo po co i dlaczego. Pozostawali jednak w polu widzenia Asgardczyków. Odyn zdecydował się podejść do Lodowego Olbrzyma aby negocjować warunki i razem stali odsunięci od reszty ludu zebranego tutaj.

- Mówiłeś coś o niepodległości Jotunheimu. - zaczął Asgardczyk nie patrząc na drugiego. Odyn bardzo niechętnie przystawał na te warunki i teraz prawdopodobnie próbował wymyślić coś korzystniejszego dla jego ludu. Nie dziwne, bo obecny władca Olbrzymów wygląda jakby miał łeb na karku i do tego te sztuczki magiczne. 

- Wiem, ale wpadłem na jeszcze lepszy pomysł. - powiedział nagle zaskakując wszystkich. Ojciec Thora i Lokiego zachował jednak swoją kamienną twarz gotowy wysłuchać nowe warunki. Przez głowę przemknęło mi, że Jotun zrezygnuje z niepodległości i weźmie mnie skoro jestem w zastawie, po czym wywiezie mnie na Jotunheim. Od razu zaczęłam wypierać ten głupi pomysł, bo jak bardzo to byłoby niekorzystne dla zimnej planety.

- Czekam z niecierpliwością. - Odyn zachowywał swoją królewską dumę i wyprostowany spojrzał w stronę towarzysza. Niebieski nagle wymalował przepraszający wyraz na twarzy. 

- Z kimś innym chciałem o tym rozmawiać, więc... - zatrzymał się zaskakując nas wszystkich. O kim on mówił? Kto bardziej przykuwał jego uwagę niż sam Odyn? 

- Z kim? - zapytał Odyn podejrzliwie. Jotun odwrócił się zaczynając się rozglądać po ludziach wokół. Minął spojrzeniem mnie i Tyra, czyli my odpadamy. Szofer też został ominięty. W pewnym momencie jego wzrok zatrzymał się na Lokim stojącym z tyłu za ludźmi. Nie od razu zorientował się, że to o nim mowa, ale dopiero gdy poczuł wzrok wszystkich na sobie. 

- Ucieszyłbyś mnie gdybyś podszedł do nas. - zaprosił go władca Jotunów. Zaczęłam się zastanawiać o co w tym wszystkim chodziło. Czy Loki poszedł na jakiś tajemny układ? Miałam nadzieję, że nic nie nawywijał. 

Loki odprowadzany spojrzeniem wszystkich zbliżył się w stronę dwójki władców. Jak zwykle jego twarz wyrażała obojętność.

- Czego chcesz? - zapytał chłodno bóg kłamstwa obserwując Lodowego Olbrzyma. 

- Docenić cię. - odpowiedział z drobnym uśmieszkiem niebieski. Mówiąc takie słowa odniosłam wrażenie, że Jotun chce nas wszystkich jakoś podpuścić używając do tego czarnowłosego boga. Chciał mu dać to czego Loki pragnie najbardziej, czyli uwaga.

- O co ci chodzi? - zapytał trochę zdezorientowany. Odyn obserwował swojego syna uważnie mając trochę zmartwiony wyraz twarzy.

- Oferuję ci pomoc w drodze do władzy wraz ze mną. - oświadczył zadowolony władca. Odyn zamknął oczy najwidoczniej czując, że Loki mógłby na to pójść. Wśród zebranych ludzi rozległy się szepty niedowierzania.

- Wiesz, że musiałbyś walczyć a to my mamy przewagę liczebną? - zapytał władca Asgardu. Jotun wyglądał jakby już miał rozwiązanie. 

- Nie martw się o to. W trakcie walki moi ludzie podłożyli ładunki wybuchowe w miejscach, w których generowane jest wasze pole siłowe. Jakbyście się stawiali wystarczy słowo i dołączycie do reszty zaślinionych Asgardczyków, bo wasza roślina nie jest w stanie aż tak szybko oczyścić powietrza. - wyjaśnił niebieski z kpiną w głosie. Nie wierzyłam, właśnie staliśmy się zakładnikami. Wychodzi na to, że nasz los zależy od Lokiego. Aby tylko dokonał właściwych wyborów i nie dał się manipulacjom.

- I niby mielibyśmy rządzić tak jak Odyn? - zapytał powątpiewająco Loki. Olbrzym zaśmiał się i pokręcił głową przecząco.

- Odyn kryje swoje prawdziwe oblicze za maską dobrotliwego władcy. Nie wiesz jaki był wiele lat temu. My bylibyśmy prawdziwi. - przekonywał mając pewny wyraz twarzy. - Spójrz tylko na to. - wskazał na widok Asgardczyków ciągle otępiałych od trucizny w powietrzu. - Nie powiedzieliby ci tego wcześniej czy później, ale potrzebują potężnego przywódcy. Właśnie w takich sytuacjach jak ta. Odyn jest już stary i kończy się jego czas. Potrzebny jest ktoś o żelaznej ręce. - opowiadał zachęcająco. - Niestety staruszek widzi Thora jako swojego następcę. - tutaj oboje skierowali wzrok na Szofera. Jak widziałam twarz Lokiego to się przeraziłam, bo wyrażała ona niechęć do osób, o których mówiono.

- Jest pierworodny. A poza tym... - zaciął się staruszek z przepaską gdy uzyskał śmiech pełen wyższości ze strony Olbrzyma.

- Żeby to miało znaczenie. - powiedział z żałością na twarzy. Loki patrząc na ojca wyglądał tak jakby miał wyrzuty w kwestii zajęcia miejsca na tronie przez Thora w przyszłości. Odyn jednak nie chciał dać za wygraną, bo chyba zauważył, że dużo zależy od czarnowłosego.

- A poza tym... - kontynuował staruszek trochę zirytowany. - Chciałem żeby to Loki przejął władzę po mojej śmierci. - powiedział szokując prawie wszystkich. Jotun sam dał się zaskoczyć sądząc po jego minie. Kiedy rozejrzałam się po obecnych osobach zauważyłam, że Szofer nie wyglądał na zaskoczonego i kiwnął głową potwierdzając słowa ojca. Loki nie dowierzał.

- Słu-słucham? - zapytał dostając laga po drodze. Thor zbliżył się w stronę brata.

- To prawda. - potwierdził zwracając na siebie uwagę. Bóg kłamstwa popatrzył w jego stronę chowając swoje emocje. - Nie bez powodu wpadliśmy na pomysł umieszczenia cię na Ziemi pod okiem Avengers. Miałeś okazję się tam zmienić na lepsze i zrozumieć, że jest coś co ceni się bardziej niż podstępy. - wyjawił zatrzymując się tuż przy czarnowłosym. Toczyła się tu prawdziwa walka o Lokiego. Z jednej strony Odyn i Thor a z drugiej władca Jotunów, oraz po środku bóg kłamstwa. Zaczęłam zastanawiać się jak może to znosić i jak postąpi.

- Niby dlaczego miałbyś zrezygnować z władzy? - zapytał Loki z nieufnością w głosie. Zanim Szofer odpowiedział, ubiegł go Jotun.

- Nie zrezygnował. - odezwał się z cynicznym uśmieszkiem. - Wmawiają ci to dlatego, że chcą żebyś pozostał po ich stronie. - dodał mierząc spojrzeniem Boga piorunów.

- Nie chcę zasiadać na tronie bo zdecydowałem, że zamieszkam z Jane na Ziemi. - odpowiedział blondyn tak jakby nie słyszał słów Jotuna. Nagle wyczułam wewnętrzne rozerwanie Lokiego, który najwidoczniej nie wiedział co zrobić.

,, Nie daj się zmanipulować..." powiedziałam do niego telepatycznie. Następną emocją jaką wyczułam było rozbawienie.

,, Któremu z nich?" zapytał nie ukrywając swojego słabego humoru.

,, Mam nadzieję, że sam zdecydujesz kto będzie dla ciebie lepszy." oznajmiłam zmartwiona. Nie pomogłam ani trochę, ale być może to w jakiś sposób da do myślenia bogu.

- Przestańcie kłamać! - krzyknął władca Jotunów znacznie zbliżając się w stronę braci. - Oboje wiemy, że Odyn nie dałby ci władzy i uwierz mi wiem o co chodzi. Wyczułem to przy pierwszym spotkaniu z tobą. Mogę to zrozumieć... - przekonywał dalej boga kłamstw. Zaczęłam zastanawiać się o co dokładnie chodzi dla Olbrzyma? - Boją się nas i myślą, że jesteśmy potworami, ale to my ich uratowaliśmy. Ty, ja i moi wojownicy. - czy on mówił o tym, że Loki jest Lodowym Olbrzymem? Bo tak to zabrzmiało. Ta cała jedność, którą okazywał Olbrzym wobec Lokiego i niego samego z jego ludźmi. - Ocaliliśmy ich.

- My ocaliliśmy ich? - zapytał się podkreślając pierwsze słowo Loki, któremu z jakiegoś powodu nie spodobało się to co powiedział jego poprzednik. Jotun w dalszym ciągu wyglądał na pewnego siebie.

- A kto inny? - odpowiedział pytaniem Olbrzym. Na jego twarzy pojawiła się obojętność zmieszana z wyższością. Bóg kłamstwa wyglądał na jeszcze bardziej oburzonego i odczułam, że to jest prawdziwe. Loki nagle wskazał na Thora obok.

- Chociażby on. Bóg piorunów. - odrzekł nie szczędząc zdenerwowania w głosie. - Na końcu Bifrostu znajduje się Heimdall i bez jego pomocy nie zdołalibyście dostać się do Asgardu. - wymienił następną osobę, która pomogła. Później wskazał na mnie. - Ona była gotowa zostać na Jotunheimie jeśli to miałoby pomóc Asgardowi. - powiedział patrząc z wyrzutem na nieugiętego Jotuna. 

- Bez wątpienia byli użyteczni. - zgodził się niebieski patrząc z wysoka na Lokiego. - Mógłbyś ich zachować jeśli tylko taka byłaby twoja wola. Przywileje władcy. - dalej zachęcał. Coś czułam, że to jednak nie wystarczało żeby przeciągnąć boga kłamstw na swoją stronę. Chyba wybrał już stronę.

- Mówisz o nich jakby byli rzeczami. - powiedział Loki prawdopodobnie zyskując zaskoczenie innych osób na jego obronę wobec nich. Gdy patrzyło się na władcę Jotunów coraz bardziej widziało się u niego brak cierpliwości.

- Ponieważ oni traktują nas jak rzeczy. - odpowiedział twardo niebieski z wyrzutem w głosie. - Dają złudzenie wolności i nie obchodzi ich to, że nasz świat jest zniszczony przez nich. Nie widzieli dzieci i kobiet, którym nie dane było żyć przez rzeź dokonaną przez Odyna wiele lat temu. Nie słyszeli o cierpieniach Jotunów po wojnie i po tym jak byliśmy niecnie ograbieni z dóbr, które udawało się wydać naszej ziemi. - mówił sprawiając, że ja zaczęłam mu współczuć. Nie mogę dokładnie odczuć tego cierpienia, którego na pewno doświadczył władca Jotunów, ale sama wiadomość o martwych dzieciach i kobietach dawała poczucie żalu i litości. Stracił kogoś i stał się tym kim jest. - Dodatkową zniewagą jest obchodzone przez was święto Wygrania Wojny z Lodowymi Olbrzymami. - dodał nienawistnie w stronę Odyna. Im więcej mówił tym większe poczucie winy odczuwałam.

- Doświadczenie przeszłości nie tłumaczy ci tego co robisz teraz. - odezwał się Thor z współczującym wyrazem twarzy. Najwidoczniej też domyślił się, że Olbrzyma nęka jakieś złe wspomnienie.

- Nie oczekuję, że Asgardczyk może to zrozumieć. - odpowiedział nienawistnie. Po chwili jednak na jego twarzy pojawił się niebezpieczny uśmiech. - Chociaż jeśli nowy władca pozwoli to może się to zmienić. - dodał zerkając w stronę Lokiego. Jego twarz była zimno obojętna.

- Nie mogę. - powiedział Loki po chwili milczenia. Na twarzy władcy na moment pojawił się wyraz niedowierzania po chwili zastąpiony wyższością.

- Jeśli boisz się odpowiedzialności to w porządku. Sam poradzę sobie z władzą nad Asgardem. - powiedział zimno już chyba nie chcąc dłużej zachęcać. - Szkoda, bo pokładałem w tobie duże nadzieje. Nie tak jak inni. - po drugim zdaniu wymownie zerknął w stronę Odyna.

- Nie pozwolę ci zawładnąć Asgardem. Po prostu nie mogę. - powiedział Loki cofając się kilka kroków do tyłu. Miał bardzo zacięty wyraz twarzy, z resztą tak samo jak władca Jotunów. Czułam zadowolenie decyzją boga kłamstwa, bo nie dał się przekonać co do i tak niepewnej władzy.

- Widzę, że pobyt na Midgardzie zmienił cię. - powiedział Jotun też cofając się trochę. - Daję ci teraz łatwy dostęp do tego czego szukałeś całe życie a ty to odrzucasz. Chodzi o nią? - kątem oka spojrzeli w moją stronę. Na twarzy Lokiego pozostał ten sam zimny wyraz.

- O nią i jeszcze więcej ważnych rzeczy. - odpowiedział czarnowłosy. - Wiem, że Odyn dopuścił się w przeszłości potwornych czynów. Czasami głupich po prostu. Ale naprawdę myślisz, że zdetronizowanie go przywróci ci bliskich do życia? - zapytał Loki teraz chcąc odwieść Olbrzyma od tych myśli.

- Chciałbym żeby odczuł jak to jest. - odpowiedział twardo obserwując boga kłamstwa. - Ostatnia szansa. Pomożesz mi albo przeciwstawisz się mnie. - moje serce zaczęło szybciej bić czując, że to ostateczna rozmowa. Miałam nadzieję, że Loki nie zmieni postawy.

- Muszę cię powstrzymać. - odpowiedział Loki nagle teleportując się kilka metrów za Olbrzyma, stając przed Odynem. Jotun szybko odwrócił się w jego stronę z kamiennym wyrazem twarzy.

- Nie pozostawiasz mi wyboru. - odpowiedział cofając się do tyłu gdy w jego dłoni pojawiło się ostrze z lodu o dziwnym i zielonkawym odcieniu. Na swoim miejscu ciągle stał Szofer gotowy wspomóc swojego brata.

- Trzymaj się z boku! - krzyknął do niego Loki sam wyczarowując sobie sztylety. Thor zszedł z pola szykującej się walki pomiędzy dwoma mężczyznami.

Obaj patrzyli na siebie odważnie z zaciętymi wyrazami twarzy. Po chwili natarli na siebie w tym samym momencie powodując głośny dźwięk zderzenia się ich broni. Później tak samo szybko odskoczyli od siebie. Loki wiedział, że musiał unikać zetknięcia z ostrzem przeciwnika, gdyż znał je i wiedział, że jest ono zatrute potężną toksyną rozpuszczającą skórę przy zetknięciu z jej ciepłem. Chciał jakoś pozbyć się tej broni u przeciwnika. Zaczął napierać szybkimi, ale słabszymi ciosami chcąc go trochę rozkojarzyć i zgubić co nie było łatwe. Plus jaki posiadał bóg kłamstwa to dużo niższy wzrost w porównaniu do Olbrzyma pozwalający na wykonywanie sprawnych i udanych uników. Po kilku chwilach wzajemnie odbijanych ciosów Loki zrobił szybkiego fikołka pod ramieniem władcy Jotunów dopiero teraz go trochę gubiąc. Szybko zamachnął się jednym ze swoich sztyletów, ale Olbrzym zdołał go wybić do góry swoim mieczem. Oboje spojrzeli na to jak do góry poleciała jedna z broni, ale zaraz Loki obudził się i postarał się zahaczyć drugim sztyletem o zatruty miecz odrzucając go nieopodal. Władca nie poddał się i od razu w jego dłoni pojawił się nóż tego samego typu. Niedaleko uderzył o posadzkę sztylet Lokiego, więc ten od razu znalazł się przy nim podnosząc go a gdy wstał chcąc odwrócić się do przeciwnika, w ostatniej chwili ominął lecący w jego stronę nóż. Bóg kłamstwa chciał już to zakończyć, więc sprytnym wślizgiem zranił nogę Jotuna aby następnie stanąć za nim i wbić sztylety w jego brzuch. Gdy przegrany się przewrócił, Loki przyklęknął przy nim.

- Przegrałeś. Twoje zapędy doprowadziły cię do śmierci. - powiedział czarnowłosy z kamienną twarzą przyglądając się konającemu władcy Jotunów. 

- Myślisz, że tylko ja umieram? - zapytał z uśmiechem kaszląc między słowami. Na twarzy Lokiego pojawił się lekko zdziwiony wyraz.

- Co masz na myśli? - zapytał niecierpliwie potrząsając umierającym władcą. - Mów!

- Nie czujesz, że umierasz, adoptowany synu Odyna? - zapytał Jotun zamykając oczy i odchodząc na wieki. Loki zmarszczył brwi na początku nie wiedząc o co chodzi.

Musiał jednak przyznać, że czuje się coraz gorzej...

**********************************

Siema! Nie umiem pisać scenek walki, więc to następny skill do zdobycia. Ciekawe czy ktoś ogarnia co się dzieje? Skomentujcie, zagłosujcie i w ogóle. Tarcza!

PS. Wiecie, że Loki i Scarlet Witch dostaną swoje seriale? Jak ja się cieszę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top