Gość
Hel pov.
Następnego dnia tak jak powiedziałam, szykowałam się do wyprawy na Midgard. Stojąc w czarnej, skromnej sukni narzuciłam na siebie iluzję tak, aby moja po części martwa twarz wyglądała jak ta piękna. Swoje włosy i oczy lubiłam, więc je pozostawiłam bez zaklęć. Moja fryzura składała się z rozpuszczonych włosów puszczonych po ramionach. Mieszkając w takim miejscu jak to, nie zakrywałam twarzy, bo to dawało mi znaczną ilość powagi i strachu do mnie.
Ciekawi mnie co chce ojciec? Od dawna się nie widzieliśmy. Niejednokrotnie słyszałam o jego wybrykach w Asgardzie i Midgardzie. Czego on tam może teraz szukać? Dużo płakałam po tym jak zniknął, ale w końcu poczułam się silniejszą. I nie myślałam o tym.
Wolałam go pamiętać jako dobrego i kochającego ojca niż jako głodnego władzy i kontroli księcia Asgardu..
Otworzyłam portal na Midgard, do miejsca, w którym powinien przebywać mój ojciec. Jeszcze ostatni raz rzuciłam okiem na komnatę i przeszłam.
Mili pov.
Jak zwykle obudziłam się wczesnym rankiem. Obok mnie, a właściwie pode mną leżał Loki. Dziwna pozycja spania.. Moja głowa leżała na piersi boga a nogi pomiędzy jego. Jak zwykle nie miał chęci zdjąć rąk ze mnie, więc musiałam sama je zrzucać. Kiedy z niego zeszłam wyjęłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Loki jak zwykle spał dłużej ode mnie. W sumie to nawet dobrze, bo tej nocy nie miał koszmarów.
Wzięłam szybki prysznic a następnie wysuszyłam włosy, które powróciły do rudego koloru. Tak jak zwykle zawinęły mi się w loki. Nałożyłam na siebie krótką, czerwoną sukienkę z gorsetem i bez ramiączek, oraz czarne balerinki. Dodałam lekki makijaż, zarzuciłam rozpinany sweterek na ramiona i uznałam, że mogę pokazać się publicznie. Wróciłam do sypialni i zastałam chłopaka rozwalonego w moim łóżku.
- Nie za wygodnie ci?- Zapytałam zwracając na siebie jego uwagę. Przetarł oczy dłońmi i uśmiechnął się lekko.
- Ciutkę za twardo jak na moje standardy.- Odpowiedział na co ja pokręciłam głową z politowaniem.- Tobie nie było wygodnie?- Podniósł się z łóżka, przez co ja miałam dobry widok na jego nagi tors..
- Całkiem wygodnie.- Odpowiedziałam. Oczywiście musiałam dodać coś głupiego.- Jesteś miękki i twardy w odpowiednich miejscach.- Biedak najwidoczniej nie wiedział jak na to odpowiedzieć. W sumie nie dziwię się mu.
- Co masz na myśli?- Zapytał zmieszany. Posłałam mu wredny uśmieszek.
- Domyśl się..
- Aha..- Bóg wbił wzrok w podłogę. Zachichotałam na widok zastanawiającego się boga. Tego, który zawsze najwięcej do powiedzenia ma.
- Lecę do kuchni zrobić śniadanie, ty może się ubierz?- Zaproponowałam powoli zbliżając się do drzwi.
- A może zostań?
- A może nie?
- A może tak?
- Wystarczy.- Powiedziałam stanowczo.- Ubierz się ja idę do kuchni.
Loki zrobił to o co go prosiłam. Kiedy tylko to powiedziałam ten za chwilę stał przede mną w ''midgardzkich'' ubraniach. Jeśli to miało mi zaimponować to znowu mu się nie udało. Ale się przynajmniej stara..
- Ładnie?- Zapytał pozując. Przyjrzałam się mu beznamiętnie.
- Może być.- Odpowiedziałam tylko.
- Łamiesz mi serce..- Teatralnie złapał się za pierś.
- Takie życie..
- Zauważyłem, że odkąd jesteśmy razem, ty stałaś się bardziej niedostępna.- Bóg otworzył drzwi przede mną dając znak żebym poszła pierwsza.
- No cóż.. musisz się starać. Bo inaczej uznam, że ci już nie zależy.- Powiedziałam wychodząc na jeszcze ciemny korytarz. Loki pokiwał głową na boki.
- Nie ma mowy.- Odpowiedział zdecydowanie.
Kroczyliśmy przez korytarz już więcej nic nie mówiąc. Kiedy znaleźliśmy się w salonie wspólnym moim oczom ukazała się ogromne drzewko choinkowe. Przy nim stali mój brat i James. Wyraźnie o czymś dyskutowali i to bardzo zażarcie. Widząc naszą dwójkę natychmiast przestali a Tony uśmiechnął się nieco sztucznie. Ja jako iż byłam zajęta podziwianiem jeszcze nie ozdobionej choinki, nie zwróciłam na to uwagi.
-I co? Podoba się?- Zapytał w końcu brat gdy stanęłam już przy niej i podziwiałam jak bardzo jest ona ode mnie wyższa.
- Większej na stanie nie było?- Odezwał się nieco sarkastycznie stojący za mną Loki. Tony zmierzył go spojrzeniem.
- Większej niż twoja wspaniałość nie było.- Odpowiedział Tony.- Może być?- Znowu zwrócił się do mnie.
- Nawet bardzo..- Z uznaniem pokiwałam głową.
- To jeszcze nie wszystko.- Pierwszy raz odezwał się Rhodes.
Spojrzałam w jego stronę, ten z kolei wskazał na kanapę, na której leżały gałązki jemioły. Uśmiechnęłam się szeroko i podniosłam jedną z nich. Zbliżyłam się do Tony'ego i nad nami ręką trzymałam gałązkę a potem cmoknęłam go w policzek. Ten zaczął robić słodkie oczy.
- Takie święta to rozumiem..- Odezwał się słodko. Rzuciłam jemiołę z powrotem na kanapę.- A ty co zazdrosny?- Zwrócił się do Lokiego. Faktycznie na jego twarzy widniał grymas niezadowolenia.
- Nie mógłbym być zazdrosny o midgardczyka.- Rzucił obojętnie i poszedł do kuchni. Tony dotknął moich pleców.
- Jest zazdrosny.- Zapewnił z uśmiechem. Pokręciłam głową z politowaniem.
Weszłam do części kuchennej salonu. Loki akurat robił kawę w zielonym kubku. Sama sobie zaczęłam ją robić jednocześnie przygotowując śniadanie. Postanowiłam zrobić gofry z bitą śmietaną i owocami. Tak jak zwykle bóg przyglądał się temu co robię. James i Tony, do których przyłączył się Steve wracający z porannego biegania znowu zaciekle o czymś dyskutowali. Trochę zdenerwowani byli, ale ja nie chcąc psuć sobie świątecznego nastroju ignorowałam to.
- Hej.- Usłyszałam Wandę jak zwykle skradającą się za plecami. Myślałam, że zwalę przez nią miskę z śmietaną, którą przygotowywałam. Usłyszałam cichy chichot Lokiego.
- Nie strasz dziewczyno!- Skarciłam ją. Ta uśmiechnęła się przepraszająco. Przystąpiła do robienia kawy. Kiedy już skończyła:
- O czym tamci tak zawzięcie gadają?- Zapytała zajmując miejsce obok Lokiego. Bóg wzruszył ramionami.
- Nie wiem, nie chce mi się ich brudnych myśli czytać.- Odpowiedział obojętnie. Zachichotałam cicho.
- A twoje to czyste jak łza?- Zapytałam nieco flirciarsko. Loki posłał ten swój zawadiacki uśmieszek.
- Względem ich czy ciebie?- Odpowiedział pytaniem. Dam głowę, że na moją twarz wypłynął rumieniec.- Bo jeśli chodzi o nich to moje myśli są czyściutkie, ale względem ciebie...- Flirciarską wypowiedź boga przewała dziewczyna, o której zapomnieliśmy.
- Proszę was, idźcie do sypialni.- Zniechęcona utkwiła wzrok w swoim kubku.
- Wybacz.- Przeprosił już poważnym głosem bóg.
- Tak.- Dodałam i kontynuowałam tworzenie potrawy.- Wanda, mogłabyś rozstawić stół?- Poprosiłam przyjaciółkę.
- Jak sobie życzysz.- Odpowiedziała i zaczęła wykonywać polecenie.
- Loki? Jak myślisz, twoja córka pojawi się czy nie?- Zapytałam zwracając na siebie uwagę boga. Zamyślił się przez chwilę.
- Nie wiem.- Pokręcił głową w geście niewiedzy.- Mam nadzieję, że tak.- Dodał znacznie ciszej.
- Nie trać nadziei.- Pocieszyłam go cicho. Chyba nie spodziewał się, że to usłyszałam, bo zdziwił się.
Śniadanie zostało skończone, tak samo jak rozstawianie stołu. Przy stole zebrała się już cała ekipa. Tak jak zwykle ja ostatnia usiadłam do stołu, obok Lokiego. Czasami rozmawiając o błahych sprawach, czasami śmiejąc się. Głównym tematem były jednak Hel i święta. Wszyscy omawiali sposoby dekorowania domu, co ugotujemy i jak ubierzemy choinkę. Nie sposób było przeoczyć, że mój brat siedział trochę spięty. Naszą sielankę przerwał nagły dzwonek do drzwi. Wszyscy automatycznie zamilkli. Jako pierwszy odezwał się Loki.
-Ja otworzę i tak już nie jem.- Wstał od stołu i skierował się w stronę drzwi wyjściowych.
Loki pov.
Podniosłem się i zacząłem iść w stronę drzwi wyjściowych. Spokojnymi krokami dostałem się przed wyjście. Otworzyłem drzwi. No tego to ja się chyba najmniej spodziewałem. Jeden z moich ulubieńców w trakcie mojego ataku na Nowy Jork. Ale kto tam stał?
Dyrektor Nick Fury!
Nie wiem kto się zdziwił bardziej, ja czy on? Jak zwykle miał na oku czarną przepaskę. Ciekawe czy Odyn by taką nosił? Jego reszta ubrań była w czarnym kolorze, czyli długi płaszcz, spodnie, buty i troszkę śmieszna czapka na głowie. Czarno na białym... W sensie na śniegu stał. Akurat padał.
Spokojnie przyglądałem się midgardczykowi z lekkim dodatkiem cynicznego uśmieszku. On lekko poddenerwowany nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Mogę w czymś pomóc?- Zapytałem naturalnie. Jego jedno oko stale się we mnie wpatrywało. Kilka razy otwierał usta aby coś powiedzieć, ale nic się z nich nie wydobyło.
- Loki...- Zebrał się w sobie i powiedział- Co ty tu w mordę kopany robisz?- Zapytał siląc się na jak najuprzejmiejszy ton. Ja dalej patrzyłem na niego spokojnie i naturalnie.
- Co ja tu robię?- Powtórzyłem pytanie.- Ja, panie dyrektorze tu mieszkam.- Odpowiedziałem całkowicie poważnie. Usłyszałem kroki za sobą.
- Loki, czy wszystko...?- Zaczęła Mili, ale na widok Fury'ego znieruchomiała.
Czarnoskóry mężczyzna jeszcze bardziej zdziwiony i zaskoczony obserwował naszą dwójkę. Co takiego zrobił, że tak nagle przerwała?
- TY...- Powiedział Nick wskazując na moją dziewczynę.
- Na pewno ja??- Zapytała nieco głupio. Coś ich łączy?
- Eee.. Pan dyrektor czegoś potrzebuje?- Zapytałem rozbawiony sytuacją.
- Muszę pilnie do niejakiego Starka. W trybie natychmiastowym!- Odpowiedział ledwo trzymając nerwy na wodzy.
Odsunąłem się i zrobiłem przejście dla midgardzkiego staruszka. Machnąłem ręką na znak tego, aby wszedł. Bezsłownie spełnił prośbę, ale nadal stawiał ostrożnie kroki. W przedpokoju zdjął płaszcz, który Mili zawiesiła w szafie i buty a następnie odstawił je pod ścianę. Oczekująco zerkał na mnie, to na dziewczynę. Poszedłem dalej do salonu dając znak aby szedł za mną. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu ten błyskawicznie znalazł się przy Starku.
- Jak chcesz mi wytłumaczyć to, że zamiast Avengers, drzwi do ich bazy otwiera dwójka jednych z największych wrogów TARCZY!?- Zapytał bez zbędnych ceregieli. Wszyscy uważnie oglądali ten występ. Ja usiadłem na kanapie i również podziwiałem.
- Oj tam wrogów zaraz..- Zaczęła Mili, ale przerwał jej pirat.
- Ty to w ogóle się nie wtrącaj!- Ostrzegawczo wskazał na nią palcem.
Odruchowo w mojej dłoni pojawił się płomyk zielonego ognia, który zniknął szybciej niż się pojawił. Miałem nadzieję, że nikt go nie zauważył.
- A co ona złego zrobiła?- Zapytał Thor. Mili założyła ręce na boki.
- Wścieka się, bo jako agentka HYDRY byłam lepiej wyszkolona niż jakikolwiek agent TARCZY.- Wytłumaczyła. Mimowolnie lekko się zaśmiałem.
- Ale ja nie pojmuję... Ja nie rozumiem jak mogliście agentkę tej przestępczej organizacji wpuścić pod swój dach? Z niej więcej szkody niż pożytku.- Narzekał dalej. Po tym ostatnim dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Teraz się wścieka, bo mu kiedyś tak skopałam tyłek, że przez najbliższy tydzień z wyra nie wstawał! Myślisz, że nie wiedziałam o tym? Nick, pamiętasz Warszawę?- Zbliżyła się na znaczną odległość do Fury'ego.
- Nie sposób zapomnieć.- Odpowiedział odważnie.
- Zaraz, jaka Warszawa? My o czymś nie wiemy?- Zapytał Rhodes opierając się o parapet.
- Właśnie, o co chodzi?- Dopytywali wszyscy. Z niemałym zainteresowaniem słuchałem o wspólnej przeszłości Mili i Nicka.
- Kiedyś w obieg wypłynął pewien dysk z danymi na temat różnych zatuszowanych afer politycznych. Gdyby ktoś się o nich dowiedział i przekazał do opinii publicznej, mogłoby to się spotkać z wieloma problemami i buntami w wielu krajach. Wiedzieliśmy tylko my i HYDRA. Kiedy go namierzyliśmy, dysk znajdował się w Polsce. Niewinny kraj w Europie, ale ludzie potrafią tam organizować protesty i bunty. HYDRA dowiedziała się o tym i wysłała akurat ją. Sam wybrałem się na tą misję...- Opowiadał Fury. Moja dziewczyna przerwała mu.
- I to był błąd. Nie doceniłeś wroga i to cię zgubiło, ale masz przynajmniej nowe doświadczenie w bibliotece wspomnień.- Usiadła obok mnie.- Dysk znajdował się w sejmie Polski. Na szczęście politycy nie byli na tyle bystrzy aby to zauważyć. Z resztą w końcu to politycy... Fury wybrał się tam jako reprezentant TARCZY co było kolejnym błędem. Skoro wyruszasz na misję nie ogłaszaj publicznie tego, że tam będziesz. Wiadome, że jeśli masz wroga, który wie to samo co ty i cię zna to będzie znacznie trudniej. Twoja przykrywka była nędzna. Ja miałam inną. Byłam zwykłą kelnerką w jadalni w tym biurokratycznym piekle. Kto by podejrzewał zwykłą dziewczynę ledwo wiążącą koniec z końcem? Zostałam po godzinach aby "posprzątać".- Tutaj nakreśliła cudzysłów w powietrzu.- Fury wrócił bo "zapomniał dokumentów".- Znowu to zrobiła.- Ja byłam już prawie u celu znalezienia danych. Wtedy spotkałam tego tutaj,- Wskazała na dyrektora.- który jak się okazało był również prawie u celu.- Z niemałą dumą opowiadała historię. Wszyscy słuchali jej jakby opowiadała cudowną bajkę z szczęśliwym zakończeniem.
- Zaczęliśmy walczyć. Ona była znacznie silniejsza i zwinniejsza, nie miałem szans. Ostatecznie dla HYDRY się udało a ja wróciłem z pustymi rękoma..
-... Złamanymi trzema palcami, ciętą raną na udzie i klatce piersiowej, wstrząsem mózgu, wieloma siniakami i zadrapaniami. Tak, do wyników twoich badań również miałam dostęp.- Przyznała siostra Starka. Twarz Fury'ego wyrażała ogromne poirytowanie.
- Wszędzie się dostaniesz?
- Tylko do tych najmniej chronionych miejsc..
- Tak po prostu nakopałaś szefowi i nawiałaś z jakimś dyskiem?- Zapytał niedowierzający Sam. Mili pokiwała głową twierdząco.
- Ale wciąż nie wiem co ona tu robi. I on też!- Wskazał głową na mnie. W geście niewiedzy przyłożyłem dłonie do piersi.
- Ja tu tylko mieszkam.- Odpowiedziałem. Thor podniósł się z siedzenia.
- Loki przybył na Midgard aby zmienić swe postępowanie i charakter. Ma opuścić swoje chore zapędy do władzy i rozpocząć nowe życie.- Wytłumaczył gromowładny. Westchnąłem ciężko.
- Poetycko zabrzmiało..- Powiedziałem cicho.
- A ona?- Zapytał Fury wskazując na moją dziewczynę. Tym razem Stark zabrał głos.
- A ona mieszka tu bo to jej dom. Moja siostrzyczka...- Ostatnie powiedział pieszczotliwym głosem. Mili uśmiechnęła się słodko.
- Co takiego?
- To moja siostra.
- Wierzyć się nie chce, ale ten tutaj to mój brat.- Dopowiedziała. Fury złapał się za głowę.
- Mnie już nic nie zdziwi...
Nasze czułe rozmowy przerwał Vision.
- Panie Loki, pańska córka się pojawiła.
No to zaczyna się najtrudniejsza część...
**********************************************
Siemaneczko! Długi czas mnie tu chyba nie było, ale nie wiem. W każdym bądź razie łapcie nexta. Rozdziały rzadko się pojawiają bo mnie wena opuściła, ale postaram się coś jeszcze napisać.
- Ta psychopatka dalej tu siedzi?- Loki
- Ja ciebie też kocham!!!- Harley Quinn
- Wiesz jak ciężko wygonić z domu psychopatkę z spluwą i kijem?- Autorka
- Stark się z nią dogaduje..- Loki
- Jak myślisz dlaczego?- Autorka
- Domyślam się..- Loki
- Tony, przynieś cukierki!!!- Harley Quinn
- Tylko czekać aż zawita cały Legion z Batmanem na karku..- Autorka
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top