Święto Błękitnego Księżyca [Nevra x Reader]


-Nigdy więcej, Ez! - krzyknęłaś na swojego przyjaciela. 

-No już, haha! Nie denerwuj się tak! -śmiał się do rozpuku.- To tylko kilka kropel! Niedługo nie będzie po tym śladu, haha! 

-Uwielbiam Cię, ale w tym momencie to chyba cię zabiję, elfie! -krzyknęłaś i uderzyłaś go w ramię.- Dzisiaj jest bal, a ty co robisz?! Testujesz na mnie swój nowy eliksir... Nienawidzę cię! -krzyknęłaś i usiadłaś na ziemię. 

-Ech... Przepraszam, ale może to i lepiej? -usiadł obok ciebie i położył dłoń na twoim ramieniu.

-Chyba dla ciebie, głupki elfie... 

-Posłuchaj. Wiem, że miałaś iść na ten bal z tym idiotą... Właśnie dlatego zająłem ci cały dzień - żebyś nie mogła się z nim spotkać. -powiedział i zaczął głaskać cię po głowie.

-Zazdrosny czy co? -zapytałaś z lekkim uśmiechem. 

-Nie. Chodzi o to... Nie zmuszaj mnie, żebym musiał to mówić! Dobrze wiesz jaki on jest, a je nie chcę potem słuchać jak się nad sobą użalasz! -wstał i wrócił do swoich eliksirów. 

-Wiem, ale... Wiesz co do niego czuję. Wole wiedzieć co on do mnie czuje... Bo po co mam robić sobie nadzieję na coś co nie wypali, nie? -wstałaś i przytuliłaś go. 

-Racja. A co do eliksiru... TE FIOLETOWE WŁOSY CI PASUJĄ! -ścisnął cię bardzo mocno. 

-ALE JA JUŻ MAM SUKIENKĘ, A TERAZ NIC Z NIĄ NIE ZROBIĘ! 

-KUPISZ SE INNĄ!

-MAM TYLKO CZTERY GODZINY, EZAREL! 

-Poradzisz sobie. -puścił cie i uśmiechnął się zwycięsko. 

Obiecuję, że kiedyś zabiję tego elfa, pomyślałaś. 


~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>


-Ez?Jesteś tu? -zapytałaś wchodząc do sali alchemii.

-Czego chcesz, niz... Wooow... -zdziwił się i upuścił zwoje, które trzymał w ręku. 

-C-co? -spytałaś i lekko się zarumieniłaś. 

-Głupi wampir... Czemu tak bardzo chcesz mu się podobać, idiotko?

-Wiesz co do niego czuję... A dzisiaj jest TA noc... -odwróciłaś się do niego plecami. 

-Ech, [Reader]... -przytulił Cię od tyłu.- Ja wiem, ale nie chcę, aby moja przyjaciółka cierpiała, wiesz o tym. 

-Wiem, Ez. Więc proszę Cię... -obróciłaś się w jego stronę.- Daj mi chociaż spróbować. 

-Próbuj... -powiedział niechętnie. 

-A teraz... Jak wyglądam? -odsunęłaś się od niego i obróciłaś dwa razy. 

Piękna, czarna, asymetryczna, wykonana z jedwabiu sukienka z fioletowymi wstawkami, w postaci drobnych wzorów wyszytych na dekolcie i przy jej krawędziach, delikatnie tańczyła z wiatrem, który powstał w czasie Twoich obrotów. Bransoletki z czarnych rzemyków z ozdobnymi kamieniami kobaltu, szmaragdu i ametystu, delikatnie dzwoniły przez kilka doczepionych do niech malutkich dzwoneczków, w kolorze gwiazd. Piękne czarne szpilki szpilki, które cicho stukały o podłogę w sali. Zapięcia przy kostce ozdobione były drobnymi kamieniami ametystu. Usta pomalowanie na delikatny róż wygięły się w skromny uśmiech, a powieki zamknęły się, pokazując swoją nową barwę - delikatny fiolet w wewnętrznych kącikach oczu, przechodząc przez coraz intensywniejsze odcienie tego koloru, aż po czarny w zewnętrznych kącikach. Włosy, które przez eliksir Ezarela zostały zabarwione na ciemny fiolet, były rozpuszczone. Jedynie przednie kosmyki splątane w dwa cienkie warkoczyki spięte z tyłu głowy. 

-No... A mówiłaś, że nic nie wymyślisz. -uśmiechnął się.

-Bo tak myślałam! -zaśmiałaś się.- Sukienkę znalazłam w sklepie. Bransoletki robiliśmy już kiedyś, kiedyś... A buty... Jak buty - kiedyś kupione nigdy nie założone. 

-Brakuje czegoś... -powiedział i poszedł w głąb pomieszczenia. 

Po chwili wrócił z pięknym naszyjnikiem w ręce. Łańcuszek z czarnego złota (nie jest to przenośnia do węgla) lekko błyszczał w świetle. Na końcu naszyjnika był średniej wielkości oszlifowany ametyst. Kształtem przypominał łezkę. Najdziwniejsze było to co wyło w środku kamienia. W głębi kamienia były jakby srebrne drobinki, który sprawiały, że kamień delikatnie świecił. 

-Chodź tu. -powiedział niebieskowłosy. 

Lekko zaskoczona podeszłaś do niego, a ten założył Ci naszyjnik na szyję. 

-No. I teraz to możesz iść

-Dziękuję, Ezarel. -przytuliłaś go mocno. 

-Biegiem, bo się spóźnisz! 

~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>

Powoli szłaś na miejsce umówionego spotkania. Denerwowałaś się strasznie. Gdyby to był zwyczajny wieczór... To nie! Zachciało Ci się wyznawać swoje uczucia w Święto Błękitnego Księżyca! 

Czy ja do reszty zwariowałam?! Krzyknęłaś na siebie w myślał. Najważniejszy dzień w całym roku... Dobra! Spokój! To, że powiesz mu to dziś to jeszcze lepiej. Błękity Księżyc jest czymś w rodzaju przepowiedni. Złożone w jego blasku obietnice stają się prawdą i nawet podświadomie zostają wykonane. Co do uczuć... W tę noc nie można skłamać. Inaczej grozi za to sroga kara. 

-[Reader]! -usłyszałaś znajomy głos.

-Hej, Nevra... -powiedziałaś lekko się rumieniąc. 

Chłopaka podszedł do Ciebie i pocałował w dłoń. Po chwili zlustrował Cię wzrokiem i uśmiechnął. Sama zrobiłaś to samo. Nevra nie miał w zwyczaju ubierać się jakoś specjalnie na takie okazje, ale tym razem to się zmieniło. Miał na sobie czarną koszulę, która bardzo przylegała do jego ciała. Nie zabrakło jego narzuty, jednak tym razem była ona w kolorze czarnym, a kwiatowe wzory miały taki sam kolor, jak zdobienia na Twojej sukience. Ubrał się w zwykłe czarne spodnie i wiązane buty za kostkę. Włosy jak zwykle wyglądały idealnie, a przepaska na oku była tam jak zwykle. 

-Wyglądasz pięknie, moja droga. -uśmiechnął się. 

-D-dziękuję. -zarumieniłaś się mocniej. 

-Może się przejdziemy? Nie chcę, aby zaraz duża część dziewczyn z KG wyznawała mi swoje uczucia. -zaśmiał się cicho. 

Kiwnęłaś głową na znak, że zgadzasz się z chłopakiem i razem poszliście w stronę Kiosku Centralnego. Bardzo lubiłaś to miejsce nocą, ale o wiele bardziej chciałabyś wyjść gdzieś za mur. Tam przynajmniej będziesz mogła wyznać mu swoje uczucia w spokoju, a nie zastanawiała się czy zaraz jakaś dziewczyna nie postanowi wam przerwać. 

Pogrążona w swoich zmartwieniach nie zauważyłaś, że w twoją stronę biegnie dość dużych rozmiarów chowaniec, który nie wyglądał jakby miał zamiar się zatrzymać. W ostatniej chwili Nevra mocno szarpnął Cię za remie, co skutkowało tym, że aktualnie byłaś w jego ramionach. Przestraszona wtuliłaś się w niego mocno i dopiero po chwili zrozumiałaś co zrobiłaś. Spojrzałaś w oczy, a dokładniej oko, chłopaka i zobaczyłaś w nim strach. 

-Nic ci nie jest, [Reader]? -zapytał troskliwie. 

-J-ja.. Tak... -szepnęłaś. 

Powoli zaczęłaś zbliżać swoją twarz do twarzy Nevry. Miałaś wrażenie, że chłopaka też tego chce, gdy nagle usłyszeliście czyjś kroki. Oboje odwróciliście się w tamtą stronę i zobaczyliście Leiftana z miłym uśmiechem na twarzy. 

-Cześć, Leiftan. -przywitałaś się ze swoim przyjacielem. 

-Miło mi cię widzieć, [Reader]. -powiedział i po chwili spojrzał na Twojego towarzysza. 

-Już nie będę wam przeszkadzać. -uśmiechnął się i kiwnął głową. 

-Do zobaczenia, Leiftan! -powiedział radośnie Nevra. 

Tak go nie lubi? Nie. Przecież dobrze się dogadują. Nagle Nevra zdjął swoją narzutę i zarzucił ją na Twoje ramiona. Spojrzał na Ciebie, a jego wyraz twarzy stał się tak słodki i łagodny. 

-Chodź... Zabieram Cie gdzieś! -krzyknął wesoło i, złapawszy cię za dłoń, biegł w stronę wyjścia poza mury KG. 

Starałaś się nadążyć za jego tempem, ale szpilki były tu dużą przeszkodą. W pewnym momencie, gdy byliście już poza murami, potknęłaś się o coś i runęłaś na ziemię. Chciałaś zacząć płakać. Nie mogłaś uwierzyć, że w tak ważny dla Ciebie dzień musiałaś zrobić z siebie ofermę. Zdarłaś kolano i rękę, stopy strasznie Cię bolały i miałaś okropne wrażenie, że skręciłaś kostkę. Byłaś pewna, że to nie skończy się dobrze. Zamknęłaś oczy, aby powstrzymać łzy, gdy nagle poczułaś jak silne ramiona podnoszą Cię z ziemi, pomimo tego, że byłaś lekko ubrudzona błotem. 

-Wybacz, nie powinienem biec, ale... Tak bardzo chcę Ci to pokazać. -okrył cię bardziej swoją narzutą. 

-Rozumiem, nie przejmuj się tym. -powiedziałaś z uśmiechem. 

-Proszę... Zamknij oczy, dobrze? -szepnął ci do ucha, a ty posłusznie wykonałaś jego prośbę. 

Po chwili poczułaś piękny zapach. Wszystko było jak po deszczu. Wszystko miało mocniejszy i piękniejszy zapach. Nevra pozwolił otworzyć Ci oczy, a to co zobaczyłaś sprawiło, że łzy napłynęły Ci do oczu. 

Znajdowaliście się na Cyprysowej Polanie. Nie sądziłaś, że w Błękitną Noc liście cyprysu skrzą się złotym blaskiem, a wszystkie inne rośliny na polanie błyszczą cudownym blaskiem. Pierwszy raz od tak dawna widziałaś tak wiele świetlików o różnych kolorach. Trudno było uwierzyć, że to wszystko prawda, nawet jeśli znajdujemy się w Eldarii. 

Na środku znajdował się koc, na którym rozłożone były poduszki, kilka pluszaków i różne materiały, który wyglądały na bardzo delikatne. Na środku koca leżały dwa talerze, a obok czekało na was pełno smakołyków. Aż trudno było w to wszystko uwierzyć. 

-To... To dla nas? -zapytałaś i ze zdziwieniem spojrzałaś na obiekt sowich westchnień. 

-Tak. Dokładniej dla Ciebie... -zarumienił się lekko. 

-Kiedy Ty to?

-Współpracowałem z Ezarelem i Leiftanem. -zaśmiał się. 

Wtedy wszystko zrozumiałaś. Ezarel i jego "niezdarność" kiedy mu pomagałaś. Wszystko, aby nie dać Ci czasu an szybsze spotkanie Nevry. Leiftan i ten moment w którym wam przerwał. Wszystko nabrało większego sensu! 

-Chodź. Mam nadzieję, że wybaczysz mi ten drobny wypadek.

-Za takie coś... Możliwe, ale czegoś i tak tu brakuje. -zaśmiałaś się. 

Wtedy czarnowłosy położył Cię na bardzo wygodnym legowisku, jakie zrobił. Chciał się podnieść, ale ty złapałaś go z kołnierz koszuli. Spojrzał na Ciebie lekko czerwony i powoli przybliżał swoja twarz do twojej. Przez chwilę widziałaś zawahanie w szarym oku, ale po chwili zapomniałaś o tym i oddałaś się przyjemności, którą sprawił Ci pocałunek z wampirem. 

Gdy przywódca Straży Cienia odsunął się od Ciebie delikatnie spojrzał prosto w Twoje [kolor] oczy. 

-[Reader]... Kocham Cię. -powiedział i wyczekiwał na Twoją odpowiedź. 

-Ja Ciebie też, Nevra. -odpowiedziałaś z uśmiechem i pocałowałaś go po raz kolejny. 

Wtedy własnie zza delikatnych chmur przebił się całkowicie błękitny księżyc. Jego blask padał idealnie na wasze miejsce odpoczynku. Wokół wszystko zrobiło się jeszcze piękniejsze, a ametyst na Twojej szyi zaczął zmieniać kolor. Nagle stał się pięknym czerwono-niebieskim kamieniem. Nevra uśmiechnął się i usiadł obok Ciebie. Chwycił Twoją dłoń i splótł wasze palce. 

-Ciesze się, że jednak masz na sobie tą sukienkę - wygląda jakby moja narzuta była z tobą od początku. -pocałował Cię w dłoń. 

-Masz rację... Dziękuję za to wszystko. -zarumieniłaś się.- Nawet za tą kostkę! -zaśmiałaś się. 

Tak razem spędziliście całą Błękitną Noc. Nigdy nie sądziłaś, że w ten ważny i prawdomówny dzień ktoś wyzna Ci swoje uczucia, a zwłaszcza ktoś kogo Ty sama kochasz. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~

1608 słów bez dopiski :)

Ma nadzieję, że spodobał się ten shot, mimo, że na początek było więcej Ezarele :3 

Dziękuję za przeczytanie ♥ 

Pozdrawiam, Natsuki ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top