Jezioro
Tony pov.
Siedząc w samolocie i popijając kolejną mocną kawę (Tak mamy tam ekspres) czekaliśmy w ciszy aż Natasha doleci na Kamczatkę. Cisza nie była niezręczna, każdy miał czym się zająć Nat pilotowała, Clint przygotowywał kołczan i strzały, kapitan czytał dostępne dane na temat tego kompleksu. Ciekawe co nas czeka. I czy to nas wcześniej nie zabije. Postanowiłem do kogoś zagadać, bo taki jakiś samotny się nagle poczułem. Zwóciłem się w stronę Steve'a.
-I wiadomo coś na temat miejsca do którego zmierzamy?- Zagadnąłem trzymając kubek gorącej cieczy.
-Nic oprócz tego co wiedzieliśmy wcześniej. Wiesz, zimno, dużo śniegu... A na temat tego ośrodka nie wiemy nic.- Steve odłożył plik papierów z informacjami.- A ty co myślisz o tej misji?- zapytał siadając w fotelu i zapinając pasy bezpieczeństwa.
-Ciężko mi powiedzieć- Tutaj przystanąłem na chwilę- Jeśli nie wiemy nic to prawdopodobnie to miejsce jest opuszczone od wielu lat. Druga możliwość jes taka. że jak nie wiemy nic, to czeka nas długa walka.- Oznajmiłem siadając obok niego.
-To prawda...
-Chłopcy skończcie pogaduszki zaraz lądujemy. Szykujcie się.- Do naszych uszu dobiegł głos Nat mówiącej przez interkom.
-Jasne, zaraz będziemy gotowi- Oznajmił Barton wchodząc do pomieszczenia.
- Może powinienem dokonać wstępnego zwiadu, wiesz czy ktoś tam jest, i czy może nam zagrozić.- Zaproponowałem Kapciowi. Spojrzał na mnie mówiąc:
-Jesteś pewien? Kto wie co możesz spotkać tam na dole.- Troszczy się jakie to miłe.
-Dam radę, ale dziękuję za troskę.- Odpowiedziałem Steve'ovi.
-Stark podejrzanie miły jesteś. Coś cię gryzie, albo coś zrobiłeś.- Usłyszałem Clinta gotowego do wyjścia.
-Nic a nic- Powiedziałem. Ta, jasne.- Ale ja już jak coś to wylatuję.- Nie czekając na odpowiedź wyleciałem przez otwarty właz samolotu, pobierając wstępne dane na temat ośrodka.
***
Dziwnie tu cicho. Kiedy doleciałem do miejsca w którym powinien znajdować się budynek, zdziwiłem się. Zamiast tego ujrzałem śliczne, duże jezioro otoczone wysokimi górami z gdzie nie gdzie rosnącymi świerkami. Jezioro było oczywiście pokryte warstwą lodu, a kiedy wylądowałem u jego brzegu dowiedziałem się, że ma ona grubość 9 cm. Dość gruby by pomieścił wszystkich Avengersów ustawionych blisko siebie na powierzchni.
-Veronico, jesteś pewna, że ośrodek powinien być tu?- Zwróciłem się do mojej SI. Nie jest taka dobra jak był Jarvis, ale wystarczająca. W wolnej chwili muszę popracować nad ulepszeniami do niej.
-Według moich danych ośrodek badawczy powinien się znajdować na środku tego jeziora.- Potwierdziła.
-To poczekamy na Stev'a, potem dowiemy się co dalej.- Przysiadłem sobie na pobliskim kamieniu, co było ciężkie ze względu na zbroję oczekując reszty grupy. Po około 5-6 minutach usłyszałem kroki. Należały one do 3 moich przyjaciół.
-I jak wiesz coś?- zapytał Clint.
-Veronica twierdzi, że ośrodek powinien być tu, ale oprócz tego ślicznego jeziora nie ma nic.- Opowiedziałem krótko.
-No to chyba wiadome gdzie on jest.- Usłyszałem Nat. I nie zrozumiałem. Romanoff widząc moje zagubienie (i nie tylko moje bo Clint chyba też nie zrozumiał) sprostowała wypowiedź.- Jest pod wodą.
-Co dalej Kapitanie?-Zapytałem.
-Tony mógłbyś zrobić coś co rozkruszyło by środkową część lodu nie zdradzając naszego położenia?- Zapytał mnie Steve po kilku chwilach zamyślenia.
-Myślę, że tak. Veronico włącz system maskujący.- Powiedziałem do głosu w moim hełmie.
-To on go jeszcze nie włączył?- Zadał pytanie Clint na które już nie odpowiedziałem.
Lecąc do celu, powoli uaktywniałem moc mojego pancerza, i wycelowałem w środek lodowiska. Lód kruszył się zaskakująco szybko, a po chwili środek jeziora pokrywała tafla wody.
-Zrobione Kapitanie.- Oświadczyłem w słuchawkę znajdującą się w moim uchu.
-Zaraz będziemy- Usłyszałem głos Kapitana w słuchawce.
-Nie wykrywam tutaj sygnatur życia, Panie Stark.- Veronica.
Kiedy przyszła reszta, naszym oczom zamiast tafli wody ukazała się platforma a na niej chuba jakiś panel sterujący.Powoli, najpierw Kapitan potem my weszliśmy na platformę trzymając broń w gotowości. Po w chwili wokół nas pojawiły się ściany zrobione ze szkła.
-To jak rozwalamy szyby i uciekamy czy wchodzimy dalej?- Zapytał Barton zamyślonego Kapitana. Po krótkiej chwili odpowiedział:
-Wchodzimy dalej- Kapitan nacisnął kilka przycisków które uruchomiły windę która pojechała w dół jeziora.
Kiedy dojechaliśmy na koniec drzwi windy otworzyły się. Za nimi ujrzeliśmy ponury korytarz rodem z jakiegoś horroru. Idąc dalej zapytałem Veronicę:
-Veronico czy teraz wyczuwasz jakieś życie wokół nas?
-Nic oprócz was, szefie.
-Nie rozpraszajcie się.- Powiedział Kapcio.
Kiedy przeszliśmy przez następne drzwi, weszliśmy do kolejnego ciemnego pomieszczenia, na końcu którego zauważyliśmy konsolę, która wyglądała jescze jakby była zdatna do użytku. Powoli podeszliśmy do niej miejąc nadzieję, że znajdziemy tam coś ciekawego.
-Veronico coś ciekawgo?- zapytałem podłączając ją do systemu za pomocą skafandra.
-To dziwne.
-To znaczy?- zapytał SI Clint.
-Dane TARCZY na temat różnych baz HYDRY, zawsze mają dodatkowe zabezpieczenia. W współrzędnych na temat tego ośrodka, nie ma ich.- Wyjaśniła Veronica.
-Co z kolei znaczy?- Znowu Clint.
-Kapitanie zkąd masz te dane?- Zapytała sztuczna inteligencja.
-Od jednego z naszych pracowników. Nazywał się Jacob Taylor. Wcześniej pracował dla TARCZY. Dlaczego pytasz?- Tym razem zapytał Steve.
-Jak już wspominałam dane TARCZY mają dodatkowe zabezpiecznia, a tu zostały pominięte.-Tutaj się zatrzymała. Każde z nas czuło coraz większą grozę.- Porównałam dane z informacjami w których mieliśmy pewność, że pochodzą one od agentów HYDRY. W każdej z nich pojawia się znak tego, że nie ma w nich dodatkowego zabezpieczenia TARCZY.- Skończyła mówić. A my czuliśmy coraz większe niebezpieczeństwo.
-Ale ja dalej nic nie rozumiem.- Stwierdził Clint. Ja chyba też nie.
-Naprawdę? Chodzi mi o to, że agent od którego dostaliśmy informację o tym miejscu to agent HYDRY. To nie jest opuszczone miejsce. To pułapka.
-Eeea... Wietrzę kłopoty!- krzyknął Clint, ale było za późno bo po chwili poczułem ukłucie w szyi (miałem ją odsłoniętą), a po chwili straciłem przytomność. Widziałem jeszcze jakieś rozmazane sylwetki ludzi i to wszystko...
***********
Wiem nie ma Lokiego, tak na prawdę nie wiem kiedy się pojawi (prawdopodobnie w 4 albo 5 rozdziale). Czytajcie, polecajcie, komentujcie i głosujcie. Zostawcie komy żebym miała pewność, że ktoś to czyta. Do nexta!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top