[_____]
-Nie możesz kazać mi wyjść za mężczyznę, którego nie kocham! -krzyknęła stanowczo, tym samym sprzeciwiając się królowi.
-Twoje zdanie nie ma znaczenia -opowiedziała jej ojciec. -Musisz to zrobić -lodowaty głos wbijał igły w jej łamiące się serce, a słone krople wypełniły oczy.
Upadła na ziemię, a jej suknia rozlała się po drewnianej powierzchni. Jeszcze kilkanaście dni temu wyszłaby za kogokolwiek, kogo kazaliby jej poślubić, jednak teraz, kiedy jej głęboko ukryte przez szponami dusz serce zabiło na widok tego, którego śmiało możemy nazwać zakazanym dla niej - nie mogła pozwolić, aby stracić na zawsze widok jego ciemnych oczu, spoglądających na nią z radością, zatroskaniem i tym blaskiem miłości, który ogrzewał jej duszę niczym letnie promienie słońca.
-Nawet nie waż się uciekać -zaczął król, beznamiętnie patrząc na swoją córkę. -Jeśli tylko spróbujesz przysięgam na naszych przodków, że zabiję go na Twoich oczach, a Ty i tak ożenisz się z Jiwoonem* -przeniósł spojrzenie na młodszą ze swoich córek, jednak ta ze złością patrzyła na starszą od siebie, czując wielką zazdrość o obiekt swoich westchnień.
-A co jeśli umrę? -zapytała; spojrzała na niego z szaleństwem w oczach. -Jeśli nie dożyję dnia mojego ślubu? -iskra nadziei pojawiła się w jej zaszklonych oczach.
-Wtedy nie zabijemy tylko jego, a całe jego królestwo. Jest młodym królem, nie dorównuje naszej potędze -po policzkach ciemnowłosej spłynęła pierwsza łza, jednak nikt nie zareagował. -Jeśli zostaniesz żoną Jiwoona - pozwolę żyć i Tobie i Twojemu ukochanemu -powiedział, a dziewczyna zerwała się z ziemi, szybko znajdując się obok jednego ze strażników.
Zabrała jedno z jego małych ostrzy, po czym, zacisnąwszy na nim prawą dłoń, przecięła na niej skórę.
Podeszła do swojego niewzruszonego ojca, wystawiając krwawiącą dłoń przed siebie.
-Przysięgnij, że jeśli tylko zostanę żoną tego, kogo każesz mi poślubić! - zostawisz go w spokoju -wykrzyczała załamana myślą, że inaczej nie uratuje życie swojego ukochanego.
Król wstał; zabrał ostrze z lewej dłoń pierworodnej i również rozciął skórę na swojej prawej dłoni, po czym złączył ją z tą córki.
Ciemnooka, już po tym, gdy jej ojciec zabrał swoją dłoń, bez zastanowienia wybiegła z pomieszczenia, chcąc jak najszybciej znaleźć się w miejscu, w którym mogła dać upust swoim emocjom.
Będąc już na drewnianej podłodze w swojej komnacie - płakała, przykładając skaleczoną dłoń do ust.
Kilka chwil wcześniej kazała wynosić się medykowi, którego jej przysłano. Nie zareagowała pozytywnie również na służącą, która przyniosła jej herbatę.
Powoli podniosła się z desek, czując, jakby w każdą część jej ciała były wbijane miliony igieł. Podparła się dłońmi o drewniany stolik, jednak gdy tylko zobaczyła swoje odbicie w naczyniu z herbatą - zamachnęła się, strącając z dużą siłą naczynie na ziemię.
Ignorując wszystko to co usłyszała od ojca, postanowiła wyjść z komnaty, z zamiarem odwiedzin jednej osoby.
Odpychała od siebie wszystkie służące, które starały się ją powstrzymać, krzycząc przy tym, że musi iść.
Znajdując się już przed drzwiami do pokoju siostry, otworzyła je używając przy tym dużo siły, jednak więcej, gdy zamknęła je przed nosem sześciu służących.
Doskonale wiedziały, że jeśli wejdą do komnaty kogokolwiek z rodziny królewskiej bez pozwolenia czy oczywistej przyczyny, czekają je straszliwe tortury, powoli prowadzące do ich śmierci.
-Zabij mnie -zwróciła się do młodszej, czekając, aż wstanie ze swojego posłania i podejdzie do niej.
-O czym Ty mówisz? -zapytała, poprawiając długie, kasztanowe włosy.
-Wiem, że chcesz to zrobić, bo mam zostać jego żoną -ciemniejsze niż noc oczy spojrzały w te, niby podobne do jej, jednak tak bardzo inne. -Wiem, że potrafisz zrobić truciznę, która zadziała dopiero po czasie -kontynuowała, nie zwracając uwagi na łzy tworzące niewidoczne blizny na jej polikach. -Jeśli tylko zostanę jego żoną, choćby na moment, on... Nie będzie mógł go skrzywdzić, a Ty... Ty będziesz musiała poślubić Jiwoona**, dobrze o tym wiesz -jej serce zabiło szybciej, gdy tylko pomyślała o tych delikatnych dłoniach, które dotykały skórę na jej policzkach, sprawiając, że rozchodziło się po nich przyjemne ciepło.
O głosie, który wywoływał uśmiech na jej twarzy, przyprawiał o rumieńce czy był powodem radości.
O długich, lśniących włosach, które miała okazję widzieć tyle razy, jednak jeszcze o wiele razy za mało.
O ciemnych oczach, w które uwielbiała patrzeć, nawet wtedy, gdy były zaszklone, co sprawiało, że jej serce pękało.
-Jesteś tego pewna? Naprawdę chcesz zostać otruta, tylko po to, aby on żył? -zapytała zdziwiona.
-Jeśli nadal będę żyć obie będziemy nieszczęśliwe, jednak jeśli umrę, gdy już zostanę żoną Twojego ukochanego... Ojciec nie będzie mógł zabić Jinheunga***, a Ty, jako ta dobra córka, zaproponujesz, że dla dobra królestwa zostaniesz żoną Jiwoona -wyjawiła jej swój plan.
Jej siostra nie zastanawiała się długo. Zgodziła się, mając nadzieję, że plan siostry uda się, a ona będzie mogła spędzić resztę swoich dni u boku swojej miłości.
Bo tak jakby koreańskie imiona mi tu pasowały, ok?
Spokojnie, to nie koniec. Będzie jeszcze coś dalej :)
*,**,*** - nie jestem pewna, co do pisowni.
Natsuki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top