Zawsze coś musi się zjebać.
Powoli zaczynało świtać, a Dabi który wpatrywał się w widok zza framugi okna wydawał się być w innym świecie, a przynajmniej tak uważała Zekuro, która zaraz po otwarciu prawego oka zobaczyła lewy profil mężczyzny.
Dziewczyna tylko westchnęła i przekręciła się na drugi bok, skoro mogła jeszcze spać to czemu by nie skorzystać?
Rie natomiast już od ponad godziny mordowała się w sklepie spożywczym, który znajdował się centralnie na widoku ich okna.
I to właśnie na ten sklep Dabi tak spoglądał, musiał zapewnić samego siebie, że dziewczynie nic nie grozi, z resztą z tego miejsca mógł bardzo swobodnie spalić cały budynek jak i wpatrywać się na drogę po której raz po raz przejeżdżał jakiś samochód.
Roszpunka natomiast jak Dabi zdążył zauważyć nim szarowłosa wyszła, spała rozwalona na całą długość kanapy przykryta swoimi włosami.
Piroman szczerze dziwił się jak fioletowłosy był w stanie wytrzymać ten odór wydobywający się z tych podejrzanych substancji, które wręcz zalewały ten podniszczony mebel.
Lecz niestety ranna sielanka nie mogła trwać wiecznie.
Rie jak poparzona wybiegła ze sklepu i z przerażeniem spojrzała na czarnowłosego mężczyznę.
Te spojrzenie mu wystarczyło.
-Zbieramy się stąd. Już o nas wiedzą.
Zekuro, która nawet nie zdążyła zapaść ponownie w sen tylko coś mruknęła , ale wstała z okupowanego przez siebie mebla i zaczęła dobudzać Roszpunkę.
Dabi w tym czasie czekał, aż szarowłosa dostanie się do ich samochodu.
Słyszał jak po podniszczonych schodach wbiegają jacyś ludzie, widział jak ze sklepu wybiega ochroniarz i najpewniej właściciel.
Piroman czuł wzbierający się w nim ogień, jego spojrzenie na chwilę oderwało się od widoku zza okna, aby spojrzeć na swoją lewą dłoń.
Mały błękitny płomyk, który wywoływał w Piromanie delikatnie dreszcze.
Na pierwszy rzut oka, płomień ten był słaby i raczej nieszkodliwy, gdy Piroman czuł jak tak naprawdę silny on jest.
W momencie, gdy drzwi do ich pokoju zostały wyważone, do tej pory lekko zgarbiony czarnowłosy mężczyzna się wyprostował.
Jego wzrok oderwał się od płomienia i spoczął na trzech osobnikach.
Widział w ich oczach strach.
Zekuro i Roszpunka ze względu na swoje położenie nie byli widoczni dla nowo przybyłych
I właśnie ta nieświadomość dodała przybyłym odwagi, żeby wbiec do pokoju i spróbować zrobić cokolwiek Piromanowi.
Wraz z ich wyrwaniem się przed siebie, czarnowłosy odwrócił się do nich przodem i uniósł kpiąco lewy kącik ust.
-Marne robale, które nie rozumieją sensu strachu.
To były ostatnie słowa, które trójka mężczyzn usłyszała nim pozostał z nich tylko proch.
Zekuro tylko wpatrywał się w szoku na pozostałości płomiennej ścieżki, która dosłownie pochłonęła mężczyzn.
-Zmywamy się nim przyjdzie więcej takich idiotów. - po tych słowach Dabi ignorując coraz szybciej rozprzestrzeniający się płomień ruszył do wyjścia z pokoju.
-Ale moje włosy!- to były ostatnie słowa jakie Roszpunka wypowiedziała nim Zekuro najzwyklej w świecie znokautowała fioletowłosego, którego ciało wzięła na plecy i zaczęła z nim wychodzić z budynku nawet w dobrym tempie.
Dabi jakby przeczuwał, iż szatynka bez zawahania wykorzysta sytuację aby pozbawić przytomności ich towarzysza i przygotował dla niej otwarty bagażnik do którego dziewczyna z ulgą wrzuciła nieprzytomnego.
Z głośnym sapnięciem zajęła miejsce obok Rie, która siedziała za kierownicą i zaczęła się przysłuchiwać jej rozmowie z Piromanem.
-Policja już najpewniej tu jedzie, może jednak lepiej żebyś spalił hotel i sklep, dzięki temu nagarnia z kamer by przepadły czy coś. To znaczy powinieneś się. - niestety dziewczyna nie była w stanie dokończyć, gdyż znudzona Zekuro jej przerwała.
-Spal to wszystko w cholerę, najwyżej zagrodzisz im drogę ogniem i będą nas mogli pocałować w dupę !- wykrzyczała Zekuro wpatrując się ze zirytowaniem w Piromana.
-Czasami mam wrażenie, że tylko ja coś tu robię. - po tych słowach Dabi opuścił pojazd.
Szatynka tylko się uśmiechnęła i spojrzała na dziewczynę za kierownicą.
-Widzisz tak to się robi ! - wraz z tymi słowami dziewczyna wyraźnie dumna z siebie zadarła wysoko podbródek.
Dziewczyny obgadywały możliwą trasę, którą mogą się udać i gdy miały już niemalże ułożoną całą trasę, do ich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi a wraz z tym spalenizna.
Szatynka tylko spojrzała na obładowanego siatkami i tym podobnymi rzeczami Piromana, który z westchnięciem ulgi usiadł na swoim miejscu z tyłu.
-Jak widać udało ci się załapać na świetne promocje Dabi! - po tych słowach z ust Zekuro, Rie ruszyła spod płonących budynków z piskiem opon.
-Zawsze coś musi się zjebać.
-Gdyby coś się nie zjebało nie byłoby rozrywki. - na te słowa z ust Piromana, Zekuro od razu na niego spojrzała z uśmiechem.
-I to ja rozumiem !
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top