Powiewy Wolności

Wreszcie zapadła noc, a wraz nią postanowili zatrzymać się na terenie jednego z zajazdów przy drodze.

Za ukradzione wcześniej pieniądze wykupili jeden z wolnych pokoi.

Zakuro nawet nie rozglądając się padła na obdrapany materac.

Karaluchy, które do tej pory z chęcią obradowały to miejsce uciekły od miejsca, w którym upadło ciało dziewczyny.

Rie za to na wstępie przysłoniła swoją twarz dłonią i skierowała się do okna oprawionego w spróchniałe drewno.

W momencie , gdy pociągnęła za klamkę ta najzwyklej w świecie została jej w ręce.

Zdezorientowana dziewczyna odwróciła się do dwójki stojących chłopaków trzymając wyrwany przedmiot centralnie przed twarzą.

Dabi tylko wywrócił oczami i nakazał ruchem dłoni odsunąć się dziewczynie.

Chłopak tylko ustawił się przed zabrudzoną szybą i przyłożył do niej jeden palec od lewej dłoni.

Nie trzeba było długo czekać, żeby gładka powierzchnia pokryła się błękitnym ogniem, który niemalże w sekundę spalił całą szybę.

Chłopak po tym czynie tylko machnął ręką i skierował swoje kroki do prowizorycznej kuchni.

Rie tylko westchnęła na ten widok i oparła się plecami o ścianę.

Mieli jeden pokój, w którym znajdowała się mini lodówka ( najpewniej nie działająca) stolik z trzema nogami i dwa krzesła. Obdrapane łóżko małżeńskie, na którym przed upadkiem Zekuro znajdowała się kolonia karaluchów. Dwu miejscowa kanapa z niezliczoną ilością plam bo nieznanych substancjach oraz o dziwo posiadali normalną łazienkę co prawda bez gorącej wody ale to i tak był w obecnych warunkach szczyt luksusu.

Siwowłosa pochyliła lekko głowę i objęła się dłońmi.

Nie sądziła, iż kiedyś jeszcze wyjdzie na wolność, a teraz nie dość, iż nie była sama to jeszcze była względnie bezpieczna.

Dziewczyna nawet nie zauważyła kiedy się zamyśliła do tego stopnia, że aż straciła kontakt ze światem. Wybudziła ją dopiero czyjaś ciepła dłoń na ramieniu.

Zdziwiona dziewczyna uniosła lekko głowę, aby ujrzeć turkusowe oczy.

-Idź spać na łóżko. Ja mogę się przespać na krzesłach, bo Roszpunki tak czy siak z kanapy nie ruszę. - jak na potwierdzenie swoich słów wskazał głową na dwa krzesła, które już wcześniej dla siebie przygotował.

Dziewczyna tylko spojrzała kątem oka na rozwalonego fioletowłosego i z cichym podziękowaniem skierowała się w stronę łóżka.

Każdy zapadł w sen, no prawie każdy.

Dabi zamiast spać bawił się płomieniem, który unosił się nad jego dłonią.

Od momentu wyjścia z więzienia czuł się inaczej używając swojego daru.

Wszystko wydawało się intensywniejsze, a sam ogień sprawiał wrażenie silniejszego i bardziej zależnego od woli Piromana.

I dlatego mężczyzna postanowił zrozumieć swój ogień i tym samym zyskać pełną kontrole nad nim.

Wytwarzanie ścian czy też wybuchów było łatwe i nie wymagało wiele natomiast, wytworzenie przykładowo ogromnego smoka byłoby już wyzwaniem, a raczej utrzymanie go w takiej formie.

Turkusowooki skupił się na tańczącym płomieniu, w jego głowie był prosty obraz motyla.

Minuty mijały,a ogień nawet na chwile nie był podobny do tego stworzenia.

Mimo tego czarnowłosy się nie poddawał.

Wiedział, iż po jakimś czasie jego podstawowe ataki będą do niczego. Bohaterzy będą mogli się przyzwyczaić i go z łatwością pokonać. i dlatego tak mu zależało, żeby opanować swój dar do perfekcji.

Godzina minęła,a w głowie skupionego mężczyzny pojawił się obraz jego ojca.

Był w głowie piromana przez zaledwie sekundę ale to wystarczyło, żeby obudzić w Dabim chęć zemsty.

I wtedy stało się.

Do tej pory nieposłuszny płomień ukształtował się w pełnego detali motyla, który tylko machnął skrzydłami i wzbił się w powietrze, a zaraz za nim wyruszyła armia jego klonów.

Czarnowłosy odchylił głowę do tyłu, jego grzywka luźno zwisała, a on sam wpatrywał się w latające naokoło niego ogniste motyle.

Dopiero teraz był w stanie stwierdzić, iż każdy z nich był inny.

Mężczyzna czuł jakby każdy z tych stworzeń było powiązane z jego myślami, wręcz czuł jakby każdy z motyli był przywiązany do jednego z jego palców na sznurek.

I to wystarczyło siedzącemu mężczyźnie.

Znalazł to co jedna go z jego darem.

Chęć zemsty.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top