Dobra Nowina


Jeśli moje chęci na tą książkę nagle nie znikną to nowy rozdział powinien się niedługo pojawić :p 

Na obecną chwilę udało mi się tylko tyle naskrobać ;v ( pod tymi wstępnymi wypocinkami znadują się 144 słowa a rozdziały z reguły miały po 600/1000 więc taaak trochę może minąć nim wstawię całość) 
Jestem w sumie ciekawa czy ktokolwiek pamięta o co tu właściwie chodziło XD 
Także taaaak pewnie będzie z początku drewniano i nudno, ale musze sobie sama przypomnieć w jakim stylu ja ten kabaret pisałam ;p 
Miłego dnia/wieczoru. 
I dzięki za cierpliwość( o ile ktokolwiek jeszcze pamięta o tej książce)
Do późnieeej !


-Jesteście pewni, że żadne zwierzę nas tu nie zje? No nie wiem jakiś zmutowany robal, czy coś?- zapytała z przerażeniem Roszpunka, patrząc na ściółkę leśną, na której pozostali zbiegli więźniowie rozkładali prowizoryczne posłania, które składały się głównie z powyrywanej trawy.

-Skończyło nam się paliwo, więc lepiej nie narzekaj i sam zacznij układać tą trawę. - stwierdził z irytacją w głosie Dabi, który miał serdecznie dosyć ciągłego narzekania fioletowłosego.

Z ust Roszpunki wydarło się tylko męczeńskie westchnienie, gdy zaczął z niechęcią i strachem uwijać swoje prowizoryczne posłanie.

Dwie dziewczyny natomiast postanowiły dzielić razem swoje miejsce do spania, bo jak obie stwierdziły dzięki temu będzie im cieplej i lepiej.

Godziny mijały, a księżyc zawitał na niebie.

Roszpunka wraz z pojawieniem się księżyca, udała się na spoczynek. Zekuro i Rie zasnęły niedługo po fioletowowłosym.

Dabi natomiast leżał na swoim posłaniu i wpatrywał się obojętnym spojrzeniem w niebo. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top