Street Girl [V (BTS) x Reader]

Oryginał znajduje się na moim profilu na SameQuizy. Dodaję go tu, aby czytelnicy z wattpada dowiedzieli się o jego istnieniu. 

Zapraszam do czytania :)


_________


Chyba każdy z nas, chociaż raz w życiu, doświadczył poczucia pustki. Dostrzeżenia braku sensu w wykonywanych przez siebie czynnościach, poczucia obcości ze swoim ciałem, braku sensu życia. Niektórzy wychodzą z tego po kilku godzinach, dniach, a innym zostaje to przez miesiąc, dwa, trzy... Rok, a nawet i więcej.

Wtedy stajesz się osobą raczej wykluczoną ze społeczeństwa. W końcu kto chciałby się zadawać wiecznie przygnębioną duszą?

Tylko ktoś w takim samym stanie.

I nie. Nie byłaby to przyjaźń, gdzie nagle pojawiłaby się radość czy szczęście.

Raczej polegałoby to na wymienianiu się między sobą doświadczeniami, przeżyciami, poglądami, narzekaniem w wiele rzeczy, wymianą dziwnych sposobów na popełnienie samobójstwa.

No... W sumie to właśnie takie myślenie spowodowało, że jestem tu gdzie jestem - na ulicy.

Dosłownie i w przenośni.


x


Życie na ulicy w filmach wygląda w sumie gorzej niż się spodziewacie. Znaczy na początku jest źle, wręcz fatalnie, ale kiedy wyrobicie sobie szacunek u "współlokatorów" to potem jest z górki. Ale tylko pod względem miejsca do spania, kradzieży Twoich rzeczy. Inne sprawy nadal ciężko jest ogarnąć.

-Najgorzej mają ludzie, którzy są chorzy. Nie użalają się nad sobą, chociaż choroba powoli ich wykańcza -powiedziałam, siadając na ziemi, opierając się plecami o ceglaną ścianę.

-Znałaś kogoś takiego? -zapytał farbowany brunet, trzymając puszkę zielonego spreju w ręce.

-Ta -odpowiedziałam, wstrząsając pustym opakowaniem. -Fajna dziewczyna z niej była... Zmarła jakieś trzy miesiące temu -ściągnęłam chustę z nosa, a niższy ode mnie zielonooki zrobił to samo. -W sumie to przed śmiercią dopiero życie jej się zaczęło układać. Ironia losu, nie? -zaśmiałam się gorzko.

-Typowe -zaśmiał się pusto, poprawiając szare włosy. -Opowiesz mi o niej? -zapytał spoglądając na mnie.

-Czemu nie... Raczej krzywdy mi nie zrobi -sięgnęłam do tylnej kieszeni starych, podartych jeansów, wyciągając z niej kawałek czerwonego materiału. -To jej -rzuciłam ją do chłopaka siedzącego obok mnie. Ten złapał materiałową kulkę, a następnie zaczął powoli ją rozwijać.

-Jej chusta? -zapytał, przyglądając się jej dokładniej.

-Ta -dopowiedziawszy, wyciągnęłam papierosa z paczki, która leżała na ziemi obok mnie. -Z podpisem -zaśmiałam się pod nosem.

-Czyim? -zdziwił się, zaczynając szukać ów podpisu.

-Znasz -zabrałam młodszemu materiał, pokazując odpowiednie miejsce spośród kilkunastu.

-Dla [T/I]. Pamiętaj, że jutro idziemy na kawę! ~J-Hope -przeczytał, a jego zdziwienie powiększyło się. -Przecież to jeden z członków BTS! -podekscytował się.

-Brawo, Nobla chcesz pocztą czy kurierem? -zaśmiałam się dość głośno, poprawiając kolorowe włosy.

-Teraz to serio musisz mi o niej opowiedzieć! -krzyknął.

-Dasz zapalniczkę to usłyszysz historie, podlotku -trzepnęłam go w ramię.

-Masz lizaka -wyciągnął wspomniany przedmiot z kieszeni bluzy.

-Boże dziecko... -westchnęłam, zabierając od niego lizaka, następnie odwijając go z małej kartki, w którą był zawinięty, po czym, wywalając niezaczętego papierosa do kałuży obok, włożyłam cytrynową kulkę do ust. -Od czego by tu... -zamyśliłam się, starając przypomnieć jak najwięcej. -O! Już wiem. 


x


-Ej, Natsu! -krzyknął jeden z braci, którzy "wprowadzili się" na naszą ulicę jakieś dwa tygodnie temu.

-Czego? Zajęta jestem -powiedziałam spokojnie, kontynuując tworzenie nowego graffiti.

-Jakaś nowa -odpowiedział mi najwyższy z trojaczków.

-Ech, dawaj ją -westchnęłam, ściągając czarno-niebieską chustę z ust. -Jakaś ogarnięta czy laleczka co uciekła z domu? -zapytałam, drugi przypadek wypowiadając z niesmakiem w głosie.

-Raczej normalna. Trochę kasy ma, plecak z ubraniami, ubrana w miarę normalnie i chyba w Twoim wieku. Trochę tak marnie wygląda -jak zwykle szybki opis sytuacji zdał mi niski czarnowłosy.

-Dzięki -ziewnęłam, po czym przetarłam twarz dłońmi. -Cześć, mała -uśmiechnęłam się do dziewczyny, która wyszła zza rogu.

Wyglądała na lekko wystraszoną, chyba trudno było jej ogarnąć się w przestrzeni. Długi czarny sweter, [długość], [kolor] włosy, pobrudzone niebieskie jeansy, do tego zdarte trampki. Plecak na ramieniu, torba pod pachą, bluza w drugiej ręce.

-Nie bój się. Akurat ta dzielnica nie jest taka zła. Nie bijemy się, nie ćpamy, gwałtów też brak -wstałam, otrzepując czarne dresy z nieistniejącego na nich brudu. -Jestem Natsuki, ale możesz mówić mi Natsu albo Haku, kto co woli -podałem jej dłoń, przyglądając się jej z miłym uśmiechem.

-[T/I] jestem... -powiedziała cicho, lekko ściskając moją dłoń.

-[T/I]? Chyba nie jesteś Koreanką, co? -zaśmiałam się. -Też Polka? -zapytałam, już w moim ojczystym języku.

-Tak... Pani też? -zapytała zdziwiona.

-Tak, ale po pierwsze: mów po koreańsku, inni nie lubią, kiedy używa się przy nich języka, którego nie rozumieją -ostrzegłam ją. -A po drugie, to żadna pani! Jestem starsza od Ciebie może o rok maksymalnie -zaśmiałam się, na co dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. -W sumie to nie mam zamiaru uwijać w bawełnę -powiedziałam, puszczając jej dłoń. -Uciekłaś z domu, wywalili Cię z roboty czy coś? Musze wiedzieć czemu się tu znalazłaś -wyjaśniłam.

-Ja... -zaczęła lekko zachrypniętym głosem. -Wiesz... Okazało się, że jestem poważnie chora. Terapia i leki kosztują krocie, a mnie... Nie było na to po prostu stać. Zaczęły się długi, w końcu zabrali mi mieszkanie... Kręcę się po ulicach dwa dni -szepnęła smutno.

-O... Współczuje -położyłam jej dłoń na ramieniu. -Skoro już się tak kręciłaś, to trafiłaś na nas przypadkiem czy ktoś powiedział Ci o mojej dzielnicy? -zapytałam wiedząc, iż miejsce stworzone przeze mnie jest często polecane przez innych "posiadaczy swoich dzielnic".

-Taka dziewczyna mi powiedziała... Chyba Yoomi na nią mówili.

-A! No to musisz być kimś kto nie ma zamiaru bawić się w biedne dziecko -uśmiechnęłam się, a ta spojrzała na mnie dziwnie. -Już tłumaczę. Chodzi o to, że w całym mieście są dzielnice, do których trafiają tacy ludzie jak my. Każda dzielnica ma swojego "właściciela", a każdy "właściciel" danej dzielnicy, bądź też ulicy, zna "właściciela" pozostałych. Każdy ma jakiś swój sposób prowadzenia, do każdego trafiają ludzie, którzy będą czuli się dobrze w takim towarzystwie. U Yoomi są głównie ludzie, którzy pałają się walami ulicznymi, kradzieżami, wiesz - "ciężka młodzież" i nie tylko młodzież -zaśmiałam się.

-A tu...? -zapytała, patrząc na mnie niepewnie.

-U mnie są ludzie, którzy po prostu nie poradzili sobie z jakimiś problemami, albo ich życie na ulicy zostało spowodowane czymś trudnym dla nich. Sama wiem jak to jest, dlatego taką dzielnicą się zajmuję -wyjaśniłam.

-Jestem tu najmłodsza? -zapytała smutno.

-Nie -moja odpowiedź wyraźnie ją zdziwiła. -Są tu dzieci, które mają po 5-6 lat, bo ich rodzice albo nie żyją, albo ich nie chcą... Mieszkają tu nawet rodziny -uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco. -Poprzedzając pytanie: władze nie mają do mnie pretensji o "prowadzenie" takiego miejsca. Czasem nawet pomagają. Jesteśmy najbezpieczniejszą dzielnicą z całej piątki, wszytko z powodu odejścia ludzi. Ja musiałam sama to wypracować, a raczej bardziej chciałam sama stworzyć takie miejsce, bo wiem jak okropnie jest żyć w miejscu pełnym złodzieju, ćpunów, pijaków, kiedy Ty nie masz zamiaru kraść czy ogólnie przeszkadzać ludziom żyjący na jakimś tam poziomie.

[Kolor]włosa na moje słowa spuściła głowę, nie odzywając się ani słowem. Przez pewien czas trwałyśmy w takiej ciszy, wsłuchując się w rozmowy dobiegające ze wszystkich stron.

-Chodź... Trzeba znaleźć Ci jakieś miejsce, nie? -złapawszy ją za dłoń, zaciągnęłam ją w stronę starego bloku, w którym wspólnymi siłami udało się zrobić jakieś ogrzewanie, z grzałek, które zostały przerobione przez elektryków, którzy kiedyś mieli okazję tu mieszkać..

Będąc już w środku obskurnego budynku spojrzałam na zaskoczoną dziewczynę, która szczelnie zacisnęła palce prawej dłoni na pasku swojego plecaka.

-No to tak -zaczęłam, po czym zabrałam jej bagaż -Śpisz tu -wskazałam na kawałek wolnej podłogi, znajdującej się pod miejscem, w którym kiedyś było okno. -Obok masz dwie dziewczyny, raczej się dogadacie. Jak będziecie rozmawiać, to pamiętajcie, żeby kręcić tym -wskazałam na korbę, która przymocowana została do jednej z grzałek, które zaś zostały zawieszone na ścianach. - to będziecie mieć ciepło w nocy. Zaraz ktoś przyniesie Ci tu koce i jakąś poduszkę, ale na razie zapraszam do mnie, musimy jeszcze pogadać -odłożyłam jej rzeczy we wskazane przez siebie miejsce.

Po drodze pod ,,Kolorową ścianę" poinformowałam jedną z dziewczyn, która zajmuje się całym naszym magazynem, aby przygotowała rzeczy dla [T/I].

Siedząc już pod wspomnianą wcześniej ścianą obydwie opowiadałyśmy o sobie, starając się prowadzić tę rozmowę po Polsku, jednak za dużo osób zaczęło kręcić się wokół nas. -Zaufanie jest podstawą tego miejsca, dlatego nie rozmawiamy teraz po polsku. Jeśli już coś mówisz, to wszyscy muszą Cię zrozumieć -mówiłam, wyciągając papierosa z opakowania. -Poczęstujesz się? -wyciągnęłam dłoń z pudełkiem papierosów w stronę dziewczyny.

-Coś Ty -zaśmiała się cicho. -Nie będę raka karmić -spojrzała na mnie.

-Aaaa, czyli co? Cycki masz dwa to pewnie płuca, co? -zapytałam, szukając zapalniczki.

-Ta -szepnęła, spuszczając głowę. -Kiedyś paliłam i bam, mam raka -zaśmiała się pusto. -Lepiej to rzuć... -powiedziała z troską.

-Spokojnie, kochana -odpaliłam papierosa. -Złego licho nie tyka -uśmiechnęłam się, chwytając fajkę między zęby.


x


 -To ile ty miałaś lat jak to założyłaś?! -przerwał mi farbowaniec.

-Nie założyłam, tylko zmieniłam -poprawiłam go, jęcząc niezadowolona. -I szesnaście -opowiedziałam na jego pytanie.

-I mam uwierzyć, że marna szesnastolatka zdobyła takie uznanie? -zaśmiała się z drwiną w głosie.

-Mam więcej krwi na rękach, niż sobie myślisz, gówniarzu -warknęłam.

-Ty... Zabijałaś ludzi? -zapytał wyraźnie zdziwiony i lekko wystraszony.

-Nie, ale blisko było... Tak jakby za każdym razem, gdy się biłam -szepnęłam.

-A... Teraz ile masz lat?

-Tyle ile ma mój bliski przyjaciel -zaśmiałam się. -A teraz się przymknij, bo mam zamiar opowiadać dalej -pstryknęłam go w czoło. -Wtedy sobie pogadałyśmy, przez pierwsze dwa dni musiał się jakoś oswoić, rozumiesz. Chyba cztery dni po tym, jak się u nas pojawiła, poszłam na spotkanie z Yoo.


x


-I jak? Nowa daje rade? -zapytała Yoomi.

-Na razie daje rade -westchnęłam, biorąc łyk gorącej czekolady przez białą słomkę. -Tylko martwi mnie jedna rzecz...

-Jaka? -ruda spojrzała na mnie z pełną buzią.

-Znalazłam to w jej rzeczach -wyciągnęłam czarny zeszyt ze swojej małej torby. -Ostatnio jak z nią siedziałam, to miałam swój ze sobą i tak wyszło, że się pomyliłam. Przed Twoim przyjściem chciałam jakoś zabić czas, więc idealnym pomysłem wydało mi się napisanie czegoś, ale jak otworzyłam zeszyt okazało się, że nie jest mój. Na pierwszy rzut oka nic się nie różnią, W sumie pismo też podobne do mojego, więc zaczęłam czytać, jak myślałam, moje stare wypociny, a tu szok. Jakiś list, raczej do nie, a nie od niej -podałam starszej zeszyt. -Podpis wydaje mi się znajomy, ale nie mogę sobie przypomnieć do kogo należy -zirytowałam się.

-V -przeczytała po chwili. -No to jest przecież ten... Jakby Ci to tu... -zamyśliła się. -O! Ten co powiedziałaś, że jedyny rudy, który jest ładny -zaśmiała się. -Kim Taehyung -zaśmiała się, widząc moje zdziwienie.

-On? -zapytałam z wyraźnym niedowierzaniem.

-No tak, przecież przychodzą i pomagają i Tobie i mi, co taka zdziwiona? -powiedziała to tak, jakby była to najzwyklejsza w świecie sprawa.

-Zdziwiłam się po prostu, że się znają -szepnęłam, lekko zażenowana.

-Moja mała sklerotyczko -zaśmiała się. -Przecież dzisiaj spotykamy się z całym zespołem w sprawie kręcenia ich nowego teledysku, nie? -dała mi kuksańca w ramię.

-Dzisiaj?! -zdziwiłam się. -Ech... Zapomniałam -westchnęłam. -Zdążę pójść po... Nie ważne -zaśmiałam się pod nosem, widząc w drzwiach kawiarni machającego do mnie energicznie bruneta. 


x


-Ha! Jaka sklerotyczka! -zaśmiał się chłopak. -Jak mogłaś zapomnieć, że miałaś umówione spotkanie z BTS?!

-Papierosy szkodzą -odpowiedziałam kąśliwie.

Chłopak prychnął pod nosem, następnie zaczynając wypytywać o szczegóły spotkania. Pytała o teledysk, piosenkę, moje stosunki z chłopakami.

Zbyłam go krótką odpowiedzią, po czym wróciłam do istotniejszej sprawy.


x


Po omówieniu wszystkich ważnych spraw ruda dziewczyna, jak i prawie cały zespół, poszli w swoją stronę. W kawiarni zostałam tylko ja i V.

-Wiem, że nie mamy ze sobą dobrego kontaktu, ale znalazłam coś i myślę, że możesz mi to wytłumaczyć -powiedziawszy to podałam mu czarny zeszyt, należący do [T/I].

Chłopak na początku spojrzał na niego niezrozumiale, więc poleciłam mu go otworzyć i przeczytać pierwszą stronę. Tak też zrobił. Po chwili w jego oczy otworzyły się szeroko z niedowierzania.

-Skąd... To masz? -zapytał zdezorientowany, starając się powstrzymać łzy, które zebrały się w jego oczach.

-Znalazłam -starałam się brzmieć obojętnie. -Czyje to?

-[T/I]... -szepnął smutno.

Punkt dla mnie - pomyślałam.

-Kto to? -zapytałam, niby nie wiedząc o kogo chodzi.

-Nie będę Ci dopowiadać na takie pytania, akurat Ciebie nie znam na tyle -powiedział spokojnie.

-W takim razie zabieram to -udałam zdenerwowanie i wyrwałam chłopakowi zeszyt z ręki.

-Nie! -krzyknął, a oczy wszystkich w kawiarni skierowały się na nas. -Proszę...

-Opowiesz mi co jest między Tobą, a lalą od zeszytu, to coś Ci pokaże -zaproponowałam, na co Tae pokiwał głową. -No to słucham -usiadłam wygodnie, opierając się plecami o miękkie oparcie za mną.

-Ta dziewczyna, no wiesz -właścicielka zeszytu -zaczął speszony, a ja tylko kiwnęłam głową ze zrozumieniem. - to jest... Albo była... Moja dziewczyna -szepnął, po czym na jago policzkach pojawiły się pierwsze łzy.

Jego słowa bardzo mnie zaskoczyły. Po co uciekała na ulice, skoro jej chłopak jest sła... No tak... Już rozumiem.

-Dziewczyna powiadasz -starałam się brzmieć obojętnie. -Ale czemu sam nie wiesz czy była czy obecna? -dopytałam.

-No bo... Ona uciekła... -rozpłakał się na dobre.

To też już wiem -powiedziałam do siebie w myślach.

-Czemu? -zapytałam, szukając opakowania chusteczek higienicznych w torbie.

-Nie wiem... Po prostu zniknęła... -spuścił mocno głowę.

-Opowiesz mi coś o niej? Jak się poznaliście... -mówiłam łagodnie, podawszy mu przedmiot, którego przed chwilą szukałam.

Ten kiwnął głową, wziął do ręki lekko zniszczone opakowanie i wyciągnął z niego jedną chusteczkę. 


x


-Czego się dowiedziałaś? -zapytał podekscytowany.

-Gdybyś mi nie przerwał, to już byś wiedział -zaśmiałam się.

-Ej! -krzyknął, nadymając policzki.

-Natsu, ktoś do Ciebie -powiedziała niska blondynka, z włosami związanymi w kitkę i tabliczką czekolady w ręce.

-Kto to? -zapytałam, zerkając za nią.

-Ja -odezwał się znajomy głos.

-O -zdziwiłam się. -Hej, Suga -wstałam, aby przywitać się z (aktualnie) niebieskowłosym przyjacielem.

-Hej, misia -odpowiedział, przytulając mnie lekko.

-Co tu robisz? -zapytałam, poprawiając włosy.

-W sumie to poszedłem na spacer, bo mam dzisiaj wolne i tak jakoś się tu znalazłem -uśmiechnął się.

-O mój Boże! -krzyknął chłopak pod ścianą, po czym zerwał się na równe nogi. -To jest Suga!

-A to Milena -wskazałam na dziewczynę, która patrzyła na nas chwilę, a potem odeszła. -A to pająk -wskazałam na ramię niższego. -A to ściana, tamto to kosz, obok leży chyba jakiś pluszak -mówiąc wskazywałam na nazwane przeze mnie rzeczy. -Coś jeszcze? -uśmiechnęłam się, na co mój podopieczny wystawił mi język, a przyjaciel zaśmiał się cicho.

-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam

-Nie no, akurat możesz posłuchać trochę o [T/I], bo młody zaciekawił się jej historią -uśmiechnęłam się, po czym wróciłam na swoje miejsce. -Siadasz? -zapytałam, kiedy jeden z członków BTS nadal stał w tym samym miejscu.

-Ta -opowiedział po dłuższej chwili, po czym usiadł naprzeciwko mnie. -Na czym skończyłaś? -zapytał.

-Zaraz się dowiesz -posłałam mu ciepły uśmiech.


x


-[Każda chyba ma swoje wymarzone pierwsze spotkanie, więc chciałabym, abyście poczuły się jak najbardziej komfortowo i tutaj wstawiacie swoje wymarzone spotkanie, a pochwalić możecie się nim w komentarzu]. I... Potem tak to się jakoś potoczyło, że zostaliśmy parą -mówił już spokojnie

-Pewnie Ci jej brakuje -powiedziałam, kartkując zeszyt [T/I]

-Bardzo...

-W takim razie moja kolej -powiedziałam i wstałam od stolika.

Chłopak patrzył na mnie zdziwiony, ale kiedy powiedziałam, że chodzi o [T/I] to szybko zerwał się na równe nogi.

Machnęłam do kelnera, który jest moim przyjacielem, aby przyszedł po zapłatę za zamówienie.

Razem z V wyszliśmy z małej kawiarni, po czym zaczęłam prowadzić go w znanym nam obojgu kierunku.

-Gdzie Ty mnie zabierasz...? -zapytał, starając się dotrzymać mi kroku.

-Chcesz ją sobaczyć, nie? -zapytałam, starając się udawać obojętną, chociaż to co usłyszałam od chłopaka bardzo na mnie wpłynęło.

-Tak, ale...

-Bez ale! -krzyknęłam na niego. -Cicho bądź i po prostu chodź -powiedziałam stanowczo. 


x


-Aaa, więc to tu wtedy był. Myśleliśmy, że zgubiliśmy go, jak przechodziliśmy obok sklepu z pluszakami -zaśmiał się Suga.

-Tym razem nie -również się zaśmiałam.

-Tak w sumie to... Jak Wy się poznaliście? -zapytał ni stąd ni zowąd najmłodszy z naszej trójki, na co dopowiedziałam głośnym westchnięciem.

-Może kiedyś się dowiesz, teraz daj mi dokończyć tą historie -powiedziawszy to podeszłam na kolanach do przyjaciela, po czym położyłam mu głowę na ramieniu

-Farbowałaś? -zapytał, bawiąc się moimi włosami.

-Tak, ale to teraz mało istotne -przymknęłam oczy.

-Ej, Misia mam pytanie -szturchnął mnie lekko.

-Jakie? -zapytałam, podnosząc głowę z jego ramienia.

-Ta chusta była jej? -zapytał, wskazują na kawałek materiału, który znalazł się na ziemi.

-A, tak -odpowiedziałam i sięgnęłam po nią nogą, przesuwając ją po ziemi. -Jeszcze są wasze "podpisy" -zaśmiałam się, dając chłopakowi czerwony kawałek brudnego i popisanego materiału.

-Dla [T/I]. Pamiętaj, że jutro idziemy na kawę! ~J-Hope -przeczytał. -Jutro przyjdę do Ciebie i zjemy coś razem ~Jin -zaśmiał się cicho. -Jeszcze kiedyś poćwiczymy! Trzymaj się, [T/I] ~Jimin -czytał, nie trzymając się żadnej reguły.

-Przeczytaj swoje -zaśmiałam się, przypominając sobie tekst jego "wiadomości".

-Do jutra ~Suga -przeczytał dumnie. -Szkoda, że nie wyszło... -zesmutniał.

-Właśnie... -zapadła chwila ciszy. -Dobra... Wracając do tego wszystkiego...


x


-Gdzie Ty mnie kobieto ciągniesz?! -krzyknął, gdy byliśmy już pawie na miejscu.

-Spodoba Ci się, zobaczysz -starałam się nie krzyczeć. -Jeszcze chwile i...

-I co?! -wrzasnął. -Nie wiem gdzie Ty mnie, do kurwy nędzy, prowadzisz, ale mam już dość! Rozumiesz -dość! Straciłem dziewczynę, którą naprawdę kocham, a Ty ciągasz mnie po jakiś melinach! -wrzeszczał, co chwile robiąc krok w moją stronę. -A wiesz co jest najgorsze? -zapytał, zaczynając płakać. -Nawet nie wiem czy żyje... Znalazłaś jej zeszyt... A jak ktoś zrobił jej krzywdę...? -tymi słowami zakończył swój krótki monolog, padając na kolana i zalewając się łzami. -Moja biedna [T/I] -szeptał co chwile.

-Żyje... -usłyszałam głos zza swoich pleców. -Ja żyje... -ponownie ten sam głos.

Obróciłam się za siebie i zobaczyłam [kolor]włosą dziewczynę.

Chłopak słysząc ten głos powoli z niedowierzaniem podnosił głowę, tym samym zabierając z niej swoje dłonie.

-[T-T/I]? -zapytał, bardziej sam siebie, niż [wzrost (wysoka itd.)] dziewczynę, która po jego zapytaniu kiwnęła twierdząco głową.

-Tea -szepnęła.

Ciemnooki jakby dopiero teraz zrozumiał kto stoi na drugim końcu pomieszczenia - szybko zerwał się na równe nogi. Zaczął biedź przez obskurne pomieszczenie bez ścian wewnętrznych. Po bardzo krótkiej chwili trzymał w swoich objęciach jego ukochaną.

-[T/I] -mówił przez łzy. -Dlaczego... Dlaczego odeszłaś? -zapytał, głośno szlochając.

-Ja... Nie mogę Ci tego powiedzieć -[kolor]oka objęła go mocno, chcąc skupić się na przyjemnej stronie tej chwili.

-Możesz... Możesz powiedzieć mi wszytko -szepnął, a dźwięk jego głosu rozszedł się po pustym piętrze parkingowym - z resztą jak zawsze.

Widząc, że trudno będzie powiedzieć jej powiedzieć o swojej chorobie, osobie którą kocha postanowiłam pomóc.

Podeszłam do nich i usiadłam na ziemi, z prawej strony chłopaka.

-Ma raka -powiedziałam, podpierając głowę na obu dłoniach.

V spojrzał na mnie zszokowany, po czym, odsunąwszy się do swojej dziewczyny, spojrzał prosto w jej [kolor] oczy.

-To prawda? -zapytał drżącym głosem.

-... Tak... -odpowiedziała mu, spuszczając przy tym głowę.

-[T/I]... -szepnął, po czym podniósł jej głowę. -To nie jest powód do ucieczki! -krzyknął i zaczął się śmiać.

-Nie, ale chyba wiem o co jej chodziło -wtrąciłam się, psując nastrój rodem z typowego romansidła. -Nie mogła Ci o tym powiedzieć, bo zaraz chciałbyś zapłacić za jej leczenie czy nawet operacje, choć nie wiem czy na raka płuc da się zrobić operacje -mówiłam, przy okazji prowadząc wewnętrzny monolog na ów temat. -Z drugiej strony gdyby została i nie powiedziała, to zaczął byś się martwić i coś podejrzewać. Zgadłam? -spojrzałam na dziewczynę w błękitnym swetrze.

Ta jedynie kiwnęła głową w odpowiedzi.

-Kochanie... -szepnął i przytulił ją jeszcze mocniej.

Widząc, że chcą zostać sami - wyszłam z budynku i udałam się do tutejszej palarni. 


x


-Młody nie rycz -zaśmiałam się, wygodniej układając głowę na kolanach niebieskowłosego.

-Kij Ci w dupę -warknął, wycierając oczy w materiał bluzy.

-Grzeczniej -zaśmiał się Suga. -Czekaj czyli Ty nie siedziałaś z nimi tam cały czas? -zdziwił się.

-No nie, a co? -zapytałam, patrząc na niego zaciekawiona.

-W sumie V coś kiedyś opowiadał, że taka jedna, trochę straszna, z nimi siedziała, ale myśleliśmy, że cały czas -odpowiedział.

-Nie. Poszłam na fajkę i zostawiłam ich samych -powiedziałam zgodnie z prawdą.

-Przecież dziecka se wtedy nie zrobili, nie? -odezwał się farbowaniec.

-Niby tak -zaśmiałam się.

-Cześć Wszystkim! -całą trójką skierowaliśmy wzrok w stronę głosu.

-Hej Hobi -pomachałam mu. -O, hej reszta -ponownie zaczęłam machać.

-Faktycznie miałeś raje -odezwał się lider, a ja spojrzałam na niego niezrozumiale.

-No a gdzie indziej miałby być w dzień wolny, jak nie u swojej ukochanej, co? -zaśmiał się czerwonowłosy farbowaniec.

-Przysiądziecie się? -zapytał młody, co bardzo mnie zdziwiło.

-Pewnie -powiedział Kook. -O czym rozmawialiście? -zapytał, gdy wszyscy usiedli wygodnie, tzn. Rapmon obok mojego podopiecznego, opierając się z nim o ścianę pełną kolorowych graffiti. Jin i Joungkook usiedli po mojej lewej, trzymając dłonie na ziemi za sobą. J-Hope i Jimin siedzieli po mojej prawej po turecku. Suga siedział na przeciwko młodego, a ja usadowiłam się miedzy jego nogami, tym samym siedząc po turecku. Moją pozycję wykorzystał V, kładąc swoją głowę miedzy moje kolana.

-Wiesz... -zaczęłam. -Rozmawialiśmy o [T/I] -spojrzałam na twarz chłopaka między moimi nogami.

-Spokojnie -odezwał się. -Cieszę się, kiedy o niej słyszę. Bardzo ją kochałem i chyba nadal kocham -uśmiechnął się, patrząc na mnie z dołu.

-W takim razie mam opowiadać dalej? -zapytałam, rozglądając się po chłopakach.

-A gdzie skończyłaś? -zapytał Jimin.

-Właśnie miałam mówić, jak spędzaliśmy dni przed jej operacją -zaśmiałam się na te wspomnienia.

-Ooo! -ucieszył się Hobiasz -To teraz ja chcę coś powiedzieć! -zaśmiał się.

-Dajesz -uśmiechnęłam się i bardziej wtuliłam w swojego przyjaciela. 


x


-Ale... Ja nie potrafię kota narysować, a co dopiero do graffiti się zabierać -powiedziała zaskoczona dziewczyna.

-Też nie potrafiłam, [T/I]! Nie martw się -krzyknęła czarnowłosa dziewczyna z blizną na lewym policzku.

-Pomogę Ci -V uśmiechnął się ciepło do swojej dziewczyny.

-W sumie to -odezwała się królowa ciemności. -Hobiasz Ty potrafisz roić takie rzeczy? -spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami.

-Nauczę się -odpowiedziałem jej ze śmiechem.

-Dobra teraz słuchać -powiedziała poważnie. -Tutaj mamy puszki z farbą, ale nie tak szybko -w tym momencie jej wzrok poleciał na najmłodszego z nas. -Te wszystkie chusty i maseczki które zawsze nosimy nie są dla ozdoby. Tutaj macie drugie pudło -wyciągnęła karton zza ściany. -Macie tu same chusty, bo maseczek nie mam, ale raczej coś sobie wybierzecie -uśmiechnęła się do nas ciepło.

-Ty nie wybierasz? -zapytałem, gdy wybrałem już swoją.

-Idioto ja już mam -zaśmiała się.

-Oj Natsuuu, po co te nerwy? -przytuliłem ją, po czym oberwałem w żebra.

-Gotowi?! -krzyknęła wesoło, obracając się do mnie tyłem. -No to idziemy!


x


-Oj no nie wypominaj tak! -zaśmiałam się.

-Bolało! -udał obrażonego.

Wtedy wszyscy wpadli w śmiech. Miło było tak powspominać. Tak bez żal...

-A pamiętacie, jak Jin spadł z drabiny? -zaśmiał się Joungkook.

-Taak! Albo co psiknąłeś sobie farbą na kurtkę, nie Jiimi? -zaśmiałam się, obracając głowę w jego stronę.

-Lubiłem ją! -zaśmiał się.

-Biedna kurtka, wylądowała w kałuży, a potem pies ją zabrał -zaśmiał się Suga.

-Brzydka była -powiedział Rap Monster.

-Jak Jin? -zaśmiał się V, poprawiając swoją głowę na moich nogach.

-Ja? Ja jestem piękny -roześmiał się,

Miła atmosfera utrzymywała się dość długi czas, co chwilę przypominaliśmy sobie nowe wydarzenia, które były dla nas zabawne.

-A w sumie to co malowaliście? -zapytał siwowłosy,

-Widzisz to coś tam trochę wyżej, niż są wszystkie inne graffiti? -wskazałam palcem na ów dzieło. -To tamto.

-Aaa, to co od czasu poprawiasz. Nie wiedziałem dlaczego jest dla Ciebie takie ważne...

-Spoko... Robiliśmy to chyba dwa tygodnie -uśmiechnęłam się. -Nie wygląda, nie? -zaśmiałam się, patrząc na chłopaka.

-Z tego co słyszałem, to zbyt wielu talentów tu nie ma, więc nie jest tak źle -odpowiedział mi śmiechem.

Wszyscy skierowaliśmy wzrok na wielokolorowe graffiti, przyglądając mu się dokładnie i szukając rzeczy, które dla obcych są tylko przypadkowymi namalowanymi symbolami.

-Musze zmienić kolor wilka -westchnęłam, patrząc na namalowanego czarną farbą zwierza. -Teraz będzie prawie że tęczowy -zaśmiałam się.

-W sumie to dużo rzeczy trzeba przemalować -odezwał się V.

-Zrobi się -zaśmiał się najmłodszy w towarzystwie.

-I to piękne ciastko, które wygląda jak statek kosmiczny -wybuchłam śmiechem, przyglądając się dziełu.

-Wcale nie -zaśmiał się chłopak.

-EJ! -krzyknął mój podopieczny.

-Czego, farbowańcu? -zapytałam, patrząc na niego zdziwiona.

-Ciągle mnie zastanawia ta chusta... W każdej wiadomości jest coś z jutrem... O co chodzi? -zaczął machać materiałem przed swoją twarzą.

-A, tak. W sumie jedna z ważniejszych rzeczy -odezwał się Tea.

-Chcesz opowiedzieć? -zaczęłam smyrać go po głowie.

-Nie... Wole posłuchać -powiedział smutno, zamykając oczy.

-Dobrze -westchnęłam.


x


-No, [T/I]... -zaczęłam niepewnie. -Dzisiaj dzień operacji... Boisz się? -zapytałam, ubierając bluzkę.

-Trochę -zaśmiała się nerwowo.

-Wiesz... Raczej nie będę mówić Ci, że będzie dobrze, bo to nie jest zapisane w moim DNA, więc nie spodziewaj się, że będę teraz super pozytywna i nie wiadomo jaka jeszcze milutka -zaśmiałam się, a dziewczyna zrobiła to samo. -Po prost będę obok, jakbyś czegoś potrzebowała -powiedziałam stanowczo.

-Dzięki Natsuki -szepnęła, przytulając mnie.

-Cześć dziewczyny! -krzyknął Rapmon, wchodząc do pomieszczenia.

-Wyjdź -warknęłam, puszczając dziewczynę i chowając się za nią.

-Czemu? -zdziwił się.

-W majtkach jestem, więc zjeżdżaj, albo dostaniesz w zęby.

-Jestem od Ciebie silniejszy -uśmiechnął się drwiąco.

-Wypierdalaj stąd, bo inaczej obiecuję, że Cię kurwa tępym jebanym nożykiem wykastruję -powiedziałam przesłodzonym głosem, przeklinając po polsku.

Chłopak słysząc mój ojczysty jeżyk, który miał okazje poznać, podczas gdy byłam zdenerwowana szybko wyszedł.

-Dobre to było -zaśmiała się [odcień włosów].

Po dziesięciu minutach wyszłyśmy z pokoju Sugi, kierując się do kuchni w mieszkaniu chłopaków.

-Zjesz i jedziemy -powiedziałam, bo nikt nie chciał o tym rozmawiać.

-Królowa Ciemności dziś w szczytowej formie -uśmiechnął się Hobi.

-Coś Ty -zaśmiałam się. -Potrafię być duuużo gorsza.

-Jedzcie, a nie się kłócicie -upomniał nas Jin. 


x


-Co ma żarcie do chusty? -zapytał młody.

-Nie przerywaj dziecko, bo się nigdy niczego nie dowiesz -wystawiłam mu język.

-Nie jestem dzieckiem -warknął.

-No jasne, jasne. Wmawiaj sobie, dziecko -podkreśliłam ostatnie słowo.

-Jak ja Ci zaraz walnę! -krzyknął i już miał wstać, jednak Rap Monster go powstrzymał.

-To były nasze obietnice -powiedział spokojnie Tea.

Wszyscy spojrzeliśmy na niego, a ten otworzył oczy.

-Każdy z nas napisał na tej chuście swoją obietnice dla [T/I]. Mieliśmy je spełnić po operacji, ale... -zatrzymał się, zauważyłam, że nie miał zamiaru kontynuować swojej wypowiedzi dalej.

-Nie przeżyła -powiedział Jin.

-Operacja w pewnym momencie się skomplikowała... Coś poszło nie tak i... -zaczęłam, ale sama też nie dałam rady dokończyć tego zdania.

-Ja... Przykro mi -powiedział szarowłosy.

-Nie ma do tego powodów -powiedziawszy to, V wstał. -Mam tylko nadzieję, że odeszła szczęśliwa... Kocham Cię, [T/I] -ostatnie słowa wyszeptał, zamykając oczy.

-Odeszła z uśmiechem na ustach -ukradkiem się uśmiechnęłam.

-Skąd Ty to możesz wiedzieć? -zapytał zaciekawiony Suga.

-No przecież lekarz mi mówił -odpowiedziałam, marszcząc nos.

-Co!? -krzyknęli wszyscy jednocześnie.

-Nie mówiłam Wam tego? -zdziwiłam się, a wszyscy pokiwali przecząco głowami. -A... No to teraz wiecie -zaśmiałam się i wtuliłam bardziej w przyjaciela.

-Idziemy na spacer? -zaproponował Jimin, wstając z ziemi. -To pewnie dobrze nam zrobi -uśmiechnął się słodko.

Wszyscy wstali i poszli do przodu.

Po przejściu kilku minut spojrzałam na czarną torbę sportową, którą zabrałam ze swojego "pokoju".

-V czekaj -zawołałam chłopaka, a ten zatrzymał się.

-Tak? -zapytał, podchodząc do mnie.

-Trzymaj -wyciągnęłam małe opakowanie z torby.

-Co to? -zapytał zdziwiony, obracając pokryte kolorowym papierem pudełeczko.

-Miałam Ci to dać, jak będziesz gotowy... Myślę, że to już -uśmiechnęłam się do niego, po czym pociągnęłam w stronę reszty grupy. 


x


Po spacerze wszyscy rozeszli się w swoje strony, jednak ja postanowiłem się jeszcze chwile przejść. Wieczór był dość ciepły, więc nie musiałem martwić się o to, że zaraz zmarznę.

Wyciągnąłem z kieszeni spodni małe kwadratowe pudełko, które ostałem do dziewczyny z kolorowymi włosami i zacząłem mu się dokładnie przyglądać. Po chwili znalazłem na nim zielony napis: Dla Tea! ~[T/I]

-[T/I]...? -szepnąłem i szybko zacząłem szukać jakiegoś spokojnego miejsca.

Po chwili usiadłem na jednej z parkowych ławek, na moje szczęście umiejscowionej pod latarnią.

Zacząłem dopakowywać niespodziankę, którą zostawiła mi moja zmarła dziewczyna.

Hej, Tea!

Jeśli to czytasz, to znaczy, że już mnie nie ma. Dziwne, zaśmiałam się z tego co napisałam zdanie wcześniej. Ale to nie jest istotne. Ważny w tym wszystkim jesteś Ty, kochanie. Wiem, że możesz to uznać za głupie i bez sensu, ale pisze to, abyś wiedział to czego nie potrafię powiedzieć Ci w oczy.

Mianowicie: Zawsze czułam się przy Tobie jakoś tak inaczej. Nie wiem czemu. To było... Wyjątkowe.

Nie chodzi mi tu o miłość, bo o tym mówiłam Ci nie raz. Bardziej... Czułam się przy Tobie dziwnie beztrosko...

Ale to tez nie jest złe, więc czemu nigdy nie powiedziałam Ci tego w oczy?

Poczucie tej beztroski spowodowało, że zlekceważyłam wszystkie dziwne rzeczy, które zaczęły się ze mną dziać. Aż do momentu, kiedy zasłabłam w pracy. Wtedy też dowiedziałam się o tym cholernym raku...

Nie chciałam Ci o tym mówić, bo wiem, że strasznie byś się za to obwiniał. Dlatego to napisałam i przekazałam Natsuki, aby dała Ci to w odpowiednim momencie. Wierze, że zrobi to idealnie w punkt, a Ty skarbie zrozumiesz, że ja już pogodziłam się z moja śmiercią. Liczę, że zrobisz to samo. Wierzę, że dasz sobie radę beze mnie. Uśmiechaj się dla swoich najbliższych i nie siedź za dużo przed konsolą, bo nie wybaczę!

Kocham Cię i zawsze będę.

Twoja już na zawsze [T/I].

PS. Na dnie jest coś dla Ciebie ;)

-Nawet w takim liście martwisz się o to czy nie będę grał za dużo na konsoli? -zaśmiałem się smutno. -Jesteś kochana, skarnie -wytarłem oczy, które wypełniały łzy.

Spojrzałem na dno opakowania i zobaczyłem mała bransoletkę wykonaną z rzemyków w kolorze zielonym i [ulubiony kolor]. Na środku było małe, drewniane serce, które znalazłem, jak byliśmy nad jeziorem. Było w małym strumyku. Pamiętam, że przechadzałem się tam tedy, bo zastanawiałem się nad moimi uczuciami do Ciebie. To serce potraktowałem jak znak. Nie myliłem się.

Swoją drogą... Bardzo długo miałaś je przy sobie... To takie słodkie.

Wyciągnąłem prezent z pudełeczka, po czym zawiązałem na dłoni. Pasuje idealnie.

Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym poszedłem w stronę mieszkania.

-Wiem, że patrzysz -szepnąłem do siebie. -Kocham Cię...



~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że wszyscy ogarnęli przenoszenie się z teraźniejszości w przeszłość :)

Pozdrawiam 

Natsu ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top