Dalszy ciąg
Mili pov.
Siedziałam sobie na schodkach podpierając swoją głowę na łokciach i pusto patrzyłam się w przestrzeń. Moje miejsce znajdowało się tuż obok tronu władcy Lodowych Olbrzymów, który siedział na nim przysłuchując się narzekaniom jakiegoś przypadkowego Jotuna, pracującego tutaj. Najwidoczniej sam władca był już zniesmaczony tymi wywodami, bo ukrywał swoje zirytowanie. Tuż przed przyjęciem tego typa rozkazał mobilizację wojska i teraz większość czekała na zewnątrz na to aż Heimdall ich przerzuci. Mi natomiast chciało się jeść, więc główne myśli w mojej głowie to jedzenie. Zupka pomidorowa...
Moje myślenie o żarciu przerwał jakiś ryk, który należał do tego gościa co narzekał. Wzdrygnęłam się, bo mnie przestraszył i zdenerwował.
- To szczyt braku godności! - wydzierał się krążąc w tę i z powrotem. - Pomaganie Asgardczykom jest jak wbijanie sobie samemu włóczni w rzyć! To oczywiste, że użyją naszej potęgi i później się nas pozbędą a jedyne co my będziemy z tego mieli to ta... - wskazał na mnie z obrzydzeniem szukając odpowiednich słów. -Śliska i miękka gęś. - powiedział w końcu ciągle na mnie patrząc. Jeszcze bardziej mnie zdenerwował i to było chyba po mnie widać, więc postanowiłam mu odpowiedzieć.
- Po pierwsze, sam nie jesteś szczytem marzeń nastolatek, a po drugie widząc kogoś tak uroczego jak ja to jeśli już masz się przezywać to wolę "gąska" a nie "gęś", no chyba, że stać cię na coś bardziej ładnego. - odpowiedziałam całkiem uprzejmym głosem. Ten z kolei jeszcze bardziej oburzony spojrzał w stronę władcy.
- Pozwalasz jej na to? - zapytał z pretensjami. Ja też odwróciłam się w stronę rozbawionego króla na moment i widziałam, że mnie lubi bardziej.
- Właśnie zobaczyłem jak słabnie twoja pozycja bo samica zaatakowała cię słowami, więc wydaje mi się, że na chwilę obecną jest więcej warta od ciebie. - odpowiedział z cwaniackim uśmiechem. Musiał zauważyć moje zwycięskie spojrzenie wpieniające go jeszcze bardziej.
- Ona jest obrazą tego pałacu i wnoszę o natychmiastowe pozbycie się jej! - krzyknął zły. Przewróciłam oczyma trochę znudzona jego gadaniem. Ja też postanowiłam o coś poprosić władcę.
- On jest irytujący, więc wnoszę o zamknięcie jego jadaczki. - powiedziałam w stronę króla, który zaczął się śmiać. Zadowolona z tego uśmiechnęłam się wiedząc, że moja robota tutaj jest skończona. Kłócący się Lodowy Olbrzym patrzył chyba z niedowierzaniem i po chwili się odwrócił w stronę wyjścia.
- Nie zamierzam tutaj dłużej marnować czasu. - mruknął odchodząc. Ja byłam za to wdzięczna a władca odetchnął z ulgą chichocząc ciągle.
- Dobrze... - powiedziałam zadowolona. Później zapadła cisza, więc postanowiłam zadać pewne nurtujące mnie pytanie. - Królu, a jeśli Odyn nie dotrzyma umowy to co ze mną zrobisz? - zapytałam trochę odwracając się w jego stronę.
- Dobre pytanie samiczko. - odpowiedział wyglądając na zamyślonego. - Może zachowam cię jako ozdoba, może zamrożę cię i twój posąg postawię sobie w sypialni, staniesz się moją niewolnicą, albo będę cię krzywdzić, a może cię zaadoptuję. Chyba, że wolisz zostać królową Jotunheimu. - wymieniał powodując u mnie przerażenie. Nie wiem co gorsze: adopcja, bycie jego żoną, czy krzywdzenie przez niego?
- Teraz modlę się o to żeby Odynowi nie chciało się łamać umowy... - mruknęłam jednocześnie słysząc, że burczy mi w brzuchu, ale na tyle nie głośno żeby usłyszał to król. Ciekawe czy długo to wszystko potrwa? Gofry bym zjadła...
- Nie mam pojęcia co mi przyjdzie do głowy, może ta historia potoczy się w zupełnie innym kierunku... - powiedział trochę wzbudzając moje podejrzenia. A co jeśli on coś kombinował? Może planował jakiś większy przewrót?
- Jakieś plany? - zapytałam niewinnie licząc na to, że coś mi powie. Na jego twarzy zagościł raz jeszcze cwaniacki uśmieszek.
- Akceptuję twoją dowcipność, ale z tą ciekawością to bym nie przesadzał. - ostrzegająco powiedział pochylając się w moją stronę. To mi wybiło z głowy następne próby przechytrzenia go.
- Może powinniśmy się przygotować na wszelki wypadek? - zaproponowałam wstając ze schodków aby się trochę przejść. Lodowy Olbrzym niechętnie podniósł się ze swojego miejsca przyznając mi rację.
- Lepiej żeby wszystko się udało samico...
***
Thor i Loki ponownie pojawili się w środkowej części sali tronowej. Oboje wyglądali na zamyślonych i nie od razu zwrócili uwagę na to, że wrócili. W pomieszczeniu znajdowali się Odyn, Frigga, Jane, Tyr i Heimdall. Reszta najprawdopodobniej poszła obserwować poczynania Mrocznych Elfów. Od razu wszyscy zwrócili na nich uwagę zbliżając się w ich stronę.
- Czego zażądały Lodowe Olbrzymy? - od razu zapytał Odyn najwidoczniej nie zauważając, że brakuje jednej osoby.
- Całkowitej niepodległości Jotunheimu. - odpowiedział mu Thor. Wszyscy z wyjątkiem braci wyglądali na zszokowanych, chociaż Odyn był bardziej zdenerwowany.
- Co oni sobie myślą? Chcą za wiele a przecież i tak mieli sporą autonomię! - prawie krzyknął zdenerwowany Wszechojciec. Bracia pamiętali o tym, że Jotuni otrzymali także inną propozycję, więc postanowili o tym powiedzieć.
- Mroczne Elfy także złożyły im propozycję polegającą na dokonaniu na nas rzezi w zamian za łupy, niepodległość i samą satysfakcję. - powiedział Thor z niechęcią w głosie. Odyn wyglądał na oburzonego.
- Prawdopodobnie obecny władca myśli, że robi nam łaskę w ogóle zgadzając się na pomoc, bo jakby się tak zastanowić to tamta oferta brzmi ciekawiej. - odezwał się Loki z cynicznym uśmieszkiem na twarzy. W ten sposób próbował zakryć to, że w środku jest zestresowany tym co może się obecnie dziać z Mili.
- Władca mówił też coś o większych korzyściach z posiadania nas za sojuszników. - dopowiedział Thor patrząc na swojego czarnowłosego brata. Tyr w końcu zauważył, że brakuje jednej osoby.
- Zaraz, gdzie moja córka? - zapytał starzec rozglądając się po zebranych. Wzrok wszystkich spoczął oczywiście na rodzeństwie.
- Ona została z władcą Lodowych Olbrzymów. - odpowiedział Thor ostrożnie. Tyr wyglądał na zdenerwowanego i zmartwionego jednocześnie.
- Jak to została? - zapytał trochę tak jak miałby wyjść z siebie. Loki postanowił mu odpowiedzieć.
- Król Jotunów nie ufa Odynowi, więc wziął ją w zastaw w razie gdyby próbował ich oszukać. - wytłumaczył chłodno spoglądając na dwójkę staruszków. - Twierdził, że "nic tak nie dobije Odyna jak nienawiść jego syna, który dopiero do niego wrócił. A wszystko dlatego, że przez niedotrzymanie umowy tamten stracił swoją ukochaną. A najlepsze jest to, że to byłaby słuszna nienawiść.". - dokładnie zacytował każde słowo króla Lodowych Olbrzymów jednocześnie spoglądając na Odyna, który również mu się przyglądał. Wszechojciec wyglądał na bardzo spiętego w tej chwili.
- Musisz dotrzymać umowy. - odezwał się Thor widząc, że dla jego brata jest to trochę ciężkie do zniesienia.
- To co musimy zrobić teraz to jest wpuszczenie tutaj Jotunów wraz z Esperanzą i w trakcie gdy oni zajmą się walką my oczyścimy powietrze. - odpowiedział Wszechojciec po chwili milczenia. Odwrócił się w stronę Friggi, która ze zmartwieniem przyglądała się Lokiemu. - Mówiłaś, że wpadłaś na jakiś pomysł? - zwrócił jej uwagę mąż.
- Można tak powiedzieć. - uśmiechnęła się ciepło. - W ogrodzie rośnie złociennica dumna i myślę, że jakbyśmy ją poprosili to zgodziłaby się rozrosnąć i usunąć toksynę. - opowiedziała krótko zyskując zmieszane spojrzenia większości mężczyzn.
- Będziemy prosić roślinę o pomoc? - zapytał Thor trochę rozbawiony.
- Zostawcie to mnie i zajmijcie się bijatyką. - odpowiedziała trochę zdegustowana.
- Musimy otworzyć most dla Jotunów. - przypomniał Heimdall do tej pory będący cicho. Teraz wszyscy milczeli, bo najwidoczniej nikt nie miał pomysłu. Nieśmiało zza pleców Friggi wychyliła się Jane.
- Skoro pod tą barierą ta toksyna do nas nie dociera to magicznie nie dałoby się stworzyć podobnej? - zapytała unikając spojrzeń z innymi. Wesprzeć ją postanowiła żona Odyna.
- To jakiś początek. - swoje spojrzenie skierowała na Lokiego. - Byłbyś w stanie stworzyć taką barierę. - powiedziała do syna, który nie w pełni był przekonany.
- Tak, ale jednocześnie będę musiał nas tam teleportować a to wymaga dużego skupienia żeby obie rzeczy się udały. Nie ma mowy żebym walczył a założę się, że jakieś Elfy już się tam czają. - powiedział patrząc na matkę. Odyn patrząc z góry na wszystkich zaczął się zastanawiać kogo jeszcze posłać.
- Przecież mogę walczyć. - powiedział ciszej w stronę boga kłamstw Heimdall. Loki pokręcił głową przecząco.
- Wiem, ale moja bariera będzie powstrzymywać tylko zatrute powietrze, więc wróg będzie mógł przez nią przejść do nas. Gdy znajdziemy się już przy mieczu nie będziesz w stanie podzielić swojej uwagi pomiędzy uruchomieniem portalu i walką. - wyjaśnił czarnowłosy uświadamiając kilka spraw. Thor popatrzył w stronę brata.
- Nie dałbyś rady stworzyć mocniejszej bariery? - zapytał trochę irytując tym Lokiego.
- Sama teleportacja kilku osób będzie mnie sporo kosztowała, nie mówiąc o jednoczesnym utrzymywaniu osłony. Muszę skupić się na powietrzu. - odpowiedział trochę zdenerwowany tym, że za dużo się od niego wymaga. Nawet on miał swoje ograniczenia.
- Thor, pójdziesz osłaniać Lokiego i Heimdalla. - odezwał się Odyn. Gromowładny zgodził się kiwnięciem głowy.
- Stańcie jak najbliżej mnie. Nie, nie oznacza to, że masz mnie przytulić Thorze. - Loki od razu dodał drugie zdanie widząc, że uśmiechnięty Gromowładny był coraz bliżej. Słysząc to mina boga zrzedła.
- Myślałem, że się nie zorientujesz... - mruknął udając smutek. Bóg kłamstwa pokręcił głową z niedowierzaniem tworząc wokół nich zieloną, bezpieczną od trującego powietrza bańkę.
- Ja już pójdę zająć się złociennicą i Jane pójdzie ze mną. - odezwała się Frigga patrząc w stronę męża.
- Jesteś pewna, że chcesz tam iść? Może chcesz kogoś do ochrony? - zaproponował Odyn zbliżając się w stronę ukochanej. Ona obdarzyła go ślicznym uśmiechem.
- Większa część ogrodu jest pod osłoną, więc nic mi nie grozi a w razie czego potrafię się obronić. - przypomniała mu pewnym głosem. Loki rozpoczął teleportację i po chwili znajdowali się tuż przed kopułą w centrum, której znajdował się miecz Heimdalla. Tak jak się spodziewali było tam kilku Mrocznych Elfów, którzy coś tworzyli na samym środku.
- Wytłuczcie ich! - krzyknął Loki czując ból głowy. Musiał utrzymać barierę licząc na to, że tamta dwójka go obroni. Jednocześnie też poruszał się do przodu aby Heimdall mógł czynić swoją powinność. Widział też, że Gromowładny używający Mjolnira miał lekkie trudy z walką wewnątrz wyznaczonego terenu, ale gdy tylko udało mu się pokonać ostatniego wroga obecnego tutaj wszyscy znaleźli się na środku.
- Próbowali zniszczyć miecz. - powiedział Strażnik Mostu odsuwając jakieś dziwne urządzenia od swojego oręża. Loki natomiast zaczął stopniowo zwiększać swoją barierę, począwszy od głównego teleportu do wejścia do pomieszczenia. Wypierał zatrute cząsteczki na zewnątrz w środku pozostawiając te czyste.
- Jesteś pewny tego co robisz? - zapytał Thor patrząc jak bariera, którą utrzymywał jego brat zmniejsza się na tyle, że musiał ją utrzymywać tylko w wejściu. To znacznie ułatwiało mu utrzymywanie jej.
- Tak. Teraz jesteśmy tutaj bezpieczni. - odpowiedział czarnowłosy, ale zaraz spojrzał na most. W oddali widział kręcące się sylwetki Elfów. - Przygotuj się na wszelki wypadek. - dodał spoglądając na Heimdalla aby dowiedzieć się co z portalem.
- Zaraz się pojawią! - krzyknął do nich złotooki.
W portalu pojawiało się coraz więcej światła a zaraz w nich na razie ciemne sylwetki Olbrzymów. W miarę gdy wychodzili trochę szyderczo patrząc na Asgardczyków, bóg kłamstwa zauważył, że wysłana została pokaźna grupa uzbrojonych wojowników. Na samym końcu wszedł władca cynicznie patrząc na otoczenie i tuż obok niego szła drobno przy nim wyglądająca Mili. Gdy tylko zauważyła Lokiego, od razu pobiegła w jego stronę.
- Nic ci nie jest? - zapytał gdy się do niego przytuliła, ale on nie mógł tego odwzajemnić ze względu na utrzymywanie bariery.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziała odsuwając się od niego.
- Dobrze cię traktowali? - zapytał dyskretnie zerkając na władcę Olbrzymów rozmawiającego z Thorem.
- Nic wielkiego, król trochę mi opowiedział o tym co ze mną zrobi jak Odyn nie dotrzyma umowy. - obdarzyła go uśmiechem, który po chwili zniknął. - Bo dotrzyma umowy, prawda?
- Myślę, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. - odrzekł w głębi mając wielką nadzieję, że nic się nie zepsuje w trakcie.
- Co mogłoby pójść nie tak?
W ich stronę podszedł Thor.
- Cześć Szofer. - przywitała się machając do niego łapką. Thor spojrzał na nią zmartwiony.
- Nic ci nie zrobili? - zapytał poważnie. Mili skrzyżowała ramiona na piersi.
- A czy wyglądam jakby mi coś było? - odpowiedziała potem marszcząc brwi. - Na pewno lepiej się poczuję jeśli któryś z was ma coś do jedzenia. Nie chowacie nic? - zapytała rozbrajając tym braci i przywracając im dobry humor. Mili pytająco patrzyła na Thora, który pokręcił głową przecząco.
- Ja nic nie mam. - odpowiedział blondyn. Rudowłosa spojrzała na Lokiego, ale ten też zaprzeczył.
- A ja wam tyle czasu gotowałam... - mruknęła czując, że teraz zjadłaby coś dużego. Zaraz przy nich pojawił się władca Jotunów jak zwykle z cwaniackim uśmiechem.
- Mamy już ruszać aby bohatersko uratować tę siedzibę bogów? - zapytał się Thora.
- Nie ma czasu do stracenia. - odpowiedział, ale po chwili dodał - Tylko oszczędźcie cywili.
- Nie obiecuję... - odpowiedział z dzikim błyskiem w oku w pewnym momencie zerkając na Milagros w taki sposób, że aż się go trochę przestraszyła. Odwrócił się i poszedł w stronę swoich ludzi zbierając ich do siebie na dźwięk kilku nieznanych dla rudowłosej słów. Zaraz potem całą hordą zaczęli biec w kierunku Asgardzkiego pałacu z okrzykiem bitewnym.
- Nie czuję się dobrze czekając tutaj. - powiedział Thor trochę zdenerwowany.
- Musisz, póki matka nie zdoła oczyścić powietrza. - odezwał się Loki. Mili popatrzyła na nich zaciekawiona.
- Znaleźliście sposób?
- Nasza matka zamierza użyć pewnej rośliny o nazwie złociennica w ogrodzie, po czym gdy uda się ją zachęcić do wzrostu, ta w znacznie szybszym tempie oczyści powietrze. - odpowiedział Loki nie zdając sobie sprawy, że Mili wie, o którą roślinę chodzi. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Wasza matka chyba lubi szukać ciekawych pomysłów. - mówiła podśmiewając się pod nosem. Pamiętała o tym jak Frigga opowiadała jej o złociennicy, której się nie dało do niczego zmusić.
- Miejmy nadzieję, że zadziała...
*************************************
Siemano! Jakiś średniawy wyszedł mi ten rozdział, ale to może tylko jeden taki. Może przez presję szkoły w przyszłym tygodniu. Zagłosujcie, skomentujcie i Tarcza!
PS. Wiedzieliście, że Loki chyba ostatnio stworzył własne Avengers w komiksach?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top