Może to i dobrze... [Ezarel x Reader]

Kolejny raz czekałaś w swoim pokoju na czarnowłosego chłopaka. Kolejny raz wygrałaś jeden z waszych małych zakładów. Tym razem zadaniem było przejście toru przeszkód, który przygotował dla was Jamon, jak najszybciej. Wampirek oczywiście był bardzo pewny swego, więc jego mina po zobaczeniu Twojego, lepszego o 5 sekund, czasu była bezcenna.

–Gdzie on jest? Miał tu być jakieś dwadzieścia minut temu –powiedziałaś sam do siebie.
Nevra musiał po ciebie przyjść i razem pójść na grzane wino, oczywiście na jego koszt.
Jednak wampira nie było dość długo, więc postanowiłaś, że pójdziesz do stołówki i sprawdzisz czy tam go nie ma.
Wyszłaś że swojego pokoju i rozejrzałam się po korytarzu. Doszłaś do wniosku, że flirciarz może być przecież w swoim pokoju, więc udałaś się pod jego drzwi i zapukałaś. Otworzył Ci twój przyjaciel, który był widocznie zdenerwowany. Zapytałaś co się stale, ale gdy tylko zobaczyłaś wampirzyce w głębi pokoju - od razu zrozumiałaś.
Poklepałaś chłopaka po ramieniu i życzyłaś powodzenia w rozmowie z siostrą.
Mimo, iż wampir nie miał czasu to i tak postanowiłaś pójść napić się czegoś mocniejszego.

Wesoła szłaś w stronę baru. Po drodze spotkałaś Miko, która poprosiła cię o zaniesienie czegoś szefowi Straży Absyntu. Oczywiście zgodziłaś się, przecież i tak nie miałaś wyboru.
Pewna, że Ezarel jest w sali alchemicznej, poszłaś tam. Okazało się, że jest tam tylko syrena, której szczerze nienawidzisz, dlatego postarała się wyjść tak, aby dziewczyna cię nie zauważyła. Na szczęście ci się udało.
Przeszukałaś każde pomieszczenie, ale nigdzie nie było elfa. Poszłaś nawet do skrzydła szpitalnego z podejrzeniem, że może elf poszedł porozmawiać z pielęgniarką tego samego gatunku co on.
Zrezygnowana postanowiłaś przekazać mu listę następnego dnia.

Kiedy znalazłaś się już na stołówce zobaczyłaś bardzo zaskakujący widok. Pierwszy raz w życiu widziałaś elfa w takim stanie. Siedział już dość pijany na krześle, a głowę miał oparta o stół. Mamrotał coś pod nosem, ale najbardziej zdziwiłaś się, gdy zobaczyłaś mokre ślady na jego policzkach. 

Ezarel? Płakał? Chyba śnię! Pomyślałaś. Podeszłaś do stolika, przy którym siedział niebieskowłosy i położyłaś dłoń na jego ramieniu. Zrobiło Ci się go żal. 

-Ez? -zapytałaś cicho, ale chłopaka nie zareagował i szlochał dalej. 

To był okropny widok. Niejedną osobę z K.G zabolałoby zobaczenie zielonookiego w takim stanie, a co dopiero miałaś powiedzieć Ty. Dziewczyna, która od dawna była w nim zakochana, ale doskonale to ukrywała. 

-Ezarel... Ezarel spójrz na mnie. -nie wytrzymałaś i sama delikatnie podniosłaś jego głowę ze stołu, aby następnie obrócić ją w swoja stronę.- Ezarel... Co się stało? 

Chłopak odwrócił wzrok. Zachowywał się, jakby wstydził się spojrzeć Ci w oczy. Mimo to zaczęłaś gładzić go po włosach. Doskonale wiedziałaś, że mu się to podoba. Sama bardzo rzadko mu tak robiłaś, koniec końców miał dziewczynę i wiedziałaś doskonale, że Sylane miałaby do Ciebie za to żal. 

Chłopak mówił niewyraźnie, więc ciężko było Ci zrozumieć o czym mówił. Jednak jedno zdanie zrozumiałaś doskonale. Nie mogłaś w to uwierzyć. Powiedziała, że ma mnie dość, że jestem beznadziejny.

-Zerwała zaręczyny? -zadałaś najgorsze pytanie, jakie przyszło Ci do głowy. 

-TAK! -krzyknął i zaczął płakać mocniej. 

Przytuliłaś go mocno, a chłopak od razu odpowiedział tym samym. Chciałaś być blisko, chciałaś mu pomóc. 

-Jeztem okropny. Miała rację... Miała racje jak mófiła, sze jeztem beznadzjny...

Doskonale rozumiałaś dlaczego mówi tak, jak mówi. Płakał już od długiego czasu, a alkohol który wypił w dużych ilościach potęgował to wszystko. Zresztą... Naprawdę chciał się upić, skoro zamiast swojego ulubionego hydromiodu (nie jestem pewna czy dobrze to napisałam) wybrał piwo i, jak powiedział Ci Karuto, nawet kilka lampek grzanego wina. 

-Chodź... Pójdziemy do mnie. Uspokoisz się, odpoczniesz, pójdziesz spać. W takim stanie nie zostawię Cię samego, Ez. -szepnęłaś delikatnie do jego ucha. 

-[TI]... -powiedział cicho i wstał razem z Tobą. 

Razem poszliście do Twojego pokoju. Po drodze udało Ci się lekko poprawić humor ukochanego. Ezarel śmiał się z Twoich zabawnych historii, które przeżyłaś i zawsze powiedział coś przez co oboje wybuchaliście śmiechem. Co prawda droga ze stołówki do Twojego pokoju nie jest długa, ale idąc z wyższym o głowę, pijanym elfem do najłatwiejszych nie należy. 

Gdy już zaprowadziłaś chłopaka do swojego małego królestwa od razu rzucił się na niego Twój chowaniec, który bardzo przepadał za towarzystwem szefa straży Absyntu. Zauważyłaś, że Ezarelowi poprawiło to humor jeszcze bardziej. 

-Lubię u Ciebie siedzieć. -powiedział, głaszcząc Twojego chowańca po głowie. 

-Cieszę się, ale siadaj na łóżko, bo jeszcze się przeziębisz. -powiedziałaś wesoło i pomogłaś mu wstać. 

Elf usiadł na Twoje łóżko, a Ty podeszłaś do okna, aby zabrać z niego poduszkę i koc, których używałaś tam, aby było Ci wygodnie podczas czytania. Przy okazji poprawiłaś legowisko swojego chowańca. Gdy obróciłaś się w stronę łóżka serce stanęło Ci na sekundę, a następnie zaczęło pracować dwa razy szybciej. 

Ezarel, chłopaka Twoich marzeń, stał ze łzami w oczach i pięknym uśmiechem przed tobą... Bez koszulki. 

Nie wiedziałaś co masz zrobić, gdy nagle chłopak mocno się do Ciebie przytulił. Speszona oddałaś jego gest, ale nie wiedziałaś co się dzieje.

-Wiesz co, [TI]... Może to dobrze. -zaśmiał się. 

-C-co dobrze?

-Dobrze, że nie jestem już zaręczony z Sylane... Ciągle powtarzała mi, że na nią nie zasługuje, a ona jest tak bardzo łaskawa dla kogoś takiego jak ja... Mówiła, że jestem bezużyteczny, że tylko dzięki niej jestem szefem straży... 

-Nie! Nie jesteś bezużyteczny! Jesteś szefem straży, bo Twoje umiejętności są wyjątkowe, tak jak Ty! -krzyczałaś zarumieniona.- Ja...

-Dziękuję, [TI]... Posłuchaj... Albo raczej... A zresztą. -chłopak nagle Cie pocałował. 

Nie byłaś w stanie zrozumieć co się dzieje. Ledwo zdążyłaś oddać pocałunek, a Ezarel już go zakończył. 

-Ez... K-koch...

-Ja ciebie też. Teraz to wiem. -szepnął Ci do ucha, a po chwili znalazłaś się na łóżku.

Spojrzałaś na chłopaka cała czerwona, a ten uśmiechnął się łobuzersko. 

-Przed nami cała noc. -nachylił się nad twoim uchem. -Nie dam Ci uciec. 



=0,______________________,0=

940 słów bez dopiski. Mam nadzieję, że się spodobało :) 

Myślę, że do 9 czerwca będę pisać tylko tu...

Chyba każdy rozumie, że poprawy ocen, dociąganie na lepszą średnią, nie?

Pozdrawiam!

Natsu

 

-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top