(Nie) Spokojne Święta
Loki pov.
- Gdzie jest teraz?- Zapytałem androida, na którego zmarnowało się moje berło.
- W ogrodzie. Czeka tam od jakiejś minuty.- Odpowiedział.
Podniosłem się z kanapy. Rozejrzałem się po zebranych. Obok mnie stanęła Mili.
- Iść z tobą?- Zapytała patrząc mi w oczy.
- Na razie nie. Kilkoma sprawami muszę się zająć sam.- Odpowiedziałem i odwróciłem się.
Moje kroki pokierowały się do ogrodu. Jak to jest, że jak przylatuje ktoś z innego świata to ląduje w tym ogrodzie? Ja też wylądowałem tutaj. Thor zawsze. Pokręcone to.
Właśnie tak głupie myśli zaprzątają mi głowę. Zamiast zastanawiać się jak ja się jej wytłumaczę to myślę nad jakimiś głupotami. Co tu jej powiedzieć? ''Przepraszam, że zostawiłem cię jeszcze jak byłaś małym dzieckiem, ale teraz obiecuję, że to się zmieni.''?
Celowo poszedłem dłuższą drogą. Fakt, że dłuższą tylko jakieś trzy metry, ale... Na pewno zwolniłem. Jakoś nieszczególnie mi się spieszyło na spotkanie z córką, która prawdopodobnie chce mnie ukatrupić. Nie to, że nie chcę jej zobaczyć, bo chcę! Jednak jakby wyglądało te spotkanie? Rzucilibyśmy się sobie w ramiona? Podalibyśmy sobie ręce? Może po prostu ona mnie zabije i wróci do swojego królestwa jednocześnie znęcając się nad moją duszą?
Ciekawe jak się zmieniła? Wydoroślała?
Nie zakładałem ubrań na siebie, bo w końcu takie temperatury nie robią na mnie wrażenia. Zatrzymałem się przed drzwiami wyjściowymi. Moja ręka już prawie była na klamce, ale w ostatniej chwili się zatrzymała.
Nie no, ona mnie tam zabije!
Po co ja się zgodziłem na to, żeby tu przybyła? Na co mi to było?
Dzięki, Stark za pomysł.
I tobie Mili też dziękuję. Za to, że mnie do niego namówiłaś.
Przeklęta krew Starków!
No i stało się. Otworzyłem drzwi. Wyszedłem na zewnątrz. Dopiero po jakimś czasie wyśledziłem ją stojącą, z zainteresowaniem oglądającą budynek. Tak mi się przynajmniej wydaje...
Faktycznie wydoroślała. Była znacznie wyższa od ostatniego razu, w którym ją widziałem. Mimo to wciąż dużo niższa ode mnie. Miała piękne, długie czarno-białe włosy, falami spadające jej prawie do pasa. Jedno z jej oczu było zielone a drugie czerwone. Jej usta były pełne i różowe. Musiała użyć iluzji aby zakryć swoją mroczniejszą połowę. Obecnie miała na sobie długą ciemną suknię. Była piękna, bez wątpienia. Może tylko bardziej na swój sposób.
Zdałem sobie sprawę, że na mnie patrzy od jakiegoś czasu. Stanąłem jakieś cztery kroki od niej. Nie wiedziałem jak zacząć rozmowę, ona prawdopodobnie też nie.
Po raz kolejny dziękuję Starkom!
- Nie zimno ci?- Odezwała się niepewnym głosem. Obejrzałem swoje ubrania i podniosłem jedną brew.
- Nie, dlaczego pytasz?- Spojrzała w bok także podnosząc jedną brew.
- Wiesz, jesteś skromnie ubrany jak na taką porę roku..- Odpowiedziała lekko zdziwiona. Jestem Lodowym Olbrzymem, nie działają na mnie takie temperatury.
- Przecież jestem w połowie z Jotunheimu. Co mi takie zimno...- Teraz całkowicie się pogubiła.
- Jesteś Lodowym Olbrzymem?
Zaraz. Nic nie wiedziała? Odyn nic nie wyjawił? Skoro tak to... To znaczy, że wiedzą o tym tylko Wszechojciec, Frigga, Thor i ja. I kilka migardczyków. I Mili. Ale dlaczego nikt się nie dowiedział? Kolejny plan Odyna. Jaki???
- Tak.. Adoptowanym bratem Thora.
- Nic nie wiedziałam. Gdyby ta informacja dotarła do mojego królestwa to doszła by i do mnie.- Pokręciła głową z niedowierzaniem. Westchnąłem ciężko. Dziewczyna nałożyła na siebie maskę chłodnej obojętności.- Chciałeś mnie zobaczyć?- Teraz mówiła tonem godnym władczyni.
- Musiałem z tobą się spotkać. Chciałem porozmawiać o nas.- Rzekłem po chwili zastanowienia się.
- O nas?- Dalej mówiła władczym tonem. Przetarłem twarz ręką.
- Tak.- Wydusiłem. Pora zacząć tłumaczenie...- Chciałem cię przeprosić za to, że cię zostawiłem jak byłaś dzieckiem. To chyba najgorsza decyzja w moim życiu. Kierowała mną chęć zdobycia władzy i potęgi i nawet nie wiem czy coś się zmieniło. Po prostu...- Mój głos załamał się nieco.- Chcę to wszystko naprawić. Chyba dopiero teraz zrozumiałem co w życiu jest najważniejsze i nie chodzi mi tu o władzę.- Ja to tak wszystko od serca... Skąd to się wzięło?
Hel zmieniła wyraz twarzy na zdenerwowany. Chyba nie przyjęła tego dobrze.
- Pojawiasz się po tylu latach i mówisz, że to się zmieni! Masz mnie za idiotkę!?- Zapytała prawie krzycząc. Zachowałem spokój.
W sumie to nawet zasłużyłem sobie na te krzyczenie.
- Nie, ale oczekuję, że podejmiesz dobrą decyzję. Obiecuję ci, że się poprawię.- Powiedziałem.
Mina znowu się zmieniła. Teraz była przepełniona smutkiem, żalem i załamaniem. W jej kolorowych oczach pojawiły się łzy. Nie powiem, ruszyło mi to sumienie, które ostatnio często się u mnie pojawia.
- Wiesz jak ja się czułam kiedy jako małe dziecko zostałam popchnięta do wielkiej odpowiedzialności jako Królowa? Nikogo przy mnie nie było. Albo wtedy gdy rówieśnicy znęcali się nade mną, bo wyglądałam jak potwór? Lub wtedy gdy uświadomiłam sobie, że mnie ojciec nie chce?- Hel wzbudziła we mnie ogromne poczucie winy. Jak ja mogłem ją tak zostawić? Do cholery, to moja córka!
Kocham ją!
- Obiecuję ci, że się zmienię.- Złapałem ją za dłonie i ścisnąłem je znacznie zmniejszając odległość między nami. - Wybaczysz mi?- Zapytałem z nadzieją w głosie.
- Ja nie wiem.- Odpowiedziała.- Na pewno nie wybaczę ci od razu. Ja... Ja muszę to wszystko przemyśleć. Tylko daj mi czas.- Dodała łamiącym się głosem.
Przytuliłem ją do siebie. Nie odwzajemniła tego od razu, ale po chwili wtuliła się mocniej. Było mi bardzo dobrze. W końcu odzyskałem córeczkę. Właściwie nie całkowicie, jednak jestem dobrej myśli.
- Chodźmy do środka, muszę cię przedstawić reszcie.- Zaproponowałem i pocałowałem ją w czubek głowy. Poczułem, że moja mała się uśmiecha.
- Brakowało mi tego.- Szepnęła odsuwając się trochę.
- Nadrobimy to.- Odpowiedziałem z lekkim uśmieszkiem.
Podałem jej ramię, które po chwili uchwyciła i razem poszliśmy do domu. Czemu ja to właśnie nazwałem domem? Poszliśmy do budynku. Pierwszym miejscem jakie jej pokażę będzie salon, gdyż tam zazwyczaj przebywa najwięcej osób. I tak zależy mi żeby poznała kilka osób, które ja lubię. Na szczęście nikt się nie rozszedł, bo czytając myśli większości z nich wywnioskowałem iż wręcz czekają aby ją poznać. Hel przybrała się w delikatny uśmiech zapewne po to, aby zrobić pierwsze dobre wrażenie.
- Poznajcie moją córkę Hel.- Zacząłem przedstawiać córkę. Miałem mówić dalej gdyby nie Stark.
- Sarenka jest niższa niż przypuszczałem..
- Boże, Tony, czy ty wiecznie musisz mi wstyd przynosić?- Zapytała Mili najpierw zdzielając go w czaszkę. Usłyszałem stłumiony chichot córki.
- Może się przedstawicie?- Zaproponowałem lekko zirytowany.
I tak oto każdy wymieniał swoje imiona, począwszy od Mili i Starka, kończąc na Visionie. Z wyjątkiem Thora, którego już znała, więc wymienili się krótkimi powitaniami i to wszystko. Większość zebranych była pozytywnie nastawiona do dziewczyny, a jeśli nie to dobrze to ukrywali. Hela także zachowywała się uprzejmie i miło, więc myślę, że jakoś się oni wszyscy dogadają. Planowałem aby została tu trochę dłużej, aby to się jakoś ułożyło między nami.
Kiedy to się zakończyło, zwróciłem się do Starka:
- Znajdzie się jakiś tymczasowy pokój dla mojej córki?
- Mamy kilka. Jakieś specjalne życzenia?- Zapytał przyglądając się jej z uśmiechem. Nie szczególnie mi się ten uśmiech podoba...
- Jeśli to możliwe, chciałabym pokój w ciemnoróżowym odcieniu.- Odpowiedziała mu z równie czarującym uśmiechem.
- To da się załatwić...- Rzekł szarmancko. Nie wiem co mnie zdradziło, ale Mili chyba zauważyła moje lekkie zdenerwowanie.
,, Spokojnie, Tony raczej nie będzie ci Hel podrywać.''
,, No właśnie cały problem polega na tym, że raczej.''
,, Może to Stark, ale nie do końca idiota. Będzie się do niej zalecał tylko po to, aby cię zdenerwować.''
To co powiedziała ma sens. W końcu ja robiłem to samo względem niego, tylko, że z jego siostrą. No i co z tego, że się w niej zakochałem i ostatecznie jesteśmy w związku?
- Nick, a co cię tu właściwie sprowadza?- Zapytała luźno Mili. Usiadła na przeciwko Fury'ego.
- Właśnie, nie pytaliśmy się o to szefa.- Dołączyła Natasha. Ja stanąłem z boku i przysłuchiwałem się tym co ma staruszek do powiedzenia.
- Przecież miałem spędzić z wami wigilię.- Odpowiedział lekko zdziwiony. Hel usiadła na kanapie obok Mili.
- Ale my nic nie wiedzieliśmy...- Powiedział Steve. Fury z nieodgadnionym wyrazem twarzy mierzył każdego po kolei spojrzeniem.
- Wypadałoby uprzedzić przed czasem.- Przyłączył się Rhodes.
- Przecież was uprzedziłem.- Bronił się Fury.
- Jak skoro nic nie wiedzieliśmy?- Zapytała Wanda.
Każdy obserwował dyrektora. Większość patrzyła na niego jak na jakiegoś idiotę, bo ten przysięga, że uprzedził, ale nikt o tym nie wie.
- Stark miał przekazać.
To wiele się wyjaśniło.. Mili nieco wyprowadzona z równowagi wstała i podeszła do Tony'ego, który przygotowywał sobie coś przy barku. Chwilę później dołączył do nich obojga były dyrektor TARCZY. Dziewczyna założyła ręce na boki.
- Jakim cudem ta informacja nie została przekazana do tych myślących prawidłowo?- Zwróciła się do brata. Tony zrobił minę szczeniaczka.- Nie jesteś słodki.- Natychmiast spoważniał.- Odpowiadaj póki grzecznie pytam.
- Ja nie wiem...
- Kazałem ci przekazać to, że wpadnę, nawet sam mnie zaprosiłeś. Jakim cudem oni nic nie wiedzą?- Zapytał Fury krzyżując ręce na piersi. Stark marnie wypadał przy tej dwójce.
- Ale...
- No...- Mili postawiła dwa ostrzegawcze kroki. Anthony westchnął.
- No dobra zapomniałem wam powiedzieć. Ale to było tak dawno, no dosłownie kilkaset wieków temu, tak jakby z dziesięć tysięcy lat temu, początki wszechświata, jeszcze przed narodzeniem Jezusa, jakieś miliardy lat temu, kiedy jeszcze dinozaury biegały, za czasów ''Epoki Lodowcowej'' kiedy Sid spotkał tego mamuta i kiedy ta wiewiórka ganiała za orzeszkiem...
Zirytowany Fury przerwał te tłumaczenia.
- Wczoraj. To było wczoraj.- Odpowiedział.- Ten blaszak nie wiedziałby gdzie znaleźć olbrzymią choinkę gdyby nie ja.- Mili jeszcze bardziej poddenerwowana spojrzała na Starka.
- Chyba Fury'ego powinnam pocałować pod tą jemiołą, nie ciebie.- Gdzieś tam rozległy się fale chichotów.
,, Serio Mili? Rozumiem całować mnie, ale ten stary pryk?'' Zapytałem ją w głowie.
,, Nawet o niego jesteś zazdrosny, Lokiś?'' Odpowiedziała pytaniem. Przewróciłem oczami.
,, Jestem przystojniejszy.''
,, Tak, tak. I pewnie z siebie dumny? To teraz niewinny starszy pan.''
,, Jasne, niewinny.''
- Czy znajdzie się miejsce dla zbłąkanego wędrowca?- Teatralnie zapytał Fury.
- Możesz szukać w stajence.- Zaoferowała Mili. Wszyscy zaśmiali się lekko.- A tak na poważnie to na pewno się znajdzie. A ty Anthony...- Użyła jego pełnego imienia to znaczy, że ma wobec niego plany.- Masz szlaban na alkohol. Do tego będziesz musiał sprzątać stół po każdym posiłku przez tydzień.- Pogroziła mu palcem.
- Ale..- Stark błagalnie spojrzał na siostrę.
- Żadnych ale.
- No właśnie jest jedno ale.- Do rozmowy włączył się Rogers.
- Jakie?- Zapytała Mili.
- Stark miał ci o tym powiedzieć...
- Dzięki Kapitanie, dokładaj mi jeszcze.- Przerwał mu zdołowany Tony.
- Prawdopodobnie dzisiaj będziemy mieli misję i z Wigilii raczej nic nie będzie.- Wytłumaczył Steven. Prawdopodobnie tym zrujnuje święta mojej ukochanej.
Mili pov.
- Tony, wiesz co ma brat gdy nie mówi wszystkiego siostrze?- Zapytałam siląc się na spokój. Strasznie mnie dziś ten cymbał wpienia.
- Co ma?- Zapytał niepewnie. Stanęłam tuż przed nim. Wzięłam wdech.
- Przerąbane ma!!!- Wydarłam się na niego.
Zaczęłam ścigać go po całym pomieszczeniu. Nie zwracałam uwagi na to, że narobię sobie wstydu przy Heli. Jednak ta siedziała i się śmiała z naszych poczynań. Telekinezą podniosłam kilka poduszek i z całej pety rzuciłam nimi w braciaka. Ten uciekając przed pociskami zaczepił się o jeden z kantów i upadł na ziemię. Przy tym zwijał się z bólu, więc podeszłam do niego i stanęłam nad nim.
- Dobra poddaję się! Nie wystarczy ci, że w małego palca u nogi uderzyłem się? Wiesz jaki to ból? To gorsze niż rakieta, która ląduje obok ciebie i jest podpisana twoim nazwiskiem!- Zaśmiałam się z tego jak to go boli. No bo to śmieszne.
- Musimy chyba omówić plan misji i to co się dzieje.- Przypomniał Thor. Kiwnęłam do niego głową stale rozbawiona cierpieniem brata. Chyba za dużo czasu z Lokim spędzam...
- To chodźmy do sali narad.- Zaproponował James.- Ale co z nią?- Wskazał na Hel, która wyczarowywała sobie maleńkie kwiatki w fioletowym kolorze.
- Róbcie co do was należy, ja tu zostanę jak trzeba.- Zaproponowała teraz zwracając uwagę na nas.
- Może pójdziesz z nami?- Zaproponowałam. Myślę, że to jest ciekawsze niż siedzenie samotnie w wielkiej posiadłości.
Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę. Miała odpowiadać jednak ubiegł ją Steve.
- Nawet nie wiemy czy możemy jej ufać. W końcu to córka Lokiego.- Zaraz obok znalazł się Loki, nieszczególnie zadowolony tym co powiedział Kapitan.
- To co robiłem wcześniej, nie dotyczyło mojej córki. Bądź łaskaw nie podważać jej lojalności. Jest z nami.- Zapewnił bóg kłamstwa. Steve jednak nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią.
- Dlaczego miałbym ci wierzyć?
- Bo po jego stronie jestem ja, więc jeśli on mówi, że Hel jest godna zaufania to ja mu wierzę. I ty powinieneś uwierzyć mi, Steve.- Ostatnie powiedziałam lekko słodkim głosem.
- No dalej, daj się dziewczynie popisać!- Poprał mnie Tony teraz lekko uderzając go w ramię. Już się nie zwijał z bólu...
- Znowu uważasz, że popisy są najważniejsze?- Zapytał go nieco... Wrogim głosem.
Wygodnie zasiadłam na wolnym miejscu na kanapie. Dobrze wiedziałam, że przez tą dwójkę wybuchnie kłótnia. Tak jakoś się złożyło, że siedziałam obok Hel. Nie zwracając uwagi na tamtych zwróciła się do mnie:
- Nie wiem czy ty to widzisz, ale oni są w rozsypce. Wkrótce cała ta grupa się rozpadnie. Bez wątpienia.- Stwierdziła cicho. Spojrzałam na nią ze zrozumieniem.
- Wiem o czym mówisz. Oni nie są tego świadomi, ale sami do tego dążą.- Odpowiedziałam. Mimo tego, że jej ojcem jest bóg kłamstw jest bardzo miłą dziewczyną.
- Są podzieleni...- Naszą rozmowę przerwał jeszcze głośniejszy niż kłótnie Tony'ego i Steve'a krzyk Lokiego.
- Zamknąć ryje!!!- Wydarł się wkurzony i zirytowany bóg. Zapadła nieoczekiwana cisza.- Jeszcze słowo a to właśnie wasza dwójka zostanie w tym budynku, podczas gdy my będziemy na misji.- Ostrzegł ich tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- A kim ty jesteś żeby tak wydawać polecenia?- Zapytał Rogers.
- Kimś, kto właśnie przejmuje dowodzenie nad tą misją!
*****************************************
Siemano! Hehe, Loki takie ''bang, bang bitches'' na koniec. Kto by się spodziewał, że zamiast świąt będzie misja? Ja. Komentujcie, głosujcie itd.
- W końcu coś się wokół mnie dzieje...- Loki
- Loki, tu ciągle się wokół ciebie coś dzieje.- Autorka
- Taa, ale najważniejsze, że ja jestem.- Tony
- Albo ja!- Hel
- Ja też pączusie!!!- Harley Quinn
- Jezu, ona tu jeszcze jest?- Autorka
- Tony ją przygarnął do łóżka..- Loki
- A ja się zastanawiałam co ta pudernica tu robi..- Hel
- Znasz ją??- Autorka
- Przez nią i jej pączka mam pełne ręce roboty, gdy mi tak dusze przysyłają.- Hel
- My robiliśmy porządki!- Harley Quinn
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top