Rozdział 10 - Oznaczenie

Korekta - √

Jeżeli znajdziecie jakiś błąd - proszę, napiszcie obok ;).


Wyszedłem z pokoju, aby zjeść kolację. Liana siedziała w pokoju, pewnie coś robiła na komputerze. Zaglądnąłem do lodówki i postanowiłem zrobić kanapki. Zrobiłem kopiaty talerz naprawdę wielkich kanapek. Położyłem je na stole.

- Liana, chcesz herbatę?! - krzyknąłem.

- Pewnie! - usłyszałem po chwili odpowiedź.

Nastawiłem wodę. Przeszukałem szafki i znalazłem kilka smaków. Który może lubić Liana? Wzruszyłem ramionami i wrzuciłem jej zwykłą, bezsmakową. Po chwili czajnik zaczął piszczeć i zalałem nam herbatę. Zawołałem Lianę i usłyszałem, jak drzwi od jej pokoju się otwierają i zobaczyłem ją. Na widok kanapek zatrzymała się i spojrzała na mnie oniemiała.

- Hej, jeszcze umiem zrobić kanapki, nie?

- No tak, ale nie spodziewałam się, że je zrobisz. Tak sam z siebie - odpowiedziała, siadając przy stole.

- Byłem po prostu głodny - także usiadłem, przysuwając jej herbatę.

- Dziękuję - uśmiechnęła się do mnie słodko. Mój wilk zawył za szczęścia, że uszczęśliwił tą małą istotkę.

- Nie ma za co - bąknąłem pod nosem.

W ciszy zjedliśmy kolację, ale z twarzy Liany nie znikał uśmiech, co mnie wewnętrznie uszczęśliwiało. Jej szczęście to moje szczęście. Jak ja nie znoszę więzi mate! Najgorsze jest to, że im dłużej z nią jestem, tym nasza więź jest coraz silniejsza i ledwo się powstrzymuję.

- Dziękuję, było przepyszne - rzuciła, gdy zjadła. Aż promieniała. - Teraz ja zbieram naczynia.

Liana pochyliła się nad stołem, aby sięgnąć po moją pustką szklankę. Niemal położyła się na stole, przez co miałem widok na jej odsłonięte piersi. Jęknąłem mimowolnie, a potem warknąłem ze swojej głupoty. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, a potem sama zorientowała się, o co chodzi. Zaczęła się śmiać i podniosła się ze stołu. Włożyła naczynia i puściła zmywarkę.

- Idę się kąpać, jakby co - powiedziała i ponętnie kręcąc biodrami, zniknęła za rogiem.

Syknąłem, gdy w moich spodniach zrobiło się ciasno.

***Liana

Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Moja łazienka była uboga. Miałam tylko zwykły prysznic, umywalkę i toaletę.

Rozebrana spojrzałam jeszcze w lustro i szybko zmyłam swój delikatny makijaż. Przepłukałam twarz, rozpuściłam włosy i weszłam pod ciepłą, a nawet gorącą wodę. Uwielbiałam kąpać się w gorącej, parującej wodzie. Wówczas całe napięcie ze mnie znikało, mogłam się zrelaksować i przestać myśleć, a moja wilczyca mruczała zadowolona. Obie lubiłyśmy ciepłą wodę.

Przemyłam ciało, umyłam włosy szamponem z odżywką i wymyłam ciało żelem pod prysznic o zapachu lawendy, chociaż i tak wiedziałam, że to mi nic nie pomoże. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że pachnę czekoladą i czasami miałam dość mojego zapachu, dlatego teraz nie jem słodyczy, chyba że galaretkę lub jakieś desery owocowe, ale nie przepadam za czekoladą.

Wykonałam już wszystkie obowiązkowe czynności pod prysznicem i teraz po prostu stałam i pozwalałam, aby woda spływała po mnie ciepłym strumieniem.

Niespodziewanie poczułam, jak ktoś mnie obejmuje od tyłu. Pisnęłam przestraszona, a mój oprawca zatkał mi usta. Gdzie jest Sam, do cholery?!

- Nie bój się, kochanie, to tylko ja - mruknął mi do ucha Sam.

Od razu się rozluźniłam. Wystarczył jego dźwięczny głos, abym zaczęła uspokajać się i rozpływać w jego ramionach. Wyczułam, że jest w ubraniach. Wszedł pod prysznic i obejmował mnie od tyłu. Czułam na karku jego ciepły oddech - wtulał się we mnie.

- Sam? Co ty tutaj robisz? - zupełnie nie przeszkadzała mi jego bliskość, a moja wilczyca wyła szczęśliwa.

- Liana, ja dłużej nie dam rady, nie wytrzymam - zaczął szeptać mi swoich seksownym, zachrypniętym głosem do ucha.

Ocierał się o mój policzek, zaczął całować w szyję i kark. Jęknęłam, a przyjemne dreszcze zaczęły kumulować się w moim podbrzuszu. Ręce Sama zaczęły błądzić po moim nagim ciele, zostawiał na mojej skórze palący ślad.

- Jesteś moja, tylko i wyłącznie moja - warknął wprost do mojego ucha i przygryzł je delikatnie. Nabrałam ze świstem powietrza.

Zanim się zorientowałam, Sam obrócił mnie przodem do siebie i przyparł do ziemnych płytek, które niesamowicie kontrastowały z moim gorącym, rozpalonym ciałem. Oczy Sama zrobiły się czarne, zawładnęło nim pożądanie. Z łomotem uderzył otwartymi rękami w ścianę, moja głowa znajdowała się pomiędzy jego rękami. Przeszedł mnie kolejny dreszcz. Sam wpił się w moje usta brutalnie, niemal miażdżąc moje usta. Od razu je uchyliłam i nasze języki zaczęły walkę o dominację. Niestety, tym razem mi się nie udało. Nie zdawałam sobie sprawy, że Sam ma w tym taką wprawę i bez większego wysiłku udało mu się mnie zdominować.

Oderwaliśmy się od siebie dopiero w momencie, kiedy nie mięliśmy już czym oddychać. Przerwa jednak nie trwała długo, bo ledwo odetchnęłam, a ponownie złączyłam nasze usta. Ręce Sama dotknęły moich ramion i zaczęły pośpiesznie zjeżdżać coraz niżej. Złapał mnie za pośladki, delikatnie ścisnął, co wywołało mój cichy jęk prosto w jego usta.

Bez większego problemu dźwignął mnie do góry, a ja automatycznie oplotłam go nogami w pasie. Zatopiłam ręce w jego gęstych włosach, pogłębiając nasz pocałunek.

Sam oderwał się od moich ust, zaczął całować moją szczękę, szyją, obojczyk. Na szyi zrobił mi porządną malinkę i ponownie zaczął swoją wędrówkę.

Odchyliłam głowę do tyłu. Jego pocałunki były palące, niesamowicie przyjemnie. Poczułam uścisk pomiędzy nogami, a na udzie poczułam jego podniecenie. To wcale nie ułatwiało mi racjonalnego myślenia i powstrzymania się od tego, aby się na niego nie rzucić. Wygięłam się w łuk, przylegając do niego jeszcze bardziej.

- Sam? - zapytałam chrapliwym głosem. Zero reakcji. - Sam!

Spojrzał na mnie łaskawie, ale w jego oczach widziałam tylko czystą rządzę. Mimo to i tak chciałam powiedzieć to, co miałam.

- Kocham cię - wyszeptałam. Widziałam, jak jego źrenice poszerzają się, jakby był zdziwiony tym, co właśnie mu powiedziałam, ale ja nie żałowałam swoich słów i cały czas pewnie patrzyłam mu w oczy.

Dopiero wtedy się zaczęło. Sam dosłownie rzucił się na mnie, a konkretnie na mój obojczyk. Przeszła mnie ogromna fala przyjemności, gdy jego kły zanurzyły się w moim ciele. Oznaczył mnie. Nie wiedziałam, że to takie przyjemne uczucie. Ścisnęłam nogi jeszcze mocniej, rękami przyciągnęłam go bliżej, przez co byliśmy tak blisko, że zlewaliśmy się w jedną całość. Na mój gest Sam jeszcze mocniej zacisnął szczęki na moim obojczyku, aż zabolało. Ale nie krzyknęłam, bo to był przyjemny ból.

- Sam - krzyknęłam cicho i odpłynęłam.

Sam wreszcie wysunął kły z mojego ciała, a ja miałam wrażenie, że lecę. Czułam się lekka, ale i zmęczona. Tylko resztkami sił podtrzymywałam się Sama, ale wiedziałam, że to nie potrwa długo. Widząc, w jakim jestem stanie, puścił mnie, a ja ledwo byłam w stanie ustać na nogach. Zaczynałam zjeżdżać w dół, kiedy Sam zakręcił wodę i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Wtuliłam się w niego najmocniej, jak jeszcze było mnie stać i przymknęłam oczy. Tak bardzo chciało mi się spać.

Mężczyzna ułożył mnie na moim łóżku, okrył szczelnie kołdrą, a następnie chciał odejść, ale złapałam go za nadgarstek w ostatniej chwili.

- Zostań - szepnęłam.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł - podrapał się po karku.

- Właśnie mnie oznaczyłeś, więc myślę, że to będzie dobry pomysł - uśmiechnęłam się do niego delikatnie.

- Dobrze, zaraz przyjdę - pocałował mnie w czoło i wyszedł.

Zanim się zjawił, zasnęłam, ale jeszcze będąc w półśnie, poczułam jak materac obok mnie ugina się i po chwili poczułam, jak przyciąga mnie do siebie, obejmując jedną ręką.

Uśmiechnęłam się i zagłębiłam się w moim spaniałym śnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top