Płonące Skrzydła


Hawks ledwo opuścił samochód Mirko,a poczuł jak całe optymistyczne podejście uchodzi z tego jak powietrze z balonu.

Jego głową wręcz pulsowała od nadmiaru myśli,a serce niespokojnie kołotało ze stresu i nadmiaru obaw.

Mężczyzna nie wiedział ile tak wstał przed swoim blokiem,ale wreszcie postanowił postawić pierwszy krok w przód by po chwili znowu się cofnąć.

Jego wahanie pewnie trwałoby dłużej gdyby nie wrzask opiekunki Riku.

Kobietę najpewniej było słuchać na końcu miasta i jeszcze dalej.

Hawks tylko sięgnął do wnętrza swojej kurtki gdzie miał zapinaną kieszeń w której zazwyczaj trzymał telefon.

Odliczył w myślach do pięciu.

Dzwonek zabrzmiał wraz z końcem ostatniej liczby.

Keigo tylko westchnął spoglądając na wyświetlacz,który pokazywał mu aktualnie numer opiekunki Riku.

Odrzucił połączenie i wleciał na klatkę schodową, nawet się nie zdziwił gdy w momencie jak wzlatywał na wyższe kondygnacje budynku usłyszał rozemocjonowany głos kobiety dobiegający z windy, która pośpiesznie wzywała taxi.

Złotooki tylko przymknął oczy w momencie gdy dotarł na odpowiednie piętro.

Z pozoru wszystko zdawało się normalne, ale on przeczuwał, iż jego syn tylko czeka pod drzwiami z przygotowanym arsenałem.

Takami z westchnięciem podszedł do drzwi, które prowadziły do jego mieszkania.

Miał już nawet sięgnąć po klucze, ale przerwało mu to nagłe otworzenie się drzwi.

Keigo tylko dzięki łutowi szczęścia zdołał odskoczyć zarówno od drzwi jak i wycelowanych w niego płonących piór, które wbiły się w przeciwległą ścianę na klatce schodowej. Zza framugi drzwi zaczęła się wyłaniać czerwona czupryna, której właściciel spojrzał na swoją matkę zaciętym spojrzeniem.

Keigo tylko przełknął ślinę i podrapał się po karku starając przywołać na swoją twarz głupkowaty uśmiech.

Już chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu nagły zapłon skrzydeł jego syna.

-Gdzie jest tata.

To nawet nie było pytanie,ale rozkaz natychmiastowej odpowiedzi.

Hawks tylko spojrzał na Riku z rozczuleniem, podszedł do niego i najzwyklej w świecie padł na kolana przed nim i się do niego przytulił.

Jego skrzydła również objęły chłopaka.

Keigo ponownie zaczął płakać.

A zdezorientowany Riku zgasił swoje skrzydła i także objął swoją matkę, kładąc swoją głowę na tą blondyna.

Czerwonowłosy tylko zagryzł wargę i mocniej objął swoją mamę.

Dwunastolatek czuł jak jego koszulka przemaka od nadmiaru łez złotookiego.

-Twój tata zaginął. - Hawks nie był w stanie okłamywać swojego syna, zbyt go kochał i zdawał sobie sprawę,iż nie uchroni go od złego i prędzej czy później by się dowiedział i tym samym zawiódłby się na bohaterze. - Przeszukiwałem cały teren, podnosiłem każde zgliszcze przyglądałem się każdym zwłokom i nigdzie go nie znalazłem. - przy ostatnim słowie głos Keigo się załamał.

Riku tylko zacisnął mocniej powieki. Trzy miesiące dzieliły go od upragnionego spotkania z tatą.

Czerwonowłosy wreszcie wypuścił swoją mamę z objęć tym samym pozwalając Hawks'owi ustać na prostych nogach.

Bez słowa we dwoje skierowali się do mieszkania.

Oboje wiedzieli, iż czeka ich długa rozmowa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top