Ptaki bez skrzydeł nie latają

W momencie gdy Keigo wrócił do swojego mieszkania czuł podświadomie, iż jego syn stoi przed drzwiami i czeka z wycelowanymi w niego piórami.

Blondyn jechał wraz z Mirko samochodem, sam nie był w stanie, brak skrzydeł ( przeliczył swoje umiejętności i praktycznie każde pióro uległo zniszczeniu) znacznie utrudniał mu funkcjonowanie, a wisienką na torcie tego wszystkiego było zaginięcie Dabiego.

Zmęczonym wzrokiem wpatrywał się w widok za oknem, bił się myślami.

Z jednej strony nie chciał okłamywać swojej papugi, ale z drugiej nie wyobrażał sobie żeby ten blask w oczach czerwonowłosego zniknął.

Westchnięcie rozpaczy wydarło się spomiędzy jego warg, chciałby płakać lecz nie mógł. Jego pierworodny miał tak samo dobry wzrok jak on sam i od razu by się zorientował.

-Wyglądasz fatalnie.- stwierdziła białowsłosa.- przyglądając się uskrzydlonemu (wcześniej) bohaterowi.

-A jak inaczej mam wyglądać? - Hawks spojrzał na nią zrozpaczonym spojrzeniem. Jego serce było w kawałkach. - Nie dość, iż pewnie oskarżą Dabiego o to wszystko to jeszcze Riku się załamie jak dowie się, o jego zaginięciu ! -ostatnie słowa mężczyzna wręcz wykrzyczał machając rękoma na wszystkie strony świata. - Te cholerne hieny sądowe na pewno już szykują odwołania do wszystkich moich wniosków, a zeznania tych co przeżyli tą masakrę stanowczo nie pomagają ! Oni bez zawahania mówili, że to Dabi zabił ich przyjaciół, iż jego ogień pożerał niemalże każdego ! - Hawks już sam nie wiedział czy bardziej czuje smutek czy złość.

Dziewczyna na te słowa tylko westchnęła, nie takiego Keigo znała, rozumiała w jakiej sytuacji został postawiony, ale to przecież nie koniec świata. W końcu nie znaleziono zwłok piromana.

-Powinieneś inaczej na to spojrzeć Hawks. On żyje czy to się nie liczy? Sprawa się przedawni, dowodów namacalnych mieć nie będą i może wtedy on wyjdzie z ukrycia? A Riku mógłbyś nazmyślać, iż jego tata został przewieziony do innej placówki.

Blondyn na te słowa tylko podparł swoją głowę dłonią.

Bohaterka numer pięć tylko spojrzała na chłopaka obok, który jawnie był pogrążony w swoim własnym świecie.

-Z bólem to mówię, ale raczej kłamstwo będzie tutaj najlepszym wyjściem, w końcu mam już doświadczenie w życiu jako dwie osoby. - stwierdził bohater z przekąsem, drapiąc się głową po karku.

Kobieta wiedziała, iż zrobił to tylko po to aby złagodzić atmosferę.

-Dobrze robisz Hawks, tylko pamiętaj o tym, iż Rku nie jest głupi i będziesz musiał niemalże przez cały czas mieć przygotowane wyjście awaryjne. - na ostatnie słowa kobieta zacmokała.

-Czasami nie chce mi się wierzyć, iż ma on dwanaście lat, jest za mądry jak na taki wiek. - chłopak lekko się uśmiechnął.

Ten gest wystarczył kobiecie, właśnie powrócił Hawks którego ona znała. Zawsze uśmiechnięty.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top