Klany A Sekty

(Nie traktujcie tego rozdziału poważnie. Jest to raczej luźne spostrzeżenie niż poważna teoria XD )









Moja mama czasem pyta mnie jak tam u mnie czytanie. Najczęściej opowiadam jej co się dzieje w danej pozycji, a ona to komętuje i wypytuje o różne szczegóły.

W sumie to całkiem miłe, bo nie mam żadnych bliższych przyjaciół z którymi mogłabym pogadać w cztery oczy o literaturze, a moja najlepsza przyjaciółka często reaguje zwykłym wtf na mordzie kiedy opowiadam jej co czytam.

Niedawno też rodzice pozwolili mi zamówić książki przez internet za kasę ze świąt. Przedtem nie mogłam tego robić m.i. dlatego, że rodziciele nie mieli zaufania do tego typu transakcji. Dlatego też miałam kilka braków w książkach o Wojownikach bo nie wszystko można dorwać w empiku do którego się jedzie raz na 2-3 miesiące, nie?

Dziś znowu mama pytała, co tam się dzieje w tych moich książkach o koteczkach. No to zaczęłam jej opowiadać. Opowiadam całkiem długo, a kiedy kończę ona się tak na mnie pacza i pada straszna kwestia


"Te klany to takie trochę sekty, nie? Nie pozwala się zbytnio kontaktować z kimś innym spoza klanu, mają swój kodeks co wolno, a co nie, mają wspólną wiarę, własne rytułały, prowadzą czasem niebespieczne akcje, a jeśli odejdziesz z klanu tracisz praktycznie wszystko. To tak jakby ktoś był w sekcie i napisał o czymś podobnym książkę tylko zamiast ludzi wstawiłby tam słodkie kotki"

Ja przez chwilę siedzę cicho. W sumie kiedyś też miałam takie przemyślenia, ale boję się, że przez te podobieństwo może mi zakazać kontynuowania serii.

Oczywiście musiałam palnąć coś idiotycznego i mówię

"No ale takie fajne te klany."

Czy muszę tłumaczyć jak źle to zabrzmiało kiedy moja matka właśnie określiła klany sektami? XD

Na szczęście wygląda na to, że nie utnie mi za to głowy, a czytać nadal mogę, więc git.


W sumie pomiędzy klanem, a sektą jak widać jest podobieństwo.

Sama pamiętam, że pierwsze skojarzenia do czegoś takiego nasunęło mi się już podczas czytania pierwszej serii kiedy Ognista Łapa spotyka Łatka i dowoduje się o tym Błękitna Gwiazda i gada mu coś tam, że albo klan albo znajomi Pieszczoszki.

Wiecie. Określa ich pewien kodeks. Nie jest wskazane komunikować się z kimś spoza klanu. Mają swoją wiarę i swoje rytuały, a na jedno słowo swojego przywódcy muszą np. Napaść inne czasem niewinne koty.

Niepokojące to trochę jakby tak na to spojrzeć. Tym bardziej, że książki są skierowane nie do dorosłego który mógłby tą intrygę łatwo wyczuć, lecz do młodszych, oswajając ich tym samym takim obrazem. Umilając go za pomocą sympatycznych kotków.

Może to już działa? W sumie widziałam już paru ludzi wierzących w Klan Gwiazd.

PoDeJrzAnE

Gdyby tak patrzeć na wszystko to okazałoby się, że wiele rzeczy przypomina sekty.

Jednak gdyby tak na to spojrzeć poważnej to klan przypomina bardziej państwo niż sektę.

Autorkom chodziło po prostu o stworzenie społeczności. Zrzytej społeczności, bo w innym przypadku koty uciekałby gdyby zaczęła się jakakolwiek wojna, a to wymaga jakichś wyrzeczeń.

Wyobrażacie sobie wogóle co by powiedzieli tacy skrajni fanatycy religijni gdyby przeczytali wojowników? XD

To dopiero by było XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top