{4}
-No siema przystojniaku.-zamruczał blond włosy Namjoon który stał opierając się o drzwi od mojego pokoju.-Masz ochotę pogadać?
Zarumieniłem się.
-Wiesz..aktualnie jestem zmęczony i chciałbym pobyć trochę sam.
-Rozumiem młody.
To miłego odpoczynku i do zobaczenia później.-blondyn puścił do mnie oczko i ruszył korytarzem do kuchni w której chwilę później zniknął.
Wszedłem powoli do pokoju i widząc jak panuje w nim półmrok od razu rzuciłem się
na łóżko.
Nagle mój wilczy zmysł zaczął wariować.
Czułem,że nie jestem sam.
Ktoś był w moim pokoju siedząc w kącie na czarnym fotelu wpatrując się we mnie intensywnie swoimi czekoladowymi tęczówkami.
Westchnąłem cicho w poduszkę.
-Mogę chociaż raz zasnąć w spokoju?-spytałem dobrze wiedząc kto tam siedzi.
-Sam odpowiedz sobie na to pytanie.-odpowiedział mi lekko zachrypnięty głos.
-Taehyung..Zlituj się do cholery!
Rudzielec zaśmiał się,wstał z fotela i w szybkim tempie znalazł się tuż przy mnie siedząc po turecku na moim łóżku.
-Czego chcesz?-spytałem widząc jak chłopak szeroko się uśmiecha jakby o coś miał zamiar zacząć błagać.
-Boziu jak ty możesz tak wiecznie spać?
-A ty nie byłbyś zmęczony po całym dniu pracy?
-Hmm..Zcznijmy od tego,że nie pracuje i nie mam zamiaru,bo robi to za mnie mój ukochany hyung Jimin i Nam.
-Ow,maaaan..
Daj mi już spać a nie mnie zaczepiasz tylko po to,żebym nie usnął.
-Hyuuung pobiegnij dzisiaj ze mną o północy.
-Powiem krótko:Wynocha z mojego pokoju!
-No hyung proooszę..
Westchnąłem ciężko.
-A jak się zgodzę dasz mi w końcu spokój?
-Tak!
-Niech Ci będzie a teraz spadaj!
-Dobrze Mr.Nieruchomy Minie.
-Jeszcze tylko słowo a ostrzegam cię,że nie wyjdziesz stąd cały..-z mojego gardła wydobyło się ciszę warknięcie.
Chłopak wstał z mojego łóżka i stanął przy drzwiach.
-Eh..Nie dość,że wyszczekany to jeszcze niegrzeczny.
Złapałem za poduszkę i cisnąłem nią w V który nie zdąrzył zrobić uniku i dostał prosto w swój chudy tyłek.
Tae podniósł poduszkę z podłogi i patrząc na mnie spytał:
-To widzimy się o północy przed domem?
-Tak..
Usłyszałem trzask zamykanych drzwi.
Taehyung w końcu wyszedł z mojego pokoju w którym zapanowała głucha cisza którą od zawsze uwielbiłem.
Nie lubiłem nigdy być w centrum zainteresowania,dlatego wiecznie stałem z boku patrząc się spokojnie na tych którzy robili z siebie wariatów i pośmiewisko.
Uznałem,że nie chce należeć do świata świrów.
Przewróciłem się na plecy i spojrzałem na zegarek.
Dochodziła 21:00,wiec miałem tylko 2 godziny na to,żeby się wyspać.
No cóż chyba nie dam rady
teraz zasnąć.
Często jak się o czymś martwię sen w ogóle nie ma zamiaru do mnie przyjść.
Postanowiłem jednak po jakimś czasie zmusić się do
niechcianego snu.
"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"*"
Zostawię ten rozdział bez komentarza uważam,że mi nie wyszedł i jest słaby,ale nie będę się z wami kłócić. :\\
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top